Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Na pewno?*Zapytał jeszcze tak dla pewności, ale znał już odpowiedź, a będzie ona potwierdzająca. I potem miał dwa wyjścia, wyjść, by pomóc mistrzyni, lub siedzieć tutaj wraz z Krisem, by dotrzymać mu towarzystwa i w sumie wybrał to drugie. Tak więc milcząco siedział sobie na krześle w ramach wsparcia, gdyby chciał zasnąć lub coś w tym stylu.*
Offline
Zwykły obywatel
Tak, na pewno. W porządku, dzięki *odparł. To było beznadziejne. Kris był już przegrany. Na tym właściwie można zakończyć sesje, bo nie wydarzy się raczej niż w tym gronie i kształcie sytuacji*
Offline
*No cóż, to Mikal kiwnął głową, ale został. Siadł po prostu na podłodze w kącie i zaczął medytować, chcąc mieć na niego oko, tak w razie czego. A statek w tym czasie wleciał na orbitę a potem skoczył w nadprzestrzeń, opuszczając to przeklęte miejsce.*
Offline
Mroczny Jedi
Ankein w jednej chwili poczuł dziedzictwo Sithów, planetę grobowiec. Mężczyzna aż wstał i podszedł do szyby, zbliżając twarz i jakby biorąc oddech tą emanującą siłą. Serce biło mu szybko na widok przybliżającego się Korribanu.
Mroczny Jedi zaczerpnął suchego powietrza. Było tutaj ciepło, step był tutaj zapewne szczytem roślinności. Kanonierka stałą już przed Świetliką. Zapewne klimat jej nie będzie służyć, ale miejski pojazd raczej wiele wytrzyma. Oczy chłopaka powędrowały ku skałom w oddali, skąd czuł największą siłę, drzemiącą, niewzruszoną. Niesamowite ile mocy może być w trupach... może też zjawach? Czuł rozpierające podniecenie. Wyjął z kieszeni lizaka.
Offline
Dzieciak
*Cichego zas można było odnaleźć na dachu kanonierki. Miał ze sobą cały swój dobytek w niewielkiej podróżnej torbie, w której znalazło się miejsce dla słoika ze skórą zabraka, a sama kość ogołoconą z mięsa została rzucone na powierzchnie Korribanu. Jedna cząstka Aru spocznie na ziemiach Mrocznych Lordów. Dug obserwował z góry Ankeina, zdecydowanie niezadowolony z pominięcia jego udziału w przywiezieniu ich tutaj. No ale długie monologi na temat własnych uczuć nie były w jego stylu. Za to powolne i metodyczne zapisywanie czyjejś karty spostrzeżeniami na owego temat – już tak. Teraz obserwował, jakby z politowaniem: tak, podniecaj się, żebyś się czasem nie posrał*
Offline
Mroczny Jedi
Ankein popatrzył na słoik. - Niee... to będzie profanacja. - zauważył wskazując na skórę wewnątrz. - Spoczywają tu wielcy, a on był nikim... - powiedział, ale takim tonem mówiącym: rób co chcesz, ale nie podzielam tego. Włożył sobie lizaka do ust. Wolną już ręką poprawił pas, do którego przymocowany był nowy sztylet i pistolet blasterowy. Wciąż odczuwał ogromną zazdrość o miecz świetlny Duga, ale nic nie mówił. Za to podniecał się nadal pobytem na planecie. Schylił się i wziął garść brązowej gleby, którą przepuścił przez palce.
Offline
Dzieciak
*Cichy miał skórkę w słoiku, i słoik w torbie. To było jego i nikomu tego nie odda. Zrobi sobie z tego coś. Na ziemie wyrzucił gnaty. Leżąc cały czas na dachu kanonierki przewalił oczami w sposób jak najbardziej zauważalny i dobitny*
Offline
Mroczny Jedi
Ankein popatrzył na Cichego, w końcu przez niego tutaj są. - Masz jakiś konkretny plan jeśli chodzi o tę planetę? - zapytał idąc w jego stronę. Otwarł drzwi kanonierki i włączył klimatyzację, żeby nie stała się piecykiem. - Czuję ich tam - wskazał na skały w oddali, jakby wielkie posągi, które na nich patrzą. Może to faktycznie posągi? Strzelił palcami wysyłając macki mocy, wszędzie dało się wyczuć to dziwne uczucie obserwowania jak na cmentarzu gdy jest się samemu po zmroku. Tyle, że Ankeinowi to nie przeszkadzało, a wręcz go cieszyło.
Offline
Dzieciak
*Tylko zjechal spojrzeniem dachu na łysy łeb Ankeina i nic nie odpowiedział. Wyraźnie nie miał na to ochoty wiec nie odpowiadał. A może stwierdził, ze już dość jego inicjatywy?*
Offline
Mroczny Jedi
Prychnął. Za dużo czasu obchodził się z Cichym jak z dzieckiem, którego nie wolno urazić, bo rodzice przyjdą i spuszczą wpierdol tobie nie jemu. Jego milczenie było mu uciążliwe, w dodatku te rozkapryszone zachowanie, jakby Ankein koniecznie musiał imponować jemu. - Bierz swoją dupę łaskawie do środka - powiedział chłodno i niemal natychmiast odpalił kanonierkę. Ruszył beznamiętnie nawet nie patrząc, czy Cichy jest już w środku. Wątpliwe, żeby ze swoją zręcznością zwalił się z dachu. Pędził w stronę tego co czuł jako mocny ślad w mocy, a kanonierka wzbudzała wysokie tumany kurzu.
Offline
Dzieciak
*No musiał, bo nie imponował, co objawiło się w spuszczeniu ku dołowi ręki i pokazaniu mu środkowego palca, no i to była jedyna reakcja, bo dalej sobie leżał i robił co robił czyli nic. No i kanonierka ruszyła. Dug został na dachu, widać mu nie przeszkadzał ani kurz ani prędkość. jak chciał zostać na dachu, to chciał. A co zechce potem – to się okaże. Na razie był żywym przykładem na porzekadło „ciemność cierpliwa jest”*
Offline
Mroczny Jedi
Kanonierka sunęła równo, jedynie czasami rzucały nią wstrząsy, kiedy teren opadał. Ale Ankein najwyraźniej nie miał ochoty zwiększyć pułapu, lub też nie widział potrzeby. Siedział zupełnie rozluźniony, dając przenikać się Ciemnej Stronie tak gęsto tutaj obecnej. Nogą blokował ster wciąż kierując się ku formacji skał, która była coraz bliżej. Po chwili przez otwarte okno wypadł patyczek po lizaku, który zniknął gdzieś w piasku, po którym teraz jechali. Człowiek pozwolił, żeby podmuch z okna łagodnie chłodził mu twarz. W końcu teren zaczął się robić skalisty i wtedy maszyna poderwała w górę, żeby uniknąć kolizji z ciemnobrązową masą. Znaleźli się w Dolinie Mrocznych Lordów.
Offline