
Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Biznesmen
*A Edzik stał i cierpliwie słuchał tego czczego odgrażania się i wyskakujących niechronologicznie pytań. Nie czuł się w obowiązku ani go studzić ani upominać. To są emocje, on się musi wygotować. Z Edem było podobnie, wiedze wiec miał. Tylko jak Ed się „wygotowywał” to był bardzo niebezpieczny. Zaś teraz – po prostu opoka. Stoi, słucha, a ty krzycz, wyklinaj, tłucz pięściami i w ogóle.
Odezwał się dopiero na koniec jak się Tane opanował*
No oczywiście. Najbardziej aktywnym oponentem jest Przymierze – organizacja buntowników która utrzymuje się ze zdobywania statków Imperium. Atakują zawsze tak by pokonać, zabierają co się da i tak się rozwijają. Lepiej zorganizowany był cochrel. Była to korporacja skupiająca przetrwałych spadkobierców po radzie separatystów. Niedawno Cochrel się rozpadł, po stracie przywódcy nie był w stanie się utrzymać. mamy tu na tym tle z resztą wiele konfliktów. Obecnie z Cochrelu zostały trzy firmy tworzące spółkę. Moja i jeszcze dwie inne. Nie zajmujemy się czynną walką.
Offline
TanePadawan
Był zaskoczony faktem, że oprócz tego iż Ed jest kapitanem statku jest też właścicielem jednego z odłamów Cochrelu, który sam w sobie wyłonił się z Separatystów jak sam o tym wspomniał. Ale jak się okazało dawny wróg okazał się sprzymierzeńcem i to w gruncie rzeczy jedynym, któremu można zaufać. Tak jak było to w przypadku Eda.
- Dziękuję, że mi to wszystko wyjaśniłeś Ed, naprawdę jestem wdzięczny. -powiedział. - Powiedz mi a co z Jedi? Czy naprawdę nie ostał się nikt kto nie zrzeszyłby ocalałych by odbudować Zakon? Mówiłeś, że przeżył Windu? Co z Yodą? Kenobim? Czy jesteśmy w stanie zrobić coś oprócz pogryzania Imperium po kostkach? -dodał. Skoro Palpatine przejął praktycznie całą władzę w Galaktyce, to takie ataki na statki Imperium mogą trwać w nieskończoność, a i tak będzie zbyt mało siły by przypuścić generalny atak. Palpatine trzyma wszystko w swych łapskach.
Offline
Biznesmen
*Idąc tym tropem Tane mógł zacząć kombinować kim jest Ed, bo kto zasiadali radzie separatystów to mniej więcej wiedział, a Ed odziedziczył firmę po którymś z nich. Tu akurat pokrewieństwa nie było ale tak logika nakazuje myśleć.*
Niestety – nie jesteśmy w stanie. Możemy tylko podgryzać *Powiedział to bez emocji. Ed nie miał wielkich idei. Galaktyka cale 200 lat jego parszywego życia miała go w dupie. Teraz Ed miał w dupie galaktykę, dbał o swoje interesy.*
Jedi trochę zostało. Garstka w porównaniu z tym co było, ale wszyscy wymienieni przez ciebie mistrzowie żyją. Przecież mówiliśmy ci na sali ze skontaktujesz się z jedi. Są pod skrzydłami przymierza. Wcześniej opiekował się nimi cochrel, mieszkali bezpiecznie na planecie Tython
Offline
TanePadawan
- Wybacz Ed byłem w tedy zbyt roztrzęsiony, moje myśli uciekały w stronę mistrza Certusa... - dodał. - Więc jest jeszcze nadzieja na to, że uda nam się przezwyciężyć Imperium. Dopóki istnieje choć jeden Jedi jest nadzieja. - powiedział. Faktycznie wierzył w to, że Zakon na nowo powróci by zatrzymać zło, które swoją wielką łapą chwyciło Galaktykę za gardło. Ale do tego będą potrzebować dobrych sojuszników co może być trudne.
- Na więcej informacji faktycznie będę musiał poczekać do momentu spotkania z Jedi. - powiedział. Na jego twarzy widać było determinację.
Offline
Biznesmen
Mistrz miał na imie Certus? *zainteresował się bez nawiązania do poprzedniego tematu. Ot – zainteresował się. Tak „w oczy” popatrzył, ale chwilkę to trwało, potem zrobił się jak do tej pory. Z resztą Tane i tak pewnie nie zauważy, bo by zauważyć bardzo drobne niuanse które można było odczytywać jako „mimika” Eda trzeba było go już bardzo długo znać, często patrzeć na niego, bo teraz to dla Tane’go była wielka bryla durastali jako się trzymająca ze sobą i raczej zero jakiegokolwiek wyrazu.
I tak obserwował jeszcze świeżego padawana, który później z czasem będzie coraz bardziej obsychał…*
Offline
TanePadawan
- Tak, mój mistrz miał na imię Certus. - odpowiedział. Zastanawiał się czy Ed zapytał o to od tak po prostu by się upewnić czy w jakikolwiek nieznany mu sposób miał styczność z jego mistrzem w co po prawdzie nieco wątpił, ale kto wie.
Offline
Biznesmen
*Trzeba by zapytać, dlaczego o to zapytał. Na razie tylko mruknął kwitując odbiór danych, i w końcu się ruszył, bo od chwili kiedy Tane zaczął mocno przeżywać to stali, bo Ed zatrzymał się dla bezpieczeństwa. Teraz ruszył znowu. Dało się zauważyć ze ma kilka rodzajów chodów, teraz poruszał się takim „domowym” człapaniem bez używania wysięgników, wiec trochę nim bujało i nie było tej imponującej dostojności*
Offline
TanePadawan
- Tak właściwie dlaczego pytasz o to czy mój mistrz miał na imię Certus? Myślałem że już o tym wiecie. Czyżbyś go znał? - zapytał z ciekawością ruszając powoli.
Offline
Biznesmen
*człapał chwilkę w milczeniu, patrząc przed siebie, zanim odpowiedział głosem jednostajnym i raczej spokojnym, choć to był spokój innego rodzaju*
Skojarzyło mi się fonetycznie z - powiedzmy – domem. Nie, nie znam go, po prostu podobnie brzmi
Offline
TanePadawan
Tane zamyślił się na chwilę próbując skojarzyć skąd może pochodzić Ed. W końcu przyszło mu na myśl, że mogło chodzić o Cestus. Faktycznie brzmiało całkiem podobnie.
- Cestus? - zapytał z ciekawością. Jednocześnie był rad, że powoli zaczyna poznawać historię Eda choć zupełnie przypadkowo. Za raz potem ziewnął głęboko. - Przepraszam, ale jestem trochę zmęczony, minie jeszcze trochę czasu zanim mój organizm dojdzie w pełni do siebie. - dodał.
Offline
Biznesmen
Tak, Cestus *kolejny trop do domysłów, ale już więcej powie, kiedy Tane zacznie się zastanawiać. Na Cestusie działała kontrowersyjna firma specjalizująca się w droidach – Cestus Cybernetics. W ogóle szacunek ze Tane o Cestusie słyszał, większość Republikanów nie wiedziało ze taka planeta istnieje! Jakby obejrzeć Eda to może znalazło by się gdzieś jeszcze niestarte logo, chociaż, jak już zapach zaświadczył – Ed o siebie dbał. Nie chciał być widziany jako droid, choć – nie mógł tego uniknąć w kontaktach ze zwykłymi istotami*
No, widze, coś tobą macha, lepiej wracaj do łóżka. Jutro dostaniesz kajutę *Miał nadzieje, ze Tane sam trafi do sali szpitalnej. Droga w sumie była łatwa – jak korytarz prowadzi*
Offline
TanePadawan
Tane nie był zwykłym Republikaninem, był przede wszystkim Jedi, może i w randzie padawana ale dość ciekawskim. Często kiedy coś obiło mu się o uszy sprawdzał w dostępnych dla niego archiwach etc. i gdzieś kiedyś natknął się na wzmiankę o Cestusie, nie był jednak pewien kiedy i gdzie, ot siedziało to gdzieś w jego pamięci. Nie znał konkretów, ale sama nazwa skądś była mu znana.
- Prawda, jestem trochę wymęczony, chyba czas bym nieco odpoczął. Podejrzewam, że jak tylko poczuję łóżko to padnę jak zabity. - powiedział. - Jeszcze raz dziękuję za miłe towarzystwo i wyjaśnienie kilku kwestii. Bywaj. - powiedział uśmiechając się machnąwszy ręką na pożegnanie i powoli ruszył z powrotem do łóżka.
Offline
Biznesmen
*Ed mruknął za nim. Te pomruki miały bardzo wiele funkcji, także powitań, pożegnań, pozdrowień i tego typu. jak ktoś już Eda znał to wiedział.
Postał chwile, popatrzył czy ich nowy dżedajski odzysk idzie prosto a nie po ścianie, a jak się okazało ze jednak tak, to sam Ed zwrócił i poczłapał sobie stąd gdzieś tam indziej, a było tu gdzie łazić*
Offline
Wiesz, jeśli ma to ci w czymś pomóc to możesz do wszystkich mówić „proszę pana” *odpowiedział Ed bardzo uprzejmie. Aż tak trochę za bardzo, po głosie i zachowaniu nie szło niż poznać, ale mruczenie na chwile podeszło pod warkot. Coś „jak taki strasznie biedny jesteś i nie dasz rady wytrzymać bo ci mandalorianskiego tlenu brakuje, to pod domek odwiozę”.
Tez wsiadł do windy. Niestety przez to odległość się zmniejszyła, i nie było siły by o tego Eda się nie obić czy nie przeciskać miedzy nim a ścianą. Był spokojny, ale łeb dziwnie trzymał. Obserwował ich. Zatrybiło mu „przygotować się do konfrontacji bo coś idzie nie tak jak Edzio zaplanował”*
- Nie dzięki, to mam siebie
Mruknął w odpowiedzi Tracyn a Dral nieco go szturchnął, by mu przypomnieć po co tu są. By odpocząć, nabrać sił i dystansu, oraz by zobaczyć jak wygląda życie aruetiise. Przedtem obserwowali ludzi na Coruscant, na Nar Shaddaa, teraz mają Autodestrukcję.
A co do planów Edzia, to jak to mawiają w wojsku - nawet najlepszy plan nie wytrzyma pięciu minut po konfrontacji z rzeczywistością. Jeżeli więc Edziu planował całą ich wizytę to powinien na pewne rozczarowania się przygotować.

Offline
Biznesmen
*”Plan Edzia” był przenośnia, oczywiście ze Ed niczego nie planował, wbrew pozorom lubił iść na żywioł, ale tylko w kontrolowanych warunkach, takich jak te. Przez plan rozumiana miała być zmiana sytuacji, jakież zadrzeźnianie się w poglądach, cos, co nie pasowało do nastawienia „jestem w 100% przyjazny, fajny, bawimy się na saunie”. Zachowanie Tracyna było jak komunikat „uważaj na mnie bo mogę zrobić coś czego się nie spodziewasz”. Wiec uważał. Jak już powiedziano: tolerancja poza warunkami biznesowymi była trochę inna. Ale mimo wszystko wiadomo – chce się tych rozczarowań jak najmniej.
Winda stanęła, drzwi się otworzyły. Ed się nie ruszał. Wyraźnie puszczał ich przodem. Nic się nie odezwał. Dźwięki które wydawał były jeszcze mruczeniem, ale już nie takim ze tylko brać i przytulać*
Offline