Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Imię: Asyr Kai (po ojcu)
Nazwisko: Fei’lis (jednak nawet on sam go nie zna. Na razie wie o nim tylko Hakon.)
Rasa: Bothanin
Profesja: Jedi – Padawan (Hakona)
Technika: Shien
Wiek: 16 lat
Wzrost: 165 cm
Waga: 56 kg
Opis wyglądu:
Stosunkowo wysoki bothanin o prostych rysach. Ma podobną twarz do ojca, jednak nie można go z nim pomylić, bo nie ma brody i jest albinosem, co oznacza, że jego sierść i skóra są pozbawione pigmentu, a więc białe, a oczy mają czerwony odcień. Ma długie włosy splecione w dredy. Nie jest specjalnie napakowany. Słabszy, ale za to dużo zwinniejszy od przeciętnego człowieka. W sumie całkiem przystojny, jednak podoba się tylko niektórym dziewczynom (reszcie przeszkadza sierść). Typowe dla jego rasy długie uszy i kły. Ma kilka blizn na całym ciele. Zwykle nosi luźny ciemny płaszcz z kapturem, narzucony na strój Jedi.
__________________________________
Charakter: Niesamowicie zmienny, do tego stopnia, że podejrzewano, że ma schizofrenię, jednak badania nic nie wykazały. Czasami jest radosnym młodym chłopakiem o roześmianych oczach i radosnym uśmiechu, tak rzadkim u Jedi, a czasem ujawnia się „ciemna strona” jego umysłu. Jest wtedy tajemniczy, zły i rozdrażniony, a ludzie sami nie wiedząc czemu odsuwają się od niego. Jest bardzo uparty i charyzmatyczny. Przejawia niezwykły talent w Mocy, jednak jego nauczyciele uważają, że kieruje się w niewłaściwą stronę, ponieważ jest zafascynowany ciemną stroną. W teorii powinien już dawno przejść na Ciemną stronę, jednak jakoś balansuje na krawędzi.
__________________________________
Historia: O jego wczesnym dzieciństwie wiadomo niewiele. Swoich rodziców w ogóle nie pamięta Urodził się na Taris, jako synem pewnej bothańskiej mistrzyni Jedi i przygodnie spotkanego bothańskiego żołnierza. W tajemnicy żył jakieś 3 lata, zanim jego matka nie została brutalnie zamordowana przez sithów. Trafił wtedy do domu dziecka, skąd po miesiącu zabrała go ludzka rodzina, która go adoptowała. Ojciec rodziny pracował jako agent nieruchomości, a matka zajmowała się dziećmi. Rodzina jakich wiele, jednak jedno ją wyróżniało: byli niesamowicie religijni. Swoją historię pamięta od momentu kiedy posłali go do szkoły kościelnej. Miał wtedy 6 lat. Nauczycielom nie podobało się to, że w klasie, w której były praktycznie same grzeczne i pobożne dzieci mają takiego owłosionego osobnika. Kai miał jednak doskonałe oceny i dobrze się zachowywał, tylko jakoś zawsze miał podbite oko, siniaki, albo inne ślady. Potem się okazało, że ich przyczyną byli właśnie ci „grzeczni uczniowie”, którzy, kiedy nauczyciele nie patrzyli, stawali się naprawdę bezlitośni. Kai był bity, wyzywany i wręcz katowany, aż w końcu nie wytrzymał. Zdarzyło się to dość późno, ponieważ zawsze był niesamowicie cierpliwy. Za to, kiedy w końcu coś w nim pękło był już na tyle duży, że zrobił kolegom naprawdę dużą krzywdę. Właśnie wtedy po raz pierwszy ujawniła się Moc. Rówieśnicy wręcz latali w powietrzu wokół małego, ośmioletniego, bothańskiego chłopca, którego jeszcze przed chwilą bili. Po tym wydarzeniu jego rodzina go odtrąciła, uważając go za pomiot szatana. Gorzej: oni nie tylko go odtrącili, ale wręcz skazali na śmierć zrzucając go w worku z mostu. Miał niesamowite szczęście, ponieważ spadł akurat na przelatujący parę metrów niżej statek. Dzięki temu skończył tylko z kilkoma lekkimi obiciami. Kiedy statek wylądował w mieście zwlókł się z niego i jakoś udało mu się wyjść z worka. To był jeden z najgorszych momentów jego życia. Był sam w wielkim mieście. Na szczęście znalazł paru starszych kumpli, którzy żyli w ten sposób od paru lat. Zaczął kraść i szpiegować i robić wszystko inne za co ktoś mógł mu zapłacić. To wtedy pokochał wolność i postanowił ją już utrzymać. To było beztroskie życie, w którym nie istniały zmartwienia inne niż te co zrobić aby przeżyć. Jednak pod koniec stało się to coraz trudniejsze. Kiedy znalazł go pewien mistrz Jedi, był już na skraju wyczerpania z głodu. Miał wtedy 10 lat. Jedi zabrał go do niewielkiej świątyni Jedi na nieznanej planecie, w której uczono młodych adeptów. Kai został przyjęty od razu. Rozpoczął się nowy rozdział w jego życiu. Wszyscy mistrzowie go chwalili jako niezwykle sumiennego, jednak mniej więcej po roku zaczęły być z nim problemy. Z książek w bibliotece przeczytał o Sith i Ciemnej Stronie. Ten temat go zafascynował. Po długich poszukiwaniach znalazł więcej książek o Ciemnej Stronie Mocy. To wszystko przerażało mistrzów, którzy widzieli w nim niezwykły potencjał, a teraz dostrzegli jak powoli przechodzi na Ciemną Stronę. Były to jednak bezpodstawne lęki, bo Kai miał wyjątkowo silną wolę i oparł się pokusie. Potem nastąpił atak. Po dwóch i pół roku ćwiczeń nastąpił nagły atak Sithów na świątynię. Widząc ich okrucieństwo Kai był przerażony. Ocalało tylko kilku adeptów i jeden rycerz Jedi. Cóż trzeba przyznać: uciekli. Nie chwalebnie, po prostu. Ale co mieli zrobić? Kilku młodych adeptów przeciwko małej armii? Żyli przez pół roku w lesie, a kiedy Jedi zginął przez nieznaną chorobę, Kai stał się ich przywódcą, chociaż trudno to tak nazwać. Przeczytali chyba wszystkie książki w bibliotece, zanim pojawiła się ekipa ratunkowa. Okazało się, że Rada zmartwiona długim brakiem meldunków wysłała ten statek. Statek zawiózł ich z powrotem na Coruscant, gdzie Kai został padawanem pewnego starszego mistrza. Razem wykonywali misje przez 2 lata i Kai pokochał go jak ojca. Potem jednak zdarzyła się tragedia: jego mistrz zginął z ręki Sitha. Kai oskarżał się o to i po tym wydarzeniu stał się tajemniczy i markotny. Potem ćwiczył w samotności. Codziennie 16 godzin ćwiczeń z przerwami tylko na posiłki. Mistrzowie byli zaskoczeni jego dyscypliną i starannością. W końcu, po roku, zdołał wreszcie w jakimś stopniu oczyścić umysł, a wtedy został przydzielony Hakonowi, który miał opinię wyjątkowo spokojnego i Jedi mieli nadzieję, że nieco „poprawi” charakter Kai’ego. Może nawet by mu się to udało, jednak po prostu nie miał na to czasu. Asyr wdał się w bójkę z pewnym dość porywczym mandalorianinem, która zakończyła się kilkutygodniową wizytą w szpitalu. Kiedy w końcu z niego wyszedł, nie zdążył nawet dotrzeć do świątyni. Nagle zniknął bez śladu. Co się z nim stało? – tego nie wie nawet on sam.
Asyr nie pamięta nic od czasu zniknięcia.
__________________________________
Cechy:
-Całkiem niezły pilot, jednak jakoś nigdy nie może się powstrzymać od akrobacji.
-Nie jest zbyt dobry w walce mieczem świetlnym (chociaż nie walczy źle), za to nadrabia to talentem w używaniu Mocy.
-Nawet on nie wie, że jest synem Kai’ego Fei’lisa. Wie o tym tylko Hakon, który od razu wyczuł Mocą pokrewieństwo pomiędzy nimi.
-Zawsze stara się ćwiczyć jednocześnie ciało i umysł.
__________________________________
Ekwipunek: Długi, ciemny płaszcz z kapturem
Ostatnio edytowany przez Asyr Kai (2011-03-09 17:23:52)
Offline
na prośbę zainteresowanego udzielam tu głosu Mistrzowi - Hakonowi. ja sam nie widze przeciwwskazań i całą karta jest na TAK. jak juz wszystko zostanie przypieczętowane zmienię nick z Kai Fei'lis na Asyr Kai
Offline
Nieboszczyk
witam, dziekuje bardzo za nadzwyczajne względy i bardzo ciesze sie z zaistniałej sytuacji, oczywiście co do ucznia nie mam zastrzeżeń. Pewnie będę mial wręcz serialowy problem typu "kim był jego ojciec - powiedzieć czy nie?" ;)
Offline
Offline
Niepokoi mnie kilka rzeczy ale głównie związanych z tym statkiem :/
Jak dziesięciolatek zdołał ukraść statek (zwłaszcza taki) i go pilotować, oraz dlaczego wszyscy Jedi po drodze do chwili obecnej pozwolili mu go zatrzymać (kradziony itd.).
Offline
Offline
no właściwie racja, nie pomyślałem... Jedi nie moze mieć raczej tak ważnej "własnej" rzeczy, w dodatku kradzionej...
Offline