Star Wars: Ewok III - Era Imperium

Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.


#31 2011-09-29 21:12:44

Taken

Padawan

Zarejestrowany: 2010-03-07

Re: Cytadela Sithów

Fale emocji nie były już dłużej powstrzymywane przez wewnętrzne bariery Takena. Zachowywały się one jak woda, która znalazła dziurę w tamie, rozrywając ją stopniowo i porywając wszystko za sobą. Stateczek stał się bardzo szybko areną pojedynku różnych świadomości. Pojawienie się Nemedisa było wręcz namacalne i on to czuł. No i Cichy był chroniony dobrze i póki co musiał odłożyć moment ataku. Gdy dug zaczął strzelać to gwałtownie wycofał się do ładowni, po prostu puszczając jedną rękę i jak na huśtawce przywarł do ściany hangaru. I akurat dostrzegł nadciągającego Ankeina.
- Nie tym razem gówniarzu
Warknął wściekły kel dor. I o ile Cichego chronił Nemedis tak Ankein nie był strzeżony i miał pecha. Bo teraz Taken nie był powstrzymującym się przed przemocą Jedi, popuścił hamulce. Uniósł rękę i skupił się na dłoni człowieka, w której ten trzymał blaster. I użył gniewu by wspomóc swoją energię Mocy, która zaczeła otaczać jego nadgarstek w prostym zamiarze. By go zmiażdżyć, wyłączyć go z walki. To Cichy się liczył, Ankein był szczylem, nie wyszkolonym, nie przygotowanym do poważnego starcia z mocowładnym.

Offline

 

#32 2011-09-29 21:28:51

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-04

Re: Cytadela Sithów

Aura stawała się tym silniejsza, im mocniej Nemedis ugruntowywał swoją pozycję. Na tym statku zmagał się z z nieprzyjacielem siłą umysłu, ale przecież to właśnie moc stanowiła jego główny oręż, a nie miecz świetlny. Niejednokrotnie wykorzystywał jej siłę i myślowe sztuczki. Teraz zdawał się nie mieć chęci na oszczędzanie Takena pod względem cierpienia płynącego ze zmagań z ciemnością. Był zagniewany, jakby chciał powiedzieć - za daleko się posuwasz w swej arogancji. Aura wręcz zapłonęła mrokiem, rycząc wściekle. Moc szybko rozlała się po tym niewielkim statku, sprawiając, że Nemedis stał się jeszcze bardziej odczuwalny, jakby znalazł się tuż obok. Można było wręcz odnieść wrażenie, że zaraz biała maska wyłoni się z ciemności, ale nic takiego nie miało miejsca. Za to mrok, w swej lodowatej, przeszywającej odmianie, osaczył Takena, tak jak psy dobiegają do zranionej zwierzyny podczas łowów. Ciemność zamknęła go w swych potężnych ramionach. Wytrącony z równowagi Jedi stawał się dla niej łakomym kąskiem.
- Chcę go żywego! - rozbrzmiał ponownie głos, jaki mógł usłyszeć tylko Cichy. - Nie obawiaj się, póki cię chronię, nie zrani cię. Powstrzymajcie go.

Offline

 

#33 2011-09-29 21:38:09

Secorsha

Admin - MG

9139520
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Cytadela Sithów

*Bolty Cichych pomknęły  kierunku Takena. Może ten i stal się kameleonem względem dostosowania do rodzaju energii zwanej mocą, ale jego ciało nadal było poszatkowane wcześniejszymi zmaganiami z imperium, a  wcześniej patrzył juz w  oczy śmierci. Kilka Boltów cichego trafiło go w nogi. Z drugiej strony – dwa, czy trzy strzały Ankeina i jeszcze coś…
Ankein może i był nic nie znaczącym gówniarzem w tym równaniu, ale było coś, co pragnęło, by zył. Czarna suka pojawiła się nie wiadomo skąd i skoczyła na jedz  paszczą najeżoną zębami, a  wyciągnięta ręka Takena, która wcześniej miażdżyła nadgarstek Ankeina (z takim skutkiem że rzeczywiście pękły mu dwie kości śródręcza) została chwycona w szczeki i tylko chlupnęła, kiedy kosci Takena podzieliły los kości Ankeina… do tego polała się krew*


Uprasza się o nie zawracanie dupy Secorshy na gg podczas sesji. Dziękuje.
Jeśli mam jakieś zaległości względem kogo.s - upominać sie na gg

Offline

 

#34 2011-09-29 21:40:59

Cichy

Dzieciak

Zarejestrowany: 2011-03-10

Re: Cytadela Sithów

*Odebrał kolejne instrukcje od Mistrza. Rzadko robił to, co robił, ale tym razem musiał, bo nie mógł krzyknąć, wiec w świadomość Ankeina wcisnął brutalnie wygłaszany bezosobowym głosem komunikat. Lub nawet bez głosu, po prostu przesłanie:  zaraz ląduje, wytrzymaj, nie zabijaj go!
I zajął się wszystkim co potrzebne do lądowania, starając się podejść jak najbliżej Nemedis, ale go nie skrzywdzić. W końcu doszło do pierwszego kontaktu kadłuba ze zaśnieżonym gruntem. Nie będzie to przyjemne*


Prawidłowo wychowane sumienie nigdy nie gryzie swego pana

Offline

 

#35 2011-09-29 21:48:07

Ankein

Mroczny Jedi

Zarejestrowany: 2011-05-16

Re: Cytadela Sithów

Ankeinowi nawet w głowie zabijanie Takena w chwili, kiedy poczuł eksplozję bólu w ręce. Nie pierwszy raz coś mu pękło, ale pierwszy raz nie był na to gotów. Blaster upadł na podłogę, a Mroczny Jedi odruchowo chwycił się za dłoń, co jeszcze pogorszyło sprawę. Opanował się szybko, widząc, że wilk rzucił się w jego obronie na Takena. Kącik ust mu się poruszył, bo to znaczyło, że Cień wciąż nad nim czuwał. W dodatku... Zaśmiał się lekko. - A jednak porzuciłeś światłość... - powiedział cicho, z głębokim rozbawieniem. Jedi nie przegrał tutaj dlatego, że był powalony. Poległ raczej na linii swoich przekonań.

Offline

 

#36 2011-09-29 21:59:47

Taken

Padawan

Zarejestrowany: 2010-03-07

Re: Cytadela Sithów

Taken padł na kolana, czuł jak osacza go Nemedis swymi mackami. Był potężny, owszem, ale też umiejętności kel dora skupiały się właśnie na aspektach związanych z mocą, nie mieczem świetlnym. To był dodatek, chociaż bardzo wartościowy.
Teraz miał co raz mniej czasu, ranny jeszcze bardziej niż przedtem, jego jedyną nadzieją było przejęcie kontroli nad stateczkiem, ucieczka. Ale najpierw musiał pozbyć się psa i Ankeina.
By kogoś zabić lub zranić Mocą nie potrzebne były wymyślne błyskawice, burze czy duszenie. Wystarczył jeden odpowiedni nacisk na tętnicę, kilka minut i koniec. I to przebiło się do myśli Takena, który walczył z wpływem Nemedisa.
Obrócił głowę w kierunku psa i skupił się na nim. Teraz to już był na czworakach, ale przeniósł ciężar ciała na kolana i lewą ręką ukierunkował swoją energię na zwierzę, zamierzając mocno je pchnąć w kierunku poszarpanego wraku myśliwca. Może i pies był strażnikiem Ankeina, jednak jako taki nie potrafił manipulować energią Mocy poza wrodzonymi sztuczkami. Więc trzeba się go pozbyć. Zabić. Trzeba się ratować a Nemedis był już tuż tuż.

Offline

 

#37 2011-09-29 22:10:21

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-04

Re: Cytadela Sithów

Sith nie ustępował. Napierał na Takena, pozwalając by cień zaciskał na nim swą pętlę. Skryta za czarnymi szatami postać wystąpiła zza murów cytadeli, zatrzymując się parę metrów przed ogromnymi, ciężkimi wrotami. To na tej równinie, poprzedzającej fortecę, właśnie próbował wylądować Cichy. Nemedis skupił wzrok na małym stateczku. Stał tam, niewzruszenie, chłostany wiatrem i śniegiem, ale wyglądało na to, że poświęcił niemalże całą swoją uwagę, by Cichego poprowadzić ku lądowaniu. Chronił go, nie dając Takenowi wytchnienia, bo dobrze wiedział, że najwięcej będzie zależało od najbliższych minut. Zastygł niczym jeden z posągów starożytnych Sithów, oczekując z lodowatą cierpliwością. Już niemalże miał Takena w swoich rękach, już zaciskał na nim nieprzejednane, złowieszcze objęcie nienawiści.

Offline

 

#38 2011-09-29 22:14:02

Secorsha

Admin - MG

9139520
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Cytadela Sithów

*Taken pchnął sukę Mocą, ale ta nie puściła ręki kel dora. pchnięcie było silne. Suka pokoziołkowała w kierunku statku, a wraz z nią tryskające krwią przedramię jedi, któremu został teraz kikut obrany z  mięsa do kości, sikający krwią tak daleko, ze trafił Ankeina w twarz. W tym samym czasie zatrzęsło statkiem, kiedy ten wsunął się w miękki śnieg. Cichy jako dug był doskonałym pilotem ale takiego lądowania nie mógł jeszcze bardziej ułagodzić. Ale znając zręczność dugów raczej nie pozwoli sobie wybić zębów o kontrolkę*


Uprasza się o nie zawracanie dupy Secorshy na gg podczas sesji. Dziękuje.
Jeśli mam jakieś zaległości względem kogo.s - upominać sie na gg

Offline

 

#39 2011-09-29 22:24:05

Cichy

Dzieciak

Zarejestrowany: 2011-03-10

Re: Cytadela Sithów

*Cichy poleciał na pysk, ale zaparł się rękami, włączył przy tym kilka dodatkowych opcji typu wentylacja, ale ostatecznie nic się nie stało. Momentalnie zeskoczył z fotela. Byli już na ziemi. na powierzchni Ziost. Nemedis już czekał. Dug wypadł z kokpitu do ładowni, z  blasterem ustawionym na ogłuszanie i wypalił z niego kilka razy w pierś ke dora. Lub plecy, w zależności od jego obecnego ustawienia*


Prawidłowo wychowane sumienie nigdy nie gryzie swego pana

Offline

 

#40 2011-09-29 22:33:35

Ankein

Mroczny Jedi

Zarejestrowany: 2011-05-16

Re: Cytadela Sithów

Ankein śmiał się jeszcze, kiedy krew spłynęła mu po twarzy, splunął tym co mu wpadło do ust. I zakrwawionymi zębami uśmiechał się, patrząc na kikut. Keldor próbował zranić jego bestię! Widać Jedi walczył do końca. Ale Mroczny Jedi nie atakował, śmiał się nadal, bo po pierwsze Jedi był pokonany, po drugie miał przeżyć, a przy takim tętniczym krwotoku, dużo mu i tak nie zostało. W razie czego, Harsked był gotów wysłać niewidzialną pięść mocy na spotkanie z głową Takena, ale wątpił, aby to było konieczne. Wyczuwał teraz coraz większy mrok, zdawał sobie sprawę z obecności Nemedisa, co napawało go tylko większym, dzikim podnieceniem.

Offline

 

#41 2011-09-29 22:39:02

Taken

Padawan

Zarejestrowany: 2010-03-07

Re: Cytadela Sithów

Przed bitwą wyłączył u siebie odczuwanie bólu, co było błędem i nie wziął pod uwagę zębisk suki zatopionych w jego ręce. No ale było ca późno. Jedynie co mógł jeszcze zrobić, to zablokować Mocą wyciek krwi i wycofać się nim wylądowali dosyć twardo. Taken już właściwie dogorywał, ale wpadł na ostatni, desperacki plan. Teraz albo nigdy. Cichy wyskoczył z fotela i ruszył do hangaru, by oczywiście obezwładnić kel dora.  Ale tym samym wszyscy znajdą się w pomieszczeniu, które ma wrota wychodzące na planetę. Ostatni desperacki zryw. Zlokalizował on przycisk otwierający drzwi, aktywował go a potem zebrał niemal całą pozostałą mu energię, którą mozolnie magazynował przez te kilkanaście godzin lotu spędzonych na medytacji. Teraz uwolnił ją, tworząc dziką wichurę napędzaną jego pierwotnymi emocjami. Zaryzykował też i osłabił nieco blokadę ośrodka bólu. I tak gniew, ból, nienawiść, potężny strach przed Nemedisem, który forsował już bariery umysłu kel dora... to wszystko zostało uwolnione wraz z energią. Plan był prosty... porwać wszystkich wokoło tym wirem, wypchnąć ich na planetę, zamknąć hangar i prosić w myślach swoją dawno zmarłą mistrzynię oraz innych zjednoczonych z Mocą mentorów o wystarczającą ilość siły, by dojść do kontrolek, odpalić silniki i zwiać z tej planety. Potem to już można kopnąć w kalendarz albo nadać sygnał S.O.S.
W najgłębszych zakamarkach swojego umysłu Taken błagał o cud. Błagał swoją zmarłą mistrzynię, tę która ukształtowała go takim jakim obecnie jest, o pomoc. Głupia nadzieja, ale mawiają, że umiera ona ostatnia. No  bo w końcu zdarzały się "cudowne" interwencje Duchów Mocy, chociaż nie tak częste jak Upiorów, które nawiedzały miejsca swojej śmierci.
Teraz to już Taken nie miał nic do stracenia, ucieknie albo zginie próbując uciec.

Offline

 

#42 2011-09-29 23:02:57

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-04

Re: Cytadela Sithów

Wyłączył ból? Niezła sztuka. Przechodząc jednak do konkretów - nie znaleźli się w hangarze ani w żadnym pomieszczeniu. Otóż Cichy wylądował na równinie przed cytadelą. Ogromne wrota prowadzące do jej wnętrza znajdowały się kilkanaście metrów przed nimi, nieco bliżej Nemedis. Oczywiście ledwo żywy, krwawiący, poszatkowany, bezsilny, drugi raz pokonany Taken mógł nadal próbować tworzyć wielkie wichury, mając w ogóle szczęście, że żyje, bo tyle ile on już ciosów na siebie przyjął ostatnimi czasy, to nikt by, będąc przytomnym i walcząc, nie przetrwał jako świadoma istota.
Sithowi zależało, by ująć Takena i z całą pewnością się o to postara, martwy Jedi był niewiele warty, nie po to tyle wysiłku w to włożono.
Dla Nemedisa pokonanie tego niewielkiego dystansu, jaki dzielił go od stateczku, było chwilą. Czarna szata falowała na wietrze, kiedy wysoka postać stanęła przed wejściem do pojazdu. Po chwili wszyscy mogli usłyszeć trzask ciężkich, obitych metalem butów. Drzwi od (miejmy nadzieję jeszcze istniejącego) statku otworzyły się z piskiem. Nastąpiła bardzo odczuwalna eksplozja w mocy, kiedy sith pojawił się w tym miejscu fizycznie. Był wściekły. Spojrzał na kupę mięsa i kości, jaką stanowił aktualnie Jedi. Podszedł do niego powoli, jak kat, jak rzeźnik do owcy, jaką przeznaczono na zarżnięcie. Chwycił Takena dłońmi okrytymi czarnymi, grubymi rękawicami i za twarz podniósł brutalnie w górę, jak truchło. Naprawdę mało prawdopodobnym było, by Jedi mógł jeszcze stawiać jakikolwiek opór, ale gdyby jednak, to Sith będący w pełni sił, na planecie dogłębnie przesiąkniętej ciemną mocą, był w stanie go zdławić.
- To takie żałosne - skomentował jakiekolwiek próby Takena na dalszą, desperacką obronę. Patrzył mu w oczy zza białej, specyficznej maski, o ile oczywiście ten jeszcze nie odpłynął. - Mam nadzieję, że przeżyjesz. - Syknął lodowato, a głos miał przeszywający, wbijający się w podświadomość jak ostre igły.

Offline

 

#43 2011-09-29 23:06:08

Secorsha

Admin - MG

9139520
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Cytadela Sithów

*Bez wątpienia w Takenie kumulowało się tyle wszystkiego… może nawet wściekłości… może nawet nienawiści zdolnej rozrywać ściany, żę zdolny by był do rozerwania statku swoją własną… klęską jakby nie patrzeć, bo dla jedi to, co działo się w Takenie było strasznym poniżeniem. Nawet w obliczu śmierci, choć wiadomo, każdy myśli inaczej, jednak Jedi dość podobnie w tej kwestii. A Taken wrzał. Trudno było mówić o zawartości adrenaliny w krwi, której z chwili na chwile ubywało. Determinacja rodzi się w głowie, siła tkwi w mózgu, gdzie tworzą się emocje. Taken otworzył wrota, wypuścił cała swoją mroczność, aż do fizycznego bólu, który objawił się krzykiem, i już można było spodziewać się wulkanu kiedy Taken… stracił przytomność zanim Cichy zdążył nacisnąć spust. I dobrze, bo jedi był w  takim stanie ze ogłuszasz by bo na pewno zabił. A tak się tylko może zastanawiać które z rodziców Takena było czołgiem…*
Potem pojawił się Nemedis, ale Taken już nie usłyszy jego slow. Szczęściem będzie jesli usłyszy je jeszcze kiedykolwiek…*


Uprasza się o nie zawracanie dupy Secorshy na gg podczas sesji. Dziękuje.
Jeśli mam jakieś zaległości względem kogo.s - upominać sie na gg

Offline

 

#44 2011-09-29 23:13:47

Cichy

Dzieciak

Zarejestrowany: 2011-03-10

Re: Cytadela Sithów

*Cichy hamował ostro ale ostatecznie nie wpadł na… ciało? Jakoś nie miał ochoty na sprawdzanie w Mocy czy jedi żyje. Pokręcił tylko głową z niesmakiem. Nie, ze nie podobała mu się determinacja, to było klatka w klatkę jak w serialu dla dzieci w wieku Cichego. Ale tak lekkie zdradzenie ideałów? Bohaterowie w bajkach zabijają się a ich nie zdradzają. A Taken… chyba przeszedł na ciemną stronę, przynajmniej chwilowo. Ale Cichy teraz miał to gdzieś. Kiedy Nemedis wyważył wrota ładowni, poczuł przejmujące zimno. nie był to efekt mrocznej aury sitha – po prostu, mówiąc potocznie piździło strasznie na tym Zioście.
A ze mistrz wszedł to zupełnie inna kwestia. Dug odrzucił blaster i ukłonił się, szybka grzeczność, po czym zerwał z szyi… tak… apaszkę ze skóry Aru… niestety… to bardzo bolało, ale żeby Taken się nie wykrwawił należało natychmiast obwiązać kikut, co zrobił jeszcze zanim Nemedis podniósł ciało*


Prawidłowo wychowane sumienie nigdy nie gryzie swego pana

Offline

 

#45 2011-09-30 12:39:23

Ankein

Mroczny Jedi

Zarejestrowany: 2011-05-16

Re: Cytadela Sithów

Ankein zamilkł. Miał wrażenie, jakby atmosfera stała się cięższa i poczuł na twarzy chłód. Cofnął się nieco pod ścianę, usuwając się w cień i dając pole działania Sithowi. W milczeniu wpatrywał się w upiorną postać, obserwując każdy ruch - jak ten podchodzi do upadłego Jedi. Mimo tego, że obryzgana krwią twarz nie zdradzała żadnych emocji, wewnątrz wybuchł wulkan dzikiej radości i... głodu - wielkiego apetytu na to co mógłby mu zaoferować Nemedis, jego siła i potęga, która wzbudziła w młodym Mrocznym wielkie pożądanie. Niebieskie oczy śledziły uosobienie Sitha, z wyraźną pasją.

Offline

 
PBF Guild

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
https://www.szkodniki-drewna.edu.pl/ Biurko z drewna liczniki na wodę wrocław