Star Wars: Ewok III - Era Imperium

Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.


#1 2011-08-13 13:24:01

Missay

Dzikus

Zarejestrowany: 2011-08-06

Powierzchnia planety

Bagnisty krajobraz rozciąga się na całej planecie obfitującej w florę i faunę. Zarośnięte bagna, plątanina korzeni gnarltree, unoszące się mgły i niebo zasnute chmurami są tutaj codziennością. Urozmaicenie niesie bogate przedstawicielstwo świata zwierząt, których niemal każdy rodzaj występuje na tej planecie.
Jest to świat dziki, pozbawiony miast, a co dopiero metropolii, któremu obce są statki kosmiczne i "wielka polityka". W oficjalnych księgach i dokumentach bibliotek nie wyszczególnia się tutaj nawet prymitywnych cywilizacji, co stanowi wielkie szczęście dla mieszkającego tutaj bagiennego ludu. Ci, podzieleni na koczownicze plemiona, żyją spokojnie pod kopułami potężnych drzew, zachowując równowagę z naturą i szanując jej prawa. Między plemionami zdarzają się wojny, jednak nie jest to proceder nagminny i wytoczony musi być z ważkiego powodu.
Nawet dwa dotychczasowe lądowania Jedi nie zburzyły pierwotnego ładu, z wyjątkiem życia jednego plemienia, które weszło w bliższy kontakt z nimi. Ci teraz kultywują wiarę w bóstwa z nieba zsyłane przez duchy by prowadziły ich i wskazywały drogę postępowania. To plemię też nosi symbol starej republiki jako znak Nowych Bóstw.
Na Dagobah ponadto występuje jedyny w swoim rodzaju gatunek bagiennego ziela, z którym nie mogą się równać popularne w galaktyce tytonie.

Offline

 

#2 2011-08-13 14:17:45

 Aru

Mroczny Jedi

Zarejestrowany: 2010-05-23

Re: Powierzchnia planety

*Na orbicie planety pojawił się po raz pierwszy akurat ten pojazd. Z hiperprzestrzeni wyszedł kilkanaście tysięcy kilometrów od planety, a teraz powoli wchodził w atmosferę. Zejście było wykonane tak by nie było żadnych rozpalonych przesadnie części pancerza,a na pewno żadnego śladu "spadającej gwiazdy". Żadnych błysków niczego. Pilot poprowadził latający prostokąt o łagodnych łukach w miejscu kątów, z ciemnym kokpitem wyglądającym jak część wyjęta od batyskafu. Z głośnym jak na tą okolicę wizgiem przeleciał nisko ponad koronami drzew, kręcąc się przez jakiś czas po okolicy szukając miejsca dobrego do lądowania. A na pewno lepszego niż ostatnio gdy wylądować pilotowi tu przyszło. Pojazd został po jakimś czasie posadzony na pewnym gruncie, a z środka wyszła jakaś postać z prowizoryczną kulą pod pachą i jakimś workiem w ręce. Osobnik ten skierował się w kierunku gdzie powinno występować bagienne zielę.*


Droideka? I'm lovin it!
A tak wygląda Aru bez żadnych kapturów itp(pełny art, w mojej kp):

http://img641.imageshack.us/img641/5713/arurua.jpg

Offline

 

#3 2011-08-13 14:28:16

Missay

Dzikus

Zarejestrowany: 2011-08-06

Re: Powierzchnia planety

Wizg i przelot czegoś dużego spłoszyło ptactwo żerujące w koronach drzew i różnokolorowe osobniki poderwały się do lotu. Ich piski, skrzeki i trele nie był jednak w stanie zagłuszyć obcobrzmiącego hałasu, który niósł się w wilgotnym powietrzu. Niedawno padało, więc roślinność, sierść i pióra skrzyły się kroplami deszczu lśniącymi w wątłych promieniach światła, które przebijały się przez chmury i pomiędzy koronami wysokich drzew.
Zjawisko tak obce jak przelot statku musiało i tak zwrócić uwagę istot obecnych w okolicy. Lecz o tym przybysz nie mógł jeszcze wiedzieć.
Lądowe stworzenia uciekły spod opadającego kształtu, ptactwo po jakimś czasie ponownie osiadło w konarach, a cisza na moment zapadła w okolicy znów została zburzona nawoływaniami stworzeń, trzaskami gałęzi, szumem liści...
Ziele najbardziej upodobało sobie zacienione miejsca na granicach bagien, a także kępy na samych moczarach. Granatowo-zielone podłużne liście dorastające do 30 centymetrów długości nie nadawały się już do palenia. Za to delikatne, sinozielone były do tego celu idealne.

Offline

 

#4 2011-08-13 14:39:33

 Aru

Mroczny Jedi

Zarejestrowany: 2010-05-23

Re: Powierzchnia planety

*Zabrak starał się jak mógł by lecieć jak najwolniej i dać ptactwu szansę odlotu i by nie rozpaćkały mu się na iluminatorze przednim. Możliwe, że kilka ptaków swoim lotem ukatrupił, gdy uderzyły o spód czy zbyt blisko silników podleciały kończąc jako skwarki. Po wylądowaniu, jak już wspomniano opuścił statek. O kuli zrobionej z lampy z jeansami na tyłku , z czego prawa nogawka została zawiązana na końcu w miejscu gdzie brakło nogi.  Aru nie miał czasu dokończyć swojej prowizorycznej protezy ze złomu jaki miał na statku, ale i tak już lepsza była kula niż coś czego zębatki zaraz się zapchają roślinami. Zabrak wiedział w jakich miejscach rosną rośliny, zapamiętał swoje wypady z dzikimi w tereny gdzie rośliny rosły,a i pamiętał, że granatowe i duże liście się nie nadawały. Z braku innej możliwości, szukał roślin na granicy bagna, w zaciemnionych miejscach pod koronami drzew. Nie chciał ryzykować wpadnięcie do bagna, wyleźć by wylazł gdyby tylko w bagnach nic nie mieszkało.*


Droideka? I'm lovin it!
A tak wygląda Aru bez żadnych kapturów itp(pełny art, w mojej kp):

http://img641.imageshack.us/img641/5713/arurua.jpg

Offline

 

#5 2011-08-13 14:53:58

Missay

Dzikus

Zarejestrowany: 2011-08-06

Re: Powierzchnia planety

Trafił w okolicę niezbyt obfitą w ziele. Duże skupiska były dalej na moczarach, jednak głupotą byłoby sądzenie, że bagna są niezamieszkałe. Miejscowi mieli swoje sposoby na to by pozbyć się drobnych insektów, ale i oni musieli uważać na większe stworzenia. Takie jak chociażby rodzaj pierścienicy, która wyskoczyła z wodnistej brei jakieś 30 metrów od Aru i okrągłą zębatą paszczą pochwyciła olbrzymią, nisko buczącą ważkę. Bagna tętniły życiem i stale coś się działo wokół zabraka. W półmroku ładnie wyglądały spore chrząszcze, które trzeszczały długimi nóżkami i świeciły na niebiesko wabiąc samice do siebie. Widać trafił akurat w czas godów tego gatunku. Nad wodę przyleciało stado ptaków przypominających siwe czaple, a od strony statku uleciało w niebo spłoszone stado czerwonych skrzeczących ptaków.
Świeżego ciepłokrwistego zwęszył też krokodylowaty gad, który wślizgnął się do wody by zaczaić się przy brzegu, a na pobliskim drzewie wędrówkę urządziły sobie czerwone duże mrówki. Kilka z nich spadło na zabraka wraz z liściem na którym siedziały i zaraz rozbiegły się na i pod jego ubraniem. Każda miała prawie centymetr długości i z pewnością skłonności do bolesnego kąsania jadem.

Offline

 

#6 2011-08-13 15:02:51

 Aru

Mroczny Jedi

Zarejestrowany: 2010-05-23

Re: Powierzchnia planety

*Tak, Dagobah było w gruncie rzeczy pełnym życia i przez to pięknym światem. Zabrak lubił takie planety. A pobyt na Felucii dał mu czas by nauczyć się kilku sztuczek. Na mrówki, praktycznie nie zareagował, jedynie stanął w miejscu. Otulił się Mocą, przez co stał się dla zwierząt nie tyle niewidzialny co nie groźny. Ani interesujący, ani zjadliwy. Po prostu był ignorowany. Mrówki niczym nie niepokojone przespacerowały się po nim impulsami delikatnymi będąc naprowadzonymi do wyjścia. Zaraz też po kuli zabraka przespacerowały się mrówki i zniknęły na ziemi. Krokodylowaty jaszczur zaś który przed chwilą wyczuwał ciepłokrwistego nagle stracił trop ,jak by tam już nikogo nie było. Aru lekko przymykając oczy, skierował się w swoją stronę, nucąc w Mocy "pieśń". Stając się częścią natury, jak powietrze ich otaczające. To zapewni mu ochronę przed większością zwierząt, nie licząc tych wrażliwych na moc. Chciał zebrać trochę bagiennego ziela rosnącego jak najbliżej i wrócić na zamknięty statek.*


Droideka? I'm lovin it!
A tak wygląda Aru bez żadnych kapturów itp(pełny art, w mojej kp):

http://img641.imageshack.us/img641/5713/arurua.jpg

Offline

 

#7 2011-08-13 15:14:03

Missay

Dzikus

Zarejestrowany: 2011-08-06

Re: Powierzchnia planety

Życie toczyło się dalej wokół niego, jak gdyby nigdy nic. Ale za nim już nie było tak lekko. Wytropić kogoś dla członka plemienia nie było wielkim wyzwaniem. Zwłaszcza jeśli ten ktoś nie starał się iść ostrożnie. I tym sposobem istota, która spłoszyła ptaki w końcu zaczaiła się w krzakach nie tak daleko zbierającego liście.
Obserwowała go chwilę. Obcy, zbierający ziele znane miejscowym plemionom. To nie było normalne. Zwłaszcza, że obcy mógł przylecieć z nieba. Wciąż pamiętała statki, które wcześniej ich odwiedziły, a zachowanie ptaków i wizg mówiły jej, że to coś leciało.
Po długiej chwili odważyła się podejść bliżej. Stąpała cicho i ostrożnie. Niewysoka kobieta wyglądająca jak człowiek o ziemistej skórze, żółtych białkach oczu, zielonych tęczówkach i ustach, pionowych źrenicach i ciemnych włosach oraz paznokciach. We włosach miała coś co wyglądało jak pozostałość po płaskim owadzie, będące jego egzoszkieletem. Stała wyprostowana, dumna. Na biodrach miała opaskę plecioną z miejscowych włókien, a z niej zwisały pasy materiały tworząc długą do kolan "spódniczkę". Na lewej kostce miała bransoletkę z kolorowych piórek i bardzo podobną na prawym ramieniu. Ciało pokryte miała zielonymi tatuażami. W prawej ręce miała rzeźbiony kostur ozdobiony piórami, który lekko wbiła w ziemię. Naga od pasa w górę dumnie na szyi nosiła drewnianą replikę symbolu republiki.
- Nahad! Qieo manu?
Odezwała się głośno. Jeśli pamiętał język plemienia w którym przebywał, to wiedział, że słowo "nahad" jest przywitaniem.

Offline

 

#8 2011-08-13 15:29:06

 Aru

Mroczny Jedi

Zarejestrowany: 2010-05-23

Re: Powierzchnia planety

*Owszem, obcy nie był zbyt dyskretny jeśli idzie o przylot. A już na ziemi, spokojnie i ostrożnie się przemieszczał pomagając sobie prowizoryczną kulą. Nie wyczuł kobiety. Zapomniał już jak dobrze tutejsi tubylcy potrafią się skrywać w Mocy. Aczkolwiek sami sobie z tego sprawy nie zdawali nawet. Tak twierdził jego Mistrz. Gdy dziewczyna się odezwała, zabrak akurat wsuwał do przewieszonej pod lewym ramieniem torby, kilka listków. Drgnął słysząc jej głos i z kolana poderwał się z ziemi unosząc się na kawałku pogiętej rurki będącej dawniej lampą. Złote oczy emitujące lekki blask jak u kota spojrzały wprost w jej pionowe źrenice. Twarz wytatuowana w zawiłe wzory jak i reszta ciała, z okiem i policzkiem prawym przeciętym trzema bliznami. Ubrany był w białą koszulkę z oderwanymi rękawami, odsłaniającymi silne pokryte tatuażami ramiona. Koszulka ta była rozcięta przez coś rozpalonego po prawej stronie na wysokości nerek. Spod niej można było zauważyć świeżą bliznę. Spodnie były jeansowe, prawa noga przy kolanie miała także wypaloną lub wyciętą dziurę poniżej kolana niczego już nie było.*
-Nahad.
*Odpowiedział niskim, głębokim głosem, lecz nie nieprzyjemnym dla ucha. 9 lat minęło odkąd tym powitaniem się posługiwał. Patrząc w przeszłość było to niczym sceny z zupełnie innego życia i świata. Wzrok złotych oczu, z białkami które przecinały nieliczne czarne "pęknięcia" przeniósł się poniżej. Ktoś kto by znał Aru mógł by pomyśleć, że ten pierwsze co robi widząc tubylcę od razu gapi się w dzikuski biust. Nic z tych rzeczy. Jego uwagę przykuło dla odmiany coś innego, drewniany amulet przedstawiający słońce Bendu.*


Droideka? I'm lovin it!
A tak wygląda Aru bez żadnych kapturów itp(pełny art, w mojej kp):

http://img641.imageshack.us/img641/5713/arurua.jpg

Offline

 

#9 2011-08-13 15:34:17

Missay

Dzikus

Zarejestrowany: 2011-08-06

Re: Powierzchnia planety

Symbol był wykonany bardzo starannie, z oddaniem detali i zachowaniem proporcji. Zawieszony na mocnym, podwójnym rzemieniu bezpiecznie spoczywał na dekolcie dzikuski, która bardzie przyglądała się przybyszowi. I ją nawiedzały teraz obrazy z przeszłości, ale jeszcze nie dała im materialnej formy uwięzionej w słowach. Spojrzała na kaleką nogę. W jej plemieniu mało kto żył po zadaniu takiej rany.
-Qieo manu?
Powtórzyła. Zwrot ten niegdyś padał dość często w stronę Aru i jego mistrza, ale nigdy nie dorozumieli się co on oznacza.
Dzikuska za to postąpiła kilka kroków do przodu. Wyraźnie nie miała wrogich zamiarów i wydawała się raczej zaciekawiona niż przestraszona obcą istotą.

Offline

 

#10 2011-08-13 15:42:27

 Aru

Mroczny Jedi

Zarejestrowany: 2010-05-23

Re: Powierzchnia planety

*Cóż. Zabrak jedyne co mógł mieć znajome to cztery widoczne na czole rogi i złote oczy. Aczkolwiek i one przez te czarne pęknięcia czy żyłki w białkach były nieco inne. Skóra także, nawet pomijając tatuaże była obecnie srebrzystoszara. Włosy długie, rozpuszczone. Wyczuwał, że kobieta nie ma złych zamiarów, dlatego też spokojnie się zachowywał. Poza tym u pasa znajdowały się dwa noże o długich ostrzach. I co najważniejsze w środku ich rękojeści znajdowała się prawdziwa broń.*
Nie znam, nie pamiętam tego zwrotu.
*Odparł do kobiety w basicku, jednocześnie delikatny przekaz swoich myśli jej wysyłając. Żadnych słów czy emocji, po prostu świadomość, że nie rozumie co ona do niego mówi. Sam jednak nie zdawał się mieć też złych zamiarów.*


Droideka? I'm lovin it!
A tak wygląda Aru bez żadnych kapturów itp(pełny art, w mojej kp):

http://img641.imageshack.us/img641/5713/arurua.jpg

Offline

 

#11 2011-08-13 15:45:28

Missay

Dzikus

Zarejestrowany: 2011-08-06

Re: Powierzchnia planety

Kiedy się odezwał kobieta wydawała się być zaskoczona. Chwilę patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami, a potem zrobiła coś, czego raczej nie mógł się spodziewać. Padła na kolana, kostur położyła w poprzek przed sobą, oparła się na prawej ręce i pochyliła głowę.
-Zahak. My wiedzieli, że Ty wrócisz. My czekali. Ja Missay, córka szamana, poświęcona wam.
Odezwała się nie podnosząc głowy.

Offline

 

#12 2011-08-13 15:50:56

 Aru

Mroczny Jedi

Zarejestrowany: 2010-05-23

Re: Powierzchnia planety

-Eeeee....
*Odpowiedział widząc i słysząc to co robi. Żeby nie powiedzieć "Ja pierdole" wydobył z siebie powyższy dźwięk.*
Wstawaj, Missay nie wygłupiaj się.
*Ruszył ku niej i dość szybko się przy niej znajdując pochylił się lekko by pomóc jej wstać. Nie spodobało mu się to co zrobiła.*
Skąd znasz wspólny? Jak tu byliśmy z Mistrzem staraliśmy się was nie uczyć tego języka.
*Mruknął wpatrując się w młodą dziewczynę. Pominął sporo ciekawiących go rzeczy. Jak to "poświęcenie" jakimś im, czy to po co im jest replika symbolu republiki. Co prawda Aru im pamiątkę po nich zostawił zgodnie z ich prośbami... najwidoczniej uczynili to symbolem swojego kultu.  Tego jeszcze nie było, czczony Aru. Jak się okaże, że jemu i mistrzowi składają ofiary z dziewic to go krew zaleje.*


Droideka? I'm lovin it!
A tak wygląda Aru bez żadnych kapturów itp(pełny art, w mojej kp):

http://img641.imageshack.us/img641/5713/arurua.jpg

Offline

 

#13 2011-08-13 15:55:04

Missay

Dzikus

Zarejestrowany: 2011-08-06

Re: Powierzchnia planety

Nie podniosła się póki co. Uważała, że nie powinna skoro bóstwo przysłane przez duchy ponownie ich odwiedziło i ukazało się właśnie jej. Uznała, że poświęcenie odniosło skutek, że została słusznie wybrana i że duchy przyjęły ten wybór.
- Mhodya, Liściasty Duch, był uczył nas języka bogów.
Odpowiedziała i dopiero wtedy podniosła głowę i powoli wstała, zabierając też swój kostur.
-My cieszymy. Zahak pokój. Muehawi zobaczyć muszą Zahak.

Offline

 

#14 2011-08-13 20:53:21

 Aru

Mroczny Jedi

Zarejestrowany: 2010-05-23

Re: Powierzchnia planety

*Nie chciał dziewczyny płoszyć łapaniem jej za ramię i podnoszeniem więc dobrze, że w końcu sama to zrobiła. Na razie spokój zabraka był bliski pęknięcia niczym bańka mydlana.Zahak, język bogów... nie, to mu się nie podobało. I co to za Mhodya?*
-Nie, Zahak. Jestem Aru. Prowadź...
*Mimo wszystko jednak się nie sprzeczał. Nie sądził by dziewczę go chciało skrzywdzić jeśli by się nie zgodził, ale wolał mimo wszystko wykazać się dobrą wolą i wybadać co się dzieje. No i może będą mu skłonni dać trochę ziela? I pas wyprawionej skóry, tak to by mu się przydało też...*
Tylko powoli, nie jestem tak zwinny jak ostatnio.


Droideka? I'm lovin it!
A tak wygląda Aru bez żadnych kapturów itp(pełny art, w mojej kp):

http://img641.imageshack.us/img641/5713/arurua.jpg

Offline

 

#15 2011-08-13 21:00:13

Missay

Dzikus

Zarejestrowany: 2011-08-06

Re: Powierzchnia planety

- Ty Zahak.
Powtórzyła z uporem, patrząc na niego, lecz już nie tak odważnie jak wcześniej. Teraz okazywała mu szacunek i trwogę. Nie taki typowy strach, tylko głębokie przekonanie o tym, że on może zrobić wiele. Obróciła się do niego bokiem i wpatrzyła w gęstwinę z której wyszła. Jej postawa była dumna, niczym u jakiegoś przywódcy, ale sama powiedziała, że jest córką szamana. To musiała być dość dobra pozycja.
- Daleko, pół słońca.
Dodała, ale ruszyła. Powoli, tak jak kazał. Jeśli ten będzie sądził, że nie da rady dojść tak daleko, zawsze mogą przenocować na statku i kolejnego dnia ruszyć dalej. Jego wola.
- Dlaczego Ty wrócił? My złe ścieżki?
Spytała po drodze, nie patrząc jednak na niego. Przecierała ścieżkę i usuwała drobne niebezpieczeństwa w postaci czy to węży, czy pająków.

Offline

 
PBF Guild

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Ciechocinek restauracja przeprowadzki warszawa kobietawtrojmiescie