Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Mroczny Jedi
Dżony Dwururka napisał:
*Dla Dżonego było to naprawdę niesamowite wyglądało. On nigdy nie widział kibla! W domu Gawilków do łazienki go nie wpuszczano, z resztą jest różnica miedzy prywatną łazienką a kiblem na statku* Siiiir… *wyartykułowawszy z przejęciem cofnął się i ocenił obiekt z odległości. I wtem się okazało, ze obok jest drugi. Taki sam. Czy aby na pewno? Trzeba to sprawdzić. Z gracją koparki Dżony wykręcił i zaraz jego przednia część zagłębiła sie w kabinie jak w konfesjonale. Ten artefakt był zamknięty. To Dżonego zastanowiło. Pokonując ciasnotę sięgnął prawym ramieniem, by iglicą podważyć deskę i podnieść ją, co by ukazało się to, co biały smok w sobie kryje…*
Aru napisał:
*A wewnątrz smoka kryła się bynajmniej nie perła jak w wypadku smoka krayta,a coś z goła innego. Choć pewnie by się znalazły istoty którym ten opływowy kształt, -ta soczysta barwa, i wzór oraz to, że cały obiekt jest w jednym kawałku- by się spodobać mógł. Sensory Dżonego zaś mogły obiekt ocenić jako twór pochodzenia organicznego, zawierający w sobie niestrawione resztki pokarmu.. to,że zapach mocny wydzielało to raczej nie wiedział chyba,że jego sensory to mogły odczuwać. Za to sensory Aru wyczuwały gdy to za Dżonym stanął krzywiąc się.* Uch, Dżony! Weź spuść wodę bo ten klocek zasmrodzi wszystko,a do damskiego z Tobą nie pójdę! Wciśnij ten przycisk na ścianie. *Mruknął na odchodne oddalając się od źródła zapaszku*
Dżony Dwururka napisał:
*Zupełnie nie rozumiał gwałtownej reakcji Aru, gdyż mu ten brązowy twór całkiem do gustu przypadł. Estetyczny był i wzrok przyciągał, tak wiec szczęśliwiec Dżony pozbawiony sensorów zapachowych patrzył, patrzył i patrzyła ż do chwili otrzymania polecenia* Nie rozpoznano polecenia, sir. Proszę o sprecyzowanie rozkazu *no cóż, Dżony nie umiał spuszczać wody. A potem przyszło wyjaśnienie, by nacisnąć przycisk. No dobra. Tym samym elementem swojej broni nadusił przycisk i… o Miłości Twórców Wszystkich Programów!* Dyrektywa dwa: ochrona osób i mienia, Dyrektywa cztery, pilnowanie porządku publicznego, dyrektywa pięc, profilaktyka w czasie pokoju. Stać! *działa trzasnęły, rozgrzane i gotowe do strzału. Nakierowane na klopa* zostałeś sklasyfikowany jako obiekt niebezpieczny, mam wiec prawo użyć siły!
Tak się kończy chodzenie z droidami do łazienki.
Offline
zapewne mu pozwoli, tylko w swoim organicznym procesorze zwanym mózgiem musi to wszystko przeanalizować. Co prawda wolno mu to szło strasznie, ale w końcu pozwolenie było
HK o procesach myślowych Harisa
Offline
Rebeliant
a Dżony nazywa się Dżony, madame. Dżony Dwururka, madame
mówi samo za siebie
Offline
- Tej, tej. Riff. Złaź ze mnie. Jeszcze ktoś nas zobaczy.-Powiedział do niej. Mając na myśli ktoś, Zin miał na myśli Tanga, którego Riff jeszcze nie miała okazji poznać. W sumie. Dla dobra jej psychiki lepiej, by go nie poznała.
Zin o skutkach spotkania z Tangiem.
Weź ty kuhrrwa spiehrrdalaj rhazem z tymi wszystkimi twoimi trzymilonami bhrraciszków, kuhrrwa, jakby cie Tang sam rhobil to byś nie miał żadnego bhrrata bo jakby Tang zobaczył jak spiehrrdolił to by więcej nie rhobił…
Seco o A'denie, klonach i o Tangu.
Offline
Admin - MG
W tym przypadku widać że nie jest uzdolniony w sprawach sprzątania
Nadchodzi taki okres w galaktyce, w którym by machać mopem trzeba będzie mieć wyższe wykształcenie i IQ na poziomie wyższym niż "średnia" galaktyczna.
Offline
Burdele burdelami, traumatyczna przeszłość – swoja drogą ale i tak najbardziej dymali wszyscy Dzonego. Jedynie Aru nie dyma Dzonego, a to on jest o droidofilie posądzany. Szok…
auto-podsumowanie
wyjaśnienie: dymać = oszukiwać
Offline
Mroczny Jedi
Seco
dżony to żyd - gromadzi dobra
Mały fragment z rozmowy na gg na temat "przedmiotów" z taką namiętnością zbieranych przez Dżonego.
Offline
Admin - MG
Prychnęła tylko w jego sprawę
Sprawa poskarżyła się, że została zarażona
Offline
Biznesmen
Aru napisał:
*Hiper przestrzeń. Monotonna przestrzeń z migającymi kreskami. Można zwariować. Szczególnie spędzając sporo czasu za sterami.... jako jedi jednak ma się ten komfort,że można oddać się medytacji. A podróż trwała.*
*I tak też lot w nadprzestrzeni mijał zabrakowi na regeneracyjnej medytacji podczas której mógł wypocząć lepiej i szybciej niż podczas zwykłego snu. Oraz zastanowić się nad samą istotą jego zadania licząc też na to że sama Moc może podpowie mu co ma czynić. To co jednak Moc mu ukazała nie było czymś czego się spodziewał.Podczas odpoczynku, będąc zanurzonym w spokojnych nurtach Mocy, nagle został "wciągnięty" w wir, wciągnięty w ciemną przestrzeń.* No pięknie... *Własny głos dochodzący jak by z oddali usłyszał, a następnie ujrzał coś co rozświetliło ciemności. Ogromna kula upstrzona światełkami, emocjami od miłości, znudzenia po najgorsze z możliwych, bijące od wielu istot i stworzeń przeżywających swoje wzloty i upadki, swoje koszmary i cudowne chwile. Następnie zaś został wciągnięty w tę kulę życia w rozmywające się strugi świateł.Wtem tak szybko jak barwy go bombardować poczęły tak szybko wszystko ustało rozmywając się i składając na nowe kształty. Obraz w jego oczach drżał, rozmywał się... nie to świat drżał i rozmywał się. Sam zabrak siebie nie był w stanie ujrzeć, lecz był pewien że znajduje się w jakimś miejscu,a mianowicie przy stole. Spojrzenie jego skupiło się na niewyraźnym stworzeniu z prawą ręką, nie bez bez prawej ręki, zamiast niej zaś wyładowania przeskakiwały niczym z rozbitego elektronicznego urządzenia. Znów stół, szklanki, butelka z niewidoczną etykietą. Inna istota przy tym stole. Szara, skryta w wojskowym pancerzu, ciągle się zmieniającym-zmieniającym swe części składowe i barwy- smutek bił od tego stworzenia z twarzą skrytą w dłoniach, żal, ból i rozgoryczenie, gniew... Scena. Pusta, nikt nie występował na niej, znów świat się rozmywa, w polu widzenia pojawia się kula wyładowań takich samych jak u jednej z istot. Spora, większa od zabraka mimo że ten teraz nie ma określonej formy. Kula wyładowań od której bije niesamowicie silnie, miłość, posiadająca dwa światełka jedno obok siebie, lewe czerwone a prawe pomarańczowe od których bije dziecięca naiwność i ciekawość świata. Znów wszystko się rozmywa, przekształca. Po chwili Aru orientuje się,że unosi się w powietrzu nad spokojną, nieruchomą taflą oceanu. Dziwne, nie ma fal. Jedi spojrzał pod swe nogi, tak teraz już widział nogi, stopy jego stały jak by nigdy nic na nieruchomej tafli wody pod którą pływały rekiny. Szum, szum fal rozbijających się o brzeg. Brzeg z marmuru ociekającego wręcz zdobieniami na którym to piękny i ogromny tron stał. Pusty. Nie, nie pusty jednak. Zabrak zbliżył się ku niemu by ujrzeć.. istotę. Małe i przerażone stworzenie, strach przed utratą wszystkiego, strach wywołujący wojny i śmierć. Grzmot rozchodzi się ponad ich głowami. Niebieskie niebo zasnuwają czarne chmury przecinane czerwonymi błyskawicami. Marna istota na tronie wnika w monument który starzeje się i rozpada w oczach. Mrok gęstnieje za plecami Aru, ten odwraca się w jego stronę by ujrzeć... zwyczajnie Ciemność. Skłębiony mrok zbliżający się powoli i nieubłagalnie, wyciągający ku Aru swe macki gniewu, nienawiści i szaleństwa.Chcąc go dotknąć.* {Nie! Nie zbliżaj się! Nie zbliżaj! Nie... nie... Jeśli teraz mnie dotkniesz...] *Głos, jego głos! Głos należący do Aru,drżący, przerażony..* { Jeśli złapiesz mnie za ramię.Ja już nigdy.. Ja już z nigdy..Nigdy nie wybaczę.}
*Bum bum bum bum.... serce zabraka biło przyspieszone niczym podczas bitwy, pojedynku. Pot zrosił rogate czoło, zimny dreszcz jego ciało przetoczył. Ciężki oddech, rozszerzone źrenice, po chwili przysłonięte powiekami i twarzą skrytą w dłoniach. To była tylko wizja, tylko wizja.* {wyjście z nadprzestrzeni na orbicie Nar Shadda za.... 10...9....8...7...6...5....4....3...2....1} *Zakomunikował komputer pokładowy gdy zabrak wyprostował się w swym fotelu by spojrzeć jak rozmazane smugi stają się nieruchomymi gwiazdami gdy pojazd jego wyskoczył z nadprzestrzeni. Nie myśląc już więcej ,odpychając od siebie dopiero co widziane obrazy, za pomocą komputera wpisał dodatkowe koordynaty lądowania. Zabezpieczając też dane w swym statku w ten sposób,że w razie przejęcia go przez kogoś innego ten od razu wykasuje wszelkie dane nawigacyjne, oraz gdy po 12 godzinach nie dostanie sygnału z komunikatora zabraka uczyni to samo.* Dzielnica uchodźców. Tylko tam ten myśliwiec zostanie zignorowany....
Wizja naszego proroka :)
Nie jest to jakieś śmieszne czy humorystyczne, ale uważam że zasługuje na wyróżnienie.
Ostatnio edytowany przez Vottagg (2010-08-27 22:52:53)
Offline
Dzieciak
Oj się trochę zdenerwuje na fakt, że jego ulubiony organik poszedł za przeproszeniem się jebać do jakiegoś kaleeshańskiego raju
żal zawsze zostaje...
Offline
Mechanik
Seco napisał:
Tasiemca nie miałem, ale miałem glizdy. Na to swoje dobhrre sthrrony, nie trzeba szukać robaków do wędkowania
no jakoś sobie trzeba radzić xD
Offline
Medyk
Nie powinieneś teraz, chłopcze, czy ja wiem... medytować? Grać w karty z tymi dzikusami z hangaru? Molestować mojej córki?
Doktor Solus proponuje Nashowi jak twórczo spędzać wolny czas :D
Offline
Mroczny Jedi
Dzony Dwururka napisał:
*chyba raczej na szczęście nie. Dżony, otoczony samymi przyjaznymi istotami w tej chwili, podniósł ramie, by pokazać, ze on przedmiot dzis już ma. A cóz to było? Własnie mikser* Dżony ma mieszane uczucia *Oznajmił, do nikogo konkretnie, tak wiec „wszem i wobec”. Nagle śmigiełka miksera ożyły i pokręciły się chwile. Okazało się ze kabel staro świeckiego urządzenia został połączony z gniazdem zasilającym Lżonego. Lżonego teraz droideka mógl pokazywać, jakie to ma mieszane uczucia*
Dżony nam ewoluuje nadal,oj ewoluuje. Już wie co to przenośnia :D
Offline