Star Wars: Ewok III - Era Imperium

Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.


#1 2011-01-28 18:32:05

ED

Biznesmen

Zarejestrowany: 2011-01-28

ED nr. 12

Tytułem Wstępu.
Cestus Cybernetics, firma znana ostatnimi laty z kontrowersyjnych produktów sprzedawanych separatystom, biodroidów częściowo wrażliwych na Moc ZJ (zabójca Jedi, a  jakze), po prześledzeniu historii działalności otwiera przed nami wrota na galerię swoich produktów. Prężna na rynku maszyn od sześciu stuleci, prócz przydatnych droidów technicznych i użytku domowego, wypuściła kilka ciekawych maszyn zgoła innego przeznaczenia…

Pamiętny był rok 23 935 dla cestian był rokiem zakończenia trwających miedzy rojami wojen domowych. Więźniowie polityczni zostali osądzeni, i skazani. Brakowało tylko jednego szczegółu, by dopełnić idylli całości: odpowiedniego kata. Nie wyobrażał sobie lub Cestusa, by za tyle śmierci miała odpowiadać jedna osoba która wykona to własnoręcznie.
I tak powstał ED.

Seria liczyła szesnaście maszyn. Zostały zainspirowane sytuacją: funkcja dostojnego, władczego, niepowstrzymanego egzekutora, bestii o nieograniczonym arsenale, który miał wzbudzać w ofierze tak wielki strach, ze śmierć stawała się przy tym drobnostką.
W każdym razie u cestiańskich wieźniów politycznych zdało to egzamin. Płyn surowiczy płynął im po żądłach na sam widok maszyny, która na tamte czasy była ucieleśnieniem okrucieństwa i demonicznosci.

ED – Executor Droid

Maszyny charakteryzowały się bardzo silnym uzbrojeniem, zarówno fizycznym jak i energetycznym, przydatnym do szybkiego zadawania śmierci różnym istotom i rasom, także w dużych grupach. Były także bardzo ciężkie i przysadziste, doskonałe do silnego ostrzału.
Ale to nie wszystko. Mimo iż EDy wyglądały bardziej jak ciężkie droidy bojowe niż egzekucyjne (warto pomnieć ze na tamte czasy używanie droidów bojowych było w niektórych kręgach niemodne lub nawet źle widziane) to były jednak wyposażone w kilka niespodzianek, od których włos może zjeżyć się na głowie do dziś. Pamiętnym narzędziem, które zapisało się w historii był blaster Kartiego zwany też „fałszywym”. Wystrzelane bloty wzbogacone były w ładunek polaryzujący nerwy, utrzymywał układ nerwowy na chodzie podczas kiedy ładunek energetyczny rozrywał ciało na strzępy. Jeśli droid nie strzelał w głowę, mogło to trwać nawet kilka dni. Ciało mogło się psuć, gnić, odpadać. Kolejne ładunki cały czas odżywiały mózg. Aż do momentu kiedy nie było w co strzelać.
Innym ciekawym udogodnieniem droida były ultradźwięki, miotacz płomieni, paralizator, a także typowo fizyczne atrybuty – miażdżenie ogromnymi stopami a nawet przemoc seksualna (gwałt) za pomocą przedłużenia lufy działa fizycznego lub miotacza ognia, który mógł odpalić w trakcie takiego aktu.
   Do tego ta niebezpieczna maszyna została wyposażoną w solidny procesor i duze banki pamięci. Nie oszczędzano na jego systemie ani oprogramowaniu. Tak wiec do powyższych, dość przerażających cech należy dopisać wysoki poziom SI (na poziomie tak zwanej normy ludzkiej). EDom pozwolono rozwinąć osobowość, a nawet „zachęcono” je odpowiednim oprogramowaniem. I wbrew pozorom nie miała to być agresja. Executor to maszyna silna, pewna siebie, wyniosła i chorobliwie spokojna. Inteligentne roboty potrafiły zagrać psychologicznie z przerażoną ofiara. Często to właśnie one były tymi, które ofiary prosiły o litość.
Ale zarazem zupełnie nie sprawdzały się w  otwartej walce, i co ciekawsze nie było na wyjaśnienie tego żadnego konkretnego powodu. Exekutor posiadał wszystko, co potrzebne maszynie bojowej. Niektóre jednostki sprawdziły się jako ochroniarze określonego terytorium. I na tym się skończyło.
Maszyny mają ciekawe oprogramowanie, które można podciągnąć wręcz do sposobu bycia. Z racji faktu, ze cestianie zmuszeni byli do ciągłego oglądania się za siebie (szpiedzy  innych rojów i zamachowcy często byli niebezpiecznie blisko władz), droidy miały respektować tylko pare osób, najwyżej pięć. Reszta istot nie miała u nich posłuchu. Maszyny nie miały obowiązku bycia posłusznymi. Nie oznaczało to agresji czy złośliwości. z  reszta któż by w  tamtych czasach zastanawiał się nad podejściem robota użytkowego do osób mu obojętnych. 
Exekutor robił swoje, sterowany głosem lub panelem przez osobę upoważnioną. I wszyscy byli zadowoleni.

Historia numeru 12

Spośród szesnastu zbudowanych droidów na Centusie pracował tylko jeden – numer dwunasty, zwany też po prostu Dwunastką lub EDem. Używany zgodnie ze swoim przeznaczeniem służył bite dwieście lat, oferując swoje usługi kolejnym władcom i szanowanym głowom wiodących rojów, posłusznie zgładzając ich wrogów, kochanków, nieposłuszne dzieci i wszystko, co tylko mu polecono. Nie oznaczało to ze spędzał życie w lochach. Zabierano doida na liczne pokazy i festyny ku uciesze gawiedzi. Brał tez udział w prymitywnych rozrywkach publicznego zabijania zwierząt i innych cywilizowanych zabaw. Rzec można, ze długo był osobliwym pupilkiem władców planety, tym bardziej ze był na tyle inteligentny, by nie nudzić swoich panów.
Aż w roku 24 298 doszło na Centusie do krwawych zamieszek. Grupa terrorystów, pokonawszy zabezpieczenia wdarła się do budynku Rady Rojów, przygotowana na wszystko, także na Exekutora (jak się później okazało, doskonale wiedzieli jak droida unieszkodliwić – szpiedzy sa wszędzie!). Zginęło wówczas wiele osób, trzech przedstawicieli Rady. Robot został niemal doszczętnie zniszczony, a nowo uzupełniona Rada Cestusa nie mogła już użytkować swojej zabawki – stwierdzono, ze nawet po naprawie będzie już zawodna, nie tak budząca grozę, wybrakowana.

Sprzedano więc strzaskaną maszynę w „dobre ręce” osoby, która lubowała się w droidach i starociach zarazem, a jednocześnie szukała stylowego ochroniarza prywatnego mieszkania.
Nie koniecznie jednak było tak jak powiedziano.
Sammus Tambor, ojciec Wata Tambora z unii technokratycznej zafascynował się czymś zgoła innym.
Skakoanin pasjonował się psychologią droidów. Maszyna pracującą ponad dwieście lat była fascynującym obiektem badań. Jednak szybko okazało się, ze droid nie jest za bardzo otwarty. Swojego nowego pana traktował jak ofiarę – próbował go straszyć i atakować. Wtedy tez Tambor Senior odkrył, ze mimo iż Dwunastka pracowała na Centusie ponad dwieście lat bezproblemowo, to jednak była przez ostatnie lata na tyle rozwinięta, ze mogła w każdej chwili wypowiedzieć posłuszeństwo swoim panom.
Po prostu droidoiwi było dobrze, nie chciał nic zmieniać. Pierwsza i jedyna zmiana w jego istnieniu wywołała silny bunt. Do tego dochodziło znaczne ograniczenie sprawności. Maszynę poskładano do kupy po wyżej wspomnianym ataku, jednak nigdy już nie odzyskała, i nie odzyska dawnej sprawności, z powodu diametralnie różnych technologii jeszcze sprzed czasów, kiedy to Cestus Cybernetics ujednolicił swoje standardy z wymogami Republiki. Droida można wiec było łatać tylko chałupniczo.
Rozbrojono go, i Tambor Senior rozpoczął swoją długa, mozolną pracę nad niezwykłą, zdjęta żalem jednostką. Napisał o tym szereg artykułów, książkę, nakręcono o tym także film.
Podczas trwania ostatnich lat wojen klonów, maszyna była już w tak dobrym stanie „duchowym”, ze wykonywała egzekucje republikańskich oficerów, sterowana przez kompletnie obcą osobę, bez żadnego buntu czy sprzeciwu. Rzec można-  wszystko wróciło do normy. Tambor miał droida, separatyści mieli ciekawostkę historyczną.
   Po śmierci syna (zakończenie wojen klonów) Tambor Senior bardzo podupadł na zdrowiu. Separatyści rozpadali się, jednocześnie starając się organizować, po utracie przywódców. Wkładał w to całego siebie, pomagał przetrwać, organizując upadającą konfederacje w korporacje cochrel.
Wielokrotnie wspominał, ze gdyby nie „jego ED” nie dał by rady tego dokonać.
Maszyna już od dawna była według uczonego czymś więcej niż maszyną, ale dla niego stalą się czymś więcej niż osobą. Miała wszystkie cechy by stać się jedynym, wiernym przyjacielem, który zachował w sobie wszystkie sekrety swojego pana, zanim ten, roku bieżącego oddał swoje życie. Miał 76 lat. Lata jego pracy zostały, całkowicie osamotnione w sobie.

Specyfikacja:

Model
: ED (Executor Droid)
Numer: 12
Nazwa potoczna (imię) : Dwunastka, ED
Przeznaczenie: Droid egzekucyjny
System: oryginalny Cestus Cybernetics pisany specjalnie dla tego modelu
Gwarancja: nie
Producent: Cestus Cybernetics
Rok uruchomienia: 24 935-6 (w zależności czy bierze się pod uwagę ogólne liczenie lat, czy Cestianskie)
Jednostka dowodząca: Sammus Tambor (nie żyje)
Waga: 1785kg
Wysokość:  Wysokość stanie spoczynkowym 250cm, w stanie aktywnym ok. 300 cm
Uzbrojenie: Dwa szybkostrzelne karabiny kalibru 20mm na amunicję fizyczną, karabiny blasterowe (szerzej opisane wyżej), miotacz płomieni, pancerz chroniący najważniejsze systemy przed uszkodzeniem.
Kolor: szary
Sensoryka: Mieści się w dolnej granicy normy
Procesor i SI: dobre, na poziomie człowieka.
Zapas akumulatora: ED posiada własny generator mocy, czerpie energię z rozpadu cestiańskich kryształów akkamu
Osobowość: maszyna jest nietowarzyska, stroni od ludzi, nie czuje się zobligowana ani do szacunku ani do posłuszeństwa. Generalnie nie wchodzi nikomu w drogę, zaczepiających traktuje z góry lub odchodzi. Nie ma skłonności do agresji ani nadużywania swojej siły bez wyraźnej (ale naprawdę wyraźnej) przyczyny. Rzadko się odzywa, ale jak już ktoś zostanie tym wyróżniony, bardzo szybko zmienia zdanie odnośnie „bezmyślnej kupy złomu”
[b]Stan[/i]: Droid jest niesprawny, a  właściwie sprawny nie do końca. Porusza się maksymalnie z prędkością szybkiego ludzkiego marszu, w  przypadku przekroczenia prędkości, uszkodzone wysięgniki nóg zastąpione mniejszymi i nie pasującymi nie podołają i maszyna „pozrywa sobie ścięgna”. Spośród sześciu fotoreceptorów funkcjonuje tylko jeden. Częstą przypadłością droida są wahania napięcia (w sensie fizycznym, nie mam bynajmniej na myśli okresu), skutkujące albo nagłym „osłabieniem” albo przeładowaniem i w efekcie przegrzaniem. Podczas użytkowania bojowego zauważono niebezpieczną anomalie polegającą na utracie przez robota orientacji w przestrzeni, w wyniku czego narażał na zestrzelenie nie tylko siebie, ale tez innych (do użytkowania bojowego tylko pod ścisłym nadzorem – własny operator)

  Tambor Senior jeszcze przed śmiercią w rozmowach na temat podopiecznego odradzał jakiekolwiek zastosowanie, jednak może być pod nadzorem i w warunkach kontrolowanych używany (niezbyt często) zgodnie z przeznaczeniem.


Wygląd:

http://palpatinka.fm.interii.pl/ed209.jpg



  Dalsze Losy:

Jak łatwo się domyśleć, śmierć pana nie wpłynęła dobrze na droida. Robot, który stracił jedyną osobę która miała nad nim władze stał się niebezpieczny, na szczęście z racji jego niezbyt wojowniczego charakteru, udało się go szybko obezwładnić i rozbroić. Jako ze nie pozwalał się wyłączyć (kolejna cestiańska ciekawostka), zamknięto aktywnego droida w odosobnionym miejscu o grubych murach do czasu podjęcia decyzji, a  że tych decyzji do podejmowania było dużo wiec trochę to trwało.
W końcu przyszła odpowiedź: znalazła się osoba która zapoznała się z dokumentacją Sammusa Tambora i wyraziła chęć pracy z EDem numer 12. Była to pani Fler Gawila.

Wniosek rozpatrzono pozytywnie i niedługo już rozbrojony robot w stanie wyżej opisanym zostanie przetransportowany na jednostkę Statek Widmo. A biorąc pod uwagę obecne wydarzenia mamy nadzieje, ze się przyda. 


Za liczne drobne błędy przepraszam. Odnosnie tego że "tak nie wygląda droid egzekucyjny" - wg cestian ponad 200 lat temu tak własnie wyglądał.


Miłośc może spowodować, że w ogrodzie pełnym róż znajdziesz chwast, który zabierzesz ze sobą do domu

Offline

 

#2 2011-01-28 18:34:03

Moc

Admin - MG

7624051
Zarejestrowany: 2010-02-21

Re: ED nr. 12

Znam gracza i wiem, że będzie bezproblemowy tak więc kartę akceptuję.

Offline

 

#3 2011-01-28 20:13:16

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-04

Re: ED nr. 12

Akcept jest, do gracza mam zaufanie. Tak więc witamy nową odsłonę.

Offline

 

#4 2011-09-11 21:40:56

ED

Biznesmen

Zarejestrowany: 2011-01-28

Re: ED nr. 12

http://ewok.reaktywacja.rpg.w.interii.pl/ed209_sadface_by_inf3cktion-d3hdq4f.jpg

Drobiazgi niepotrzebne ratuj,
Kiedyś je dziecku swemu dasz,
Przydadzą się przyszłemu światu,
Gdy go stratuje wielki marsz.
Jeśli istnieje cos takiego,
Co złe otuchą syci sny,
To wbrew, pomimo i dlatego,
Nadzieją taką jesteś Ty



ED nr 12 obecnie nazywa się Edward Hakon Saarai, legitymujący się własnym dowodem osobistym.

Dalsze losy Eda przynosiły powoli stopniowe odkrywanie wielu tajemnic związanych z  nim.
Na Widmo przyleciał droid, maszyna i nikt nie miał ku temu wątpliwości. Na początku, który to początek trwał kilkanaście minut było wszystko w porządku. Ed jednak szybko pokazał co potrafi. Zaraz po wyładunku zaatakował pracownika (Secorshę) i uciekł. Został znaleziony dopiero przez Darvena, który spacyfikował go (bez użycia broni) i umieścił w maszynowni, która to stałą się bazą Eda. Można było go obserwować.
   I tak na bazie obserwacji różnych osób, a  potem różnych wydarzeń i wniosków oraz rozpoczętego świadomego „badania” Eda przez mistrza Hakona okazało się, iż nie jest to droid…

Okazało się, ze cestianie dopuścili się strasznej zbrodni, umieszczając w egzekutorze żywy, inteligentny kryształ – Tsila, który od tamtej pory, okaleczony i zniszczony żył w ciele droida, którym sterował. Szybko tez na wierzch wypłynęły patologiczne zachowania Eda objawiające się przede wszystkim dużą agresją i pobudliwością, a  także już w głębszych fazach – stanami lękowymi i omamami, przy jednoczesnym silnym poczuciu winy za to wszystko. Jeśli dołożyć do tego brak doświadczenia i znajomości prawdziwego, często okrutnego zycia i nie zawsze udane realizowanie dobrych intencji, po których rozczarowanie było zbyt silne jak na Edowe możliwości przerabiania emocji, otrzymało się istną bombę na dwóch nogach. Dlatego też Ed szybko został całkowicie rozbrojony, a mistrz Hakon podjął się najpierw poznania i zbadania Eda, a  potem jego terapii. Tej drugiej bardzo zaszkodził pobyt na „statku duchów” – Darr tahu, gdzie Ed nie raz przegrywał ze swoimi emocjami i stanami napadowymi, coraz bardziej pogrążając się w obłędzie którego dorobił się przez lata służby, a  także – jak się później okazało – podczas pobytu u Tambora, z  resztą nie tak kryształowego jak sądzono.

Kim jest ED?

Ed jest biodroidem, organizmem na bazie biodroida/cyborga z żywym rdzeniem w postaci całości oszlifowanej krystalicznej formy inteligentnego życia. W dokumentach ma napisane od niedawna w rubryce „rasa” – Tsil. Niestety sam jeszcze nie wie, kim, czy czym jest.
Na pewno nie jest droidem, i już na obecnym etapie potrafi z całą stanowczością to powtarzać. Nie oznacza to jednak, ze jego świadomość w tej sprawie jest ustabilizowana. Wobec różnych osób Ed stawia się na różnych miejscach odnośnie hierarchii swojej wartości. w 90% przypadków uważa się jednak za osobę.

Stan:

Ed został po różnych perypetiach w końcu naprawiony, fizycznie wiec ma się nienajgorzej, nic nie zagraża jego egzystencji…
[szczegóły będą jeszcze dopisane po odegraniu odpowiednich sesji]


Psychicznie jest zdecydowanie gorzej, choć ma się ku lepszemu. Bardzo pomógł mu pobyt na Tythonie, jak i wszystkie kolejne wizyty na tej planecie, bo Moc bardzo dobrze oddzialywuje na pozostającego z nią w kontakcie Tsila. Pomogła terapia Hakona, dzięki temu można było w ogóle ruszać dalej. Ed został zdiagnozowany, stwierdzono u niego zaburzenia nerwicowe i psychotyczne (jak to mawiał Aru – kurwica z powikłaniami). Zostały zastosowane środki zapobiegawcze w postaci wibracji na kryształ, działających podobnie jak leki uspokajające, no i oczywiście praca praca praca Eda i nad Edem sprawiały, ze ten już coraz lepiej radzi sobie ze sobą samym, i pokazuje częściej swój prawdziwy, uroczy i fascynujący charakter.
A jest to zupełnie co innego niż osobowość opisana u góry.

Ed ma wbrew wszystkim znakom i pozorom łagodną, przyjazną i bardzo ciekawską naturę. Jest towarzyski, serdeczny, tolerancyjny i jak na swoje gabaryty i możliwości (także intelektualne) zadziwiająco uległy. Jest bardzo cierpliwy, ma liczne zainteresowania i hobby, lubi rozmawiać, utrzymuje kontakty, jest wierny i uczciwy. Czuły i opiekuńczy, sympatyczny i inteligentny szybko zjednuje sobie przyjaciół, którzy potrafią wybaczać mu chwile słabości. Także sam Ed potrafi bardzo wiele znieść i bardzo wiele wybaczyć. Hakon do tego uważa, ze Ed jest bardzo mądry i dociera do niego to co się do niego mówi, co jest cechą w obecnych czasach bardzo niecodzienną.
Niestety, jak każda istota ma tez wady. Miewa humory, potrafi bez powodu kopnąć, warknąć, nagle zaatakować (czyt. skoczyć z mordą, bo tu nie biorę pod uwagę jego właściwości „napadowych”). Ed potrafi także rozsiewać plotki, dowartościowywać się (z resztą bardzo chamsko) na innych i robić na złość. Bardzo przykrą cechą Eda jest czasem bezpodstawne określenie jakiejś osoby jako tą do nielubienia i trzymanie się tego. No i potrafi bardzo nadinterpretowac wydarzenia, ale to wynika z tego, co poniżej.

Warto nadmienić, ze Ed jest chory psychicznie – jest pod opieką specjalisty od psychiatrii robotów i cyborgów.
W związku z zaburzeniami wyżej wspomnianymi Ed czasem bywa agresywny bez wyraźnego (a czasem nawet bez widocznego) powodu, objawia się to w nagłych atakach na ludzi, przedmioty czy jakiś ruch, choćby powietrza. Nagłe, niespodziewane dezorganizujące jego wcześniejsze czynności napady lęku przed jakimś drobiazgiem, co owocuje znowu albo atakiem, albo rozstawianiem wszystkich po kątach do walki z  tym, przekonywanie o jakichś widziadłach widzianych tylko przez Eda lub ucieczka z tratowaniem wszystkiego, co znajdzie się na torze rozpędzonych prawie dwóch ton żelastwa.
Niemożliwe do uniknięcia są tez momenty upierania się Eda przy jakichś pierodłach typu ustawienie kubka uchem w kierunku okna (i kiedy wchodzi do pomieszczenia a kubek stoi inaczej to Ed wpada w dzika furię i jest gotów burzyć ściany).
   Zaburzenia działają tez w drugą stronę: Ed bywa czasem bez powodu bardzo apatyczny, ospały, bierny, lub boi sie czegoś i nie ma siły by go ruszyć zanim nie zlikwiduje się źródła lęku.
   No i okresowe stany depresyjne (nie wiem, kim jestem, po co to wszystko, tak naprawdę tylko się ośmieszam i wszyscy ze mnie drwią). Gdyby Ed miał możliwość samookaleczenia się, na pewno by to robił. Nie ma, wiec wyszukuje sobie inne sposoby na wyładowanie emocji, tak złych jak i lepszych (np. podniecenia). Są to: trącanie, popychanie, czasem nawet rzucanie osobami – i to najczęściej bliskimi, wręcz przyjaciółmi (najlepszym workiem treningowym jest Hakon, przykładowo Ed rozmawia z kimś, po czym odchodzi, idzie 10 kroków by łupnąć Hakona i wraca). Także kopanie na pusto – do tyłu, robienie kółek (bieganie w kółko), niszczenie przedmiotów.
Oraz wiele, wiele innych, to były najpopularniejsze shizy.

Obecnie, czyli dzieje najaktualniejsze – życie publiczne
Niespodziewanym zrządzeniem losu po tajemniczym samobójstwie właścicieli byłej Unii Technokratycznej cały majątek i udziały sióstr Azzuz zostały przepisane Edowi, wtedy jeszcze droidowi i nikt nigdy nie dowiedział się dlaczego i z jakiego powodu. pewnym było ze okoliczności śmierci były bardzo niejasne. Nie było żadnych dowodów czy oczywistych motywów. Sprawce ujęto, jednak atmosfera w cochrelu bardzo zgęstniała,. zwłaszcza kiedy rada dowiedziała się o nowym, nietypowym członku.
Ed szybko ogarnął kwestie teoretyczne i zorganizował „firmę”. Zamieszkał w apartmentowcu, w mieszkaniu po siostrach. Jako „cyborg” (tudzież biodroid) opanowywanie kwestii zarządzania przychodzi mu z łatwością. Gorzej jest z osobistym kontaktem z wysokimi ranga urzędnikami cochrelu. Do tej pory nie doszło jednak do uszkodzenia ciała.

Szacowany majątek Eda to ok. 100 milionów kredytów (ustalone z MG)

Życie prywatne

Ed jest obecnie „w związku” z półinteligentną insektoidalną Urgą z Tatooine. Jeśli wyjąć drobne incydenty i okresowe wątpliwości Eda natury moralno-pesymistycznej, jest to związek udany, pełen miłości i akceptacji dla jakby nie było – dużych odmienności obu „partnerów”. Urga sama wybrała sobie Eda spośród wielu organicznych istot, zatem musiała to być miłość. Ed obecnie zachowuje się wobec Urgi bardzo czule, opiekuńczo, często powtarza że ją kocha, niestety w tym temacie bardzo nadinterpretuje i często obwarcza istoty za „drwinę” nawet jeśli nie miały nic złego na myśli. Trzeba wiec być w tym temacie bardzo ostro z tym bo można zarobić kopniaka.
   Prócz Urgi do zycia prywatnego wpisuje się u Eda jeszcze pare osób, m.in. Vidżet, jego przyjaciółka i partnerka w warsztatach tanecznych (tak tak!), oczywiście Hakon (który wszystko niczym ojciec przetrzyma) oraz Darven, z którym jednak stosunki nieco się ochładzają co Eda bardzo martwi.

Eda bardzo łatwo złapać na holo, bo jego komunikator jest zawsze online :)


Aktualizację karty napisało życie. Będzie ono pisać dalej, więc karta niebawem znowu się uzupełni.


Miłośc może spowodować, że w ogrodzie pełnym róż znajdziesz chwast, który zabierzesz ze sobą do domu

Offline

 
PBF Guild

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
wellness Ciechocinek