Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Admin - MG
*Jeśli tylko na takie pojemniki natrafił, postanowił zabrać ze sobą te co bardziej napełnione energią kryształy, bowiem nigdy nie było wiadomo, ile energii trzeba będzie wykorzystać w przyszłości, prym jednak wiódł ten najsilniejszy, dopiero co zabrany ze szczytu wieży. Gdy ów działanie dobiegło końca, dla Nemedisa nie zostało za wiele do zrobienia, jeśli chodzi o wnętrze słupa. Znalazłszy się powtórnie u góry, wyjrzał na zewnątrz. Miał nadzieję, że pogoda nie pogorszyła się na tyle, by nie mógł kontynuować wędrówki.*
Offline
*Niestety, pogoda była coraz gorsza, i przez chwile Nemedis mógl pomyśleć, ze to przez niego, bo przecież jak lądował było pięknie. Kiedy ruszył zaczęło wiać, a teraz trzaskało tak ze niemal ściany się trzęsły, powodując wszystko to, co wzbudzają w nas burze. Zamknięty w okrągłej „klatce” kryształ swiecił na czerwono. Dwa pozostałe także zabrane wyglądały przy nim marnie, ale chyba się od niego ładowały.
Nemedisowi zostało teraz przeczekać tu burzę*
Offline
Admin - MG
*Nemedis od zawsze podziwiał siłę żywiołu, jaka objawiała się przez burzę czy ciężki deszcz. Paradoksalnie, uspokajało go to, nie mógł jednak bagatelizować tak wielkiej siły - musiał przeczekać nawałnicę wewnątrz wieży. Zawrócił więc. Znalazł sobie wolny kawałek podłogi, na której usiadł, rozpoczynając medytację. W takim miejscu zagłębianie się w moc było niesamowitym przeżyciem - wszystko było znacznie bardziej, intensywniej odczuwalne. Sith potrzebował zebrać siły, a teraz nadarzała się okazja, tak więc począł rozmawiać z mrokiem, licząc, że kiedy skończy, nawałnica złagodnieje.*
Offline
*Nemedis zagłębił siew medytacje, ale co dziwne, co go może rozczaruje, nie miał ani wizji, ani nie osiągnął tak głębokiego zespolenia z ciemną stroną. Może to kryształy? Może to ta agresja żywiołu, która musiała mieć coś wspólnego z Mocą skoro „przyszła go przegonić?. A może, a może, a może… Moc, ciemna strona na Zioscie najwyraźniej postanowiła nie udostępniać planety tak łatwo. Ileż to razy można żywić się krwią poległych wojowników. Tak, to Nemedis ujrzał. Przez chwilę, dwie, trzy sekundy. Pradawni sithowie na ziemiach Ziost*
Offline
Admin - MG
*Wszystko co czyniła aura planety, odbierał ze zrozumieniem i szacunkiem, więc i to odrzucenie od siły drzemiącej w jej mroku zaakceptował bez słowa, jak gdyby tak właśnie miało być. Utrzymywał medytację na płytkim poziomie - jak sen, w który się zapada, będąc w niepewnym otoczeniu. Musiał po prostu przeczekać nawałnicę.*
Offline
*Trwało to długo, bardzo długo, i Potęga wcale nie żałowała Nemedis. Lepiej – kiedy w koncu wyszedł medytacji, mógłby przysiąc ze minęło ze 100 lat… do tego doszedł ból kości, długo utrzymywana pozycja bezruchu nie jest obojętna dla ciała. prócz tego na szacie Nemedis osiadł kurz. Niewiele, ale zawsze trochę. Ten, który on sam wzbił chodząc tutaj.
Ale nie było już słychać piorunów…*
Offline
Admin - MG
*Kiedy wyszedł z medytacji, wstał, prostując się. Dla niego taki ból to tyle co nic, w ciągu swojego życia spędził przecież bardzo wiele godzin na zagłębianiu się w mocy. Ciszę przyjął z ulgą - wyglądało na to, że żywioł osłabł, a to z kolei znaczyło, że mógł ruszyć w dalszą podróż. Wyszedł na zewnątrz, sprawdzając, czy tym razem pogoda pozwoli na wędrówkę.*
Offline
Admin - MG
*No tak, można było się tego spodziewać. Jest burza - trzeba przeczekać. Nie ma burzy - nie da się wyjść. Nemedis wciągnął ze świstem powietrze, oglądając wysięgniki, obecnie opuszczone. Może gdyby spróbował wcześniej, jakiś czas przed końcem burzy, to by się udało. Był jednak uziemiony, a że wcześniej przetrząsnął praktycznie całe oba poziomy, nie przychodziło mu na myśl, co by mógł jeszcze zrobić. Zaczął zastanawiać się, czy gdyby użył błyskawic mocy, urządzenie zadziałałoby jak przy naturalnej burzy. Nie widział innego wyjścia z wieży, niż to, którym się tu dostał. Sprawdził jeszcze trwałość muru, z jakiego składał się budynek. Może przy użyciu mocy udałoby się utworzyć jakieś przejście.*
Offline
*Przejść tu nie było. to znaczy było jedne. Wyjście – na dole. jakieś 20 metrów pod śniegiem. Tutaj, na górze kilkudziesiecio tonowy dach leżał sobie wygodnie i bezpiecznie, i trudno powiedzieć, co na niego zadziała, to mechanizm zaprojektowany i wykonany tysiące lat temu*
Offline
Admin - MG
*Cóż, nie szkodziło próbować. Pierw Nemedis zaczął delikatnie wysyłać w stronę dachu impulsy elektryczne, po to tylko, by sprawdzić, czy spotka się to z jakąś reakcją. Później wypróbował koncepcję wykorzystania mocy do siłowego zmuszenia wysięgników do pracy. Jeśli to nie pomogło - zaczął jeszcze raz przeszukiwać oba pomieszczenia, w nadziei na trafienie na jakiś mechanizm, który mógłby pobudzić urządzenie do życia. Być może kryształy będą miały jakieś zastosowanie. Tak czy siak - póki co wytrwale, cierpliwie próbował. Nie chciał stracić tak cennego czasu do momentu, w którym nadejdzie kolejna burza. A i w takim wypadku - choć nie wiadomo, czy prędko by nadeszła - musiałby podjąć pewne ryzyko, związane z opuszczeniem schronienia.*
Offline
Admin - MG
*Porzucił więc ten sposób, skoro był nieskuteczny. Zostawił dach w spokoju, póki co nie męcząc go mocą. Przeszedł się po pomieszczeniu, szukając czegokolwiek, co mogłoby pomóc. Spróbował jeszcze, przy użyciu mocy, usunąć kryształ, który wcześniej ładował się u góry, ale chyba zrobił to bardziej z potrzeby próby, niż z uzasadnionego przeświadczenia, że to może coś zmienić. Żeby nie być bezczynnym, testował różne kombinacje - umieszczał w polu ładowania bardziej naładowany kryształ, zostawiał pusty. Sprawdzał, czy ma to jakikolwiek wpływ na mechanizm. W końcu zszedł na dół, przeszukując pomieszczenie. Jeszcze raz, bardzo uważnie obejrzał zwłoki niewolnika Massasi, przeglądał kryształy, wiszące pod ścianami. Po prostu działał, choć kończyły mu się pomysły.*
Offline
*Zmiany kryształów nie miały żadnego wpływu. To były naczynia na energie, mechanizm służył do jej pozyskiwania. Uruchamiał się tylko w jasno określonych sytuacjach.
I nic. Nic nie pomagało, a czas mijał. Az w końcu, po dwóch godzinach Nemedis usłyszał, jak na dachu coś stuka…*
Offline
Admin - MG
*No cóż, podejrzewał, że tak będzie. To co robił, chroniło go po prostu od bezczynności. Nemedisa wyprowadzał z równowagi brak kontroli, więc nie potrafił biernie oczekiwać. Po dwóch godzinach rozległo się stukanie. Sith spojrzał w górę, na dach z poskręcanymi od mocy wysięgnikami. Nie odezwał się, po prostu patrzył.*
Offline