Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
*No tak, Data by to kupiła, kilka artykułów by zrobili na bazie „Skrzywdzonego pana Zindarada K.” Dla gazety całkiem poczytny temat. Tylko czy to Zinowi pomoże? Nawet jeśli mu dobrze zapłacą za te artykuły? Musi pomyśleć. Redaktor to dla niego obca osoba. Jedynie „Małego Ediego Zin zaczynal kojarzyć, ale do niego namiaru nie podano.
Kiedy Kobdar przeglądał gazetę po raz kolejny zauważył inny do tej pory przeoczany tytuł: ciecia w instytucie badań, czyli chwilowa przerwa w myśleniu”. Wiec teraz i tam gdzie miał Zin pracowac nie dzialo się najlepiej. Chyba, ze gazeta to przekłamuje by mieć większą sprzedaż*
Offline
Zin nie był skrzywdzony...Sam wpakował się w te kłopoty i do tej pory nie może wyjść z tego bagna. Wciągnęło go dostatecznie mocno i nie chce puścić za żadne skarby. Raz kozie śmierć - pomyślał sobie i skrzywił usta. Nadal zastanawiał się, czy ma zadzwonić czy nie. Jednak po przeczytaniu artykułu na temat redukcji budżetu w dziale badań, doszedł do wniosku, że zadzwoni i porozmawia na ten temat. Chwycił za komunikator, wybrał numer.
-Cholera, cholera, cholera.-Rzucił zdenerwowany, podszedł do okna, otworzył je i wyrzucił niedopałek. Niech zostanie przez chwile otwarte, wywietrzy się trochę. Nacisnął w efekcie zieloną słuchawkę, przyłożył komunikator do ucha i oczekiwał na połączenie.
Offline
*Zin już wiele razy tą kozę zabijał, no ale lepsze to niż leżenie na kanapie, na której wprawdzie nic mu nie grozi, ale to wyjście na krótką metę.
W słuchawce rozległo się tuuut… tuuut… tuuu… witamy w redakcji tygodnika „Data”, łacze z dzialem informacyjnym, proszę czekać…[/i] *Odezwał się słodki głos automatycznej telefonistki. Dalej skoczna muzyczka dla umilenia oczekiwania, i w końcu głos. Ale nie męski. Damski*
Tygodnik Data, Linda Evans, w czym mogę pomóc?
Offline
Po wczuciu się w rytm muzyki na czekanie, nagle sielanka została przerwana. Mężczyzna został zaskoczony damski głosem. Peszek. Teraz to nie wiedział co powiedzieć, po tym jak sobie wszystko w głowie ułożył, wszystkiego zapomniał. Niech to szlag - pomyślał sobie.
-Witam serdecznie, z tej strony Zindarad Kobdar. Przypadkowo natknąłem się na jeden z numerów waszej gazety i przeczytałem w niej wspaniały artykuł o cięciach w budżecie w dziale badań. Wiem, że pani nie jest upoważniona do takich informacji, chciałbym jednak o coś zapytać, ponieważ strasznie mnie to pytanie nurtuje. Czy mogłaby mi pani powiedzieć, czy znalazłaby się praca w waszej korporacji dla wykształconego i doświadczonego inżyniera?-Spytał. Mówił niezwykle serdecznym tonem. Miał nadzieję, że niczego nie przekręcił, ani nie skopał. W końcu od tego zależała jego przyszłość.
Offline
*Kobieta wysłuchała tego, co Zin mówił, nie przerywając mu, po czym podsumowała wszystko chichotem, ale nie szyderczym*
No rzeczywiście nietypowe szukać pracy w redakcji tygodnika dla inżyniera. Szczerze mówiąc przydał by się bo ciągle coś się psuje ale nie wydaje mi się byśmy byli w stanie pana utrzymać, taki wykwalifikowany inżynier pewnie dużo zarabia. Tylko wydaje mi się, ze ta gazeta którą pan czytał musi być stara, bo obecnie pisaliśmy o zamknięciu sekcji i zwolnieniu stu czternastu chemików jeśli chodzi o badania, wiec nie sądzie, by zechcieli kogokolwiek zatrudnić. Ale wie pan co… chyba mogę panu pomoc. Musi pan tylko chwilę zaczekać, wykonam połączenie „na boku”
Offline
No. Udało mu się przełamać pierwsze lody, wszystko chyba miało się na dobrej drodze. Zin uśmiechnął się, słysząc serdeczne ton kobiety i konkretne informacje. Gdy tylko wspomniała coś o przekierowaniu, Kobdar zaczął rozmyślać do kogo mogłaby go przekierować. Skrzywił usta, nie czas na myślenie. Czas na rozmowę, ale jeśli będzie to ktoś ważny? Co wówczas, gdy Zinowi zabraknie pewności siebie i zamilczy jak ostatni kretyn? Weź się w garść. - Myślał ciągle.
-Oczywiście, zaczekam z przyjemnością.-Odrzekł kobiecie. Cóż, najwyraźniej sprawy idą w dobrym kierunku.
Offline
*Widać ona Zina nie znała, wiec nie miała podstaw by coś do niego mieć, była mila jak dla każdego, nie było dla niej problemem wykonać drobny gest, zwłaszcza że ktoś mógł zyskać dobrego pracownika.
Po chwili w słuchawce znowu odezwał się jej głos*
Ma pan coś do pisania?
Offline
-Oczywiście, że mam.-Odpowiedział jej i chwycił za swój datapad. Włączył szybko notatkę i chwycił za rysik, którym szybko napiszę to co ona ma mu do przekazania. To dobrze, że go nie znała. Przynajmniej, gdyby poznała część jego historii, z pewnością już nie byłaby taka miła. Zin dodał po chwili.
-Może pani dyktować.-Po tych słowach zamienił się w słuch. Nie wiedział jakie informacje mu przekaże, ale miał nadzieję, że to jakiś kontakt do kogoś z góry.
Offline
*No i podyktowała ciąg cyfr, były to trzy numery holo, ale do kogo, to powiedziała dopiero jak podała ostatnią cyfrę*
Dokładnie nie wiem, jak nazywają się te osoby, to rekrutacja do jednej z fabryk Unii Technokratycznej na Geonosis. teraz tam u nich dzieje się coś dziwnego, ale to jedyna w miarę prosperująca sekcja badawcza w cochrelu. Proszę tam zadzwonić, może się panu uda
Offline
Po zapisaniu ciągu cyfr, mężczyzna odłożył rysik i zapisał notatkę.
-Rozumiem. Dziękuje pani bardzo za te informacje. Można powiedzieć, że ratuje mi pani życie.-Powiedział z nutką żartu w głosie, nawet cicho się zaśmiał.
-Do usłyszenia i jeszcze raz dziękuje.-Dodał na koniec i się rozłączył. Spojrzał na zapisany na datapadzie numer. Skrzywił usta. To pewnie do kogoś z zarządu tej placówki. Nie mógł zrobić już nic innego, jak wklepać ten numer do komunikatora i zadzwonić. No i tak zrobił. Po prostu, znowu przyłożył komunikator do ucha, usiadł na kanapie i oczekiwał na połączenie.
Offline