Star Wars: Ewok III - Era Imperium

Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.


#1 2010-02-25 16:58:55

 Zindarad

Inżynier

1406195
Skąd: Bezkresne bezdroża WLKP
Zarejestrowany: 2009-10-03

Kantyna "U Temeny"

Kantyna jak to kantyna. Jest to miejsce do wypoczynku, zrelaksowania się po ciężkim dniu pracy. Jest to miejsce, w którym można napić, zjeść coś tłustego oraz pooglądać wspaniałe(niedawno wynajęte) twileckie tancerki, które Zin wynajął na dwa dni. Stylem dominującym w tym lokalu jest styl alderaański. Zazwyczaj w tym właśnie miejscu przesiadują więksi czy też mniejsi ludzie półświatka. Kobdar nie tak wyobrażał sobie ten lokal, ale czego się spodziewać po społeczności Nar-Shaddaa, która w większości składała się z przestępców. Zin wraz z Fumborem zajmowali się przywróceniem tego miejsca do porządku przez dwa tygodnie. Pracowali w pocie czoła, by lokal zaczął tętnić życiem. Kantyna została tak nazwana na cześć żony właściciela Temeny Kobdar, która miała być gwiazdą tego lokalu, a jak później się okazało, Temena wylądowała za barem, by nieco wspomóc swoich nieporadnych towarzyszy. Nad wejściem wisi ogromny neon informujący o lokalu oraz zawierający jego nazwę. W środku trudno przebić się przez dym tytoniowy oraz ziela. Wielkie pomieszczenie rozświetlają czerwone lampy, które sprawiają, że wielu gości wpada szał. Nietrudno tu o jakąś bijatykę, jeden drugiemu nie oddał pieniędzy to ten pierwszy zazwyczaj wyciąga blaster by zerwać wrzód z dupy, przez którego mamy debet na koncie. Na to Zin znalazł sposób, każdą bójkę stara się pacyfikować kilkoma droidami, które strzelają do napastników ładunkami elektrycznymi, które powinny paraliżować. Lokal podzielony ma również balkon, z którego doskonale widać mały parkiet taneczny oraz gości z dołu. Zazwyczaj te miejsca zajmują ważniejsi członkowie danych grup przestępczych. Jeśli nie ma tancerek, to wyjściem na to są zainstalowane w podestach projektory holograficzne, które wyświetlają taniec pań z czternastu przeróżnych ras. Do tego odbiorniki ogromny odbiornik holonetu, na którym zazwyczaj transmitowane są ważne wydarzenia sportowe. Alkohol się leje, mniej więcej wszystko toczy się dobrze. Syn Zina i Temeny zazwyczaj pomaga swoim rodzicom i roznosi drinki, ucząc się w ten sposób odpowiedzialności i samodzielności. Po prostu nie mają go z kim zostawić, dlatego wychowuje się w tak beznadziejnym miejscu. Zin boi się o swój lokal, bo nigdy nie wie jaka gnida go odwiedzi.

Offline

 

#2 2010-02-25 18:01:15

 Zindarad

Inżynier

1406195
Skąd: Bezkresne bezdroża WLKP
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Kantyna "U Temeny"

Wieczór zaczął się normalnie. Kantyna była niemal pusta, goście dopiero zaczęli się schodzić. Pierwsze zamawiane drinki już zostały rozniesione przez przemiłe kelnerki w ładnych strojach. Zin włączył odtwarzacz. Puścił muzykę o ciekawych, lekkim rytmach. Wokaliści rymowali i większość z uśmiechem na twarzy słuchała tych utworów. Fumbor stał za ladą i powiedział do Zina.
-Zin. Piwo się już kończyć.-powiedział do niego. Zin spojrzał na niego i zmarszczył brwi. Przecież jeszcze kilka beczek było na zapleczu.
-Idź na zaplecze, tak jeszcze powinna być beczka, albo dwie.-powiedział i wskazał na drzwi zaplecza. Chwycił za szmatkę i zaczął czyścić kufle. Coraz to nowsi goście wchodzili do lokalu. Kobdar się cieszył, bo w końcu kredyty płyną do kieszeni.
-No właśnie nie być piwa.-dodał Fumbor. Zin pokiwał głową i zacisnął dłonie.
-No to kurwa...mogiła.-powiedział pod nosem. Inżynier wyciągnął kasetkę, wyciągnął kredyty z niej i dał je Fumborowi.-To skocznij się do jakiegoś magazynu. Kup jakieś tańsze.-powiedział. Rodianin nabrał powietrza i chciał się o coś zapytać, jednak Zin go wyprzedził i dodał.-Nie. Żadnych świerszczyków.-pokiwał palcem i wrócił do swojego zajęcia. Za ladą Fumbora zastąpiła przepiękna twilecka kobieta o bardzo konkretnych walorach. Zin spoglądał z uśmiechem na nią i pomyślał, że dobrze, że jak na razie Temena zajmuje się młodym. Później zejdzie, więc póki co Zin ze spokojem może podziwiać jej gabaryty.

Offline

 

#3 2010-02-25 18:10:52

Tangorn

Mando

7624051
Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Kantyna "U Temeny"

*Tangorn przebywał na powierzchni księżyca już kilka godzin i udało mu się załatwić większość swoich spraw. Parę mniej legalnych ładunków znalazło się w ładowni jego frachtowca, ale nie było tego za wiele na szczęście. Odwiedził też kilku starych znajomych, którzy na jego widok dosłownie zachowywali się jakby zobaczyli ducha. W sumie nie ma się co dziwić, w końcu był Cuy’val Dar, tym który już nie istnieje, nie żyje. Było mu to na rękę i teraz miał zapewnione sobie wejście smoka. Teraz zmierzał do jakieś nowo otwartej kantyny o jakieś dziwnie znajomej nazwie "U Temeny", ale to chyba nie chodziło o żonę jego znajomego inżyniera Kodbara. W każdym razie Mandalorianin dotarł pod wskazany adres i wszedł do środka, zakuty od stóp do głowy w czarny pancerz, a jego złowrogi hełm z wizjerem w kształcie litery "T" wzbudzał respekt. Mimo iż Mando było niewielu to nadal wzbudzali strach. Tang wszedł do środka i pierwsza jego reakcję było słowo* O kurwa... *Bo nie spodziewał się tego co zastał. Bywał w wielu kantynach na Nar Shaddaa i wszystkie podobne, obskurne ale takie... klimatyczne. Ale to? Czerwone oczojebne lampy, jak w domu rozpusty, muzyka jakaś taka dziwaczna i łagodna i lekki tłumek ludzi. Co to ma być? Mando westchnął i wszedł do środka, szukając tej durnej wykrzywionej Devaroniańskiej mordy. Skierował się więc w stronę lady, gdzie stała jakaś twi'lekanka*


http://fc09.deviantart.net/fs70/f/2010/176/0/6/Mando__ade_An_Mandalorians_All_by_Rex_Fox_Cody.png

Offline

 

#4 2010-02-25 18:24:27

 Zindarad

Inżynier

1406195
Skąd: Bezkresne bezdroża WLKP
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Kantyna "U Temeny"

Twi'lekanka spojrzała na mando i przestraszyła się. Zaczęła nerwowo nalewać drinki i stawiać je na ladzie. Nie wiedziała po co taki człowiek przyszedł do tego miejsca. Przecież jej szef chyba nie podpadł nikomu, chyba...Może nie jest inżynierem, a zwykłym oprychem, ale on przecież nie jest taki chamski. Potrafi zmieszać kogoś z błotem, ale nie tak jak robi to większość na tym księżycu.
-W...cz...czym mogę pomóc?-spytała nieco zdenerwowana. Oczy starały mijać się z tym paskudnym, przerażającym wizjerem. Goście lokalu zaczęli od razu szeptać coś do siebie. Na pewno coś na temat mandalorianina, który wszedł do kantyny. Rzadko się ich widywało, a jeśli już to nie zapowiadało to niczego dobrego. Zin w tym samym czasie przebywał na zapleczu. Liczył towar. Nikt by nie pomyślał, że taki człowiek jak on skończy w kantynie(chuj, że w swojej). Dla niego liczenie tego nie sprawiało problemu. Wszystko robił w pamięci i doszedł, że niedługo skończy się koreliańska oraz wódka do drinków. Po chwili wyszedł z zaplecza ze skrzywionymi ustami. Spojrzał na twi'lekankę i rzucił do niej.
-Ael zadzwoń...kto to jest?-spytał nieco zdziwiony, gdy zobaczył Mando. Podrapał się po łbie, zastanawiając się kim mógłby być ten jegomość, który wszedł do kantyny. No cóż, nieczęsto widuje się mando na tej planecie.

Offline

 

#5 2010-02-25 18:32:26

Tangorn

Mando

7624051
Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Kantyna "U Temeny"

*Rzucił okiem na przerażoną twi'lekankę co sprawiło mu niejaką, perfidną satysfakcję. Dlatego lubił pancerz Mando, wzbudzał strach i respekt. Zignorował ją, bo nie przyszedł tutaj pić, tylko pogadać ze starym przyjacielem. Przeszedł koło baru, nie zwracając na nikogo uwagi, przynajmniej teoretycznie, bo nikt nie wiedział na co on akurat spogląda, a wszystko dzięki hełmowi. W tym niewielkim tłumiku gości w końcu go wypatrzył, wielki, czerwonoskóry i rogaty jegomość siedzący przy wolnym stoliku. Tangorn przepchnął się w jego kierunku i rzucił* No, no, no... kogóż to moje "martwe" oczy widzą? Witaj Vilmar Devaronianin zerknął na przybysza i pobladł na twarzy, co jest nie lada wyczynem dla tej rasy. Cofnął się od razu przerażony tym widokiem, bo wiedział kim jest osoba w pancerzu. Nie trudno go rozpoznać po charakterystycznych czerwono-złotych zdobieniach na czarnym tle* T-t-t-tan-gorn? Ty nie żyjesz! *Wyjąkał jakby zobaczył ducha. Dla Vilmara to ten Mando był duchem. Nie żył od prawie 12 lat, to jakim cudem on się tutaj znalazł?* No coś takiego... chyba mamy do pogadania Vilmar... *Usiadł na krześle i rozsiadł się wygodniej nie zdejmując hełmu.*


http://fc09.deviantart.net/fs70/f/2010/176/0/6/Mando__ade_An_Mandalorians_All_by_Rex_Fox_Cody.png

Offline

 

#6 2010-02-25 18:44:01

 Zindarad

Inżynier

1406195
Skąd: Bezkresne bezdroża WLKP
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Kantyna "U Temeny"

Twi'lekanka spojrzała na swojego szefa, który wyraźnie myślał. Nigdy nie widział tej zbroi, tak więc nie mógł stwierdzić kto to. Jeśli Zin myślał, to niewolno było mu przeszkadzać. Po chwili wrócił do świata żywych i dokończył zdanie.
-Trzeba zadzwonić do tych jełopów z hurtowni. Zamów pięć beczek piwa.-Kątem oka spojrzał jeszcze raz na mandalorianina i skrzywił usta.-Jak tak dalej pójdzie to pójdziemy z torbami.-zażartował sobie lekko. Ael jak kazał szef, tak zrobiła, udała się na zaplecze, gdzie podeszła do komunikatora. Połączyła się z kierownikiem hurtowni. Ci nigdy nie kończyli swojej roboty, w końcu zbijali kokosy na tym księżycu. Ciągłe zamówienia, komunikator się urywał non-stop. Zin przysłuchał się rozmowie, wiedział, że to niekulturalnie, ale znajdowali się na tyle blisko, że Kobdar ze spokojem się im przysłuchał. Po usłyszeniu imienia Tangorn jego oczy się otworzyły.-Czy to on? Nie...to jest niemożliwe, przecież on kurwa nie żyje.-powiedział do siebie i skrzywił usta. Z tego wszystkiego pozwolił sobie na szklaneczkę koreliańskiej. Przy niej zawsze lepiej się myślało. Po upiciu łyku ze szklanki Zin wyszedł zza kontuar i podszedł osobiście do stolika devonorianina.-Panowie. Co podać?-spytał uprzejmie. Miał głupią nadzieję, że się dowie kim jest ten mandalorianin. Spojrzał na parkę życzliwym spojrzeniem, w końcu chciał wyjść na dobrego gospodarza.

Offline

 

#7 2010-02-25 18:58:48

Tangorn

Mando

7624051
Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Kantyna "U Temeny"

Ale... ale... ale? *W głowie devaronianina kłębiły się chaotyczne myśli, bo nie wiedział po prostu jakim cudem Tang siedzi przed nim. Zniknął nagle 13 lat temu i wszyscy twierdzili, że nie żyje. Fakt, ostatnio słyszał jakieś tam plotki, że jakiś Mando pojawił się w Galaktyce i że dziwnie przypomina Fibala, ale im nie wierzył. A teraz duch siedzi przed nim.* Nigdy się nie zmienisz... a teraz przejdźmy do interesów... *Tang cieszył się tą władzą, którą miał nad biednym Vilmarem, bo wiedział, że teraz jest już jego. Trochę go zastraszy i będzie znowu dostarczał mu informacji, bo był jedną z najlepiej poinformowanych osób na Nar Shaddaa. I wtedy podszedł do nich kelner, czy jakaś inna cholera, wiec Mando powoli przeniósł na niego swoje spojrzenie. Cholera jasna, to Zin? - pomyślał intensywnie jak z tego wybrnąć. Nie chciał go mieszać do swoich spraw więc nic nie powiedział i pokręcił głową. Załatwi wszystko z Vilmarem a potem pogada sobie z inżynierem. Zdenerwowany devaroniani też odmówił.*


http://fc09.deviantart.net/fs70/f/2010/176/0/6/Mando__ade_An_Mandalorians_All_by_Rex_Fox_Cody.png

Offline

 

#8 2010-02-25 19:25:54

 Zindarad

Inżynier

1406195
Skąd: Bezkresne bezdroża WLKP
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Kantyna "U Temeny"

-Jakby co to wołajcie.-powiedział, machnął do nich ręką i poszedł z powrotem za kontuar. Jakiś Dug podszedł do lady i poprosił o jakiegoś drinka. Zadaniem Zina było mu go przygotować. Tak więc krzątał się przy półce z trunkami i robił wybuchową mieszankę na życzenie klienta. Po kilku minutach nalewania, mierzenia w końcu drink był gotowy. Podał go z kawałkiem jakiegoś cytrusa na skraju szklanki. Po chwili wyszła Ael i rzuciła.
-Szefie. Chcą z panem rozmawiać.-powiedziała i podała mu komunikator. Zin od razu skierował się na zaplecze i zaczął rozmawiać z handlarzami. Oczywiście nie szczędząc przy tym przekleństw i pogróżek. Jego miejsce zastąpiła urodziwa twi'lekancka, która z nudów spoglądała jak jej koleżanki wyszły właśnie na specjalne kręgi do tańca z durastalową rurą. Zaczęły tańczyć, światła przy tych kręgach zaczęły migać, dodając dynamizmu całemu przedstawieniu. Wielu z klientów podeszło właśnie do podestów i zaczęli oglądać tancerki cudnej urody, które nie szczędziły śmiałych poz oraz gestów. Widać było, że kobiety te mają fach w ręku i ich kunszt jest naprawdę na wysokim poziomie.

Offline

 

#9 2010-02-25 19:39:11

Tangorn

Mando

7624051
Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Kantyna "U Temeny"

*Rozmowa Tanga z Vilmarem przebiegła bardzo szybko i od razu doszli do porozumienia. Mando tylko raz musiał uciec się do siłowej perswazji waląc opancerzoną pięścią w czaszkę pomiędzy rogami devaronianina, tak by jasno zaznaczyć kto tu rządzi. Mimo że Vilmar należał do wojowniczej rasy to sam był tchórzliwym wyrzutkiem, ale bardzo sprytnym. Cóż, wyjątek potwierdza regułę. W końcu wszystko było załatwione i rozmówca Tanga się ulotnił, a on sam wstał i podszedł do baru by się czegoś napić i ewentualnie dowiedzieć się czegoś o Zinie. Bo co on tu do cholery robił? Przecież pracował dla WAR'u... możliwe, że jak wiele innych osób po prostu zrezygnował i przyleciał tutaj szukając szczęścia. Ale pracując jako kelner? Dziwne to było. Po podejściu do lady oparł się o nią łokciami i powiedział cicho, a jego głos został przefiltrowany przez systemy hełmu, nadając mu nieco bardziej złowrogi ton* Szklanka koreliańskiej... *Zerknął na twi'lekankę za ladą baru a potem na jej koleżankę na rurze.*


http://fc09.deviantart.net/fs70/f/2010/176/0/6/Mando__ade_An_Mandalorians_All_by_Rex_Fox_Cody.png

Offline

 

#10 2010-02-25 20:03:04

 Zindarad

Inżynier

1406195
Skąd: Bezkresne bezdroża WLKP
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Kantyna "U Temeny"

Twi'lekanka nadal patrzyła na mandalorianina ze strachem w oczach. Do tego ten głos przyprawiał ją o dreszcze. Nic się nie odzywała, tylko wykonała to co jej kazał. Szybko nalała pełną szklankę koreliańskiej. Ręce jej się trzęsły, nieco rozlała na półkę, ale to było dla niej nowe doświadczenie. Wiele słyszała o krwiożerczości i brutalności tych wojowników. Słyszała, że są bezlitośni wobec każdego. Nawet kobiet i dzieci, stąd ten strach. Postawiła przed nim szklanicę, lekko skinęła głową. Zin szybko wyszedł z zaplecza, rzucił komunikatorem o ziemię i zrównał go z glebą.
-Zasrane skurwiele. Chcą od groma kredytów za ten ich pierdolony alkohol.-powiedział głośno i spojrzał na mandalorianina. Nie chciał poprawić przed nim swojego wizerunku, w końcu był dosyć zdenerwowany.-A jednak żeś się pan skusił.-powiedział do niego z lekkim uśmiechem na twarzy. Całe szczęście, że wynajął tancerki, przynajmniej one przynoszą mu spore dochody.-Przemytnicy płacą krocie za zobaczenie kawałka gołej twi'leckiej dupy.-powiedział do niego z uśmiechem. Jego pracownica prychnęła jedynie, nieco się obraziła na niego po tych słowach, ale zdążyła się przyzwyczaić do tego, że jej szef jest bezpośrednim człowiekiem. Kobdar oparł się o ladę. Uśmiechnął się pod nosem. Był dumny ze swojego lokalu, w końcu był to jego twór.

Offline

 

#11 2010-02-25 20:09:46

Tangorn

Mando

7624051
Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Kantyna "U Temeny"

*Odebrał od niej szklankę marszcząc brwi pod hełmem. Przyzwyczaił się do takich reakcji na widok jego osoby, ale czasami odczuwał przez to lekką konsternację, gdy np. niewinna kobieta się go bała, ale miał też świadomość, że nie bezpodstawnie. I wtedy wrócił Zin, więc Tang spojrzał na niego tak, że ten mógł w jego czarnym wizjerze widzieć swoje odbicie.* Bo to jest banda chakaare, którzy nie szanują kobiet... powiedz Zin, ty szanujesz je? *Zapytał cicho tym swoim zimnym, nieco mechanicznym głosem po czym dłońmi sięgnął po hełm i szybkim ruchem kciuków rozszczelnił go. Rozległ się cichy syk i już po chwili hełm wylądował na ladzie a jego właściciel uśmiechnął się lekko do inżyniera* Nie pierdol, że jesteś właścicielem tego burdelu. Atmosfera jak w domu schadzek w Dolnym Coruscant... *Wtedy też zerknął na twi'lekankę i nieznacznie skinął jej głową w podziękowaniu za trunek. Szybko chwyciłdo ręki szklankę i wypił za jednym razem cała jej zawartość, krzywiąc się lekko*


http://fc09.deviantart.net/fs70/f/2010/176/0/6/Mando__ade_An_Mandalorians_All_by_Rex_Fox_Cody.png

Offline

 

#12 2010-02-25 20:19:35

 Zindarad

Inżynier

1406195
Skąd: Bezkresne bezdroża WLKP
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Kantyna "U Temeny"

Twi'lekanka szybko usunęła się i zaczęła robić drinki kolejnym klientom, nie bacząc na to co mandalorianin robi. Zin nie wiedział skąd ten człowiek zna jego imię, ale to mniejsza. W końcu na Nar-Shaddaa wieści szybko się rozchodzą, że kolejny uciekinier przybył tu szukać szczęścia.
-Jasne, że szanuje kobiety. Przecież je trzeba szanować.-powiedział do niego. Swoje tancerki traktował jak królowe, niczego im tu nie brakowało, jak miały problem to mogły przyjść i porozmawiać, a Zin na pewno znajdzie jakieś rozwiązanie. Kobdar siedzi już nieco na tej planecie i zdobył kilka kontaktów. W końcu przez zaplecze wbił rodianin.
-Zin, ja kupić piwo.-Powiedział i od razu wyprzedził pytanie Zina-Reszty nie być-dodał po chwili i Zin spojrzał na niego. Zmarszczył brwi i wyciągnął rękę przed jego gębę.
-Reszta kurwa.-rzucił szybko. Rodianin myślał, że coś wpadnie do jego kieszeni, a tu lipa. Nigdy dobrze oszukiwanie mu nie szło. Dlatego jego życie przemytnika skończyło się na obsłudze klienteli przemytniczej. Podał kredyty inżynierowi, który szybko schował je do kieszeni. Kiedy hełm mandalorianina znalazł się na ladzie, Zin otworzył szeroko gały i krzyknął radośnie.-Tang! Tang mordo ty moja!-wyszczerzył się szeroko i pociągnął łyk ze swojej szklanicy. Klepnął swojego przyjaciela w ramię. Naprawdę ucieszył się na jego widok.-Żebyś wiedział, że tu rządzę. A co do wystroju to pretensje kieruj do Temeny, ona sobie to kurwa wybrała.-powiedział do niego. Ucieszył się, że w końcu zobaczył jakąś znajomą mordę z czasów, w których pracował w WAR-ze.

Offline

 

#13 2010-02-25 20:36:40

Tangorn

Mando

7624051
Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Kantyna "U Temeny"

*Chrząknął znacząco i spojrzał na rodianina. Ciekawe towarzystwo, nie ma co.* Widzę, że nie tylko ja spierdoliłem z Coruscant, gdy zaczęło się to osik. *Odparłz lekkim uśmiechem, bo też ucieszył go fakt, że znajoma osoba uciekła nim zaczęły się te wszystkie cyrki. Imperium to nie to samo co niegdysiejsza Republika. Wtedy wszystko było prostsze i łatwiejsze* No cóż, ma twoja żonka gust. Nazwa też taka oryginalna... *W jego głosie można było wyczytać lekki sarkazm, ale tylko lekki. Nogą przyciągnął ku sobie jakiś taboret i siadł na niego wygodnie, opierając ciężar swojego ciała na łokcie oparte o ladę. Przypatrywał się inżynierowi w skupieniu przez kilka sekund, po czym zapytał* Co u ciebie słychać stary druhu, co?


http://fc09.deviantart.net/fs70/f/2010/176/0/6/Mando__ade_An_Mandalorians_All_by_Rex_Fox_Cody.png

Offline

 

#14 2010-02-25 20:44:36

 Zindarad

Inżynier

1406195
Skąd: Bezkresne bezdroża WLKP
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Kantyna "U Temeny"

Rodianin szybko usunął się z pola widzenia mandalorianina. Też zaczął obsługiwać innych klientów. Zin postanowił, że sobie nieco odpocznie, ot co. Mimochodem dwójka przysłuchiwała się ich rozmowie. W końcu nigdy nie wiedzieli, że Zin zna mandalorianina oraz, że mieszkał na Coruscant. To miło, że ich szef pochodzi z tak cywilizowanej planety.
-Młody Kobdar rośnie słuchaj. Temena kwitnie i interes też. Tylko nudzi mi się cholernie. Brakuje mi tej roboty w WAR-ze.-powiedział do niego. O, kolejna ważna informacja do zarejestrowania. Szef był wojskowym. Ael i Fumbor lekko się do siebie uśmiechnęli. Klientela zbierała się przy kręgach i podziwiała z bliska wybujałe kobiece kształty. Jeden nawet chwycił za pośladek i na jego nieszczęście Zin to wszystko zauważył.-Te kurwa. W ryj byś nie chciał?-spytał go głośno, by każdy usłyszał. Zawsze mógł dać komuś w ryj to odpręża. Po chwili wyszedł za ladę i począł kierować się do osobnika, który macał jego pracownicę.-Ty sobie uważaj.-powiedział do niego i pogroził mu palcem. Usiadł obok Tanga przy ladzie, na wysokim barowym krześle. W końcu poczuł się dobrze na tej planecie, w końcu zobaczył kogoś znajomego.

Offline

 

#15 2010-02-25 20:53:23

Tangorn

Mando

7624051
Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Kantyna "U Temeny"

No to się cieszę, że w rodzinie wszystko w porządku. W końcu rodzina najważniejsza *Znowu się lekko uśmiechnął a kiedy Zin zareagował gwałtownie na widok klienteli obłapiającej jego tancerkę to sięgnął po blaster i położył go na ladzie* Zin, jak chcesz to ja się nimi zajmę... skutecznie. *Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, co w słowniku Mandalorian oznacza zwrot "zając się kimś skutecznie". Zrobił trochę miejsca dla inżyniera i spojrzał na niego badawczo. Nigdy by go nie podejrzewał o to, że założy sobie bar na Nar Shaddaa. To jednak nie jest najlepsze miejsce do wychowywania syna, chyba, że chce się z niego zrobić przestępcę* Nieźle się ustawiłeś. Kantyna całkiem nieźle prosperuje. Ale pewnie ci szkoda starej roboty, co? Tego grzebania w kabelkach i tak dalej... *Ale potem przyszło imperium i dupa... pomyślał Mando i spojrzał ponownie na tańczącą kobietę. Czasy się zmieniają* Temena nie dała ci jeszcze w zęby za nie?


http://fc09.deviantart.net/fs70/f/2010/176/0/6/Mando__ade_An_Mandalorians_All_by_Rex_Fox_Cody.png

Offline

 
PBF Guild

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
https://www.szkodniki-drewna.edu.pl/ Biurko z drewna liczniki na wodę wrocław