*Cóż, Aru nie miał ochoty na robienie strzelnicy w tymczasowym lokum, bo i tak już gościnność Generalską na próbę wystawiał. Ale za to zaczepiać Dżonego począł. Nieco zaspany był nadal to i nic bardziej ambitnego nie wydumał. Szturch, prawe działo ruszył palcem. Szturch i lewe działo ruszył palcem. Zaczepiał tę nieruchomą kupkę bronzium która nie wiedzieć czemu obrała sobie na stanowisko obserwacyjne jego wyrko. Miał nadzieję,że chociaż droidece jest wygodnie.Jeśli coś takiego jak wygodę odczuwać może.*

Jednak aldeerańskim kotem to Ty nie jesteś... *Stwierdził po braku większej reakcji droida poza tym, że ten jakiś taki,oburzony chyba. "Łapki" cofnął poza zasięg rąk zabraka. Pffyfnął cicho pod nosem i pytanie do droideki rzucił co by nieco go.. rozbudzić.* Jaką prędkość możesz maksymalnie rozwinąć po przejściu w tryb kołowy? *Ciekaw był i liczył na odpowiedź. Przynajmniej pod tym względem Dżony potrafił się porozumieć i przekazać wszystko co ma do powiedzenia w stu procentach.* A potem jeśli zechcesz przejdziemy się do Generała, bo Windu to nie znajdziemy jeśli tego nie zechce. *Zresztą i tak najpierw pragnął odwiedzić cyborga.*

Ostatnio edytowany przez Aru (2010-06-04 19:43:55)

*No to nieźle. Teraz to droideka będzie go wypytywać o to czy kocha Mistrza Windu. Ciekawe pytanie nie ma co, Aru jednak dusząc się ze śmiechu musiał zaprzeczyć.* Nie Dżony, nie sądzę bym go kochał. Kochać to za mocne słowo. Raczej go darzę szacunkiem i... sympatią. *Wyprostować nieco wszystko powinien. A i znając życie to i Dżony nieco się podszkoli pod względem słownictwa.* Lubię go. *Dodał by prościej wyjaśnić temu ciekawemu obiektowi który to spoczął na jego łóżku. Eh.. "ciekawy obiekt" to zwykle była samiczka prawie dowolnej rasy,a tu co? Dżony. Nie żeby nie był lśniący czysty i zadbany...*

*No to teraz były dżedaj fiknął do tyłu ze śmiechu. Najzwyczajniej w świecie zaczął się śmiać, rżeć wręcz i spadł z wyrka na plecach lądując i śmiejąc się dalej, tylko nogi na łóżku zostały poruszając palcami stóp o podeszwach nie wytatuowanych... ale same stopy z wierzchu tatuażami pokryte były.* Myć Windu w kiblu? *Sapnął poprzez śmiech. No dobra, parę Mistrzyń chętnie by swego czasu wymył, ale Mistrz Windu z płcią i wyglądem się nie kwalifikował do "obiektów do umycia", co jak co,ale on nie był Shaak Ti...* Nie, nie...Dżony. Nie myłem...go. *Mruczał próbując wrócić na łóżko co po krótkiej chwili udało mu się zrobić. Teraz jednak dla bezpieczeństwa położył się na plecach, głowę swą pomiędzy działami Dżonego kładąc, z dołu spoglądając na jego łepek i kamerki.* Jednostka Mistrz Windu nie była myta przez jednostkę Aru, ani w kiblu,ani nigdzie. *Po Dżonowemu odpowiedział, jako tako się uspokajając. Wizja Windu oblewanego wodą z pod prysznica przez zabraka wciąż z głowy jego wylecieć nie chciała i niesamowicie go bawiła.*

Tak, można tak powiedzieć. *Przyznał po krótkiej chwili zastanowienia.* Coś jeszcze? Pytaj. W miarę możliwości zaspokoję Twą ciekawość. *Odrzekł przychylnym tonem, oczęta swe złocistej barwy przymykając bo i w towarzystwie tego droideki czuł się bezpiecznie i raczej nie istniało niebezpieczeństwo, że Dżony na niego nadepnie nóżką czy cuś. Chyba nawet wjazd astromecha do pomieszczenia nie sprawił by, by Dżony zapomniał o uważaniu na jednostkę dowodzącą(a że nią jest, Aru ni cholery nie wiedział) i na nią nadepnął nawet w pogoni za czymś tak bluźnierczym jak inny droid.*

*No tak... myślenie droidzie... tym razem jednak zachował powagę.* Nie, nie, nie. Nic z tych rzeczy. Windu nie myje Aru ani w kiblu,ani w żadnym innym obiekcie. W ogóle nie myje. *No to dobrze, że Aru nadal łudził się, że nie zostanie przez Dżonego wykończony w razie wypadku pojawienia się innego droida. Ale nim by się złożył w kulkę istniała szansa, że zabrak by się zorientował w sytuacji i usunął się na bok...może.*

My organiczni myjemy się sami. Ja myję samego siebie. Kiedyś jak byłem dzieckiem, młodym, myła mnie albo jedna z niań w zakonie,albo jeden z droidów opiekunów. *Postanowił nieco też Dżonego oświecić by nie myślał,że się organiczni nie myją. Już go korciło by coś napomknąć o praktykach organicznych par, co to kąpiele razem brać mogą... ale się powstrzymał bo nie miał chęci uczyć droida przy okazji o tym jak się chędoży.*

*Aż ponownie oczęta złota Aru się otwarły gdy posłyszał "Dżony zły...". Aż się wyprostował i odwrócił w stronę Dżonego by go pod... pyszczek prawą dłonią chwycić tak jak by drapał kota...no 300 kilowego i mającego siłę ognia podobną do tej jaką czołg posiadał.* Zły? Ty nie jesteś zły. Nie wygaduj głupot mały. *No taki mały to on nie był. Przynajmniej dla dość niskiego Aru. Dżony miał chyba z 170 centymetrów wzrostu więc był wyższy od zabraka.*