
Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Oficer Sojuszu
*Spojrzał znów na wchodzącego Harisa. Wydało mu się to dziwne. Zupełnie inaczej jak wchodził za pierwszym razem. Może to Windu tak zadziałał?* Proszę. *Gestem dłoni zaprosił kaleesha do środka, uwaznie śledząc go zimnoniebieskimi oczyma.*
Offline
Nieboszczyk
*Wszedł więc. No cóż, nie ma co ukrywać ze Windu wrażenia nie zrobił. Haris zagłębił siew czeluście mostka i zaraz obrał kurs na Darvena.. Zbliżał się patrząc mu w twarz wzrokiem pustym, suchym. Bez mrugania. Źrenice miał węższe niż generał. Młodsze, bystrzy wzrok, pełna sprawność i wydajność organizmu. Skłonił się Darvenowi.
Nie uszły spojrzeniu żałobne symbole na jego twarzy i mundurze*
Przybywam by zapytać, czy nie potrzebujesz czegoś w przejęciu ten statek, panie *przemówił cicho, ale w innym sposób niż Darven. Nie można było za chuda galaktyki dojść, o co mu chodzi. Patrzył trochę bokiem, lekko obnażał zęby. Próbował się uśmiechać? Niewykluczone. Na pewno nie miał złych zamiarów. Cochrel leżał mu na sercu tak samo jak Darvenowi* Venator bezpiecznie zacumowano w system Gand. Oficerowie przesłuchiwani.
Offline
Oficer Sojuszu
*Darven skinął głową Harisowi. Napotkał jego spojrzenie. Zimnoniebieskie oczy osadzone na ponurej twarzy przypominającej maskę śledziły uważnie idącego kaleesha.* Póki co nie... *Odpowiedział człowiek, próbując rozszyfrować pierwszą wypowiedź Harisa.* Cieszę się, ze trwają już prace nad pojmanymi. Jak uda wam się odkryć osobę o najwyższym stopniu tudzież rybę najgrubszą z punktu widzenia Imperium - podeślijcie mi. Zresztą... Nie wykluczone, że tak czy siak będę musiał odwiedzić tego imperialnego grata. Teraz zaś zasadnicze pytanie - odzyskaliście jakieś dane ze statku? I co zrobiło przymierze po wyjściu z nadprzestrzeni? A przynajmniej "ocean" który z wami wspólpracował w celu "sholowania" Venatora. *Darven rzucił okiem na zarośniętą czenrią i granatem przestrzeń kosmiczną spoglądającą na nich zza iluminatora. Zbliżył się do stołu taktycznego, by oprzeć się na nim.*
Offline
Nieboszczyk
*Kaleeshianski kapitan Komety stanąwszy na baczność, z rękami z tyłu patrzył pusto w twarz Darvena. Oczy miał teraz lekko przymknięte, na ukryte pod srebrnym mundurem ramiona opadały szczeciniaste kosmyki kaleeshianskich włosów, ciemnokasztanowe, mimo młodego wieku z kilkoma białymi nitkami* Przymierze ściągnęło swoich ludzi. Pracują nad przywrócenie sprawności hipernapędu i osłon. Są duże zniszczenia, ale wyjdziemy na swoje. Glowny komputer nawigacyjny imperium zniszczyło strzałem przed ewakuacja. Pracują nad nim nasi programiści, ale nie spodziewać się cudu. Pozostają przesłuchania, ale nie rokuje dobrze. Ja przesłuchał pięciu, wszyscy nie żyją *Odparł z lekkim westchnieniem, jakby wyrażał pogardę dla tej imperialnej papki*
Offline
Oficer Sojuszu
Rozumiem... Przeklęte imperium! *Wziął głębszy oddech. Na samą myśl robiło mu się gorąco.* Pięciu mniej. Faktycznie jednak, to źle rokuje... Ściągnęliśmy ledwie paru, niewielkie to szanse. Wyprowadza mnie to z równowagi... Wiesz o czym mówię, Harisie? Nie mogę znieść myśli, że imperium może bezkarnie robić takie rzeczy, ba, zabierać nam zdecydowanie cenną istote ot tak. Filar działania tej korporacji. A my nawet nie wiemy skąd się wziął atak... *Darven zacisnął dłonie na masywnym stole tak mocno, że pobielały. Spojrzał na Harisa.* Nie można wykluczyć zdrady. Przykro mi o tym mówić, ale... Taki wariant też jest możliwy. Zresztą... To niepojęte, że imperium zaatakowało akurat wtedy, kiedy Generał wybrał się na spotkanie zwykłym transportowcem. To miał być zaledwie parunastu minutowy rejs... Nie podoba mi się to bardzo, nie wiadomo nawet komu można ufać.
Offline
Nieboszczyk
*Mięśnie na twarzy Haris napięły się, ale nie była to mimika, prędzej jakieś silnie odzwierzęce, agresywne odruchy. Bez wątpienia nie bez dolewki nienawiści kierowanej pod wiadomy adres. Twarz Darvena odbijała się w ostrych źrenicach.* Przymierze prowadzili otwarte walki z Imperium. Oni mogli wiedzieć o nich. Ja na moim statku nie mam szpiega. Panuje czystość na Kometa, zapewniam *rzekł ostro i nieustępliwie, ale widać było ze wie, ze może być na celowniku*
Offline
Oficer Sojuszu
*Darven skinął głową.* Wierze ci, Harisie. Uznaje cie za jedną z istot tego bliskiego grona współpracowników, którym można zaufać... *Podniósł głowę powoli, błyskając błękitnym oceanem pływającym w oczach.* Niemniej jednak, trzeba rozważyć każdy wariant. Zgodzę się z tobą - przymierze mogło naprowadzić na nas imperium - bo, że zrobili to celowo nie wierzę. Ale oni też dbają o bezpieczeństwo, to stricte wojskowe zgrupowanie. Dlatego też chciałbym, byś miał oczy szeroko otwarte. Potencjalny donosiciel może być wszędzie, a teraz jesteśmy szczególnie narażeni na ataki, jestesmy po prostu osłabieni... To nadzwyczajny czas. *Spojrzał Harisowi w oczy.* W każdym razie, doceniam twe starania. Natomiast jeśli chodzi o imperialnych... Osobiście przesłucham tych, którzy przejdą przez sitko, nadal będą żyli. To nasze jedyne źródło informacji obecnie. Wierze, Harisie, że jesteś lojalny wobec nas wszystkich, korporacji i pomożesz mi w tym bardzo trudnym dla nas okresie.
Offline
Nieboszczyk
Panie… *przerwał delikatnie Haris* Nie zrozum mnie źle ale jak pracowali generałem długo. Nauczył mnie mieć oko na drobiazgi. Czy na Widmo II nie doszło do lądowania pracownika technicznego przed całe zajście? Przed wylot ja zdążył obejrzeć ruchy powietrzne z monitoring na baza dla ten obszar. Było jedno: przylot z planeta Rishi. Nie mówię że to zdrajca. Ale na neutralny grunt łatwo nakleić sondę, czy naprowadzacz. *Patrzenie mu w oczy było jak patrzenie na dzieło sztuki które niby cos mówi, ale za cholerę nie szło zrozumieć, co* Całym sercem i duszą służę idei, panie. Tak jak generał
Offline
Oficer Sojuszu
Wiem, nie wykluczam, że to ktoś z Widma naprowadził na nas Imperium - świadomie czy nie. Dla nas wszystkich i tak byłoby o wiele lepiej, gdyby to wszystko było tylko wypadkiem. O ile w ogóle można mówić o lepszym spojrzeniu na sprawę, jeśli dotyka nas coś tak złego jak zniknięcie Generała. Mam nadzieje, że uda nam się go odzyskać. *Mówił cicho lecz wyraźnie, głosem nieco smutnym - jak to zawsze u Darvena. Po prostu charakterystycznie.* Tak, Harisie, to dobrze... Takie istoty są nam wszystkim potrzebne. *Oderwał na chwilę wzrok od kaleesha by spojrzeć na nieskończoną przestrzeń za iluminatorem. Był targany obawami. Zniknięcie Generała bardzo odbiło się na wszystkich tutaj... On może nigdy nie wrócić - to zaś może przyczynić się do powolnego upadku całej tej idei, w której wszyscy podążali właśnie za nim. Wiedział też, że to trudny okres dla korporacji. Wiele nieprzyjemności nałożyło się na siebie tworząc bardzo szkodliwą atmosferę. A poza tym wszystkim... Brakowało mu Generała. Tak po prostu - mimo tej skorupy nieprzystępności, którą się okrywał. Czasem patrzył w bok z przyzwyczajenia gotów ujrzeć durastalowe ciało, gotowy by po prostu porozmawiać, usłyszeć nowiny, albo po prostu poczuc, że wszystko chodzi idealnie, trzymane pod kontrolą. Poczuć tą pewność siebie, zdecydowanie. Teraz nie był ani trochę pewny, w głębi. Windu zresztą trafnie stwierdził, że to wszystko bardzo niebezpieczne, niestałe. *
Offline
Nieboszczyk
*Najwyraźniej nie wiedział, jak ma reagować, bo tylko stał i patrzył. Nie miał zbyt dużego doświadczenia z ludźmi. Szczerze mówiąc uważał ten gatunek za nieco pasożytniczy i słaby. Bywały jednostki, które szanował: mandalorianie, sam Darven tez był „w porządku”, jednak w przerażającej większości ludzie nadawali się tylko na odstrzał, wiec nie czuł potrzeby nauki rozumienia ich mimiki i gestów*
Generał często powtarzał co mnie kiedyś denerwowało: jak ja umrę, to… albo: ja już niedługo pożyje. Panie… on wszystko przygotował na swoją śmierć. My damy rade, ja w to wierze…
Offline
AruMroczny Jedi
*I na korytarzu prowadzącym w stronę mostka pojawił zabrak, który od sekcji medycznej przewędrował i tu. W końcu korytarza akurat się znajdował gdy Haris, tak to chyba był Haris, został wpuszczony do środka.Widząc jednak Windu zmierzającego powoli w jego stronę, postanowił się zatrzymać i dołączyć do spokojnego marszu gdy czarnoskóry mężczyzna już zbliży się na wystarczającą odległość.* Chciał bym zapytać, Cię Mistrzu, o pewną sprawę. *Zaczął, ale nie dał odpowiedzieć Windu, bo i pytanie praktycznie po chwili padło z jego ust.* Czy Generał jeszcze żyje? *Tak "jeszcze" to było odpowiednie słowo co do tego w jakiej sytuacji znalazł się Generał.*

Offline
Oficer Sojuszu
*Kąciki ust zadrgały by po chwili unieść się nieznacznie.* Pewnie masz racje. On by nie pozostawił idei na wymarcie z tak błahego powodu jak jego własna śmierć. Ale on żyje. Jeszcze. Nie wiem gdzie jest, ale nadal żyje. *Odwrócił się* Jeśli to już wszystko, możesz odejść.
Offline
*Mace idąc korytarzem dostrzegł Aru i nie był za bardzo zdziwiony. Właściwie to sam chciał z nim porozmawiać, ale ostatnio tak jakoś czasu nie miał, albo medytował, albo rozmawiał z mistrzem Yodą albo badał holocron. No ale teraz miał czas, a przynajmniej chwilkę* Generał? Jeszcze żyje... mam zamiar go poszukać w Mocy *I po to był mu potrzebny ten spory pakunek zawierający pelerynę cyborga. Ale Aru lepiej niech nie pyta po co mu to jest potrzebne albo w jaki sposób. Po prostu poszuka chwytając się różnych sposobów* Ja mam też do ciebie pytanie... co z twoją decyzją?
//Przenosiny to tego Tematu//
Offline
Nieboszczyk
wszystko. Dziękuje i bywaj *odparł Haris i skłonił się lekko. Darven to nie generał. Haris nie zostanie tu, by z nim ot tak podyskutować. Wycofał się i wyszedł. Na korytarzu jednak nie było pusto. Ktoś rozmawiał z Windu? Tak, to ten zabrak. Haris, korzystając z zasłony wnęki jednym susem skrył się za nią. Nie widzieli go. ale on sobie posłucha. Oparł się wiec bokiem o ścianę i słuchał. Usłyszał głos Aru. Pytał o generała.*
Offline
Oficer Sojuszu
*Darven skinął głową i odprowadził Harisa wzrokiem do drzwi. Tak, Darven to nie generał - nie było wątpliwości. I on nie oczekiwał pogawędki. Zmęczony opadł na fotel, Przetarł dłonią twarz.* Wezwijcie potem Rudiego... *Człowiek zacisnął dłonie na oparciach fotela i przymknął oczy.*
Offline