Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Zrobiłem ten wątek zainspirowany naszym literackim polotem, a właściwie jednym tekstem, który powinien być zapamiętamy. Tak wiec proponuje ten temat wszystkim, którzy w sesji znajda jakąś perełkę i chca ja utrwalić.
Na początek, definicja Mando wg Hakona: to jedna z niewielu nacji, które nie dotyczą ani prawa cywilne, ani społeczne, ani logiczne, ani w niektórych przypadkach nawet fizyczne. Czyli reasumując: mando potrafi
Offline
Ah, wesoło, jak to na pogrzebie
Fler opowiada co słychać u jej rodziny
Uśmiechnął się szeroko, jakby pozował do zdjęcia z katalogu "Rozstrzelani przez kaleką droidekę".
Tangorn podczas katalogowania przez domowego robocika Fler (rzeczoną droidekę)
Offline
Kalee jest podobna do tego Mandalora tylko inna. A właściwie to taka sama, tylko zupełnie nie podobna, bo na ten przykład tutaj to żadnej świątyni nie widziałem, oni to są bezbożniki jebane i tylko by się napiehrrdalali…
Secorsha o planecie Mandalore i jej mieszkańcach
Offline
Mistrz Jedi
Nie jest to śmieszne, jak większość cytatów, ale wklejam, bo to mądre słowa, autorstwa generała Q. o uzależnieniach:
Tak się składało, ze generał miał środki i duży potencjał oraz plany, w związku z tym miał więcej do stracenia. To rodzaj gry, im więcej masz, tym więcej możesz, bardziej zacierają się wartości, takie które uważałeś wcześniej za podstawowe. I nadal twierdzisz, ze nie jesteś uzależniony. Różnica polegała na tym, ze generał widział, ze jest uzależniony, i to go jeszcze bardziej nakręcało
Przestroga dla graczy ewoka :)
Offline
No i dziwnym trafem kaleesh pojawił się na horyzoncie. Tang już dawno zaczął podejrzewać, ze on ma jakaś tam wrażliwość na Moc, którą wykorzystuje do szukania okazji do wypicia. Bo ilekroć Tang chciał pić to Seco pojawiał się na horyzoncie z podobnym pomysłem
Tang o Seco
Offline
Admin - MG
"No rzeczywiście, nie jest. Na początku Axan uznał go za lekkiego oszołoma, a teraz za prawdziwego schizofrenika, który chyba czerpie przyjemność z tego, ze najpierw straszy swoje ofiary, a potem pewnie je zjada w ciemnym kącie, w otoczeniu kupy i betonu, a mózgami karmi swoją małpojaszczurkę, żeby była mądrzejsza. Owszem, czuł coś w rodzaju zainteresowania, ale zdecydowanie za bardzo lubił swoje życie, by podlegać tym kaprysom. Tym bardziej, ze Nemedis był mocowładny. Doskonale to poczuł, kiedy ten złapał go w kantynie. Mogło to oznaczać albo profit – jednak pod dużym znakiem zapytania albo totalną zagładę"
Dug z Nar Shaddaa o Nemedisie.
Offline
*Ooo, na świętą matke kaleeshianke i wszystkich robaków Tatooine! Czy to...?* Wino imperatora! *No tak... Trzeba było się tego domyślić. Nierozwiązana zagadka i teoria spiskowa wszech czasów. Teraz Nemedis wiedział, że kluczem jest tajemniczy specyfik... To właśnie on dał siłę dziadkowi. Stary pierdziel musiał walić butelkę za butelką zbierając siły, dlatego teraz ma taki wielki, czerwony nos i pooraną twarz. Ale, ale... Na bogów! Więcej butelek tajemniczego, potężnego specyfiku. Odpowiedź jest tylko jedna...* Szturmowcy. *Przyłożył dłoń do twarzy, zakrywając jej część, zdaje się, że w wyniku wręcz niemożliwego strapienia, załamania i znerwicowania.* No tak... Z wszystkich możliwych planet do wybrania, na których mogłem się rozbić, rozbiłem się na zadupiu godnym wysrania się, z bandą sprawnych meneli lorda kałera i zeschizowanymi, pacyfistycznymi mieszkańcami. Kurwa! Losowi chyba jaja odpadły! *I zaczął iść przed siebie celem sprawdzenia okolicy, po drodze tłucząc butelki tajemniczego specyfiku potęgi dziadków kałerów, bliżej znanego społeczeństwu jako imperialne wino, czy też trunek imperatora.*
Nemedis o Imperatorze i tematach pokrewnych
Offline
Padawan
No, dawaj kielicha. Na Kalee jak się czegoś nie opije, to przodkowie nad tym niechętnie czuwają
Generał do Fler częstując ją winem.
*Taaa, ja wiem ze przodkowie to niezłe palniki – odpowiedziała w myślach. Secorsha tez kiedyś o tym wspominał. Jak coś się zdarzy ważnego, albo kupi się jakaś drogą rzecz, trzeba ją szybko „oblać”. Seco przyjął na siebie ten szlachetny obowiązek a Tangorn w ramach wolontariatu mu pomagał. Przodkowie wiec czuwali jak jasna cholera*
Odpowiedź Fler ;)
Offline
Rebeliant
Klony Janga Fetta to przeżytek. Teraz klonujemy Secorshę!
Offline
Dżedaje obgadują przełożonych (bardzo subtelnie - uwaga - fragment może urazić czyjeś uczucia kanoniczno -filozoficzne)
Taken:
No w sumie racja... raz chyba ktoś na Widmie wspominał, że wolałby już mistrza Yodę niż mistrza Ponuraka... znaczy się Windu(…)
Hakon:
*No to chyba oczywiste. Pod każdym względem każda forma życia wolałaby Yode niż Mace’a, bo Yoda to Yoda. Hakon poczuł się na tyle pewnie żeby pójść o krok dalej* A ja słyszałem na Widmie jak ktoś powiedział ze po tym jak przybył Mistrz Windu to nauczył się dostrzegać „uśmiech” u generała *(…) A załoga bała się Mistrza Windu ze hej. Cybernetyczny koszmar z wojen klonów był przy nim sympatyczny*
Taken:
*Taken słysząc to zakrztusił się ,ale ze śmiechu, bo tego się nie spodziewał. Hakon mógł się trochę przestraszyć swojej śmiałości, ale dalsze słowa kel dora na pewno rozwieją te wątpliwości* Ja słyszałem, że ktoś kiedyś na Widmie robił konkurs na najbardziej ponurego osobnika Galaktyki... Windu pobił nawet Palpatine'a. Biedny Mace... wszyscy go obgadują *Stwierdził wesołym i łagodnym głosem, bo oczywiście żywił szacunek dla mistrza, ale też mógłby czasem spuścić z tonu, uśmiechnąć się, zabawić się trochę. Życie ascety to nie wszystko, trzeba być blisko ludzi*
Hakon:
A wiesz, ze kiedy Mace szedł korytarzem na Widmie to droidy uciekły? Sam słyszałem. Uciekły. Tak było *widać ktoś je w tym momencie odwołał, ale efekt był piorunujący. Hakon wietrzył już zęby w szerokim uśmiechu. Oj tak, Mace mógł wrzucić choć troszeczkę na luz. Ale nie wrzuci, bo nie wie, ze ktoś tak mówi. A gdyby wiedział to i tak by kamień jego twarzy nie zmienił wyrazu. Ba – pewnie by słowa nawet nie powiedział*
Taken:
*Taken znowu się roześmiał, bo to faktycznie dziwne było, ale pewnie ktoś sobie głupie żarty robił z niego* Nie no, aż tak źle chyba nie jest... chociaż kiedyś podsłuchałem... przypadkiem, bo mam dobry słuch... w każdym razie słyszałem, jak Rudi zastanawia się, ile waży twarz Mace'a, bo taka kamienna więc pewnie z tonę... ale nie, wredni jesteśmy... troszkę, co? *Zapytał Hakona wciąż ze śmiechem na ustach, takim serdecznym. Nawet wcześniej w Świątyni krążyło wiele takich opowiastek o mistrzach, nawet o Yodzie. A Windu to wcale wdzięczny temat do żartów*
Hakon:
*zdecydowanie, trochę inny była to przyciąga właśnie takie niepoważne i troszeczkę urągające żarty, bo to na pewno nie wina mistrza, lub ściślej – nie tylko jego. Mimo to Hakon roześmiał się znowu tym swoim dziwnym, chrypliwym barabelskim śmiechem* Dlaczego Mace Windu płaci za przelot liniowcem? Bo podróż jest „za jeden uśmiech”… ale tak, masz racje, jesteśmy wredni… Mistrz Windu z nas się na pewno nie śmieje *I jak nie ryknie./ No Mistrz Windu się nie śmieje z nich. Na pewno*
Taken:
Wiesz co, kiedyś za moich czasów... cholera, jak to staro brzmi, za moich czasów... no ale za moich czasów, wtedy Windu był jeszcze młody, to chodziły słuchy, ze on jest bardzo wesoły i towarzyski. Dasz wiarę?
Offline
Klon
Dżony:
Uprasza się o spierdalanie w trybie pilnym, sir! (…)
Uprasza się o spierdalanie, w przeciwnym wypadku mam prawo użyć siły. Radze rozważyć ofertę gdyż nie będzie ona powtórzona!
proszę spierdalać, sir!
jesli klasę się ma, to ma sie niezależnie od tresci przekazu:)
Offline
Admin - MG
Seco:
*W koncu jednak pęcherz wygrał, i Seco przestał się dąsać. Jako ze nie mógł otworzyć drzwi do kibla (może była tam mama?) zły udał się do łądowni, gdzie stajawszy w rozkroku, złorzecząc na dżeajów, wyjął co trzeba i zaczął co trzeba, pozwalając by żółty wodospad rozbryzgiwał się po podłodze statku*
Nash:[...]
-Niesamowite... -powiedział cicho.
I już wszystko wiadomo!
Secorsha jednak nie kłamał, jak opowiadał o swoich... sprawach... :)
Offline
Aru:
No, Dżony, panuj nad złością i zazdrością bo w końcu Cię Generał do Zakonu Jedi wyśle by Cię nauczyli jak emocje tłumić i hamować.
tak sie straszy droideki!
Offline