
Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Mistrz Jedi
*I wrecz przeciwnie, bo to nie było żadne upokorzenie, wręcz przeciwnie, to był szacunek. Zarówno ED jak i Hakon mogli sięgnąć do bardzo różnistych środków, by temu drugiemu zrobić na złość. Komunikat Hakona był jak wcześniej EDa kiedy wyganiał go z maszynowni – odsuń się. Teraz Hakon „powiedział” mu to samo i jak widać – zostało to zrozumiane. Tak właśnie buduje się szacunek. Nie trzeba mówić, żeby drugi rozumiał.
Hakon już od początku tej zabawy wiedział, ze droid nie jest w stanie podjać czegoś takiego bez udziału myślenia, a ED wyraźnie był rozluźniony.
To znaczy ze jego wcześniejsza hipoteza była trafna. Ale póki co życie toczy toczy swój garb uroczy.
Hakon odwrócił się plecami do EDa*
Offline
Biznesmen
*Było w tym coś więcej niż cos, bo mimo ruchów Hakona, które w innej sytuacji wzięte by były jako otwarcie wrogie i „nagrodzone” atakiem, ED cały czas zachowywał się bardzo „naturalnie” i bez śladów zdenerwowania, bo i zdenerwowany nie był.
Jego myśli były bardzo płytkie, przelewające się po kwestiach bez tematu. Ruszył powoli, dostojnym krokiem i zmniejszył tym samym dystans miedzy nim a Jedi o polowe. Znalazł się jakieś trzy metry za plecami Hakona*
Offline
Mistrz Jedi
*Odczekał, aż ED wykona swój ruch, po czym poruszywszy nieznacznie ramionami jakby się kołysał na boki, zrobił jeszcze jeden krok do przodu, patrząc przed siebie, a przynajmniej głowę tam kierując, bo prawie nie patrzył, oczy miał przymknięte*
Offline
Biznesmen
*W tak bliskiej odległości by widzieć Hakona musiał nieco przygiąć łeb, i tez to zrobił, po czym chłapnął jeszcze raz a biorąc pod uwagę długość jego kroków, to był już za Jedi tak blisko, ze kiedy ten się odchyli, to dotknie plecami opuszczonego „czoła” droida*
Offline
Mistrz Jedi
*Uśmiechnął się w duchu sam do siebie kiedy poczuł za sobą to olbrzymie metalowe cielsko takk blisko. Był tez zachwycony i wyróżniony, ze stalo się, iż to ED podszedł do niego tak szybko, że tak wspaniale zrozumiał o co tu chodzi.
Nie odchylił się do tyłu by dotknąć siatki. Po prostu, spokojnie, nadal tyłem do droida, usiadł na podłodze, ze skrzyżowanymi nogami, jak do medytacji*
Offline
Biznesmen
*Więc ED jeszcze o krok się zbliżył, tym razem jednak to był mniejszy krok. Stał wręcz niemożliwie blisko, tak, ze mół przerazić, bo jeden palców nogi niemal wepchał się Hakonowi pod tyłek. Nad głową Jedi miał „brodę” droida. Jakby padał deszcz, to by Hakon pozostał suchy, był dosłownie obudowany Edem. Droid na niego wlazł. Oczywiście nie nadepnął.
Dało się słyszec ciezki jęk serwomotorów. Ouuuu… psss.
I trzask, kiedy zapadki się zapięły. ED przeszedł w stan spoczynkowy*
Offline
Mistrz Jedi
*oczywiście nie czul żadnego zagrożenia ze strony EDa choć nie tak niedawno został przez niego uderzony i przyciśnięty i zdrowie zawdzięczał tylko swoim umiejętnościom, inaczej miałby zmiażdżoną klatkę.
Westchnął sobie, i mając już „obiekt badań” za sobą, zagłębił się w medytacji. Skupił się na szukaniu źródeł przekazu Mocy. Nie żywej materii organicznej. Starał się dość w tym spokoju EDa do źródeł jego emocji. Po prostu przyjrzeć mu się*
Offline
Biznesmen
*W Mocy był raczej nieciekawy, żadnego szumu życia. Jednak w miare głębszego zatapiania się Hakona w Moc dało się coś zauważyć. Jakiś impuls, coś jakby kanał. Pochodził zaraz zza pleców Hakona, czyli prawdopodobnie z EDa. Ale – nie było w tym nic organicznego. Było to otoczone ochronną otoczką, być może Mocy, lub jakiegoś zakłócającego pola, jednak tak czy owak – tam działo się coś dziwnego, to bowiem nie była mechanika. Organika też nie*
Offline
Mistrz Jedi
*Myśli Hakona skupily się na ów właśnie cudzie i tym, co ów emitował. Jednak nie mógł wyczytać nic więcej. Nie do znadania w taki sposób. Może później, może kiedy odkryje coś, jakąś podpowiedź.
Na razie był zbyt daleko EDa, choć ten stał za jego plecami.
Jedi otrząsnął się, a kiedy otworzył oczy, zobaczył podłogę przed sobą, i wielki cień olbrzymiego droida za nim.
Zaśmiał się cicho*
No i co, Ed?
Offline
Biznesmen
*Po usłyszeniu głosu i on zaskoczył na swój normalny, codzienny tryb, co objawiło się warknięciem i ruchem, jakby się oglądał. Jednak nie wyglądał na zaskoczonego tym, ze nagle znalazł się w zupełnie innym miejscu. Był całkowicie świadom tego, co się działo*
Jajco. Strasznie wolno się uczysz *odpowiedział spokojny, mechaniczny głos*
Offline
Mistrz Jedi
*zaśmiał się serdecznie, po czym wyciągnął ręke by poklepać droida po nodze, która to stała tuz za jego plecami*
Robi się z tego taki masz rytuał. Jajco *zadarł głowę by spojrzeć do góry na droida*
Offline
Biznesmen
*Od góry, z masywu droidziego łba doszedł do Hakona łagodny, przedłużony pomruk*
Nic z tych rzeczy, po prostu tępy waść jesteś *Stwierdził z pełną powagą, jednak nadal w tonie całkiem przyjacielskim, co więc można było brać spokojnie jak żart, jeśli ktoś miał tyle idealizmu by założyć, ze maszyna może żartować*
Offline
Mistrz Jedi
No to w takim razie mam nadzieje, ze potraktujesz mnie trochę ulgowo *odparł na to jedi, i zebrawszy swoją szatę, wstał powoli, przytrzymując się droidziej nogi. Prostował się ostrożnie by nie skasować się o metalowe dzialo, czy inny element, a wstanawszy, pozwolił sobie odwrócić się i spojrzec na EDa, choć patrzył jakby przez niego.
Poswiecil naprawde dużo czasu by go wywabić. Wybrał dłuzszą drogę, jednak wierzyl, ze ta inwestycja mu się zwróci. Już się zwróc8iła, już się sporo dowiedział.
Jedi uśmiechnął się niemal czule, podnosząc palec wskazujący którym zamierzał pogładzić metalowa siatke*
Nie porozmawialiśmy, ale ja już musze isc. Jeszcze do ciebie przyjde. Chce cię poznać, co ty na to?
Offline
Biznesmen
*ED nie zaprotestował na dotkniecie. Cały czas odprężony i pozytywnie nastawiony do Hakona, choć może jeszcze nie czuł przyjemności z tego kontaktu, to był w stanie to znieść, jeśli robiło przyjemność Hakonowi*
W porządku, raczej nigdzie się stąd nie ruszę. Mam naturę domatora *Olbrzymi masyw litej stali przekrzywił się lekko w bok*
Offline
Mistrz Jedi
zatem niech Moc będzie z tobą, Ed *O krok się cofnąwszy lekko skłonił się w kierunku droida, po czym w milczeniu odwrócił się i odszedł. Był naprawde zmeczony, minęło mu tu kilka godzin. Czas ułożyć dżedajskie szczątki do snu*
Offline