Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Dzieciak
- ja bym nie lubiła tutaj mieszkać
No cóż, miejsce w zupełności nie pasowałoby dla ludzkiego dziecka jako mieszkanie. Fakt żyła na ulicy ale bodajże ulice są czyściejsze i bezpieczniejsze - tak jej się wydawało. Patrzyła uważnie na potwora i na to jak zjada marchewkę. Spojrzała do torby mało jedzenia zostało, ale było jeszcze makaron, liść kapusty i kalafior. Wyjęła kalafior i podała Seco, a liść sałaty myszokrólikowi. Słysząc że stwór czyści spojrzała na niego jakoś dziwnie, jakby zaskoczona
- jak to?
Offline
*Iście abstrakcyjne to musiało być, ze w takim miejscu czyści, a jednak!*
Bo ona zjada syfy, któhrrych nie przetworzy oczyszczalnia, wiesz, z tych wszystkich śmieci potem będą rhóżne rzeczy… na przykład zabawki… meble… to wszystko maszyny przehrrobią, ale są tez takie śmieci, któhrre do niczego się nie nadają i nimi zajmuje się dianoga *Myszokrolik wbił zęby w liścia i zadarł łeb, by z nim wskoczyć na wyższy schodek. Myszokróliki, wbrew nazwie nalezą do łasicowatych i są drapieżne, ale dafne z wyrachowania i chciwości była gotowa wpierdzielić nawet lisc kapusty*
chwile jeszcze się pobawili i poszli. moze zawitają tu znowu, kiedyś, albo utopią kogoś - okaze się z czasem
Offline
Oficer Sojuszu
Darven poszedł za nimi, zaraz obok Arseksyra. Nic nie mówił, ale bez wątpienia był zaniepokojony.
- Mówcie o co chodzi - rzekł do tych z przodu, starając się iść dostatecznie szybko, choć nadal był obolały.
Offline
Oficer Sojuszu
Ale my nie wiemy, to jest jakieś takie… to jest zaraz tutaj…
*Ars spoglądał na Darvena jakby szukał natchnienia w jego oczach, i był bardzo zdziwiony tym ze chłopaczki nie potrafią nawet powiedzieć co znaleźli.
W końcu, kiedy weszli za ściankę działową, zobaczyli to. Wyglądało to jak gigantyczny efekt splunięcia nefra. wielka żółtozielona flegma na ścianie. Dookoła lepki, obrzydliwy śluz przypominający w zapachu zgnile jaja. Centrum tego obrzydlistwa było wypukle, a pod wypukłością ziała dziura*
Offline
Oficer Sojuszu
Obejrzał tę obrzydliwą maź, wykrzywiając się z odrazą. Spojrzał na Arseksyra.
- Bardzo by cię zdziwiło, gdybym pomyślał, że właśnie znaleźliśmy jednego z tych... obcych? Nie wygląda zbyt apetycznie. Może nie mogą żyć w nieskończoność w takim miejscu. A może to efekt ich... Nie wiem... Współżycia, wydalania, czegokolwiek. - Podrapał się po brodzie, spoglądając na malowniczo wymalowaną flegmę.
Offline
Oficer Sojuszu
Nie zdziwiłbym się. Ucieszył bym się, bo właśnie pomyślałem, ze znaleźliśmy pusty kokon, z którego wyszły już dzieci obcych…[i] *Odpowiedział Ars, krzyżując ręce na piersi, jakby chciał stworzyć barierę między sobą a tym czymś.* [i]Nie wiemy o nich praktycznie nic, ale to, co widzimy to na pewno dowód na to ze dobrze im się powodzi
Offline
Oficer Sojuszu
Potarł w zamyśleniu brodę.
- Przyznam, że nieszczególnie dobrze to rokuje. Trzeba będzie tego szukać. - Przeszedł parę kroków, wciąż przyglądając się tej dziwnej mazi, zdobiącej ścianę.
- Poza tym, będzie trzeba załogę zebrać w hangarze i policzyć, poszukać ewentualnych "niepasujących". Tamci dwaj przecież zniknęli, a że są zmiennokształtni... No i nagrania, niech ludzie sprawdzają nagrania, szczególnie z takich opuszczonych miejsc.
Offline
Oficer Sojuszu
Tak, sir *odpowiedzieli towarzyszący im mężczyźni, a Ars złapał za komunikator, by przesłać rozkazy. Nie mogą się rozdzielić, zwłaszcza teraz. Raz po raz zerkał z dziwnym przestrachem na kokon i krzywił się*
Offline
Oficer Sojuszu
Darven przyłożył dłoń do czoła, wciąż spoglądając na maź z wyrazem obrzydzenia na twarzy.
- To chyba wszystko, co możemy teraz zrobić - podnieść poziom zabezpieczeń do jak najwyższego poziomu. Może nie będzie to zbyt komfortowe, ale w tej sytuacji niezbędne.
Odsunął się nieco od tego dziwnego kokonu.
- Tymczasem to będzie trzeba zabezpieczyć i pobrać próbki. Mogą się kiedyś przydać.
Offline
Oficer Sojuszu
Dobrze. Zaraz przyjdzie ekipa. A my zabierajmy się stąd… chodźcie. Aha, i dobrze by było, po zabraniu próbek, rozpylić tu coś toksycznego…
*Rzekł Ars, który – mówiąc szczerze – był pierwszy do opuszczenia maszynowni*
Sir! Mamy do czynienia z inteligentnymi istotami, które na pewno zrozumiały to, co pan powiedział… *Skarcil Arsa jeden z towarzyszy, a półkownikowi zrobiło się głupio. Jednak nic nie powiedział*
Offline
Oficer Sojuszu
Darven zwlekał jeszcze chwilę, patrząc bez celu w wyżartą kwasem dziurę, po czym odwrócił się na pięcie i zaczął wolno zdążać w stronę mostka, wciąż boleśnie odczuwając efekty niedawnej przygody.
- Arseksyr... - rzekł, przyśpieszając nieco, by dogonić pierwszego oficera. - Chciałbym, żebyś skontaktował się z przymierzem i zapytał, czy jest możliwość bezpośredniego spotkania z Admirałem. Mam na myśli rozmowę w cztery oczy, na dowolnym gruncie.
Offline
Oficer Sojuszu
*Ars skinąl glową, na znak, ze dobrze, że skontaktuje się z kim trzeba. I tak udali się na mostek*
Offline