Star Wars: Ewok III - Era Imperium

Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#16 2011-07-12 21:26:52

Hakon

Mistrz Jedi

Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Mały ogród botaniczny

Ależ Darvenie, chyba nie myślisz, ze on nie jest na to uczulany. Ja go behawioralnie zacząłem uczyć opanowania wyrabiając mu odruchy i wydaje mi się, ze działa. No ale – niestety, to jest… no to jest Ed, nie łamie kości w każdym odruchu ale może, dlatego trzeba na niego uważać, trzeba szanować jego dystans krytyczny, nie narzucać mu się, i wtedy na pewno nie zaatakuje. Kilka prostych zasad dla bezpieczeństwa. Eda niszczono latami. Dziesiątkami lat. Nie naprawie tego w miesiąc czy dwa, choćby nie wiem jaki był zdolny
*powiedział rzeczowo, ale z zaangażowaniem i zamilkł by wysłuchać słów Darvena które jakby nie było świadczyły o jego dużej odpowiedzialności za statek i załogę, jednak dla Eda były bardzo krzywdzące. Nie zmienia to jednak faktu, ze statek wojenny to nie miejsce na niezrównoważonego dwutonowego droida który nikogo nie słucha.*
On ma świadomość, Darven, ty nawet nie masz pojęcia jak on przez to cierpi. Ale on daje sygnały przed atakiem, wystarczy mieć trochę oleju w głowie i można uniknąć tego ciosu, naprawdę. I powinno tak być, bo każdy atak to mały kroczek do tyłu w jego terapii. On nie może atakować, nad tym oczywiście pracowałem, pracuje i będę to robił. *wytłumaczył spokojnie, możliwie jak najbardziej rzeczowo, bo gdyby zasypał Darvena swoim dżedajskim pseudopsychologicznym bełkotem to ten by się za głowę złapał* Na Eda wystarczy spojrzeć ostrzej i on już wie, ze coś źle zrobił, karny jest niesamowicie. A teraz jak wie, ze jego pan tu jest to w ogóle będzie pod ścianami chodził. To nie jest jakaś… nie wiem, bestia, czy potwór, to jest wrażliwe, myślące stworzenie z którym da się dogadać. Na statku było mnóstwo osób, zaatakował tylko kilkoro. Nie dogadał się z jednym, większość akceptował, z  kilkoma wszedł w bliskie stosunki bardzo gładko i naturalnie. Trzeba ostrzec załogę żeby go nie zaczepiała. On jest rozbrojony. Minie trochę czasu i on sam zacznie podchodzić w celach przyjacielskich. A pana oficera bardzo mi szkoda, ale obawiam się ze przez jego słowa przemawiały osobiste krzywdy. Ja jestem chętny do asystowania jego spotkania z Edem

Offline

 

#17 2011-07-12 21:58:58

Darven

Oficer Sojuszu

Zarejestrowany: 2010-03-31

Re: Mały ogród botaniczny

Eda niszczono, ale i Ed niszczył, no nie mów tak, jakbyś tego nie wiedział. Powiem w ten sposób: Ed był ofiarą, bo odebrano mu wolę, ale to co zrobił, odbiło się na - z kolei - jego ofiarach bez względu na to, czy on tego chciał, czy nie. I z tym musimy żyć my wszyscy, on chyba też ma tę świadomość. Dostał drugą szansę. Darowano mu te winy. ED otrzymał pewnego rodzaju zwolnienie z odpowiedzialności na podstawie "niepoczytalności" i został ułaskawiony. Ale jak myślisz, łatwo o tym wszystkim przekonać osobę, która była torturowana? To zabrzmi podle, ale gdyby Ed od początku działał dla korporacji, to pewnie nawet nie byłoby z tym problemu, mimo tego, że ofiary zapewne byłyby tak samo, jak i są teraz - tak funkcjonują prawa wojny, nikt by niczego nie podważał. Pod tym względem zabrakło jedynie szczęścia. *Przerwał na chwilę, ściszając głos niemal do poziomu szeptu.* Posłuchaj mnie - ja Eda, po tym wszystkim, co przeszliśmy, nie wyrzucę na przetop czy na kasowanie pamięci, nawet nie miałbym siły zrobić czegoś takiego wobec niego i ty dobrze o tym wiesz. Co nie zmienia faktu, że taki Arsleksyr ma pełne prawo do obaw. I nie odmówię mu go. Jest osobą, którą szanuję i darzę sympatią, tak samo darzę sympatią Eda - rozumiesz teraz, na czym polega problematyka tej sprawy, na jak dużym rozdrożu stoję? Bo żaden z nich nie zasługuje, by cierpieć na tej sytuacji, ale to, co działo się w przeszłości, niezmazywalnie miało swoje miejsce. To naprawdę nie jest łatwe Hakonie, wyjście z takiej sytuacji - to poważny problem. I do mnie należy po części jego rozwiązanie, a uwierz, wcale nie jestem z tego powodu szczęśliwy. *Odchylił się na krzesełku, opierając dłonie o blat stoliczka.* Nikt nie powinien być poszkodowany, ale nie jest łatwo znaleźć złoty środek. Jak chcesz asystować przy ich spotkaniu - proszę, twoja wola. Ja nie podważam wkładu włożonego w  "wychowanie" Eda, nie podważam jego zdolności do uczenia się. Doskonale wiem, że to myśląca istota - komu jak komu, ale mi tego nie musisz mówić. Dla wielu jednak nadal jest bestią bez sumienia, która czasem dla zwykłej uciechy przełożonych wyrywała kończyny. My możemy znać Eda, dla nich jego okrucieństwo przybrało jak najbardziej osobową formę, przyjęło oblicze właśnie jego, nie jego tamtejszych panów. Przecież nie mogę nikogo skarcić za taką postawę. Nie mogę winić tego oficera za to, że obawia się Eda, skoro wyrządzona mu została w przeszłości tak duża krzywda. Hakonie, naprawdę myślisz, że to takie czepialstwo, że ja to w złej wierze robię? Myślisz, że ja Eda nie mam za przyjaciela?

Offline

 

#18 2011-07-12 22:07:20

Hakon

Mistrz Jedi

Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Mały ogród botaniczny

*Jedi skinął głową*
I my z tum żyjemy. On z tym żyje i wyobraź sobie jak to jest żyć, wiedząc, ze odebrało się życie w okrutny sposób kilku czy kilkunastu tysiącom istnień. Tak, Ed był do tego używany, to się na nim odbiło, ale nie możemy go za to skazywać. Musimy mu pomóc, to jest nasz humanitarny obowiązek. *znowu zamilkł, by nie uronić żadnego szczegółu i ominąć nic nie znaczącą polemikę. Słuchał, i rozumiał, bo widać było po jego twarzy, ze rozumie*
No oczywiście ze sytuacja jest trudna, tak samo jak i twoja decyzja którą musisz podjąć, ale jaka by ona nie była, to będzie to decyzja którą wykonamy. Można go przenieść w miejsce, gdzie nie będzie miał możliwości spotkania się z tym oficerem, do tego czasu można go zamknąć w magazynie – będzie cierpiał, ale zrozumie. I nie uważam tego za czepialstwo, niestety takie decyzje są częścią bycia dowódcą i cieszę się, ze o tym szczerze rozmawiamy. Myślę, ze powinienem sam porozmawiać z tym oficerem o tym. A ty z  Edem, On za Tobą tęskni

Offline

 

#19 2011-07-12 22:24:35

Darven

Oficer Sojuszu

Zarejestrowany: 2010-03-31

Re: Mały ogród botaniczny

Wiem. *Skinął głową.* Ja za nim też. Na pewno się z nim spotkam. Poza tym, uważam, że faktycznie powinieneś porozmawiać z tym oficerem. A później być obecnym przy spotkaniu jego z Edem i to nie tylko ze względu na ewentualne uspokojenie tego drugiego. Arsleksyr to twardy osobnik, ale nie skłamię, jeśli powiem, że to, co przeżył, musiało się na nim tak czy inaczej odbić. Wygląda na to, że obaj potrzebują pomocy przy rozwiązywaniu spraw przeszłości i my im musimy pomóc. I Edowi, i temu oficerowi. Wspólnym wysiłkiem być może osiągniemy "zdrowie" w tych relacjach, a to już będzie duży sukces przy dalszym uspołecznianiu Eda. Ja naprawdę wierzę, że jemu się uda zwalczyć problemy "duszy" - jego zaburzenia psychiczne. I na pewno będę go wspierał. Musisz wiedzieć, że darzę cię jeszcze większym szacunkiem za to, co robisz, nie każdy byłby zdolny do takiego poświęcenia dla innej osoby, a ty naprawdę mu pomagasz. *Przerwał na chwilę, by upić parę łyków soku.* W pełni się z tobą zgadzam w tej kwestii - to nasz humanitarny obowiązek, by pomóc. Tak jak mówiłem, żaden tutaj nie zasługuje, by być ukaranym czy w jakikolwiek sposób poszkodowanym. Bardzo się cieszę, że zyskałem tak inteligentnego partnera do rozmowy - takie dyskusje są bardzo produktywne, można dochodzić do nowych wniosków, poszukiwać dobrych rozwiązań.

Offline

 

#20 2011-07-12 22:30:11

Hakon

Mistrz Jedi

Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Mały ogród botaniczny

Jeśli oficer zechce, to się spotkają. Jeśli zechce pomocy, przygotowania do tego spotkania, to mu pomogę. Ale jeśli to twardy osobnik, jak mówisz, to obawiam się że pokaże mi gdzie moje dżedajskie zakichane miejsce. *zaśmiał się przez zęby. przeważnie oficerom trudno jest coś wytłumaczyć, a już na pewno to, ze „droid” czuje i myśli.
Darvenowi zas skinieniem głowy i krzywym (z powodów nadal jeszcze niedoskonałych mięśni twarzy) uśmiechem podziękował za uraczenie go komplementami.*
Skoro generał dogadał się z jedi, to i Arsleksyr dogada się z Edem. Trudniejszym przypadkiem nie może być, bo to niemożliwe. Ale chciałbym jeszcze coś o Edzie ci powiedzieć, skoro już rozmawiamy i tak nam, dobrze idzie osiąganie kompromisów…

Offline

 

#21 2011-07-12 22:34:27

Darven

Oficer Sojuszu

Zarejestrowany: 2010-03-31

Re: Mały ogród botaniczny

*Też zaśmiał się, czując, że jego pierwszy oficer będzie cierpiał na nie mniejszą awersję do Jedi, niż on sam. Nadal nic się w tej kwestii nie zmieniło - akceptował (a nawet przyjaźnił się z nim) Hakona. I to wszystko. Trzeba przyznać, długa to lista nie była.* Zgadza się, trudniej już nie będzie. A jeśli chodzi o Eda - zamieniam się w słuch.

Offline

 

#22 2011-07-12 22:44:23

Hakon

Mistrz Jedi

Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Mały ogród botaniczny

*Tak wiec zahartował ich generał. Swoją drogą za generała to by się Hakon nie wziął jeśli idzie o takie rozmowy, bo to było z góry pogrzebane i krzyż postawiony. Chyba, ze miało to by mieć jakieś strategiczne znaczenie, bo tak prywatnie – nie ma mowy*
Przede wszystkim bardzo krzywdzimy go mówiąc i myśląc o nim jako o rzeczy – droidzie. On ma to bardzo mocno wpiłowane, po rozmowie z tobą on się sam zdegradował do rangi przedmiotu. To nie jest droid. To jest żywa istota, Tsil. Taki kryształek. Spędziłem wiele nocy w  bibliotece świątynnej, przeczytałem o nich wszystko, co tylko było. Wiec nie można o nim mówić jak o droidzie, traktować jak droida. W ogóle zabroń mu tytułować się per „Pan”. Na pewno cie nie przestanie szanować, a podniesie się mu trochę ta ranga. Strasznie zaszczuty jest. A jak się czuje traktowany na równi z innymi to od razu jest łagodniejszy. Druga sprawa to taka, ze powinno mu się powoli zacząć załatwiać procedury, żeby miał obywatelstwo. Wiesz, dowód osobisty, ubezpieczenie. Dostałby wtedy możliwość terapii w ośrodku z prawdziwego zdarzenia, z  terapeutą fachowcem a nie takim o Dżedajcem spod pierwszego lepszego plota, jak ja. Ed jest bardzo świadomy i odpowiedzialny. Zostanie podleczony, może wymyślą jak mu leki podawać, pójdzie do pracy. Ty się nie śmiej, to wszystko jest możliwe, nie będziemy go przecież wiecznie trzymać w magazynie czy maszynowni i zmieniać tabliczki „uwaga groźny droid” na coraz większe. A podejrzewam, ze on nas przeżyje jednak, Tsile są bardzo długowieczne…

Offline

 

#23 2011-07-12 22:56:01

Darven

Oficer Sojuszu

Zarejestrowany: 2010-03-31

Re: Mały ogród botaniczny

*Darven słuchał tego wszystkiego z uwagą, dopijając sok.* No ale jak to... *Rzekł w końcu, odkładając szklankę. Spojrzał na Hakona.* "Zabroń mu"? On mnie tytułuje tak, jak jemu to odpowiada, a mnie to nie przeszkadza, przecież ja też nie raz i nie dwa zwracałem się do innych osób na "pan" i jednak nie wywoływało to we mnie poczucia niższości. Ja rozumiem, że z Edem jest sprawa o wiele bardziej złożona, ale takie reguły obowiązują wszędzie, gdzie nie pojedzie. Choćby w tym ośrodku, jak dobrze pójdzie, tak się do niego będą zwracać i on do nich powinien także. Hakon, przedrostek "sir" nie może być przyczyną głębokich problemów w psychice Eda, one leżą gdzie indziej - to na co mamy mu bronić i nakazywać, jak możemy przyczynę wyplenić? Bo chyba lepiej mu dawać do zrozumienia, że nie jest rzeczą i go o tym zapewniać tak, by nie popadał w te zaburzenia, niż leczyć objawowo, usuwając z jego życia słowa będące wyrazami szacunku względem innych... *Przerwał na chwilę, marszcząc lekko brwi.* Poważnie, chyba nie powinniśmy popadać w skrajność. Wiesz przecież, że nie raz i nie dwa jeszcze mu będzie w życiu przykro, nie zawsze będzie spotykał takich Hakonów i Darvenów. Dlatego, jak na moje, powinniśmy próbować usunąć z Eda te głęboko zakopane problemy i zaburzenia, a nie tylko leczyć objawowo, bo jak nas przy nim kiedyś nie będzie, to za wiele nie poradzimy. On jest mądry przecież, bardzo mądry. A co do usamodzielnienia... No cóż, niełatwa ta kwestia. Powiem ci prawdę, liczyłem, że Ed będzie przy mnie, będzie tym przyjacielem, już nie tylko droidem. Ale będzie.

Offline

 

#24 2011-07-12 23:08:42

Hakon

Mistrz Jedi

Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Mały ogród botaniczny

W sensie: „jestem Darven, mów do mnie Darven”, nie chodzi mi tu o dosłowne nakazywanie, żaden przymus. Jak ja „karzę” coś zrobić Edowi, to mówię: Ed idź do ładowni sprawdź czy cie tam nie ma. DO niego nie trzeba z przysłowiowym batem. Takie potoczne słówko „karz”. Powiedz. On cie tytułuje jak Pana, bo jesteś jego panem. To wyjątkowa ranga, świętej pamięci pan Tambor sprawił, ze dobrze mu się kojarzy, no ale mimo wszystko jest dla niego bardzo uprzedmiatawiajaca. I to nie jest tak ze on tak mówi, bo tak chce, bo mu odpowiada, on tak mówi, bo już sam nie wie jak ci w dupę wleźć. I tu nie chodzi o formę grzecznościową, bo on wie jak się zachować, jest naprawdę kulturalny, tutaj idzie o poczucie niższości. I to dotyczy tylko ciebie, nikogo innego. I niestety ten mały „sir” odnośnie ciebie jest tu problemem. Tobie się wydaje pewnie, ze nie. Wiem, ze to fajnie jak taki Ed co się go wszyscy boją ciebie tytułuje. To nie jest jednak dla niego dobre i dla waszych relacji też nie. Z resztą poobserwuj go jak będziesz kiedyś miał czas. Niestety w tym przypadku to slowo generuje całą postawe, no i trzeba będzie popracować… tak, ty będziesz musiał, żeby on ciebie zaczął uważać za przyjaciela w pełnym znaczeniu tego słowa, a nie tylko czcił cię z daleka. Bo ty jesteś teraz dla niego bóg. Właściciel. Pan. Sir. On ci nie pokaże że jest z czegoś niezadowolony, nawet jak sprawisz mu ból. Nawet poddał pod wątpliwość swoje imie, bo ci się powiedziało Edmund. Ty masz na niego tak kolosalny wpływ ze nie masz pojęcia. I wcale nie musisz się go pozbywac, no ale. przykra rzecz. Ty możesz długo nie pożyć, wiesz o tym. A Ed zostanie

Offline

 

#25 2011-07-12 23:24:56

Darven

Oficer Sojuszu

Zarejestrowany: 2010-03-31

Re: Mały ogród botaniczny

Naprawdę już nie wiem, jak to z tym jest - podobno mu się to bardzo dobrze kojarzy - właśnie ze względu na Tambora - a tu, że uprzedmiotawiające, że złe, że psuje relacje? Przecież nigdy nie zmuszałem go do żadnej "droidziej" uległości, raczej go przeprowadzałem przez różne sytuacje, pomagałem podejmować decyzje. Nie wierzę, że mógłby powiedzieć: "wiesz co Hakon, ten "sir" mnie jednak denerwuje, ale sam tak mówię, bo uważam że to słuszne, weź coś z tym zrób". Dlaczego nie mógłby powiedzieć, że mu to przeszkadza? W co my brnąć będziemy? Dobrze, powiem mu, że nie musi tego stosować, to nie stanowi problemu, ale mimo wszystko, dziwnie się czuję słysząc rady tego typu. Naprawdę, jakbym co najmniej coś złego robił, będąc winnym jego złych stanów psychicznych. Poza tym, to wcale nie jest nic przyjemnego słyszeć, że mógłbym jeszcze nie zasłużyć na miano przyjaciela, bo zrobiłem dla niego dużo, niemało przy tym ryzykując. Podjąłem to, zainwestowałem w Eda. I na niego liczę.

Offline

 

#26 2011-07-12 23:34:21

Hakon

Mistrz Jedi

Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Mały ogród botaniczny

Wiesz, jak to słowo usuniesz to nadal zostaniesz tym panem. Za Tambora pan to była jedyna dla niego osoba, którą znał i lubił, no ale teraz niestety a raczej bardzo dobrze – poznał jak to jest być traktowanym jak osoba, wiec trochę się mu pozmieniało. Wobec Tambora na pewno tez był grzeczny, przymilny i w ogóle, bo to była pierwsza przyjazna mu osoba. Nie chce z  tobą polemizować bo nie jestem teoretykiem. Mówię, co widze, prowadzę ten „przypadek” i dzielę się z tobą spostrzeżeniami jako jego terapeuta, no ale nie musisz mnie słuchać, możesz mieć swoje zdanie, możesz sprawdzić i może się okazać ze to ty masz rację, nie ja. A ty masz prawo dziwnie się czuć, bo.. no, nie siedzisz w tym. *pokazał zęby w uśmiechu ale nie był to uśmiech pełen radości* Nie czuj się oskarżany. Po prostu psychika to bardzo skomplikowana rzecz. hakowi tez zawadziło być może jedno słowo. Słowo ma znaczenie. No i niestety, ale chcąc mieć przyjaciela,, trzeba nie tylko inwestować w niego pieniądze, ale i czas. Tak naprawdę nie znasz Eda ani on ciebie. Znacie się w teorii. I nie mów, ze się dżedaję. Ja po prostu z nim pracuje i przebywam z  nim niemal 24 godziny na dobę, do tego powiem nieskromnie ze trochę się na duszy znam. A ty oczywiście zrobisz jak zechcesz, jesteś dorosły i ja ci nie mam zamiaru udowadniać swoich racji. Najlepiej sprawdź to sam *bylebyś go tylko nie skrzywdził – dodał w myślach. Ale na to już Hakon wpływu nie miał*

Offline

 

#27 2011-07-12 23:51:01

Darven

Oficer Sojuszu

Zarejestrowany: 2010-03-31

Re: Mały ogród botaniczny

Wcale nie miałem na myśli pieniędzy - zainwestowałem w niego własne zaangażowanie, bo nikt jego sprawy by nie tknął i nie miałbyś komu teraz terapii sprawiać, zainwestowałem w niego czas, jego długi pobyt na Tythonie nie powstał z mojej przyczyny - wróciłby dawno temu gdyby nie porwanie, ale mimo wszystko, gdy tu był, nie był pozostawiony sam sobie. To ja go pierwszy "oswoiłem" i może brzmię jeszcze bardziej nieskromnie, ale istniało prawdopodobieństwo, że uchroniłem go od losu, w którym zostałby znowu ogłuszony i gdzieś zamknięty. Zdobyłem ten akt własności i w końcu ruszyłem z zapewnieniem mu naprawy - o to od początku chodziło, Hakon, nie o jakieś durne "sir". Mając akt własności, mogłem mu to zapewnić, w końcu będzie sprawny. Niczego od niego nie chciałem w zamian. Dlatego proszę cię, jednego mi nie mów - że ja w tym nie siedzę i że nie wiem jak to jest spędzać z nim czas. Że ja go de facto nie znam. Bo Hakonie, nie wiesz, co działo się tutaj, zanim Ed poleciał na Tython i oczywiście szanuję twoje zdanie, ale też pamiętam, że na początku zakon traktował Eda jako ciekawostkę i wysłał ciebie, żeby zbadać ten fenomen oddziaływania w mocy i obecności w jego wnętrzu kryształu. Tak to każdy miał go w dupie, kiedy ja dbałem, żeby nikt z załogi mu krzywdy nie zrobił. Chyba zbyt łatwo mnie osądzasz. *Teraz z kolei Darven uśmiechnął się, ukazując dwa rzędy zębów i kiedy Hakon powiedział "nie mów", jakby na przekór...* Dżedaisz się. Edowi krzywdy nie zrobiłem i nie zrobię, i jeśli to dla niego ważne, to zrezygnuję z tego słowa, bo mnie to nie urządza. Po prostu... Proszę cię, nie zapominaj, jak z tym wszystkim było od początku.

Offline

 

#28 2011-07-12 23:56:41

Hakon

Mistrz Jedi

Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Mały ogród botaniczny

Zakon się nie zajmuje Edem tylko ja. Tak, z  inicjatywy zakonu, ale potem wziąłem się za niego prywatnie. Nie mieszajmy  to zakonu. No dobrze, rozumiem co chcesz powiedzieć, oczywiście szanuję. Mówimy o nieco odmiennych rzeczach. Ba – całkiem odmiennych, ale trudno. Nie będę cię już pouczał, zrobisz co zechcesz *Hakon nie był typem udowadniającego na silę swoje zdanie. Z resztą nie miał do tego prawa ani cywilnego ani moralnego. Podniósł ręce w geście: wycofuje się, twoja jest racja.* Nie pracuję na kasie, nie ważę niczyich racji, ani politechniki nie kończyłem by obliczać kto ile czego wyłożył. Ja mówię jak to wygląda z punktu widzenia psychologa. Koniec. Dobry sok *I zabrał się za sok którego już niestety mało zostało*

Offline

 

#29 2011-07-13 00:07:10

Darven

Oficer Sojuszu

Zarejestrowany: 2010-03-31

Re: Mały ogród botaniczny

Ja nie wątpię i wcale się nie chcę spierać. Tam, gdzie dobro Eda jest najważniejsze, tam zadbam o to, by żadne "siry" nie wchodziły w drogę i mi to nie przeszkadza. Po prostu... Nie chcę czuć się właśnie oskarżany, to wszystko. Ja się także staram żeby wszystko było jak najlepiej. Także rozumiem problemy, z jakimi boryka się Ed i wiem, że nad nim trzeba pracować, doceniam twoje poświęcenie. Tutaj nie ma niczego, o co warto się kłócić. *A potem tylko skinął głową.* Cieszę się, że smakuje.

Offline

 

#30 2011-07-13 00:10:09

Hakon

Mistrz Jedi

Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Mały ogród botaniczny

Wiesz, naprawdę, przetestuj go sam. W przenośni oczywiście, bo Ed trochę się zmienił. W końcu po to się z nim użeram i mecze go, żeby się trochę zmieniał *Dopił ostatni łyk soku, jak to Hakon, do ostatniej kropli*
No, nad tobą chyba tez trzeba popracować, bo kto jak kto ale ty już we mnie oskarżyciela widzieć nie powinieneś.

Offline

 
PBF Guild

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
wynajem agregatów warszawa weekend w spa Ciechocinek wodomierze wrocław