Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
- Ohrrdo?
Zapytała nieco zdziwiona kobieta naśladując wymowę kaleesha ale A'den machnął ręką po czym dodał, bo pozostali chyba nie za bardzo zrozumieli.
- Chodzi o Ordo, on ma wadę wymowy... i cześć Malkit
Klon przywitał się z chłopcem po czym nachylił się nieco, gdy wpisywał dane do komputera, ale tego co mu się tam pokazało to Seco dostrzec już nie mógł, było to poza zasięgiem kamerki. Cała trójka szybko się naradziła w Mando'a by nikt tam nie zrozumiał o co chodzi. No cóż, konspiracja...
- Dzięki Seco, tego nam było trzeba, mam nadzieję, że znacznie zawęzi nam to obszar poszukiwań, o ile tam Tang jest... co jest prawdopodobne.
Offline
A ty masz wadę chuja, dikurasie *odciął się Seco, ale bez gniewu, bo go nie b olało ze ma wadę wymowy. Kiedy mando się naradzali, Seco obserwował ich krytycznie, drapiąc Malkita, który zareagował na swoje imie odwróceniem głowy*
Sześć verd, pokaż oko *Odpowiedział, stawiając uszek, ale jednak ze spokojem, jak do obcych* No, tak, bo niby te… koohrrdynaty się zgadzaja z tej rozmowy, wiec tam. Lecicie tam całą dhrruzyną? *wyszczerzył się, celując pazurem mechanicznej łapy w dwójkę mando obok A’dena*
Offline
No cóż, A'den nie uzgadniał z nimi kto poleci a kto nie, raczej chętnych na taką wyprawę nie było, każdy miał swoje problemy i obowiązki. Ale może coś tam pomogą. Znowu ta trójka się szybko skonsultowała, po czym klon w końcu odpowiedział Seco, niestety na chwilę ignorując Malkita.
- Ordo jest sporą planetą i oni polecą swoim statkiem badając inne tropy, a na miejscu się rozdzielimy. Może ktoś jeszcze pomoże, ale póki co lecę jeszcze ja i dwie inne osoby. A co?
Zapytał nieco dziwnym tonem klon po czym spojrzał na Seco wyczekująco, jakby niemo pytał "A ty ruszysz shebs by pomóc przyjacielowi?"
Offline
*Seco wiedział o tym, z reszta to się niemal przez hełm widziało. Zastanawiał się, choc może i nie wyglądał na myśliciela. Tang był jego najlepszym przyjacielem. Seco wiedział, ze A’den zadko kiedy przyjmował pomoc, ale czuł ze jak nie zapyta to sobie nie wybaczy*
Nie potrzebujecie pomocy? Wiesz, tu jest… no, fihrrma, może by się cos udało załatwić… *Malkit zas nie zawsze był nadpobudliwy, przy Seco był wbrew pozorom – bardzo ułożony. Dorosłym w rozmowie nie przeszkadzał*
Offline
- Pomoc się zawsze przyda
Zgodził się klon. Prawda, zazwyczaj działał sam i nie lubił, gdy ktoś się wtrącał w jego sprawy, miał raczej naturę samotnika, ale przy tak ważnej sprawie głupotą byłoby odrzucać dobrowolną propozycję pomocy, zwłaszcza, że działali prawie po omacku. Mieli tylko jeden trop, Ordo i tyle. A też za dużo osób zaangażować nie mogli, tylko małą grupkę przyjaciół klanu Fibal, a tych było niestety mało.
- Przylecieć po ciebie czy sam trafisz na Ordo?
Offline
thrrafie. Co mam mieć? Jak to zahujałe Ohrrdo wygląda? Dżony się sphrrawdzi? *Póki co najlepsza broń jaką dysponował był Dżony, tylko ze Droideka sprawdzi się na twardym, równinnym podłożu. Seco przerażała natomiast jedna rzecz – jak A’den chce pomocy to znaczy ze sytuacja jest poważna. Malkit oblizał pysk, zeskoczył na podłogę i znikł z pola projekcji*
Offline
- Najogólniej? Ordo to pustynia, piaszczysta, kamienista, skalista... zależy od regionu. Jedynie w rejonach równika istnieje życie, jakaś gęstsza roślinność, woda, góry, jaskinie, doliny i takie tam
Pośpieszyła z wyjaśnieniami kobieta, bo ona już tam kiedyś była, natomiast A'den dysponował jedynie wiedzą znalezioną w holonecie, a tego tam mało było. Mało kto się interesował już tą planetą, sektor Mandalore był ogólnie słabo zaludniony.
- Występują drapieżniki i większe i mniejsze, różnie z tym bywa, zależy od szczęścia. Zalecałabym zabrać porządną broń, racje żywnościowe, jakiś dobry pancerz i koc bo nocami bywa tam zimno.
No cóż, wesoło to nie wyglądało i trzeba się przygotować. A'den martwił się o Tanga i o braci, bo nie wiedział gdzie się rozbili. Jeśli na pustyni to moze być nieciekawie.
Offline
e? kuhrrrwa, i czego Tang szukał na takiej pustyni, bo chyba nie nihrrwany? *Prychnął przez zęby wyraźnie zawiedziony tajemniczą planetą.* dhrroideka to chyba dobhrra bhrroń, nie? *Dla Seco najlepsza była broń samobieżna i z własnym rozumem*
Offline
- Przeszłości
Odparł zagadkowo starszy Mando i tyle było z wyjaśnień. Im mniej osób wiedziało czego tam tak na prawdę Fibal szukał tym lepiej. Może na miejscu się dowiedzą, ale przez rozmową holo to wolał tego nie poruszać.
- Chodzi o Dżonego? Nie wiem, może da radę, ale jak trafimy na pustynie to raczej utknie. Teren tam może być dosyć nierówny
A'den nie wiedział gdzie trafią i jeśli przyjdzie im przedzierać się przez kamienistą pustynię lub przez góry to trójnożna droideka po prostu tam utknie i będzie mało przydatna.
Offline
niiieee… *Przeciągnął Seco z miną dość zaniepokojoną* To dżedajsko brzmi. Tylko dzedaje jeżdżą chuj wie gdzie o ghrrom wie po co i szukają w dupie mózgu
*I odezwał sie Malkit, którego nie łapała kamera* ja wiem, który jedi ma w dupie mózg…
*Seco uśmiechnął się nerwowo*
ta, ja tez wiem… dobhrra, to wezmę coś innego *Trzeba tez pamiętać ze zostawiony Dżony może zacząć panikować*
Mnie? *zapytał z nadzieją szelek, ale Seco uciszył go gestem*
Offline
- Nie twój interes co tam Tang szukał
Odparł starszy Mando już mniej przyjaźnie, co miało oznaczać po prostu "nie twój biznes". Lepiej nie drążyć tematu czego tam Fibale szukali, znaleźli czy nie, teraz ich trzeba odszukać i uratować.
- Udesii... dobra Seco, wybierz coś odpowiedniego, my też się przygotujemy i wystartujemy za góra godzinę. Poczekamy na ciebie najwyżej... albo ty na san
Klon nie wiedział dokładnie gdzie teraz jest Widmo, mogło być dalej lub bliżej Ordo niż oni. Co prawda liczył się czas, ale nieprzygotowanym nie można było lecieć na wyprawę ratunkową.
Offline
*kaleesh skrzywił się ale nic nie powiedział. Wiedział, ze Tang by niczego przed nim nie krył. Widac ci mando z zakutymi łbami nie brali pod uwagę tego, ze ktos z nich może się przyjaźnić z nie-mando*
no dobhrra, to do miłego zobaczenia na jebanym pikniku
Offline
Mando chronili po prostu swoje interesy a to z kim się Tang przyjaźnił to nie była ich sprawa. Spotkają się to sobie pogadają, póki co o niczym konkretnym nie wspomną. Kto wie kto jeszcze może tą rozmowę podsłuchiwać?
- Dobra, do zobaczenia
Odparł klon po czym się rozłączył i tyle było z rozmowy. Najpewniej porozmawiają dopiero na Ordo.
Offline
*Seco rozłączył się po czym z uśmiechem przygarnął Malkita i spytał*I co się mówi, synku?
*Malkit serdecznie rozdziawił pyszczek*
chuj ci w dupe i taczkę gruzu żeby nie było luzu. Weźmiesz mnie na Ordo?
*Seco zaprzeczył ruchem głowy*
jesteś jeszcze za mały. Wezmę kogoś większego
*I z kibla wybiegł*
Offline