Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
- Yyy... eee... no więc... tacy istnieją?
Zdziwił się taksówkarz, wytężając swoją mózgownicę. Próbował znaleźć kogokolwiek pasującego do tego określenia, jednak nie bardzo mu to wychodziło. Na Nar Shaddaa mało było takich pilotów. Jakby się poszukało to by się pewnie znalazło, ale to by trochę potrwało. Ale wtedy do głowy przyszedł mu pewien pomysł.
- W kantynach na Promenadzie spotykają się piloci frachtowców liniowych, generalnie spokojni ludzie i uczciwi, może tam się ktoś trafi?
Podsunął pomysł i zerknął w lusterko. Akurat dostrzegł kaburę pistoletu, ale to go nie dziwiło. Tutaj to każdy miał gdzieś upchnięty pistolet. Taksówkarz też, w schowku w drzwiach. Głupi i naiwny to on nie był. Jego część kabiny zabezpieczona była też polem siłowym, więc w razie kłopotów mógł je włączyć i miał z głowy nieprzyjemnych klientów.
Offline
Artysta
- Leć zatem do tych kantyn na promenadzie.
Warknął Pierwszy a Throul zgromił go spojrzeniem.
- No, no. Nie tak obcesowo. On jest w pracy. Ty też, więz zachowuj się należycie.
Ochroniaż poskromiony przez liliputa mruknął do taksówkarza niewyraźne
- Przepraszam
Throul zaś, popijając z piersiówki przejął inicjatywę w rozmowie.
- Wybaz mu, nie pociupciał sobie tej nocy i jest nieco rozdrażniony.
zaśmiał się a ochroniarz zarumienił na twarzy jak panienka.
Offline
Lecieć lecieli, trochę twi'lek kurs skorygował ale i tak zajmie im to kilkanaście minut.
- Spokojnie panowie. Dolecimy... a kolega jeśli nie pociupciał w nocy to może teraz do burdelu iść. Na Promenadzie jest jeden taki luksusowy. Drogo, ale podobno doborze
Doradził pilot, uśmiechając się nieco zawadiacko, co widać było w lusterku, gdy się patrzyło pod odpowiednim kontem. Nie był on zaś na tyle nierozważny, by patrzeć do tyłu w czasie lotu. Znajdowali się teraz w powietrznym korytarzu szybkiego lotu, więc trzeba było uważać by nie wpaść na inny aerowóz.
Offline
Artysta
- No to postanowione. Po znalezieniu kantyny idziemy wszyscy do burdelu.
Powiedział muzyk i klasnąwszy z zadowoleniem zatarł ręce.
- Pociupciamy sobie troszeczkę. Co robisz taką smutną minę?
Spytał taryfiarza przechodząc z nim na "ty".
- Kak wszyscy, to wszyscy. Ty też. Ja płacę. Tylko nikomu ani słowa, zrozumiano?
Pogroził wszystkim obecnym palcem i puścił oko szelmowsko się uśmiechając.
Offline
Twi'lek uśmiechnął się i zerknął w lusterko, obserwując to co się działo na tylnym siedzeniu jego taksówki. Chętnie by też poszedł, ale niestety miał inne sprawy na głowie.
- Dzięki za zaproszenie, ale w robocie jestem. Szef jakby się dowiedział to by mnie z roboty wykopał. No i dziewczynę mam.
Dodał to takim tonem jakby to wszystko przesądzało. Wiadomo, jak się ma dziewczynę to do burdelu iść nie można, bo jak się dowie to lekku z głowy powyrywa. Poza tym nie wiadomo ile im zajmie poszukiwania tego pilota.
- Ale bawcie się dobrze
Offline
Artysta
- Ech, młody jesteś to nie wiesz. Przy jednej dziurze i kot nie wyżyje. Ja mam żonę i dzieciaka, a nie boję się pójść na mèskie rozrywki.
Ochroniarze zarechotali. To co mówił Throul było prawdą, ale tylko po części. Gdyby Belinea dowiedziała się o wypadzie do burdelu urwała by Throulowi jaja.
- Ale skoro odmawiasz, to trudno.
Offline
- Może i młody, ale w swoim życiu już wiele rzeczy schrzaniłem. Gangi i te sprawy. Teraz mam dobrą pracę, porządną dziewczynę. Nie chcę tego stracić i znowu w rynsztoku wylądować
Wyjaśnił twi'lek swoją sytuację życiową. Nie miał on lekko, ciężkie dzieciństwo, trudny okres dojrzewania w tym brutalnym świecie. Nie łatwo jest wyjść na prostą gdy ma się taką przeszłość. Mu się jakoś udało. I dla jednego ciupciania w burdelu tego nie rzuci.
Dalszy lot upłynął spokojnie a taksówkarz już za bardzo się nie odzywał. Skupił się na doleceniu do celu.
No i po kilku minutach spokojnego lotu dostrzegli już przez okno Promenadę. Był to najbardziej jaskrawe miejsce w okolicy, pełno kolorowych neonów, reflektorów a po środku olbrzymia pozłacany pomnik przedstawiający hutta, fundatora tego miejsca.
Dolecenie do lądowiska zajeło jeszcze kilka minut, ale w końcu wylądowali i się rozliczyli.
Offline
Artysta
"Tyle świateł jak na scenie" - Pomyślał widząc przez okno promenadę.
- Ty byłeś w gangu, ja z sierocińca jestem.
Powiedział kiwając głową ze zrozumieniem. Skoro taksówkarz nie odzywał się, Throul też nie kontynuował rozmowy.
Offline
- Jesteśmy na miejscu, osiemdziesiąt kredytów się należy
Powiedział twi'lek gdy już bezpiecznie wylądowali na platformie przeznaczonej dla taksówek. Odwrócił się on w kierunku Traxa i wyciągnął rękę, oczekując na zapłatę. Cena była nieco wygórowana, bo najtańszy przelot kosztował tylko pięćdziesiąt kredytów. Jednak za lot luksusowym aerowozem policzono więcej.
A po załatwieniu formalności przed Traxem i jego ochroniarzami otwierał się tunel wybudowany między budynkami. Prowadził on do właściwej części Promenady.
Kontynuacja w tym Temacie
Offline
Artysta
Throul uśmiechnął się i zapłacił. Zapłacił z sowitym napiwkiem, bo dał taksówkarzowi nie mniej, ni więcej jak pięćset kredytów po czym wraz z ochroniarzami wysiadł.
Offline