Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Mistrz Jedi
*Po wyladowaniu Hakon poprosił o odholowanie frachtowca do magazynu, najlepiej nieuczęszczanego. Zaproponowano magazyn 2 – od początku zamknięty z powodu niefortunnie przebiegających rur czy tam czegoś, w obawie przed uszkodzeniem ustawiono tu skrzynie z częściami na wieki zapasowymi, i nie uczęszczano. Tam tez postawiono frachtowiec. Ed i Urga będą tu się czuli bezpieczni. Oczywiście później zapadnie decyzja co robić dalej. Teraz Hakon stał przy rampie i czekał, aż opadnie, a wyjście stanie otworem*
Offline
Biznesmen
*Rampa opadła, wzbijając w powietrze tuman kurzu, i Ed… niemal zsunął się po niej od razu, na przygiętych nogach, jeszcze nie do końca przytomny, no ale widać ruszał się w ładowni i przeszedł inne miejsce. Przebierał jednak nogami na tyle by się nie przewrócić i na tyle był przytomny, ze zlazłszy na lita płytę zaczął się ospale rozglądać, pomrukując cichutko, jakby z podekscytowania. Poprzedni stan już mu przeszedł. Mimo że nigdy nie był w magazynie 2 – rozpoznał Widmo – logo cochrelu, charakterystyczna kolorystyka ścian, detale podłogi.
Chwile się rozglądał, po czym przydreptał do Hakona w tym swoim wepchaniem się pod pachę w ramach przeprosin*
Offline
Mistrz Jedi
*Obserwował to wszystko w milczeniu. Nie pomagał, z resztą pomoc dwutonowemu droidowi byłaby trudna. Jednak kiedy Ed podszedł, Hakon podniósł ramie, by ten mu pyskiem w żebra zakotwiczył spokojnie i wiedział, ze Hakon się nie gniewa. No i tak go objął*
Jak się czujesz, Ed?
Offline
Biznesmen
*troche był jeszcze niestabilny, wiec mocno uderzył ale nie na tyle by skrzywdzić, no i tak zostal, na jednej nodze mocno ugiętej, z drugą odstawioną, i z przednią częścią łba pod pachą u Hakona*
w glowie mi się kręci *mruknął cicho* …i… zmęczony jestem… nie ma Urgi… boi się…
Offline
Mistrz Jedi
*Pac pac pac – rozległo się kiedy Edową blachę poklepywał i westchnął przez nos*
Pamiętasz, co się działo wczoraj? *zapytał, i wsłuchal się w aurę Eda. Jednocześnie posłał mu kojąca wiązkę mocy, która wczoraj nie pomogła, ale dzisiaj powinna* Nie atakuję cię. Powiedz, czy pamiętasz
Offline
Biznesmen
*Nie od razu odpowiedział, jednak ciche pomrukiwanie nadal trwało. Nie oznaczało radości. Było to zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Milczący Ed zdawał się wspominać to, co zaszło. I bez wątpienia nie było to dla niego obojętne*
Pamiętam *rzekł w końcu a produkowany przez niego głos sprawił ze Hakon poczuje wibracje pod zebrami*
Offline
Mistrz Jedi
*Nie przestał poklepywać, nie dał po sobie niczego poznać. na pewno nie był zły. Był zmartwiony, ale nie rozczarowany. to nie była wina Eda*
Nic się nie stało. Nie myśl o tym i idź odpocząć. Później pewnie zechcesz zobaczyć się z Darvenem
Offline
Biznesmen
*oczywiście wcześniej przez Hakona wspomniane wyciszanie Mocą teraz skutkowało. Z resztą Ed jeśli nie licząc kaca moralnego i poczucia winy – był w dobrym stanie psychicznym. Jeszcze raz się przytulił, pchając Hakona o co najmniej Pol metra, no i w końcu zabrał się, pokracznie wspiął na rampę i schował w ładowni przed światem*
Offline
Mistrz Jedi
Idź, mruczku, idź *Klepnął go jeszcze w tylne okolice jak ten odchodził. Przeciągnął się, wygiął do tyłu aż mu w kręgosłupie strzeliło, odczekał aż Ed się tam umości, i kiedy już go nie słyszał – sam poszedł na „obchód”*
Offline
Mistrz Jedi
*weszli do magazynu. Niecałe 2 godziny po tym jak wcześniej opuścił go jedi. Teraz wracał i szedł pierwszy. Od wrót do samotnego statku z otwartą ładownią było ze 20 kroków*
Edziu! *zawołał. Podejście za blisko „gniazda” z obcą osobą nie było tym, co należało czynić w takim miejscu, kiedy Urga była zdenerwowana a Ed w nie najlepszym stanie.*
Edziu, chodź! Wyłaź! *wołał głosem bardzo zachęcającym*
Offline
Oficer Sojuszu
*Darven sobie spokojnie stanął za Hakonem, zatykając dłonie za plecami. I czekał na Eda. Urgi akurat chyba jeszcze nigdy nie widział, pewnie niebawem będzie okazja. Nie odzywał się nic, co by barabelowi w kompetencje nie wchodzić.*
Offline
Biznesmen
*Bardzo szybko zareagował, to znaczy jak tylko usłyszał to zaraz zaczęło się cos tam w ładowni otwartej tarabanić, i w końcu wyburzył się. Stanął na granicy rampy i wyglądał, migając diodą, nieco wolniej niż zazwyczaj, co oznaczało „kaca” po zaaplikowanym wirusie. I tak patrzył, nie wiedząc gdzie oni są, ale jak Hakon zawołał po raz drugi to pomrukując szybko namierzył. Ale Darvena chyba nie poznał od razu, bo nie od razu mruknął, najpierw chwilę patrzył. No ale w końcu mruknął, i z cichym zgrzytem opuściwszy łeb chwile pokombinował jak to zejsc po rampie w dół kiedy nogi jeszcze do końca nie słuchają, ale ostatecznie odbyło się bez narażania zycia, i teraz już dreptał ku nim, charakterystycznie pociągając lewa noga która miała uszkodzony palec*
Offline
Mistrz Jedi
*Stali dalej niż 7 metrów od statku, ale Hakon nie zrobił nic by zmniejszyć odległość, jedynie stal i pozwalał by Ed się zbliżał*
Kaca ma po tym wirusie którym go uspokoiłem *szepnął tak żeby Ed nie słyszał, tylko Darven. To z resztą nie było wyczynowe. Można tez było używać mowy pozawerbalnej, wiadomo – dżedajskiej*
Offline
Oficer Sojuszu
Aha. Rozumiem. *Odszepnął równie cicho, nadal patrząc na Eda. I oczywiście także czekał aż się zbliży.* No co, Edziu, nie poznajesz mnie? *Zapytał pogodnie. Uśmiechał się lekko.* Darven - taki stary, wredny dziad.
Offline
Biznesmen
*kiedy był już bardzo blisko, jakieś trzy metry, zniżył pułap, zrobił się mniejszy i kilkanaście centymetrów, nogi mu się trochę na boki rozjechały, jakby naprawdę miał kaca. Mruczał bardzo cichutko. najpierw „zaatakował” Hakona – czołem w bok, jakby z pretensją „jak mogłeś mnie na tyle zostawić”, ale widać było na pierwszy rzut oka ze to delikatnie, prędzej forma pieszczoty niż przemocy, no ale Hakona przesunie o te dwa kroki ta pieszczota, jakby odgradzał go od Darvena. Poczyniwszy to jednak nie ośmielił się dotknąć swojego pana. Popatrzył chwilę, jakby chciał się upewnić czy to na pewno on, po czym mruknął pokornie*
Bardzo jestem rad widzieć pana w dobrym zdrowiu, sir *odezwał się niskim, całkiem przyjemnym głosem produkowanym przez zużyty już wokoder*
Offline