Star Wars: Ewok III - Era Imperium

Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#1 2010-10-17 13:02:02

Kris

Zwykły obywatel

Zarejestrowany: 2010-05-19

Stepy Korribanu

niepokojącego takich sytuacjach czas zlewa siew  jedno. Na początku odliczany, potem już płynie niczym sraczka, w jeden wielki dwubarwny kocioł bez dna.
Tak łatwo się zatracić, w tym przygnębiającym miejscu, zatracić całe „człowieczeństwo” i stać się niemal zwierzęciem, które walczy tylko o kolejny dzien i przestaje już nawet marzyć o wyzwoleniu. Tylko czasem, ukryty w bezpiecznej jaskini, odczuwał przebłyski wyższych czynności intelektualnych. Koszmary: sny, w których pojawiał się ten glos, ten przerażający chłód, który był niemal obcowaniem z potępioną dusza. Duszą, która wdarła się w ciało, które tu przywiózł. Kiedy? Może miesiąc, może rok a może 100 lat temu.
Nie wiedział już ile ma lat, kim jest, i jaka jest marka jego ulubionego piwa.
Wypełzał skoro swit, kiedy jest jasno, kiedy wszystkie uwielbiające mrok potwory chowają się choc na chwile. Ale tu nawet dnie są mroczne.
Każdy, kto tu był, tak jak on, na zawsze będzie chciał to zapomnieć.
No, chyba ze to Sith.
A to miejsce, ta planeta, to najbardziej przeklęty ze światów.
Kris nie dał rady już życ.
Wyczerpały się niemal wszystkie jego życiowe pokłady. Zarówno zapasy fizyczne, z  czego organizm mógl pobierać do podtrzymania pracy organów, jak i wszelka sila witalna, tak zwana chęć życia.
Lezał na skalistej ziemi. Nie było już skały, tak jak i tego lichego słońca. Czekał na bestie. Może zechcą go zjeść. a  jak nie – nieważne. Poleży tak do końca. Przecież to już nie długo.
Nie wiedział już, ze jest wyniszczony, ranny i pokonany. Był gotów wszystkim wybaczyć swoje krzywdy za szybką śmierć

Offline

 

#2 2010-10-17 13:10:03

Moc

Admin - MG

7624051
Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Stepy Korribanu

*Zabawne, że czasami w chwilach największego zwątpienia pojawia się światełko nadziei, nikłe i blade, jak maleńki płomyk walczący z trudem o przetrwanie pośród otaczających go ciemności. Ale wystarczy tylko troszkę chęci i sił, by płomyk przeistoczył się w nieokiełznany płomień pochodni, rozpraszający mrok i wskazujący drogę do wybawienia.
I tak, gdy Kris leżał na skale, czekając na śmierć to rozległ się ten dźwięk. Żołnierze na polu bitwy, gdy są otoczeni przez wroga często określają go jako najpiękniejszą melodię Galaktyki lub nadciągającą śmierć, w zależności od tego, kto powoduje to. Tak, ten dźwięk zwiastował tylko jedno... I tak na niebie pojawił statek, niewielkich co prawda rozmiarów, ale nie to było najważniejsze. Po prostu tutaj był, dając nadzieję nie tylko na przetrwanie ale i na wyrwanie się z tej przeklętej przez wszystkich skały. Maszyna nic nie wiedząc o położeniu Krisa skierowała się ku formacjom skalnym po drugiej stronie wąwozu. Znajdowały się tam wejścia do starych grobowców Sithów jak również i do ich zniszczonej Akademii. Pytanie tylko, po co ten ktoś tutaj przybył? Przyjaciel, czy wróg? Cóż, trzeba się przekonać samemu.*

Offline

 

#3 2010-10-17 13:15:26

Kris

Zwykły obywatel

Zarejestrowany: 2010-05-19

Re: Stepy Korribanu

*Nagle zaczął słyszeć swój oddech – miarowy, płytki, ale oddech, wyznacznik zycia. Skąd się wzięły jeszcze te mięśnie, które pozwoliły mu podnieść głowę. Nie otworzył oczu, łapiąc powietrze słyszał dźwięk silników. Przyleciał. On przyleciał. Nieważne kto, może to był znowu ten sith, nieważne, nie, jeśli choc przez chwile może to oznaczać wybawienie, to Kris to wykorzysta. Odłączy się od logiki. Coś nagle obudziło w  nim ostatki sił, jakby najbardziej awaryjne pokłady, te które już walczą tylko o kołatanie się serca.*
czekaj! *Krzyknął. Nie – nie wydobył się żaden dziwek, choć Kris słyszał swój pełen rozpaczy głos* zawróc! Tutaj jestem! Błagam – ratuj mnie!

Offline

 

#4 2010-10-17 13:22:03

Moc

Admin - MG

7624051
Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Stepy Korribanu

*Odgłos zaczął się oddalać, ale nadal był bardzo wyraźny, w końcu wąwóz nie był aż tak wielki... a potem znowu zaczął on narastać, miarowo i jednostajnie. Statek krążył na niebie jak jastrzębionietoperz na Coruscant, szukając swojej ofiary. Słyszał głos Krisa? Raczej nie... szukał dogodnego miejsca do lądowania, nie zdając sobie sprawy z tego, ze gdzieś tam w dole leży ktoś umierający. Ktoś kogo nie powinno tutaj być, na tej jałowej i przeklętej planecie. I w końcu dźwięk silników się zmienił, statek zaczął obniżać lot. Lądował. Nie tak daleko od pozycji Krisa, jednak trochę będzie musiał się wysilić, by do niego dotrzeć...*

Offline

 

#5 2010-10-17 13:28:04

Kris

Zwykły obywatel

Zarejestrowany: 2010-05-19

Re: Stepy Korribanu

*Dla kogoś takiego jak Kris… a może tylko dla Krisa, dla złożonej wypadowej jego doświadczeń, charakteru, nastawienia i woli życia, wydawało się, ze statek go usłyszał, i wraca.
Tu było tak cicho. Tak mrożaco, paraliżująco cicho, tu nic nie żyło, a  to, co żyło, było pokrętne i mrukliwe. Za dnia nie było żadnych dźwięków. Nocami tylko głuche porykiwania bestii.
I ten silnik – jak słowik, jak najbardziej z żywych stworzeń, takie pełne dobrego dźwięku. Piosenka o nadziei. Tak, on usłyszał Krisa, i tu wraca!
Jego palce dotknęły podłoża. Nieważne było, palce której kończyny to były. Jego zawsze lekkie ciało, teraz  wręcz nic nie ważące było takie ciężkie. Nie, nie wstanie, to niemożliwe. Uniósłszy powieki na tyle, by rozszerzonymi agonia. Źrenicami widziec drogę, metr, może dwa przed sobą, począł pełznąc, przed siebie, na wyczucie, dysząc ciezko, a  każdy centymetr był zwycięstwem. Tylko czy dożyje mety?*

Offline

 

#6 2010-10-17 13:33:10

Moc

Admin - MG

7624051
Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Stepy Korribanu

*Maszyna w końcu osiadłą na jednej z niewielu płaskich powierzchni w tym wąwozie. Nastała cisza, ale taka dziwna, można powiedzieć, że wibrująca. Jak gdyby nawet skały wstrzymały się, by zobaczyć co się stanie. Syk niosący przez echo... klapa maszyny się otworzyła a potem głuche uderzenie, zwiastujące zderzenie się metalu z twardą skałą. Późniejszych kroków pilota nie było słychać, ale widać go było. Ciężko z tej odległości ustalić rasę czy powiązania, ale był sam. No i miałw miarę ludzką sylwetkę... nie był to wiec Nemedis.*

Offline

 

#7 2010-10-17 13:38:02

Kris

Zwykły obywatel

Zarejestrowany: 2010-05-19

Re: Stepy Korribanu

*Chwała Mocy – pomyślał. To nie sith. Nie musial tego widzieć. Poczułby, gdyby to był on. Gdyby to był on, to pewnie Kris oddałby ducha za s[Rawą samej świadomości.
Czy widział/słyszał/czuł, jak ta maszyna laduje – nie wiedział. Nic już nie wiedział, świadomość się zatracała. Nie miał już poczucia ciala, kontaktu ze swiatem, jednak miał nadzieje, ta zapomnianą od dawna „sobość”, teraz zamkniętą ograniczeniami fizyczności. Fizyczności, która dobiła do muru którego już nie da się sforsować. Padł na ziemie, skałę, piach, czy cokolwiek. Mógłby paść nawet na zielona łąkę, nagle. To już by nie miało dla niego znaczenia.
Dłużej nie da rady*

Offline

 

#8 2010-10-17 13:44:07

Moc

Admin - MG

7624051
Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Stepy Korribanu

*Moc tego dnia chyba czuwała nad Krisem, bowiem pilot tego statku zauważył czy też może wyczuł go? Nie wiadomo. Faktem był oto, że zaczął powoli wspinać się po nieco stromym zboczy, kierując się w jego stronę? A może jednak coś innego go przyciągało w to miejsce? Nie liczyło się to. Liczyło się tylko to, że kroki tego kogoś zaczynały być coraz bardziej wyraźne. Chrzęst materiału butów stykającego się z kamiennym podłożem był niesiony przez echo. Nadchodziła nadzieja na wybawienie... A potem krzyk, czy może zawołanie? Kroki stały się głośniejsze, częstsze. Ten ktoś biegł...*

Offline

 

#9 2010-10-17 13:51:35

Kris

Zwykły obywatel

Zarejestrowany: 2010-05-19

Re: Stepy Korribanu

*Nie powinien, ale czuł wibracje podłoża. Chyba już nie słyszał kroków, tylko te uderzenia butów, takie częste. Kilka, a  może kilkanaście kroków tego kogoś przypadające na jeden jego oddech. Prawdziwy wyścig. Dramatyzmu tego nie można oddać: kiedy wszystko dzieje siew  grobowej ciszy, schowane głęboko w konającym ciele.

Tajemniczy wybawca mógł widzieć już to cos, a  może tego kogoś, bo trudno było rozpoznać rasę, nawet tak charakterystyczną. Wyglądało to bowiem jak szkielet psa obleczony bladą jak kreda skórą z licznymi ranami, nawet nie gnijącymi, co wysuszonymi. O tym, ze istota mogła buc inteligentna świadczyły strzępy odzienia, które na ów szkielecie wisiały.
W Mocy widać było, że zostało bardzo niewiele czasu. Właściwie to już był koniec, jedynie żyłą w nim jeszcze determinacja, i to, co go uratowało dosłownie w ostatnim momencie – nadzieja po usłyszeniu silnika*

Offline

 

#10 2010-10-17 13:57:40

Moc

Admin - MG

7624051
Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Stepy Korribanu

*Kroki w końcu ucichły, by skumulować się w ostatecznym wstrząsie i tuż przy Krisie. Ktoś podbiegł do niego i padł na ziemię. Później na skórze mógł poczuć czyiś dotyk, lekki, ciepły, delikatny...a potem siła, tak siła, energia, życie... to wszystko zaczęło rozchodzić się po jego organizmie od miejsca zetknięcia się tych dwóch ciał. Czuł po prostu jak napełnia go Moc, jak leczy część jego powierzchniowych jak i wewnętrznych ran. Leczy na tyle, by przeżył dalszą drogę. A potem jego ciało straciło nagle kontakt ze wszystkim. Z dłonią, ze skała... uniosło się w powietrze, szybowało. Czyżby zbliżała się ostateczna śmierć? Jeśli tak to byłą ona tak błoga... bez bólu, bez cierpienia... ostateczna ulga dla wymęczonego ciała.*

Offline

 

#11 2010-10-17 14:02:46

Kris

Zwykły obywatel

Zarejestrowany: 2010-05-19

Re: Stepy Korribanu

*To już nie było wazne. Czy żyje, czy może właśnie to życie się zakończyło. To, co teraz się z nim dzialo było właśnie tym, czego pragnął, i nie ważne, co to jest – niech trwa, bo czuł, ze właśnie na to czekał, o otrzymał nagrodę. Jeśli tak wygląda umieranie, to jest to wspaniały stan. Pozwolił sobie odpłynąć, sparwic, ze czas przestaje istnieć*

Offline

 

#12 2010-10-17 14:07:33

Moc

Admin - MG

7624051
Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Stepy Korribanu

*Niestety, Kris może później poczuć się trochę rozczarowany, gdy po kilku lub kilkunastu godzinach ocknie się. Leżał na miękkim materacu jakiegoś łóżka, okryte kocem termoregulującym, by utrzymać jego stałą temperaturę. Do jego ciała przyczepione były jakieś przewodziki, zapewne informujące o stanie jego zdrowia, które było jakie było. Ledwo żył, ale żył. Kroplówka już krążyła w jego żyłach wraz ze specyfikami na wzmocnienie. Na twarzy miał maskę z czystym tlenem, by dodać mu sił. A nad nim pochylał się robot medyczny wraz ze skanerem.*

Offline

 

#13 2010-10-17 14:14:16

Kris

Zwykły obywatel

Zarejestrowany: 2010-05-19

Re: Stepy Korribanu

*powiadają ze dugowie to twarde sztuki i cos w tym było.
Mógłby stwierdzić, ze jest w raju, gdyby nie fakt ze czul się tak cholernie… docześnie.
Czuł się źle, chciało mu się rzygać, a  jednocześnie miał świadomość, ze rzyganie w tej chwili byłoby czystym idiotyzmem. W chwile później aż zachłysnął się świadomością logiki własnych myśli.
Przypomniał sobie swoje imie, twarz matki, słonce na Couruscant. Szybko zorientował się, gdzie jest i doszedł do wniosku, co się stało.
I wtedy tez przyszło wspomnienie ostatnich dni, zapoczątkowane tym… rytuałem, do którego został zmuszony. Serce mu zamarło, a  aparatura, respirator i inne zaraz wszczęły alarm, informując o zapaści. A Kris był swiadomy. Wzmocniony kroplówką złapał za rurę maski tlenowej i pociągnął na tyle mocno, ze gumka strzeliła a  on zachłysnął się powietrzem*

Offline

 

#14 2010-10-17 14:21:25

Moc

Admin - MG

7624051
Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: Stepy Korribanu

*Alarmy zawyły, droid zareagował i od razu wpuścił do ciała Krisa kilka leków uspakajających jak i stabilizujących. Zbyt wcześnie zaczął walczyć, jego stan nie był jeszcze stabilny. Dug mógł nagle poczuć, jak oczy mu się same zamykają i ogarnia go senność. Maska znalazła się ponownie na jego twarzy a on sam opadł całkiem na łóżko, a jego nogi uniosły się nieco wyżej. Stan zaczął się stabilizować powoli a robot medyczny wciąż coś sprawdzał na ekranach i kontrolował wszystko. Kris stracił świadomość...

Odzyskał ją po jakimś czasie, ale nie wiedział czy minęły minuty, godziny, czy dni. Nie miał już maski ani większości przewodów. Leżał wygodniej, pod głową miał poduszkę i okryty był zwykła kołdrą, nie medyczną. Kroplówkę nadal miał jak również parę drucików, ale nie leżał już w sali medycznej, tylko w zwykłej kajucie.*

Offline

 

#15 2010-10-17 14:29:12

Kris

Zwykły obywatel

Zarejestrowany: 2010-05-19

Re: Stepy Korribanu

*Nie miał snów, znowu było to poczucie bez czasu, jednak kiedy się obudził, poczuł się na dobre Krisem, nie jaka wywleczoną z paszczy śmierci kukłą. Prócz kości pod skórą chyba zawiązało się trochę ciała. Oddychał samodzielnie, na tyle głęboko, by nie męczyło go chociażby uniesienie powiek. Dawno nie było tak jasno. To statek. Znowu,. Powoli powrót do ostatnich wydarzeń. Pierwszego wybrudzenia nie pamiętał, pamiętał  za to moment ostatniej walki o zycie był jak sen. W ogóle cały Korriban wydał mu się snem.
Wiec co jest rzeczywistością?
Kris oparłszy się na łokciu uniósł głowę. Miał na tyle długa szyję, ze  mógł się rozejrzeć. Obraz mu się dwoił, widział niewyraźnie, ale w tej chwili nie mógł marzyć o czymś więcej.
Westchnął, i pozwolił sobie na chwile relaksu, zachwytu suchym pokładowym powietrzem. Żyje*
O kurwa… *szepnął. a  właściwie to poruszył tylko ustami, suchymi jak piach. Cmoknął. Nieźle…*

Offline

 
PBF Guild

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
wellness Ciechocinek