Star Wars: Ewok III - Era Imperium

Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#16 2011-09-15 15:00:34

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-04

Re: Cytadela Sithów

Ze względu na przedłużającą się nieobecność gracza i małą wagę sesji, postanawiam podsumować.

Kiedy pierwsze ustalenia dobiegły końca, Vottagowi zostało przydzielone odpowiednie lokum, z kolei jego ludzie założyli obóz u podnóży cytadeli. Zabójcy dostali kwatery na jednym z poziomów, jak można się było spodziewać - utrzymane w spartańskich warunkach. Poruszanie się na własną rękę po cytadeli dla obcych mogło stanowić nie lada wyzwanie - miejsce skrywało wiele tajemnic, a przy tym było ogromnym, wielofunkcyjnym kompleksem. Losy ich oraz ich pana są do ustalenia, o ile gracz na nowo zainteresuje się swoją postacią. Nemedis, bogatszy o nowe informacje, postanowił skontaktować się ze swoim uczniem.

Offline

 

#17 2011-09-29 17:50:15

Cichy

Dzieciak

Zarejestrowany: 2011-03-10

Re: Cytadela Sithów

*Uczeń Sitha prowadził stary transportowiec kierując się ku skutej lodem powierzchni Ziost. Mimo, że planeta zachwycała własnie aurą Ciemnej Strony, Cichy wypatrywał oczy na nieskazitelną biel krajobrazu, wszędzie jednolita, pokrytą śniegiem który widział pierwszy raz w życiu. Teraz, bezpieczny w  ciepłym kokpicie nawet nie miał pojęcia jakie to cholerstwo zdradliwe. Nie tracił czujności, ale jego zdziwienie tez nie myło maskowanie. Zblizał się nieuchronnie ku podesłanym namiarom, widział już w oddali budynek – cytadelę Sithów. Miecz Takena miał blisko siebie, w takim ułożeniu by móc chwycić go niezależnie od kierunku przywołania Mocą. Wysłał też do mistrza sygnał, ze za chwilę podejdzie do lądowania. O prezencie nic nie wspomniał. On wiedział, ze Nemedis już wie…*


Prawidłowo wychowane sumienie nigdy nie gryzie swego pana

Offline

 

#18 2011-09-29 17:58:45

Taken

Padawan

Zarejestrowany: 2010-03-07

Re: Cytadela Sithów

Przez całą podróż Taken medytował spokojnie w ładowni, skupiając większość swoich wysiłków na podleczeniu ciała. Nie było mowy o pełnym uzdrowieniu, co to to nie. Zależało mu przede wszystkim na ustabilizowaniu swojego stanu, zatamowaniu krwawienia no i sprawieniu, by mógł chociaż nieco chodzić. O walce mowy też nie było... przynajmniej nie na miecze świetlne.
Na te wysiłki nie zużywał całej energii, zachowywał sobie jej część na wszelki wypadek... na dotarcie do celu. Musiał uciec. Posiadał zbyt cenne informacje. Jako jeden z niewielu Jedi znał koordynaty Tythona oraz trasę, którą trzeba pokonać by się tam dostać. Jeżeli Nemedis wszedłby w posiadanie tych informacji... szkody byłyby ogromne. Nie mógł do tego dopuścić, musiał podjąć próbę ucieczki.
No i wtedy po kilkunastu godzinach lotu (podróż z okolic Alderaan na Ziost trwa coś ok tego) poczuł to... potężne nagromadzenie Ciemnej Strony. Jeszcze nie takie namacalne, ale co raz bardziej odczuwalne. Zbliżali się, trzeba więc działać.
Taken wstał, wspomagając się nagromadzoną energią Mocy. Musiał uważać, by nie zużyć jej całej na poruszanie się... teraz albo nigdy.
Ruszył chwiejnym krokiem w kierunku kokpitu.

Offline

 

#19 2011-09-29 18:14:30

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-04

Re: Cytadela Sithów

Czarna peleryna powiewała szarpana surowym wiatrem. Wysoka, wyprostowana sylwetka zajmowała pozycję na wysuniętym fragmencie fortecy, spoglądając z góry na lądujący statek. Na Ziost szalała właśnie burza śnieżna, objawiając swą potęgę przy asyście krwistych, jedynych w swoim rodzaju piorunów. Cała planeta grzmiała i mruczała złowieszczo, a mrok stawał się coraz bardziej odczuwalny. Aura panująca w tym miejscu różniła się od tej, którą można było poczuć na Korriban, ale jakiekolwiek zagłębianie się w niej było torturą dla każdego światłego umysłu.

Zarys potężnej, monumentalnej twierdzy robił wrażenie już z oddali, przykryty siłą śnieżycy. Im bardziej się zbliżali, tym wyraźniejsze stawały się złowieszcze kontury. Cichy musiał lądować na równinie poprzedzającej cytadelę w ciężkich warunkach, ale był dobrym pilotem. Nemedis czekał cierpliwie, choć z daleka wydawał się jedynie falującą czernią.

Offline

 

#20 2011-09-29 18:19:36

Secorsha

Admin - MG

9139520
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Cytadela Sithów

*Ankeina nie było w  kokpicie. musiał spać w tej swojej kanciapie, natomiast z Cichym był wilk. Piękna duża suka vonskra o długiej, lejącej sierści leżała dumnie pod krzesłem duga. Leżała spokojnie, raz po raz trzepiąc uchem, czy poruszając nozdrzami lub wibryssami. W pewnym jednak momencie jej niewielkie uszy zza których wyrastały strzępki aksamitnych jak u kobiety włosów stanęły na baczność, a z gardła dobył się lekki, ostrzegawczy warkot. Nie spij, przyjacielu, nieprzyjaciel nadchodzi od tyłu…*


Uprasza się o nie zawracanie dupy Secorshy na gg podczas sesji. Dziękuje.
Jeśli mam jakieś zaległości względem kogo.s - upominać sie na gg

Offline

 

#21 2011-09-29 18:34:36

Cichy

Dzieciak

Zarejestrowany: 2011-03-10

Re: Cytadela Sithów

*Wleciał w burzę nawet nie zwalniając, ale obniżył lot, lecąc teraz bardzo nisko nad zaśnieżoną ziemią. To nie było łatwe. Kiedy zszedł poniżej poziomu chmur, statek został uderzony rozszalałą nawałnicą. Dug aż na chwile zamarł, zamknął oczy, ale nie utracił kursu. To właśnie pogoda go przeraziła, nigdy nie widział czegoś takiego! Nigdy nie widział śniegu, potęgi mrozu, miało to w sobie nieograniczony potencjał na karmienie się Ciemną Stroną, ale on jeszcze tego tak nie czuł.
Warkniecie wróciło go rzeczywistości. Wziął kilka głębszych oddechów, jednocześnie rzucając spojrzenie na kamery. Dostrzegł stojącego jedi. Nie… poruszającego się, do przodu, w ich kierunku. To nie był dobry moment. Od jego umiejętności pilotażu mogło teraz zależeć życie ich wszystkich!
W tej chwili pomyślał, ze przecież uratował życie temu Jedi. Gdyby nie on i Ankein to pewnie by tam umarł w przestrzeni, bo jak wyskoczyli to na wykresie nie było żadnego statku. Teraz wyobraził sobie jak Taken wchodzi i bezpardonowo łamie mu kark. A potem wszyscy giną. Bo przejąć stery i zapanować nad kompletnie nieznajomym rozklekotanym statkiem w tak trudnym locie umiał tylko Skywalker.
Cichy obejrzał się do tyłu. Opuścił lot i uruchomił procedury przed lądowaniem. Zwolnił na tyle na ile mógł, żeby go nie zdmuchnęło. W razie czego, jakby stracił kontakt ze statkiem a ten spadł w śnieg – powinni przeżyć… Czyli Cichy rozpoczął procedurę kolejnego ratowania zycia, swojego i reszty pasażerów Świetliki…*


Prawidłowo wychowane sumienie nigdy nie gryzie swego pana

Offline

 

#22 2011-09-29 18:44:42

Taken

Padawan

Zarejestrowany: 2010-03-07

Re: Cytadela Sithów

Aura planety rzeczywiście była uciążliwa, dlatego też otoczył się wszelkimi znanymi mu barierami ochronnymi i wspomagającymi, by nie utracić jasności myślenia. Przecież planeta go nie pokona.
Taken powoli doczłapał do wejścia i jeżeli drzwi nie były zablokowane to je otworzył. I tak stanął w ich progu, opierając się ciężko lewym bokiem ciała o framugę. Na szczęście dla wszystkich nie był on bersekerem, by od razu bez opamiętania rzucić się na Cichego. Chciał uciec a nie zabić się.
- Poderwij maszynę do lotu
Powiedział z naciskiem Taken. Bo jeżeli teraz zaczną walczyć to wszyscy zginą ale jeśli wylądują to on będzie mieć koncertowo przesrane. A do tego dopuścić nie chciał.
Wzrokiem odnalazł dźwignię tudzież kontrolkę, która odpowiadała za wysunięcie się podwozia, czy jak się to tam nazywa. I jeżeli były one wysunięte to użył Mocy by zmienić ten stan rzeczy, dając jasno do zrozumienia, że lądować nie chce i będzie stawiał opór. To była tylko taka demonstracja, nie wkładał w to za dużo energii.
- Poderwij maszynę!
Przynajmniej bardzo w sterowaniu nie przeszkadzał.

Offline

 

#23 2011-09-29 18:57:18

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-04

Re: Cytadela Sithów

Pewność siebie, jaką dysponował Taken, była dość złudna, tym bardziej że był osłabiony. Natężenie ciemnej strony mocy było ogromne. Dawna stolica Imperium Sithów, Ziost, nie przepadała za intruzami... Niebawem zapewne Jedi poczuje, tak jak i Nemedis podczas jego pierwszego lądowania, że wszelkie "kompasy" mocy wariują, a całe to miejsce staje się niedostępne, jakby przykryte nieprzebranym morzem ciemności. Dla każdego Jedi przebywanie pod wpływem tak silnego mroku wiąże się z niemałymi obciążeniami. Ktoś posługujący się jasną stroną mocą staje się niejako... Ślepy.

Nemedis czekał, nieruchomy jak posąg. Los postawił przed Cichym kolejną próbę, ale sith nie wątpił w umiejętności ucznia. Poznał już jego wolę walki.

Offline

 

#24 2011-09-29 19:01:42

Secorsha

Admin - MG

9139520
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Cytadela Sithów

*Jeśli ktoś spodziewał się, ze Noc rzucił się w morderczym szale na Takena, to mylił się. Dumne zwierze leżało jak wcześniej, patrzyło przed siebie, jakby nie widziało Takena. On nie istniał. Choć nie wiadomo, jak suka zachowa się potem – teraz byłą tym, czym być miała za sprawą swojego Pana. Cieniem.
Tymczasem wajcha jesli była w pozycji wysunięcia kółek, to została cofnięta, jednak jednocześnie Taken poczuł, że wrócił chyba do poziomu nastolatka, lub nawet dziecka, bo wiele trudu kosztował go ten drobiazg...*


Uprasza się o nie zawracanie dupy Secorshy na gg podczas sesji. Dziękuje.
Jeśli mam jakieś zaległości względem kogo.s - upominać sie na gg

Offline

 

#25 2011-09-29 19:08:59

Cichy

Dzieciak

Zarejestrowany: 2011-03-10

Re: Cytadela Sithów

*Przy pierwszym.. ostrzeżeniu? instrukcji? Rozkazie? Po pierwszych słowach pomyślał przez chwile, ze Taken poczuł się zagrożony, ze wystraszył się ze Cichy zabije ich brawurowym lądowaniem i że chce tego uniknąć, ale już za drugim razem zrozumiał, ze to chodzi o coś innego, znacznie ważniejszego dla Jedi. On chciał porwać statek, właśnie teraz. I w sumie się nie dziwił, przecież jedi musiałby być głupi by nie wiedzieć, co to za miejsce i co go tu może czekać.
Zastał Cichego w nieuporządkowaniu emocjonalnym, owszem, ale bardzo szybko swoim wejściem sprawił, ze Dug się pozbierał. Nie, nie do końca, bo nadal musiał dzielić uwagi pomiędzy dwa zagrożenia życia, a to nie każdy mózg pociągnie, zwłaszcza kiedy w obu przypadkach życie własne i tego śmierdzącego śpiocha Ankeina leży w jego rekach.
Przed chwilę jago uszy stały jak u wilka przed chwilą, ale teraz rozjechały się na boki wraz z opadającymi na oczy powiekami, co razem dawały bardzo wymowny wyraz pyska o przekazie: bujać to my a nie nas. A kiedy wajcha została cofnięta mocą, top Cichy z  potworem ją pchnął. Ręką. I czuł, ze nieporównywalnie lżej mu to było zrobić ręką (a wajcha ciężko chodziła) niż Takenowi mocą… I chociaż kółka nie przydadzą się w lądowaniu na śniegu, i tak będzie to lądowanie ślizgowe, to zrobil to dla zasady.
Następnie by pokazać, ze to on tutaj dzierży ster – szarpnął maszyną jak nie wprawiony kursant tak, żeby wszystko co nie przypięte pasami poleciało do tyłu.
I dalej lądował*


Prawidłowo wychowane sumienie nigdy nie gryzie swego pana

Offline

 

#26 2011-09-29 19:22:06

Taken

Padawan

Zarejestrowany: 2010-03-07

Re: Cytadela Sithów

Był zbyt osłabiony by stanowić skuteczny opór, a przynajmniej przy korzystaniu z Jasnej Strony Mocy... przez wiele godzin medytował nad tym problemem, bo czuł, że zmierzają w kierunku planety przesiąkniętej Ciemną Stroną.
Taken przez ten czas przypomniał sobie swojego dawnego mistrza, który szkolił go w sztuce Teras Kasi. W umyśle kel dora wciąż przebrzmiewały jego słowa "Jedi są słabi i zawsze przegrają z sithami z powodu jednej rzeczy. Nie potrafią dążyć do zwycięstwa za wszelką cenę. To ich słabość i to ich zniszczy". Cóż za ironia... Taken wiele czasu spędził na rozważaniu jego słów. Co miał zrobić. ?Uparcie trwać przy Jasnej Stronie i w przypadku niepowodzenia się poddać, czy też... skorzystać ze swojego wewnętrznego gniewu, by podobnie jak mistrz Windu "przekuć go w narzędzie światła". Łatwo powiedzieć, ale trudniej zrobić. Przyświecał mu jednak bardzo jasny cel. Ochronić tajemnice Tythona przed Nemedisem, bo tutaj, na tej planecie nie będzie mógł zbyt długo stawiać oporu.
Take więc Taken sięgnął ku swojej wewnętrznej barierze, za którą skrywał wszystkie te pierwotne instynkty, które wydobywały się na powierzchnię jedynie w czasie walki. Uwolnił je, ale pamiętał też o słowach mistrza, by wykorzystać gniew tak, by ten nie przejął kontroli. Cóż, czyż nie to ćwiczy każdego ranka ze swoim mieczem? Nauka kontroli gniewu w walce.
I tak Taken odsunął się od Jasności, zmierzając niebezpiecznie szybko w stronę granicy. Cały jego gniew, tłumiona ambicja i żądza przetrwania skumulowały się akurat w chwili, gdy Cichy szarpnął statkiem. Kel dor złapał się oboma rękami framugi by nie polecieć do tyłu a wszystkie te negatywne emocje tylko go napędzały.
I jeżeli nie poleci do tyłu to po raz kolejny użyje Mocy by zamknąć podwozie... z tym, że tym razem spróbuje chwycić Mocą ster i pociągnąć go do góry, by się ponownie wznieść.

Offline

 

#27 2011-09-29 19:41:11

Darth Nemedis

Admin - MG

16112814
Zarejestrowany: 2009-10-04

Re: Cytadela Sithów

I oto w pewnej chwili Cichy poczuł, jakby mistrz znalazł się zaraz obok, choć fizycznie nadal trwał, smagany wiatrem i chłodem wśród surowych murów cytadeli. Nie było żadnych wątpliwości - jeśli zagrożony był uczeń, mistrz przybywał z odsieczą. Nawiązało się pewne mentalne, bardzo specyficzne połączenie, w którego źródle Cichy mógł szybko rozpoznać Nemedisa.
- Poprowadzę cię - zdawał się mówić głos w umyśle duga. Aura Sitha stała się niemalże namacalna. Moc. Wyglądało na to, że Nemedis wyczuł zagrożenie i nie zamierzał zostawić ucznia na pastwę Takena oraz potężnego żywiołu. Ich lądowanie było priorytetem. Absolutnym priorytetem.
Aura sitha otoczyła szczelnie Cichego, jak tarcza skłonna bronić go przed atakiem.
- Skup się i zrób wszystko, by wylądować - przemówił znów głos. - Otwórz się na moc, na siłę, i nie pozwól by cokolwiek zakłóciło twoją determinację. Wsłuchaj się w nią. - I Nemedis począł kierować uczniem, by ten mógł przeciwstawić się woli Takena i chwyciwszy za stery, podjąć próbę lądowania. Jego aura płonęła, była czymś tajemniczym, karmionym siłą planety i starożytnego, mrocznego dziedzictwa. Zdawała się mówić: "To tutaj ja rozdaję karty. Nie możesz ze mną konkurować, Jedi."

Offline

 

#28 2011-09-29 19:45:47

Secorsha

Admin - MG

9139520
Zarejestrowany: 2009-10-03

Re: Cytadela Sithów

*Suka nagle znikła. Odeszła, ale tak, jakby zdematerialozowala się nagle. Przestała istnieć. A Cichy nagle poczuł coś dziwnego, jakby miał na statku inną osobę, niby tą samą, ale zupełnie inną, mroczniejsza, bardziej nieprzewidywalną, jakby alter ego, zły brat-bliźniak, jak z jakiegoś filmu, bo nagle znikł tez i jedi. Był teraz ten drugi, może nie wprawiony jeszcze we współistnieniu z Ciemną Stroną, ale dużo groźniejszy w tym miejscu, w którym się znaleźli. I Cichy poczuł to wyraźnie, a  następnie poczuł, że stery w jego rękach delikatnie wznoszą się do góry. Cichy oczywiście trzymał je fizycznie, zapanuje nad nimi, ale był top już nie nieporadny ruch słabego padawana, a pchniecie kogoś na poziomie Cichego. Nie miał wiec on problemów z oparciem się woli Takena. Taken wpływał Mocą na statek, jednak w pewnym momencie to już Takem poczuł, ze siła duga tez wzrosła. I tez to już nie była ta sama osoba. Coś sprawiło, ze sam dug stał się celem bardzo odległym do naruszenia poprzez Moc… A Cichy tymczasem słyszał wskazówki swojego mistrza, który był już bardzo, bardzo blisko*


Uprasza się o nie zawracanie dupy Secorshy na gg podczas sesji. Dziękuje.
Jeśli mam jakieś zaległości względem kogo.s - upominać sie na gg

Offline

 

#29 2011-09-29 19:57:39

Cichy

Dzieciak

Zarejestrowany: 2011-03-10

Re: Cytadela Sithów

*Porzucił bardzo szybko szczeniąca chęć dalszej walki o dominacje za pomocą niekończącego się popychania tej dźwigni, ale sterów już nie dał pchnąć. Wykorzystał siłę fizyczną, by zachować swój lot. I wtedy nagle usłyszał i poczul swojego mistrza. Uśmiechnął się szeroko kiedy zrozumiał istote ochroni jaką nałożył an niego Nemedis, ale Cichy poszedł o krok dalej: sięgnął odruchowym, wyrobionym na Couruscant ruchem po broń – blaster Ankeina by wyrzuciwszy ramie do tyłu posłać tyle strzałów, ile będzie trzeba żeby Takena obezwładnić, mając tę wygodną świadomość że teraz kiedy jest chroniony – Taken może tylko unikać strzałów. Ster tymczasem trzymał drugą para kończyn. I pchnął go w dół. Lądowanie przyspieszone.*


Prawidłowo wychowane sumienie nigdy nie gryzie swego pana

Offline

 

#30 2011-09-29 20:47:06

Ankein

Mroczny Jedi

Zarejestrowany: 2011-05-16

Re: Cytadela Sithów

Ankein siedząc w swoim pokoju - obecnie zawalonym przedmiotami, patrzył półprzymkniętymi oczami w przestrzeń. Pogrążony w transie nasłuchiwał wyczulonymi zmysłami. Wysilał też inny zmysł, czując "konflikt". Kiedy statkiem szarpnęło, oczy otworzyły się szeroko. Chłopak jakby wyrwany z letargu wstał. Dokładnie wiedział, co się dzieje i co należy zrobić. Drzwi otwarły się, a on wyszedł i jak maszyna ruszył w stronę kokpitu. Z wycelowanego blastera mknęły szybko czerwone błyskawice energii. Mroczny Jedi celował w widoczne plecy Takena i jego nogi. Mknął lekko, wyważonym, zdecydowanym truchtem po schodkach.

Offline

 
PBF Guild

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
wynajem agregatów warszawa weekend w spa Ciechocinek wodomierze wrocław