Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Strony: «-- 1 … 28 29 30 31 32 --»
Zwykły obywatel
*I tak też po opuszczeniu kwater Gawilów i po pozostawieniu Dżonego z przemyśleniami egzystencjalnymi udał się spokojnym i niespiesznym krokiem korytarzem w stronę najbliższego punktu z mapą przedstawiającą rozkład pomieszczeń na statku. Dzięki temu wiedział wzdłuż której z linii powinien iść by trafić do stołówki. Na ten dzień planował coś zjeść, a na drugi już po pracy z Dżonym pewnie uda się w poszukiwania pokoju rekreacyjnego. Tak czy siak przerośnięta kupka sierści trafiła w końcu do stołówki zahaczając po drodze jeszcze o swą kajutę by ubrać się w swą ulubioną czarną koszulkę w jakiej to na Widmo przyleciał. Z Tweetym na klacie i klasycznym pytaniem z jego strony "Cy ktoś widział kotecka?".*
Offline
Medyk
*ona zaś, bowiem była to Ona – gatunek na Widmie w zdecydowanej mniejszości – w najlepszej knajpie na Widmie, czyli stołówce, siedziała od jakiegoś czasu, skryta za gazetą medyczną, zza której od góry wystawała tylko grzywa czarnych futro-wlosów, a od dołu przypominający piersiówkę łepek Deosoia, małego i niezwykle urokliwego droidoratlerka. Oczywiście nie zauważyła wejścia nowej istoty. Niemal jak jedi trenowała metody skupiania się mimo nieustannego łażenia i tuptania rozmaitych form życia*
Offline
Zwykły obywatel
*Oj tak, Onych było na Widmie bardzo mało ,a catharów ogólnie chyba jeszcze mniej. W każdym razie Dakien wiedział tylko o sobie i jeszcze jednym stworzeniu tej rasy pracującym w skrzydle medycznym. Sam Dakien po przekroczeniu progu dość standardowo wyglądającej stołówki skierował się w stronę lad z pożywieniem rozglądając się przy okazji po dosyć licznej grupie jedzących lunch pracowników. Gdy już pustą tacę zdobył, w kolejce się usadowił i po pewnym czasie już z jedzeniem załadowanym (jakaś niby-sałata, kartofelki z mielońcem i jakaś rosołowata zupa.) rozglądać się zaczął teraz za jakimś wolnym miejscu.*
Offline
Medyk
*Naprzeciwko Reginy było wolne miejsce. Oczywiście także przy stolikach panów hangaru z brudnymi łapami.
Kotka, bowiem boku zdecydowanie widać było rasę tej zagłębionej w lekturze istoty, zamiatała w skupieniu końcówką puchatego ogona wyłożoną linoleum podłogę. Przed nia parowało kakao w kubku. Drozdek reflektorami ślepi śledzil Dakiena jak detektyw*
Offline
Zwykły obywatel
*Taaa,,,detektyw.Ten detektyw jednak miał taki dziwny zboczony błysk w tych fotoreceptorach... nie wiedział jak droid może mieć zboczony błysk w oku,ale u tego czegoś to na pewno ujrzał. Jednakże ten błysk nie był tak zniechęcający jak spojrzenie jednego z panów z hangaru który oczami już chyba futro na tyłku Dakiena wypalił. I tak też tyłek Dakiena uznał, że najlepiej posadzić się koło tyłka spokrewnionego z racji gatunku.*
Pardon, można się dosiąść?
*Nim zasiadł zapytał zaczytaną czarnowłosą tym swym niskim wibrującym zdecydowanie kocim głosem.*
Offline
Medyk
*Mógł, mógł, widać Regina nie miała go czym wypolerować i wypolerowała go wazeliną, tudzież innym lubrykantem, temu takie kurwiki w oczach miał. Wtem Drozdek wydal z siebie charakterystyczne: „hau”. Brzmiało to dokładnie tak, jak zostało napisane. Fonetycznie: hau. Ale ona to zignorowała i zareagowała dopiero na dźwięk mowy w basicku. Podniosła tedy wzrok – para dużych, kocich seledynowych oczu. I takie nieme: O. Zdziwienie*
Chyba jestem do tyłu z plotkami, bo nie wiedziałam, ze przybyłeś na widmo… *odparła, nie kryjąc zainteresowania w głosie*
Jasne, siadaj
Offline
Zwykły obywatel
*I tak też żółte ślepia, tak żółte nie złote, wpatrzyły się w ślepia seledynowe pozornie ignorując to "hau" co samo w sobie wzbudziło zainteresowanie Dakiena. Czyżby Widmo było jakimś składem dla najoryginalniejszych droidów w galaktyce? *
Może niewystarczająco dobrze słuchałaś? Na pewno już jakieś plotki były, no ale to jest mój drugi dzień tutaj. Plotka o "Kotecku" mogła nie mieć czasu się rozplenić tak szybko.
*Odparł z lekkim uśmiechem, wesoło ogonem poruszając tak że ten pojawiał się raz z jednej strony raz z drugiej strony kathara.*
Dziękuję.
*I korzystając z pozwolenia usiadł bez zwłoki zabierając się do zupy na początek.*
Offline
Medyk
*Nie wydała się przejęta tym ze niedokładnie słucha plotek, mimo iż to kobieta iw tej dziedzinie braków mieć nie powinna. Jedynie wzruszyła ramionami, a jej spojrzenie z bezpośredniego stało się lekko ukośne*
Możliwe. Miałam ostatnio trochę pracy *Oaparła zdawkowo, strzepując cochrelowskie czasopismo medyczne. Droid powtórzył „hau”*
Offline
Zwykły obywatel
*Głupi pogląd dotyczący kobiet. Zarówno kobiety jak i faceci lubili plotki, a przynajmniej ich duża część. Sam Dakien obojętnie do tego podchodził. Choć pewnie dla podróżników wszelkie plotki mogą być przydatne jak do nowego miejsca przybędą. On jednak nie był typem wędrowca.*
Tak, tak, "hau" i Tobie, mały.
*Zwrócił się i do droida który już chyba zaczynał się czuć ignorowany. Kathar z łyżką opróżnioną między palcami, oparł się plecami o krzesło oglądając sobie przycupniętą maszynę na kolanach Reginy. Dziwna budowa...z odgłosów mógł się spodziewać czegoś co ma cztery kończyny,a nie gąsienice i dwie chwytne najprawdopodobniej kończyny.*
Offline
Medyk
*Może to się wydawać dziwne, ale w umyśle Reginy na haslo „ratlerek” formowało się własnie to to – ten Drozdek. Dla niej tak ratlerek wyglądał, miala to wkodowane bardzo głęboko.
Drozdek przekręcil z zainteresowaniem plaski łepek, a Regina nic nie powiedziała, tylko odłożywszy gazetę siegnęła po swoje kakao*
Offline
Zwykły obywatel
*Cóż, barwnej historii droidka nie znał toteż jak na razie była to dla niego tylko maszyna o bardzo specyficznym oprogramowaniu. Mimo, że nie wydawał się, że ma czym "gryźć" przed ewentualnym dotknięciem go lepiej chyba było zapytać o pozwolenie na dotykanie. Droida oczywiście.*
Nie gryzie? Dotknąć można?
*Pod adresem Deosia pytanie skierował.*
Offline
Medyk
*maszynka do wprawiania ludzi w zachwyt przekręciła rozkosznie łepek w drugą stronę, jednak nic nie wskazywało na agresję. Regina obserwowała katem oka zarówno jego, jak i Dakien, który się jeszcze nie przedstawił, no a ona na to czekała.*
Nie powinien *odpowiedziała za „pieska”, który raczej nie umiał mówiąc, za to próbował wąchać, co tez zabawnie wyglądało. Miał sensory węchowe, ale wiadomo – nie takie jak pies*
Offline
Zwykły obywatel
No to sprawdzimy....
*Mruknął i ze skupieniem wielkim wyciągnął łapę w stronę droidka nie dotykając go jednak, a jakieś 2-3 centymetry od jego głowy się zatrzymując pozwalając się obwąchać czy co on tam kombinował.*
A nawiasem mówiąc to jestem Dakien Tarek. Przyleciałem na Widmo na kilka tygodni by zebrać materiały do mojej pracy.
Offline
Medyk
*Nieco Dżonowatym gestem droidek złapał chwytną łapką podany mu palec i zaczął ściskać. Oczywiście siły miał mało. A co to znaczyło – Moc jedna raczy wiedzieć.
Kotka uśmiechnęła się nikle*
Ah, to ty jesteś ten gość… szczerze mówiąc spodziewałam się jakiegoś anemika w okularach… *nie znałą tematu pracy, nie wiedziała, ze chodzi o tego bydlaka Eda. Wyobraziła wiec sobie jakiegoś nieudacznika, który tu tylko posiedzi i będzie łaził, wszystkich wypytywał, robil ankiety a samego droida nawet nie obejrzy*
Ja jestem Regina, pracuje tu jako medyk
Offline
Zwykły obywatel
Nie muszę, drobna operacja za czasów gdy jeszcze buty na mnie można było kupić i okulary nie są niezbędne.
*Odparł lekko poruszając ręką w górę i w dół jak by potrząsając na powitanie łapką droida molestującego jego palec. Dłoni jednak nie wycofywał, bólu mu jak na razie nie sprawiał,a palec widać go zainteresował.*
Tak jak się spodziewałem, to Ty jesteś tutejszym medykiem. Ten duros z hangaru mnie uprzedził, że jest na Widmie jeszcze jeden kathar, medyczka.
*Kontynuował swoje słowa "anemik" o aparycji raczej goryla stojącego na bramce do dyskoteki niż kogoś kto ma zająć się badaniem droidziej psychiki.*
Offline
Strony: «-- 1 … 28 29 30 31 32 --»