Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Zwykły obywatel
//opis tej standardowej kwatery pojawi się w mym kolejnym poście//
Offline
*Zgodnie z obietnica, czy tam groźbą, rano, ale nie z samego rana, o takiej całkiem humanitarnej porze pojawił się Dżony. Wiec, Dżony pojawił się z prezentem zawiniętym w torbę na mrożonki. Oczywiście był to papier toaletowy. Najodpowiedniejszy dar na wszystkie okazje.
Dżony – jak to Dżony – beztroski na Maksa, do tego tresowany, wiec jak tylko się znalazł przy drzwiach to zaraz swoim długim paluchem począł wystukiwać standardowy kod wejściowy. Jeśli Dakien jeszcze nie zdążył go zmienić, to Dżony wlezie*
Offline
Zwykły obywatel
*I tak też Dżony wlezie bo kodu dostępu Dakien jeszcze nie zmieniał, nie odczuł takiej potrzeby bo i po co? Nikt go tu nie okradnie, no może nie licząc samego Dżonego który bez trudu mógł wejść do środka standardowej kajuty. W środku niewielkie łóżko, szafa i małe biurko z holoodbiornikiem podłączonym także do sieci, aczkolwiek tylko do tej cochrelowskiej ze względów bezpieczeństwa. Poza tym były tu też drzwi z niedużą łazienką, od kibelek i zlew, prysznica nie było więc kotowaty musiał korzystać z łaźni publicznej. A teraz go w środku najwidoczniej nie było choć zza uchylonych drzwi to ubikacji było słychać odgłos lecącej z krany wody.*
Offline
*No i właśnie wszedł, bez trudu, tak samo bez trudu i bez wyrzutów sumienia mógłby okraść.
Dżony wszedł z charakterystycznym tuptaniem trzech nóżek stawianych w ścisłej kolejności. Pac – niesiony papier został upuszczony tuż przy drzwiach. Po chwili ten co wodę w łazience lał mógł usłyszeć szuranie, trzask, później łubudubudubudubu i Łomot! I cisza…*
Offline
Zwykły obywatel
*No i właśnie te dziwne hałasy dochodzące z pokoju jednak osobę w łazience siedzącą zmusiły do działania. Kathar w samych tylko spodniach wypadł z łazienki ze szczoteczką do zębów w ustach oprószonych odrobiną piany wytworzonej przez pastę od zębów... no chyba, że miał wściekliznę. Nie powiedział jednak na widok Dżonego nic więcej ponad jakiś bełkot niezrozumiały i wybałuszenie żółtych ślepi na droidekę.*
Offline
*Był to Dzony lub inny droideka, ale biorąc pod uwagę fakt, ze zwykle ten model nie włazi do łozka, to był to jednak Dżony… leżał na wznak, na górnym pancerzu. Wtoczył się na łozkow trybie kołowym i rozwinął, akurat w takim położeniu. Wszystkie nóżki razem „dupą” były w powietrzu*
cześć sir. Dzony lubi twoje łóżko, sir!
Offline
Zwykły obywatel
Abgh...
*Zaczął jednak z racji pasty do zębów w ustach zrezygnował z dalszej wypowiedzi, za to odwrócił się do Dżonego wracając do ubikacji by wypłukać usta i obmyć nieco futro na twarzy z tej cholernej pasty. Dopiero teraz mogąc już mówić, wszedł do pokoju, zamykając drzwi od łazienki.*
Dżony, mogę zapytać co Ty wyprawiasz?
*Pytanie trochę dziwnym było bo chyba jak na dłoni widać było co robi Dżony. Dżony leży. Albo uprawia yogę zważywszy na jego pozycję.*
Offline
Dżony… *zawahał się droid. Wyraźnie skupiony na powolnym zsuwaniu się tak, ze w koncu tył opadł na posłanie. I Dżony leżał jakby na plecach z łapkami skierowanym do góry*
Dżony… *Nie wiedział co powiedzieć. Ale czyściutki był, co mu łozka żałować. Takiemu Dzonulkowi*
Dżony przyszedł do ciebie, sir. Bo Dżony cie kocha.
Offline
Zwykły obywatel
A jest ktoś kogo Dżony nie kocha? Ktoś organiczny oczywiście.
*Zapytał w tym czasie krzątając się po pokoju jak by fakt, że droid mu się rozwalił na łóżku nie był niczym dziwnym. A był to fakt dziwny dla niego. Choć oczywiście Dżonemu wygodnego łóżka nie żałować szczególnie, że ten był czysty, przeciwskazań nie było. Tak też spokojnie się zdążył ubrać(jeansy i koszulka z "Koteckiem") i oczekiwał na odpowiedź Dżonego.*
Spodziewałem się Ciebie trochę później, więc będziesz musiał chwilę poczekać nim zaczniemy robotę.
Offline
HK *odparł be zastanowienia, bo z zastanowieniem by już HK nie pasował. Wiec poszło bez. Zaczął łapkami, a całkiem ruchliwe te ramiona miał, wyciągać spod siebie Rabek koca żeby go miętosić. Lewa nóżka zgięła się i rozprężyła z cichutkim sykiem zadbanych tłoczków.*
Dżony nie kocha HK. Dżony nie lubi HK. Dżony lubi ciebie, sir *Nie pamiętał jak się Dakien nazywa, wiec wyciągnąwszy ramionko zaczął całkiem sprawnie wodzić za nim wyciągniętym palcem, kiedy ten się ruszał*
Siiiir…
Offline
Zwykły obywatel
Ale HK to maszyna. Ja pytałem o to czy jest ktoś żywy kogo Ty nie kochasz Dżony.
*Odparł zezując na wyciągniętego w jego stronę palca, dla pewności chodząc przez chwilę w jeden lub drugi bok sprawdzając czy palec za nim wodzi, po tym krótkim eksperymencie kontynuował szukanie swojego cyfronotesu, a następnie ustawienie go na nagrywanie głosowe. Ot, jakoś uwiecznić rozmowę z Dżonym musiał, prawda? Po uruchomieniu co trzeba, cyfronotes przypiął do paska i zaczął szukać czegoś w jednej ze swoich toreb. Najwidoczniej czegoś do zabawy dla Dżonego.*
Offline
*Prawdziwa sesja psychologiczna. Dżony wygodnie na kozetce. Choć inne droideki negowały by ta wygodę – jednak droideka czuje się najlepiej na swoich trzech nóżkach, kiedy jest stabilnie. Ale Dżony to była już inna klasa*
Imperatora, sir. Dżony nie lubi i nie kocha *wiec miał jako takie myślenie abstrakcyjne skoro mógł powiedzieć ze nie lubi osoby której nie zna. Lub po prostu powtarza obiegowe opinie. Palcem za Dakienem wodził, jakby chciał go złapać. Za ogon najlepiej, i miętosić*
Offline
Zwykły obywatel
Dobrze chociaż to wiedzieć.
*Z uśmiechem wyraźnym odpowiedział na wyznanie Dżonego. Co do myśli Dżonego... niestety Dakien nie znał myśli istot żywych, więc wglądu w myśli droida nie posiadał niestety. A wiedząc o zapędach Dżonego to kto wie, może by mu pozwolił na pomiętoszenie mu jego pręgowanego ogona? Choć pod jednym warunkiem, by było to zrobione delikatnie, by mu bólu nie sprawiało.*
Wygodnie Ci na łóżku tak leżeć Dżony?
*Zapytał podchodząc bliżej rzeczonego mebla. Na razie nie wyciągał z plecaka niczego szczególnego, chciał trochę porozmawiać niezobowiązująco z Dżonym, zwyczajnie nie chciał mu przerywać swoistego odpoczynku.*
Offline
*Miętoszenie miało na celu sprawdzenie czy nie ma czegoś ciekawego w środku. Tak jak z miętoszeniem peleryny generała (wredny zawsze mu zabierał) i Darvena – wyszukiwanie czegoś ciekawego, jak kiedyś dawno temu wymiętosił kolec z peleryny Windu.
Wiec byłoby to bolesne.*
Dżonemu wygodnie. Dżony lubi *Kiedy się kot zbliżył, Dżony jeszcze większa energią wyciągnął rączkę by teraz zabrać plecak. Dżony wie, co dobre*
Offline
Zwykły obywatel
*Niestety Dżony to nie Inspektor Gadżet i sobie ręki wydłużyć nie potrafił by sięgnąć do plecaka nadal mimo wszystko znajdującego się na podłodze kilka metrów zarówno od kota jak i od blaszaka.*
To dobrze, ale niestety będziesz musiał wstać Dżony. Od czego byś chciał zacząć? Od rysowania, czy może układania puzzli?
*Ot decyzję pewną Dżonemu pozostawił. Jeśli idzie o rysowanie na początek pozwoli Dżonemu wykazać się własną inicjatywą i weną twórczą, potem pewnie powie co Dżony powinien narysować i obejrzy efekty.*
Offline