Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Naprawdę zapomniana, niebezpieczna, ale tez absurdalnie – bezpieczna, bo tak naprawdę mogą cie tu tylko okraść, zgwałcić i zabić. Mogą tez zrobić to z twoim wrogiem, jeśli gdzieś tutaj znajdziesz schronienie. Tu może zdarzyć się naprawdę wszystko. Uliczka jest ślepym zaułkiem, jest z niej tylko jedno wyjscie. Mieści się miedzy dwoma wielkimi budynkami, jest tu wiec prawie zawsze ciemno.
Idealne miejsce jesli chce się uciec od świata
Offline
Najemnik
Savk'k opuszczając centrum poszedł po prostu pochodzić po ulicach Nar Shadda. Po długim łażeniu natrafił na dość dziwne miejsce. Zobaczył dwa duże budynki, a między nimi ciemna ścieżka. Konr z niechcenia poszedł tam niczego się nie spodziewając. Im bardziej zagłębiał się w ulicę tym było coraz bardziej trudniej coś zobaczyć. Barabel spokojnie szedł, jednak był czujny i gotowy na wszystko.
Offline
*Wychodził wiec coraz bardziej w ciemność. To znaczy jaszczur. Wąsko na jeden areowóz, pełno nie opróżnionych kubłów na smieci, ale tak starych ze już nawet nie śmierdziały. I nagle błysk. Cos błysnęło po lewej stronie. Wypolerowany lśniący brązowy metal. I trzy jazach się punkciki.
Ale jaja – ktoś dobrą droideke wywalił!
Tak bowiem było. Pod ścianą za kontenerem stał cichutko droid niszczyciel. Potężne zmodyfikowane działa trzymał nisko. Nie mierzył w barabela, ale obserwował go*
Offline
Najemnik
Savk'k zagłębiając się w ciemną ulicę spojrzał na to co tak błysnęło zaskoczony, a że Barabelowie mają oczy na podczerwień, rozpoznał droidekę. Gdzieś je kiedyś widział i trochę o nich słyszał, a więc trochę kojarzył. Podszedł do droida i powiedział:
-Hej ,,mały" zgubiłeś czy co? Służę pomocą- W tych słowach był entuzjazm.
Offline
*W podczerwieni był zapewne tylko zarysem własnej sylwetki – przypominający nieco kobrę, z potężnymi ramionami, stojący na trzech szponiastych nogach. z płaskiego łba swieciły trzy diody. Dwoje oczy – pomarańczowe i czerwone, oraz dolny, również pomarańczowy czujnik. Z lewej trony łba antena. Ogólnie droid sprawiał wrażenie jednostki wadze superciężkiej. Ale stał tak, jakby był… przejęty? Wystraszony? Zagubiony?
Na barabela patrzył jakoś tak… dobrze. Mimo nawet tego, ze przeciez te droidy budowano jednym celu, tym celem była eliminacja wszystkiego, co żywe. a tu droideka w ciemnej ulicy wygląda jak jakiś zbieg*
Dżony nie wie, sir… *odezwał cie cienki głosik droida bojowego. Jakże nie pasujący do całości masywnej sylwetki* Dżony nie rozumie…
Offline
Najemnik
Hmm pomyślał i przemówił głosem prosto z serca:
-Ja ci pomóc choć ja sam potrzebować pomocy.-
To było trochę idiotyczne, ale Savk'k gdy się lekko upije jest optymistycznie nastawiony do życia, ale zawsze ktoś mu popsuję nastrój i chodzi tak zdenerwowany. Ale teraz chciał pomóc Dzonemu. W jego oczach to wyglądało tak że to on jest wielkim panem, a droid malutkim zwierzątkiem. Najprawdopodobniej nie wiedział o jego śmiercionośnej broni...
Offline
*Obie bronie były całkowicie na wierzchu, armaty szerokości uda. Mógł je obejrzeć z każdej strony.
No ale ten konkretny droid wydawał się naprawdę grzeczny i potulny. Może i niszczyciel, ale nie agresywny, wiec czego się bać?*
Dżony jest sam, sir *odpiszczał wysyłając głosik w ciemność*
Dżony był zły. Bo Gajusz nie żyje, sir. Dżony zapomniał o tym zapomnieć, sir…
Offline
Najemnik
Yyyyy aha pomyślał i wiedząc że jest sam spokojnie zrobił jeszcze kilka kroków i kucnął. Teraz było dobrze widać że na zbroi ma trochę krwi i bandaż na prawej ręce. Po raz kolejny przemówił spokojnym głosem:
-Spokojnie czy systemy w porządku?-
I nagle złapał czkawkę.
Offline
*Kolejny. Droideka mierzy 183 cm wysokości od ziemi do najwyższego punktu. Nie trzeba kucać. Chyba ze chce się zajrzeć „w oczy” działom. A pod działami było cos dziwnego. Rączki. Zagięte do wewnątrz trójpalczaste dłonie. Dalej na tej wysokości – łuski generatora tarcz, czyli takie małe dziurkowane „skrzydełka”.*
wydajność procesora 66%, wydajność systemu 50%, stan przedspoczynkowy, sir, autoregeneracja baterii i porządkowanie danych, sir. Trwa formatowanie i przeszukiwanie pamięci na obecność błędów. Ogólna sprawność 96%, sir *zameldował Dżony i nagle – drgnął, kiedy usłyszał czkniecie*
ale proszę sobie z Dżonego żartów nie robić, sir!
Offline
Najemnik
-Ale ja sobie nie robię żartów, to taka moja natura- odparł i przyjrzał się działom- to dobrze że systemy sprawne. Czy chciałbyś pójść ze mną?-Spytał.
Offline
Najemnik
Savk'k jak Savk'k mało piszący i tyle. Lecz teraz lepiej przyjrzał się Dżonemu, jego trzem szponiastym nóżkom, czujnikom, diodom, oczom i antenie. Droideka był wyższy od Barabela o jakieś 12 cm, a więc te kucanie było rzeczywiście dziwne. W ogóle te miejsce było dla niego takie. Ciemne, prawie opuszczone, zaśmiecone... Jednak Konr tak wsłuchując się w słowa Dżonego czuł w nim samotność, strach ... Savk'ka bolała trochę głowa, a na to nie może nic za bardzo zaradzić. Dla niego jedynym ratunkiem na jakieś bóle są tabletki i najwyżej masaż. Czuł też że zachowanie droideki było trochę dziwne. Zachowywał się jak człowiek, jakby miał duszę i własny rozum. Konr uważał że gdyby droidy myślały jak ludzie, już dawno byłoby po nich. Lecz Dżony był według niego bardzo posłuszny i to go cieszyło. Teraz wstał przyjrzał się wyższej droidece. Twarz Barabela wskazywała na to że był trochę wesoły ale trochę, wcześniej uśmiechnięty a teraz tak szybko zmienił minę. Na zbroi było kilkanaście kropel krwi, które Savk'k miał zamiar kiedyś tam zmyć, tylko najpierw musi znaleźć bieżącą wodę, bo w kałuży nie ma zamiaru się myć. Myślał także nad zamieszkaniem w jakimś hotelu, bo nie przywykł do spania na ulicy. Konr tak wstawszy i rozejrzawszy się po okolicy powiedział:
-To ja też tu zostanę, nie mam gdzie iść i pomedytuje z tobą.-
Gdy tak rzekł usiadł sobie przy kontenerze i podniósł głowę do góry.
Offline
*Z całą pewnością cos w tym było, jednak gdyby Dżony dostał jakaś ludzką władze, szybko dałby się zjeść żywcem, mimo jego bojowego przeznaczenia. Absolutny brak symptomów agresji świadczył o wybitnym praludzkim, tudzież proistotwym nastawieniu. W końcu Savk’k był osobą dla niego kompletnie obcą i Moc raczy wiedzieć, co mógł zamierzać. Ale mimo to było jak widać.
Mało istot mogło zbliżyć się az tak do droideki i zostać przy życiu, a nawet zdrowiu. Ba – nie być draśniętym.
Maszyna nieznacznie poruszyła głową, jakby kierując centrum obszaru postrzegania na twarz barabela. Szczegółów takie jak krople krwi gdzieś tam Dżony nie był w stanie dostrzec. A jeśli już dostrzegał to raczej nie rozumiał.
I stal dalej. Medytował sobie, czyli „myślał” po swojemu, a jego owe myśli dziwnymi torami płynęły*
Offline
Najemnik
Savk'k tak siedząc rozmyślał. Zastanawiał się jak wygląda sytuacja na Barabie I w jego rodzimej wiosce. Myślał jak tam jest, czy zanim tęsknią, jak układa się im życie. W przyszłości miał zamiar wpaść tam na odwiedziny, napić się herbatki, porozmawiać. Lecz zanim to zrobi musi się ustatkować żeby mieć co opowiadać rodzinie, o jego życiu i tym podobne. Na razie to miał zamiar trochę się zabawić na Nar Shaddzie. No i gdy tak sobie siedział dotknął rękoma swojej głowy i rozpoczął masaż nosa który mu pomagał, na wszelkie bóle głowy. Nagle z kieszeni Savk'ka wyskoczył Pimpuś. Przyjrzał się wielkiemu Dżonemu i najwyraźniej się go przestraszył bo szybko przebiegł po zbroi Konra do drugiej kieszeni. Barabel odstąpił od masażu wyjął dwa ostatnie ziarenka i dał je Skotcarpowi żeby w spokoju je zjadł. Dla Pimpusia zaczęło brakować jedzenia i Barabel musi skądś je wsiąść, bo w śmieciach nie będzie grzebał, a żadnego zoologicznego też nie widział. A wiec musiał czekać aż mu coś przyjdzie do głowy.
Offline
*Dżony mógł by ć straszny dla istot myślących które wiedziały do czego służą droideki. Do czego służą te olbrzymie działa, generatory tarcz. Ale zwierze nie powinno się bać. Droideki nie pachną drapieżnikiem, nie wyglądają zbyt organicznie,. To droidy, rzeczy. Ale to nie znaczy ze jak nie powinny to tak nie jest. Dżony nawet nie zauważył jaszczurki. Była za mała i zbyt mało istotna by maszyna która przeszła w stan czuwania mogła go zauważyć. I o sklepach zoologicznych nie wiedziała za dużo. Ale na pewno gdzieś jakiś jest, przecież to nie możliwe, żeby nie.
I nagle droid poruszył się. Podniósłszy się na nóżkach przekręcił cały tułów dzięki nachyleniu kolan i „spojrzał” w wylot ulicy. Nie uniósł dział, wiec nie dostrzegł niebezpieczeństwa*
Sir… Dżony odbiera sygnał komunikatora Głównej jednostki dowodzącej, sir! *zameldował, jakby to Savk’a obchodziło*
Offline