Star Wars: Ewok III - Era Imperium

Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.


#16 2011-11-10 19:27:42

Cichy

Dzieciak

Zarejestrowany: 2011-03-10

Re: Trzewia cytadeli - labirynt korytarzy i tajemniczych miejsc

*Ciało Cichego zdawało się być przygotowane także na taki zwrot akcji, dug zatrzymał się jak tryby w maszynie, na dolnych kończynach, miecz trzymając w górnych, oburącz, nad głową. Dugwie mieli silne ramiona, jednak pozostawiony teraz swoim drogom intelekt Cichego mówił mu ze nie o to chodzi. oczy cały czas miał zdecydowanie zbyt duże i pełne strachu jak na mrocznego sitha. Teraz pierwszy raz od dłuższego czasu spojrzała  otwory w masce Nemedis i nie wiedział, co dalej, ale wiedział ze jeśli nic nie zrobi, to Nemedis go zabije, bo po co mu uczeń który nie potrafi się wyplątać z czegoś takiego? Z sytuacji w sumie wcale nie bez wyjścia.
Zacisnął zęby, oczy zmrużył i w końcu na młodym pysku pojawiła się gniewna determinacja. Zdecydowanie zbyt wolno reagował, gdyby zrobił to szybciej, to może nawet udałoby mu się skrzywdzić Nemedis, a  teraz – uwalniając jedna z  kończyn pozwolił kontrolowanie ześliznąć się klindze przeciwnika po jego klindze, wykorzystując przy tym naturalną siłę nacisku Nemedis, co było manewrem dla Cichego chroniącym. Drugą ręką sięgnął ku szyi lorda. naturalnie, ze nie sięgnie, ale kiedy żylaste palce zacisnęły się w powietrzu, Nemedis poczuje uścisk na szyi, a był tu uścisk mocny, jednak Cichy znał swoje ograniczenia, wiedział, ze nie jest w stanie użyć tego chwytu jak na sitha przestało, wiec pchnął w tył. Trudno powiedzieć, czy chciał złamać kark Nemedisowi z premedytacją, czy to po prostu obrona własna…*


Prawidłowo wychowane sumienie nigdy nie gryzie swego pana

Offline

 

#17 2011-11-10 20:02:34

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-04

Re: Trzewia cytadeli - labirynt korytarzy i tajemniczych miejsc

Miecz ześlizgnął się zgodnie z wolą Cichego, nie robiąc mu krzywdy. Spadł nieco na bok, trzymany w powietrzu przez Nemedisa. I wtedy dug zaatakował z determinacją, z gniewem - nieoczekiwanie, zaskakująco silnie. Zobaczył, jak jego mistrz sztywnieje. Nie wypuścił miecza z ręki, mocno zacisnął na nim dłoń - tak mocno, że dało się słyszeć chrupot kości. Cichy poczuł w mocy, że może wszystko, do umysłu przebijała się myśl o potędze. Przez chwilę trwała przejmująca cisza, spojrzenia mistrza i ucznia skrzyżowały się, i wtedy nastąpiło coś niesamowitego, coś gwałtownego. Aura Nemedisa zapłonęła, wręcz rozlała się na całe pomieszczenie. W mocy coś eksplodowało, zajęło każdą myśl, było wszędzie. Dug poczuł, że brakuje mu tchu, i nagle w pomieszczeniu rozległ się przeraźliwy świst, jakby w pobliżu szalała wichura. Przebijały się przez nią szepty wypowiadane w starosithańskim języku, choć w pomieszczeniu nie było nikogo poza nimi. Cień przeszył umysł Cichego, był przejmujący. Każda porażka, której kiedykolwiek doświadczył, każde cierpienie, każdy smutek, jakakolwiek negatywna emocja - to wszystko uderzyło ze zdwojoną siłą, destruktywnie. Przywoływało w umyśle najgorsze koszmary, największe lęki i najbardziej bolesne wspomnienia. Cierpienie stawało się tak wielkie, tak intensywne, że dug zaczął odczuwać ból fizyczny. Z mrokiem, który w niego uderzył, nie można było konkurować. To było przytłaczające, przygniatało swoim ogromem. Uczeń poczuł, że nogi odmawiają mu posłuszeństwa. Szepty wzmogły się, słuchanie ich napawało przerażeniem. Były nienaturalne, niepokojące. Zabierały jakąkolwiek nadzieję, wysysały dobro, wręcz pożywiały się pozytywnymi emocjami. Zostawiały pustkę, nienawiść, palącą bezradność, rozpacz.
I nagle wszystko ucichło, wróciło do normy. Cichy znów był Cichym, panowała cisza, dziwnie kontrastująca z tym, co działo się przed chwilą. Nemedis stał parę kroków dalej, z zamkniętymi oczami. Opuścił powoli dłoń, którą uniósł na chwilę przed rozpętaniem się tego szaleństwa. Słychać było jego świszczący oddech. Miecz leżał obok, pod jego nogami. Cichy otrzymał próbkę czystego mroku, skrawek czegoś przygniatającego. To była jawna manifestacja siły, ukazanie ciemności w jej najbardziej niszczącej formie. Powrót do rzeczywistości był jak wylanie na niego wiadra zimnej wody, jak przebudzenie z koszmaru. W mocy wszystko ucichło, wróciło do normy.

Offline

 

#18 2011-11-10 20:15:03

Cichy

Dzieciak

Zarejestrowany: 2011-03-10

Re: Trzewia cytadeli - labirynt korytarzy i tajemniczych miejsc

*Usłyszał chrupot kości, ale ich nie poczuł, zdumienie trwało chwilę, nie zdążył niczego pomyśleć, ani nic zrobić, kiedy zaczęło się dziać to wszystko.
Pomyślał, że to sztuczka umysłowa Nemedisa, w końcu był mistrzem takowych. Szarpnął się, machając mieczem w kierunku szyi mistrza, tuż nad swoją ręką, jakby chciał ściąć głowę, ale pierwsza fala mentalnego ataku – bo tak to rozumiał – zaburzyła mu percepcje. Cichy nie trzymał Nemedisa za szyje, nie mógł wiec odciąć mu głowy.
Upadł po chwili, sparaliżowany bólem, jednak i tym razem upadał ofensywnie, by nie dać się zaskoczyć w chwili bezradności.
Wszystko skończyło się jeszcze bardziej nagle, jak zaczęło.
Cichy ściskał rozjarzony miecz, leząc na wznak, wpatrzony w pustkę mrocznego sufitu.
Wszystko go bolało. Pod skorupką zmęczenia kotłował się czarny dym jeszcze nie takich odległych wspomnień życia, które kiedyś nazywał codziennością, nawet nie wiedząc, ze był poniżany i sprowadzony do poziomu egzystencjonalnego kanałowego szczura.
Nie oblizał warg, bo nie miał w pysku ani kropli śliny. Zwinął się na posadzce jak embrion, w górnej prawej łapie ściskając za sibą rękojeść rozjarzonego miecza. żyła na nadgarstku pulsowała przyspieszonym pulsem.
Nie był tyle zmęczony co zdołowany. Nieszczęśliwy. Nie miał powodu, przecież nic się nie stało. Nie czuł że zawiódł Nemedis, a  nawet jeśli – nie traktował by tego tak osobiście.
On po prostu… źle się czuł. Paskudnie, podle, czuł się nikim. A raczej – zrozumiał, ze kiedyś tak się czuł, tylko nie był świadom. teraz jest kimś innym ale to co było jest częścią niego.
Taki wstyd…*


Prawidłowo wychowane sumienie nigdy nie gryzie swego pana

Offline

 

#19 2011-11-10 20:28:53

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-04

Re: Trzewia cytadeli - labirynt korytarzy i tajemniczych miejsc

Nemedis podszedł do niego powoli. Wydawał się być bardzo zmęczony, przed chwilą pozwolił mocy na wielką erupcję, kierował mrokiem własnymi rękami. To musiało wiązać się z wyczerpaniem, ale nie postrzegał tego w kategoriach utraty sił, w końcu - być może - udało mu się pokazać uczniowi obrazy, jakie chciał, by ten ujrzał.
- Los był niesprawiedliwy względem ciebie. Potraktował cię w sposób, który budzi gniew, obszedł się z tobą brutalnie, nie dał ci zaznać szczęścia. Byłeś poniżany, traktowany gorzej niż nic niewarty odpad, nie byłeś nikomu potrzebny. - Mówił cicho, powoli. - To się zmieniło. Już nie jesteś tamtym dugiem, z którym każdy mógł pogrywać. Teraz jesteś silny, zdeterminowany. Oferuję ci to - oczyszczenie, poznanie swojej prawdziwej natury. To nie Jedi wyciągnęli cię ze slumsów Coruscant, tylko ja. Nikogo nie było, by ci pomóc. Ja to zrobiłem. Widzę w tobie coś, czego nie dostrzegają inni. Widzę potencjał, silny charakter. Nie poddajesz się bez walki, nigdy. Czas skończyć z przeszłością, nie zostaniesz już więcej poniżony, nikt cię nie pokona. Teraz jest twój czas, ty będziesz decydował o tym, kto zasługuje by żyć, nie na odwrót. Odczujesz ulgę. Kontrolę. Potęgę, którą może dać tylko ciemna strona mocy, potęgę zdolną wyrwać z łańcuchów jakichkolwiek ograniczeń.

Offline

 

#20 2011-11-10 20:37:50

Cichy

Dzieciak

Zarejestrowany: 2011-03-10

Re: Trzewia cytadeli - labirynt korytarzy i tajemniczych miejsc

*Nie pozwolił sobie by leżeć i drżeć, kiedy podchodził Nemedis. podniósł się. Nie do pozycji stojącej, na razie siedział na posadzce. Zimnej. Zimno mu doskwierało. nie spodziewał się, ze coś tak przyziemnego będzie mu przeszkadzać.  Teraz jednak to nie było ważne. Wyłączył miecz i spuchniętymi oczami spojrzał w górę. Bardzo wysoko musiał podnosić łeb. Uszy obwieszone kolczykami zwisały mu z łba. Wyglądał dziwnie. na pewno nie chciał by by zobaczył go teraz Ankein. Wyglądał zdecydowanie kiepsko, cherlawo. Może nawet jak wtedy na Couruscant. I patrzył na Nemedis, milcząc jak zawsze. W końcu skinął głową.
Ja wiem…
To i Nemedis mógł zauważyć. I na pewno widział, nie możliwe, ze nie. Od ćpuna z Couruscant do adepta z talentem – cała galaktyka drogi.
W pewnym momencie Cichy westchnął głębiej i otwarł szerzej oczy, jednocześnie kręcąc lekko łbem na boki, jakby mówił: jeszcze tyle nie wiem. Jeszcze tyle z tego co mówisz nie potrafię.
Ale to oznaczało, ze ma ambicje. A to jest coś, czego nauczył się od zera*


Prawidłowo wychowane sumienie nigdy nie gryzie swego pana

Offline

 

#21 2011-11-10 20:47:11

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-04

Re: Trzewia cytadeli - labirynt korytarzy i tajemniczych miejsc

Cichy został złamany po to, by mógł zostać wykuty od początku, by mógł wyjść z tego silniejszy i bardziej zahartowany. Nemedis spoglądał na niego uważnie, z góry. Był tak wysoko, że jego twarz niemal ginęła w ciemności.
- Przed tobą dużo pracy, ale jeżeli będziesz poświęcał swoje siły i determinację, wiele uda ci się osiągnąć. Droga będzie ciężka, ale czeka na jej końcu wspaniała nagroda. Wyrzuć z pamięci przeszłość. Teraz jesteś ty i twoje możliwości, które musisz rozwinąć. Satysfakcja, jaką można osiągnąć przez doskonalenie, jest tak wspaniała, że niemal uzależniająca. Chcę, żebyś zapamiętał dzisiejszą lekcje. Żebyś ćwiczył korzystanie ze swoich atutów. Pod koniec pojedynku zaatakowałeś skutecznie - stało się tak dopiero wtedy, kiedy zrobiłeś to z determinacją, z gniewem. To potężny sojusznik, jeżeli służy tobie, a nie na odwrót. Musisz zacząć czerpać z emocji, które cię przepełniają. Dzięki nim staniesz się silniejszy.

Offline

 

#22 2011-11-10 20:54:32

Cichy

Dzieciak

Zarejestrowany: 2011-03-10

Re: Trzewia cytadeli - labirynt korytarzy i tajemniczych miejsc

*spuścił łeb i słuchał, patrząc w podłogę, gdzieś przed nim, gdzie w twardym kamieniu został płytki ślad czterech  nic dla kamienia nie znaczących rys. Szybko znikną. Cichy podniósł dłoń, i bez większego zdumienia stwierdził, ze dwa z czterech pazurów sa wyrwane całkowicie, a  pozostałe dwa połamane. Bolało. Nie myślał o tym. Z resztą druga dłoń nie wyglądała lepiej. Odrosną, oczywiście. Ale większość istot na jego miejscu poczułaby jakiś żal, pretensje, smutek, może strach, ze zrobiło sobie krzywdę.
Cichy nie czuł nic. I to był problem.
- Mnie nie przepełniają emocje – odpowiedział mentalnie Nemedisowi. Bo i rzeczywiście, Cichy zbyt wiele nie czuł, co już było poruszone. Był wyjałowiony emocjonalnie*


Prawidłowo wychowane sumienie nigdy nie gryzie swego pana

Offline

 

#23 2011-11-10 21:01:48

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-04

Re: Trzewia cytadeli - labirynt korytarzy i tajemniczych miejsc

- To czas zacząć ich poszukiwać. Gniew nie wziął się znikąd. Powinieneś nauczyć się na nowo odnajdować uczucia, widocznie dawno zapomniałeś o nich i o tym, jaki mogą mieć wpływ na twoje posunięcia. Emocje są ważne. Ich brak może łączyć się z biernością, a to z kolei droga do porażki. Namiętności i pasje - one napędzają do działania. Poszukaj ich. Zacznij myśleć o celach, jakie przed sobą stawiasz. Dąż do samodoskonalenia.
Nemedis odsunął się nieco. Zaczął powoli zmierzać ku wyjściu.
- Zaglądaj w głąb siebie i szukaj odpowiedzi na pytania.

Offline

 

#24 2011-11-10 21:13:04

Cichy

Dzieciak

Zarejestrowany: 2011-03-10

Re: Trzewia cytadeli - labirynt korytarzy i tajemniczych miejsc

*Słuchając Nemedis zaciskał i rozluźniał palce, by wydobyć z ranek krew, by kilka kropel zostawić na kamiennej posadzce. po co – tak sobie. To było jedną z mądrości życiowych Cichego. A co tam, bo tak sobie, a bo czemu nie…
Podniósł głowę i popatrzył za odchodzącym Nemedisem. I tak patrząc za nim przypomniał sobie, co zostawił w kwaterze, zanim tu przyszedł. I teraz dopiero zaklął w myślach. Takie plany, a  tu zdarte paznokcie!
No ale jednak jakieś życie wewnętrzne w tym się uaktywniło. jakaś mała „pasja”.
Trudno, da se rade i tak.
Nemedisowi skinął z szacunkiem głową, i pozbierał się z podłogi. teraz dopiero poczuł chłód…*


Prawidłowo wychowane sumienie nigdy nie gryzie swego pana

Offline

 

#25 2011-11-10 22:11:28

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-04

Re: Trzewia cytadeli - labirynt korytarzy i tajemniczych miejsc

Nemedis szedł wolno, w akompaniamencie trzaskających, obitych metalem butów. Płaszcz podążał za nim wiernie, kiedy opuścił salę i zniknął w gąszczu korytarzy. Musiał odpocząć. Cichy został sam. Lekcja była skończona. Od niego zależało, jakie wnioski wyciągnie i co zrobi z nowymi doświadczeniami. Kontakt, jaki przez tę drobną chwilę miał z czystą ciemnością, z całą pewnością zapisze się w jego pamięci. Na własnej skórze poznał, czym jest moc i jej groźne oblicze.

Offline

 

#26 2011-12-01 17:55:09

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-04

Re: Trzewia cytadeli - labirynt korytarzy i tajemniczych miejsc

Między ścianami mrocznych korytarzy przechadzała się bez pośpiechu wysoka, zakapturzona postać. Z odrazą starła z rękawic skrzepniętą, zaschniętą krew - bez wątpienia Takena. Mieli za sobą pierwsze spotkanie. Nemedis nie był usatysfakcjonowany. Jedi dostał chwilę przerwy na przemyślenia, ale niebawem pewnie... Wrócą do rozmowy.

Przed Sithem otworzyły się - jak na zawołanie - kamienne, wysokie drzwi. Za nimi ukazała się niewielka komnata medytacyjna, cała skąpana w krwawym blasku, bijającym od symboli wyrytych na okrągłej ścianie. Uklęknął w wyznaczonym miejscu, otoczony pomnikami zakapturzonych postaci, podtrzymujących sklepienie własnymi dłońmi. Wziął głębszy wdech, przymykając oczy. Kamienne wrota zatrzasnęły się z hukiem. Teraz mógł porozmawiać z ciemnością.

Offline

 

#27 2011-12-01 18:06:48

Secorsha

Admin - MG

9139520
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Trzewia cytadeli - labirynt korytarzy i tajemniczych miejsc

*Minęło kilka chwil, a może godzin, zanurzony w medytacji inaczej odbiera upływ czasu, kiedy wtem, niespodziewanie Nemedis poczuł czyjaś obecność. Ale przecież nikt nie wszedł, wrota jak były tak i pozostały zamknięte. Nie był to wiec ani tajemniczy młody uczeń Nemedis, do którego takie niespodziewane wejście mogło pasować, ani też chętnego by nagabywać sitha o zdradzenie tajemnic Ankeina. Obaj młodzi byli w zupełnie innej części cytadeli i Nemedis mógł ich wyczuć. Ale mimo iż byli gdzie indzie, Nemedis nie był sam…*


Uprasza się o nie zawracanie dupy Secorshy na gg podczas sesji. Dziękuje.
Jeśli mam jakieś zaległości względem kogo.s - upominać sie na gg

Offline

 

#28 2011-12-01 18:12:24

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-04

Re: Trzewia cytadeli - labirynt korytarzy i tajemniczych miejsc

Nemedis otworzył powoli oczy. Nadal klęczał, wpatrzony przed siebie, jak jeden z posągów. W pomieszczeniu panował mrok, ale nie chodziło jedynie o wymiar fizyczny - to miejsce było jak oaza Ciemnej Strony Mocy, zmysły uginały się pod jej potęgą, nieprzygotowany umysł zapewne szybko popadłby w obłęd.
- Ujawnij się - lodowaty głos odbił się echem od okrągłych ścian. Choć został wypowiedziany cicho, zdawał się docierać do każdego zakamarka pomieszczenia z niespodziewaną siłą. Sith ani nie drgnął. Czarny, długi płaszcz opadał na kamienną podłogę, rozlewając się na wszystkie strony. Od białej, upiornej maski odbijał się lekko czerwony blask.

Offline

 

#29 2011-12-01 18:19:40

Secorsha

Admin - MG

9139520
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Trzewia cytadeli - labirynt korytarzy i tajemniczych miejsc

*Cisza stała się jeszcze bardziej upiorna kiedy zabrzmiał samotnie głos Nemedis, tak, jakby słychać go miało być w całej cytadeli. Ale mimo to, ze to ona – cisza – tu panowała, odpowiedź przyszła szybko*
Nie mam powodów, by kryć się przed tobą. oto jestem *Odpowiedział daleki, nie fizyczny głos, ale bez wątpienia słyszalny. Nemedis go słyszał, dobiegał spod ściany, z mroku*


Uprasza się o nie zawracanie dupy Secorshy na gg podczas sesji. Dziękuje.
Jeśli mam jakieś zaległości względem kogo.s - upominać sie na gg

Offline

 

#30 2011-12-01 18:26:26

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-04

Re: Trzewia cytadeli - labirynt korytarzy i tajemniczych miejsc

Spojrzał w stronę, z której mógł dobiegać głos.
- Tak jak i ja, choć obu nas kryje ciemność. Czekałem na ciebie, choć nie wiedziałem dlaczego. Czułem, że się spotkamy, choć nie wiedziałem kiedy. Powiedz - kim jesteś, skoro ważysz się tu być? Musisz być podobny do mnie, to jedyna odpowiedź. - Powstał przy akompaniamencie trzasku kości. Jego trupio blada maska odznaczała się w ciemności.

Offline

 
PBF Guild

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
wynajem agregatów warszawa weekend w spa Ciechocinek wodomierze wrocław