Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Rozumiał chęć zmiany tematu no i podjął ten, który Seco narzucił, chociaż sam robił to trochę niechętnie, nie chciał zbytnio o tym gadać. Sam do końca nie wiedział jak to się wszystko poukłada i na jakim poziomie relacji oni są.
- Odbiliśmy ją... stąd te piękne "ozdoby"
Mruknął wskazując ręką na dwie blizny na policzku. Dopełniały one ładnie wizerunku Tanga. Z jednej strony blizna ciągnąca się od łuku brwiowego w dół prawie ze po oku do połowy policzka, a z drugiej dwie równoległe szramy.
- Trochę oberwaliśmy wszyscy ale jakoś się z tego wylizaliśmy. Umieściłem ją w bezpiecznym miejscu... no i oboje mamy sporo rzeczy do przemyślenia
Tyle na razie z siebie wykrztusił.
Offline
Jak by ci gębę na pól przedzielili*Podjął po chwilowym zastanowieniu, widać z tym mu się te blizny kojarzyły. Aż dziw, ze wcześniej ich nawet nie zauważył…*
tylko po cholehrre ci dwie dupy… *spróbował nawet zażartować, ale z tym nieprawdziwym uśmiechem nieśpiesznie wyszło.*
Dała ci w mohrrde? *zapytał po chwili.*
Offline
Tang za to się uśmiechnął słysząc komentarze Seco, który najwyraźniej starał się odpędzić się od ponurych myśli. A wiadomo, najlepiej jest próbować odpowiednio gówniany wygląd Tanga.
- Nie ona... jeden taki Trandoshan. Akurat hełm miałem zdjęty i jak mi przypierdolił to myślałem, że głowę mi urwie...
Trandoshanie byli cholernie silni i agresywni, nikt o zdrowych zmysłach nie wdaje się z nimi w bijatykę. Ale czy Tangorn kiedykolwiek udowodnił, że coś takiego stanowi dla niego przeszkodę? Tyle razy dostał łomot ot takich gadów w kantynach, że znał ich słabe punkty.
- No teraz to on ma dodatkowy otwór do oddychania
Offline
to jej amant? *Seco delikatnie chodził koło tematu, bo wiedział, jak to z Tangiem i Jane było. Chciał tez bardzo, by Tang się z kimś związał. Żeby miał małe dzieci, które mogły by się bawic z jego malymi dziećmi. I żeby tang był szczęsliwy, tak naprawde*
Offline
- W jego mniemaniu to chyba tak...
Też tak trochę krążył wokół tematu. Tang chyba już zapomniał jak to jest być tak całkiem szczęśliwy. Obecnie to chyba radość czerpał ze swoich ad'ike i z przyjaźni z Secorshą, jednakże było to trochę za mało. No i już też nie miał żadnych złudzeń ani nawet nadziei. Dawno temu przestał też marzyć o czymkolwiek poza zapewnieniem bezpieczeństwa swojej rodzinie. To był jego priorytet, jego własne potrzeby spychał na dalszy plan, nie były one ważne.
Offline
Jesli w jej tez to smutno *padła mrukliwa odpowiedź. Wpatrywał się teraz Seco w oczy Tanga na projekcji*
Ale chujowo. Mielismy jechac na wczasy, pamiętasz? Sobie mieliśmy wypoczywać. Ty i my. Ale chujnia, kuhrrwa, wszystko się jebie
Offline
- Raczej nie
Niezbyt rozbudowana odpowiedź. Jakoś tak się złożyło że i Tang i Seco mieli tematy, których woleli unikać a jak już to odpowiedzi były takie... no właśnie, z dupy.
- No pamiętam... niestety, tak jakoś wyszło. Chujnia... ty w pracy, ja się włóczę po Galaktyce szukając guza, jak to Mando... i nijak nie ma czasu
Ten plan miał jeszcze z czasów pobytu na Mandalore Od tego czasu bardzo wiele się zmieniło i to niestety na gorsze. Śmierć co raz bardziej otaczała Tanga, tak jakby szeptała mu do ucha "twoja kolej". Najpierw Ven, potem siostra Tanga... potem Rashaf, prawie Jane. Fibal nie chciał patrzeć jak kolejni jego bliscy odchodzą...
Offline
*Oby następny nie był Malkit. Seco ukrył twarz w dłoniach i pociągnął, jakby osuszał oblicze po deszczu, czy pocie.*
czuje się jakbym miał sto lat. Powinno już się kuhrrwa zacząć polepszać. Szkoda ze cie tu nie ma. Kiedyś to przynajmniej ujebać się mogliśmy i wesoło było. Potem mnie moja Pani w łeb napiehrrdalala patelnią albo wałkiem… a Malkit….
*Urwał, i zacisnął żeby. Powstrzymał wspomnienie o Malickie w mowie, ale nie w mysli…*
Offline
- Jak ty masz sto to ja ze dwieście...
Tak, to były czasy. Chlali razem i potem Seco obrywał, a Tang? Trzeźwiał i potem musiał stawiać czoło wkurzonemu A'denowi, któremu te pijatyki się nie podobały. Ale to i tak nie było tak straszne jak w przypadku Seco. Niestety wspomnienie przywołało ponure myśli i ból.
- Odnajdzie się, jak zawsze. I wtedy będziesz go mógł porządnie opierdolić za straszenie rodziców
Offline
Aj… to nie on nas sthrraszy… tylko ten ktos. Jedynie pociesza mnie fakt, ze Malkit to taki odważny śmiały szczypiohrr i raczej nie jest smierhhretlnie przehrrażony… *Zawsze jakaś dobra strona tej tragedii jaka ich dotknęła. Projekcja Seco sięgnęła po nakrętkę od butelki, która zaraz zaczęła być podrzucana. Wzrok Seco śledził jej ruch*
Kuhrrwa, chyba Pojdę kogoś ponapiehrrdalać…
Offline
- Ten ktoś dostanie porządny wpierdol po prostu
Podsumował prosto Tang. On i Seco byli prostymi "ludźmi" i większość spraw rozwiązywali w sposób możliwie najprostszy. Po prostu dawali komuś wpierdol, gdy szło oczywiście. Niby byli brutalami, ale im to nie przeszkadzało najwyraźniej. Zwłaszcza Tangowi.
- Tiaa... ciekawe z kim, co? Ty uważaj bo jezczze wyjebią cię z roboty
Offline
U nas tutaj taki jeden jest, Pedałem go nazywają, bo on jest pedałem i on właśnie najczęściej w piehrrdol zbiehrra. A ja tu jestem oficehrr od mieszania chujem hehrrbaty kuhrrwa ich masłem po dupie smahrrowana w piwnicy mać. Jeeeebać… ide spać, kuhrrwa…. *I łeb na blat pac – położył*
Offline
- Tiaa... przyjebać pedałowi
I kolejna wspólna cecha, obaj byli homofobami. A przynajmniej Tang był, z Seco nigdy do końca nic nie wiadomo.
- No to idź spać... ja też muszę się zdrzemnąć a potem poszukam jakichś śladów. Jak coś znajdę to dam znać... do zobaczenia
No i się Tang rozłączył.
Offline