Star Wars: Ewok III - Era Imperium

Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.


#16 2011-02-02 23:31:13

 Aru

Mroczny Jedi

Zarejestrowany: 2010-05-23

Re: Hangar C-27

Niestety,ale nie. Gdybyś był kobietą może bym jeszcze jakieś miał,a tak obejdę się.
*Zaśmiał się w duchu przy tym. Klon pewnie nie załapie o co chodziło choć to zależy jak jest wyedukowany. Nie miało to jednak znaczenia. Przysługa za przysługę, ni mniej ni więcej.*
Powiedz mi tylko gdzie mam podprowadzić wahadłowiec to przylecę na miejsce i będziesz się mógł cholerstwem zająć w spokoju.


Droideka? I'm lovin it!
A tak wygląda Aru bez żadnych kapturów itp(pełny art, w mojej kp):

http://img641.imageshack.us/img641/5713/arurua.jpg

Offline

 

#17 2011-02-02 23:36:36

Tangorn

Mando

7624051
Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Hangar C-27

A'den spojrzał na niego srogo, tak jak zawsze gdy Tracyn robił sobie z niego jaja i zawsze, bez wyjątku uspokajało to jego "młodszego" braciszka, bo ten już wiedział co się może stać w takich momentach. Kiedyś, jeszcze na Kamino razem z Dralem robili sobie z niego żarty, ale klon ARC po prostu ich ignorował, aż w końcu nie wytrzymał. Bez większego problemu ich powalił, był silniejszy i zwinniejszy od nich, po czym wywalił ich na poligon, gdzie dostali niezłą nauczkę. Od tego czasu wszyscy jakby poważniej go traktowali, co mu odpowiadało. Na żartach się znał, ale w odpowiednim czasie i ilości.
- Masz namiary, daj znać gdy będziesz gotowy
Mruknął klon, nie nawiązując do wcześniejszej wypowiedzi zabraka. Aru miał pecha trafiając na takiego bez poczucia humoru. Ale przynajmniej był on profesjonalistą.


http://fc09.deviantart.net/fs70/f/2010/176/0/6/Mando__ade_An_Mandalorians_All_by_Rex_Fox_Cody.png

Offline

 

#18 2011-02-02 23:40:46

 Aru

Mroczny Jedi

Zarejestrowany: 2010-05-23

Re: Hangar C-27

Na piechotę to mi to zajmie z jakieś półtorej godziny nim dotrę do wahadłowca. Za ten czas będziesz mógł spokojnie zorganizować kryjówkę dla statku a i może wśród swoich źródeł poszukać gdzie teraz Tang i reszta mogą być.
*Odparł zabrak nie zrażony brakiem odpowiedzi. Braku poczucia humoru u klona jeszcze nie wykrył. Koniec końców miał prawo być poddenerwowanym, w końcu nie wiadomo co z jego braćmi i przyszywanym ojcem. Sam Aru zaś w pewnym sensie cieszył się z towarzystwa klona. Przypominało mu to przebywanie wśród klonów podczas wojny, jedyne z niewielu przyjemnych wspomnień tamtego czasu.*


Droideka? I'm lovin it!
A tak wygląda Aru bez żadnych kapturów itp(pełny art, w mojej kp):

http://img641.imageshack.us/img641/5713/arurua.jpg

Offline

 

#19 2011-02-02 23:44:35

Tangorn

Mando

7624051
Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Hangar C-27

- Mogę cię podrzucić
Zaproponował spokojnie, wskazując na skuter repulsorowy. Co do samego A'dena to Aru dosyć szybko się przekona, że jest on trudny w kontaktach z innymi, zawsze trzymający emocje na wodzy, nie okazujący ich w praktycznie żaden sposób (poza drobnymi wyjątkami jak ten na statku). Jednak pod tą skorupą zimnego opanowania krył się wulkan sprzecznych emocji, przez co klon był trochę niezrównoważony psychicznie, balansujący wciąż na krawędzi a u zdrowych zmysłach trzymał go jedynie jego analityczny i błyskotliwy umysł. Taki był niestety wynik eksperymentów Kaminonian.


http://fc09.deviantart.net/fs70/f/2010/176/0/6/Mando__ade_An_Mandalorians_All_by_Rex_Fox_Cody.png

Offline

 

#20 2011-02-02 23:57:36

 Aru

Mroczny Jedi

Zarejestrowany: 2010-05-23

Re: Hangar C-27

*No cóż, chcąc czy nie chcąc czasu trochę wspólnie spędzą i jeden drugiego będzie musiał nauczyć się tolerować. Na przykład to, że gdy zabrak czasem zamknie oczy to mogą w okół niego lewitować różnie pierdółki.*
Hm,no to podrzuć mnie pod dom Gawilów. Stamtąd dotrę na lądowisko w ciągu kilku minut.
*Kiwnął głową na znak, że propozycję podwózki przyjmuje i że podoba mu się ona, co prawda czas miał, lecz zawsze może go przeznaczyć na coś innego niż na bezcelowe wędrówki.*


Droideka? I'm lovin it!
A tak wygląda Aru bez żadnych kapturów itp(pełny art, w mojej kp):

http://img641.imageshack.us/img641/5713/arurua.jpg

Offline

 

#21 2011-02-02 23:59:50

Tangorn

Mando

7624051
Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Hangar C-27

Do lewitacji to akurat A'den przywykł, trzy lata zadawał się z Jedi, różne "dziwactwa" już widział. Na szczęście dla Aru był w miarę cierpliwy
- Wskakuj
Siadł więc na swój skuter, czekając aż zabrak zapakuje swój shebs na siodełko, po czym odpalił silnik i polecieli obaj.


http://fc09.deviantart.net/fs70/f/2010/176/0/6/Mando__ade_An_Mandalorians_All_by_Rex_Fox_Cody.png

Offline

 

#22 2011-02-03 00:01:08

 Aru

Mroczny Jedi

Zarejestrowany: 2010-05-23

Re: Hangar C-27

//i tak też se polecieli. Finito ^^//


Droideka? I'm lovin it!
A tak wygląda Aru bez żadnych kapturów itp(pełny art, w mojej kp):

http://img641.imageshack.us/img641/5713/arurua.jpg

Offline

 

#23 2011-02-09 21:55:49

Tangorn

Mando

7624051
Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Hangar C-27

Po trochę dłuższym locie w końcu byli na miejscu. Czekał na nich frachtowiec tej kobiety, która obiecała pomoc. W sumie A'den mógł jakiś kraść, ale wymagało to trochę wysiłku i stratę kolejnych cennych godzin, a korzystanie z frachtowca Aru było ryzykowne, więc pozostawała tylko ta opcja, a to się klonowi nie podobało. Nie znał ten Jane, mogła się podszywać pod kogokolwiek i skąd oni niby mogli wiedzieć, że akurat mówi prawdę? Tylko Tang mógł to potwierdzić. Ale by go odnaleźć to była im czasowo potrzebna. Shabla...
Speeder zatoczył koło wokół lądowiska po czym wylądował wraz z pasażerami. A'den szybko z niego zszedł i gestem kazał uczynić to samo zabrakowi. Trzeba go zapakować do środka i można ruszać. W hangarze zaś panowała cisza, jakby nikogo tutaj nie było. Trochę podejrzane...
- Idź zobacz czy ta dala jest na miejscu, nie mam zamiaru jej szukać po całym NS
Nie będzie jej to jej problem, oni tak czy siak polecą.


http://fc09.deviantart.net/fs70/f/2010/176/0/6/Mando__ade_An_Mandalorians_All_by_Rex_Fox_Cody.png

Offline

 

#24 2011-02-09 22:13:11

 Aru

Mroczny Jedi

Zarejestrowany: 2010-05-23

Re: Hangar C-27

*No cóż, można by zabrakowi kody rejestracyjne zmienić statku, oraz logo usunąć ze statku i zastąpić czym innym, ale to były by kolejne cenne godziny lub i dni, tego nie mieli. Jedyną opcją było skorzystanie z pomocy tej całej kobiety. I on jej nie ufał zbytnio,ale jak do tej pory wydawała się być szczera w tym co mówiła oraz w emocjach jakie żywo czuła gdy A'den skontaktował się z Tangornem. Jeśli to jej się udało podrobić, była naprawdę dobrą aktorką. Gdy wylądowali, zabrak zmienił uchwyt dla rąk i odepchnął się od siedzenia wyskakując nieznacznie w górę, nic niesamowitego dla kogoś wysportowanego. W ten też sposób szybko zlazł ze speedera. A'den nie musiał mu nic mówić. Ten już "skanował" otoczenie w poszukiwaniu wszelkich myślących form życia dodatkowo pozwalając rozszerzyć się swym zmysłom, wzrok wyostrzając jak i słuch i węch... było to poręczne lecz nie zawsze przyjemne w miejskim otoczeniu. Węch niczym u zwierzęcia pozwalał wychwytywać różne "subtelne" wonie jakimi pachniały wszelkie rozumne gatunki. Korzystając przy tym ze wzroku. Odszedł kilka metrów od klona i jego pojazdu, nasłuchując Mocy, na ramieniu nadal miał torbę.*

Ostatnio edytowany przez Aru (2011-02-09 22:16:33)


Droideka? I'm lovin it!
A tak wygląda Aru bez żadnych kapturów itp(pełny art, w mojej kp):

http://img641.imageshack.us/img641/5713/arurua.jpg

Offline

 

#25 2011-02-09 22:18:30

Tangorn

Mando

7624051
Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Hangar C-27

Kobieta siedziała sama we wnętrzu frachtowca i już czekała na nich, podczas gdy klon wprowadzał po rampie do środka swój speeder. Nigdy nie wiadomo kiedy się przyda, a latanie wszędzie frachtowcem zwraca uwagę, a tego wolał klon uniknąć. Poszukiwania powinny być jak najbardziej dyskretne. No i tak gdy już się zapakował do wnętrza to akurat na korytarzu pojawiła się owa Jane, ubrana w prostu strój. Uśmiechnęła się serdecznie do A'dena a potem i do Aru jeśli ten się pojawi w "zasięgu".
- No jesteście wreszcie... rozgośćcie się a ja tymczasem wystartuję.
I zniknęła w drodze do kokpitu pozostawiając A'dena samego, który z lekko strapioną miną polazł gdzieś w poszukiwaniu kajuty dla siebie.


http://fc09.deviantart.net/fs70/f/2010/176/0/6/Mando__ade_An_Mandalorians_All_by_Rex_Fox_Cody.png

Offline

 

#26 2011-02-09 22:29:20

 Aru

Mroczny Jedi

Zarejestrowany: 2010-05-23

Re: Hangar C-27

*Zabrak pojawił się dopiero za klonem, widać węszył trochę dalej, sprawdzając czy ktoś czasem ich nie śledzi. Ot może już zabrak jakąś manię prześladowczą podłapał czy coś z tego wszystkiego co ostatnio go spotykało. Lepiej jednak być przezornym. Gdy już się przed obliczem kobiety pojawił i jej uśmiechem odpowiedział. W gruncie rzeczy po raz pierwszy Jane mogła ujrzeć wytatuowane oblicze zabraka jak i ramiona i część torsu co mogło jej dać dobry wgląd na  to jak reszta ciała wyglądała pod względem ewentualnych rysunków na skórze.*
Coś chyba im na tym lądowisku zdechło w wentylacji.
*Rzucił do A'dena udającego się szukać kajuty, drobną uwagę na temat tego co też udało mu się wykryć. Zmysły jego wróciły już do normy, ale mógł jeszcze przed tym stwierdzić spokojnie, że kobieta dobrze pachnie. Jeśli zaś idzie o kajutę dla siebie... jeśli jakąś pustą znalazł rzucił tam torbę bez ceregieli i ją opuścił. Ubierać się w ten niezbyt wygodny kombinezon,całkiem nie zamierzał w tej chwili, broń najważniejszą miał tuż przy sobie, u lewego boku pod koszulką białą, co prawda ktoś by mógł ujrzeć kawałek jakichś cylindrów przy pasie,ale równie dobrze mógł by je uznać za naboje do iniektora bacty. Po "rozgoszczeniu się" ruszył do kabiny pilotów. Zatrzymując się obok drzwi, opierając o ścianę.*

Ostatnio edytowany przez Aru (2011-02-09 22:32:57)


Droideka? I'm lovin it!
A tak wygląda Aru bez żadnych kapturów itp(pełny art, w mojej kp):

http://img641.imageshack.us/img641/5713/arurua.jpg

Offline

 

#27 2011-02-09 22:37:28

Tangorn

Mando

7624051
Zarejestrowany: 2009-11-29

Re: Hangar C-27

Klon kiwnął głową i polazł do swojej kajuty, ale nim się na dobre rozgościł to wyjął ze swojej torby wykrywacz podsłuchów i kamer i przeskanował dokładnie całe pomieszczenie. Nie znalazł niczego, ale wykrywacz ukrył w szafce i pozostawił go w stanie czuwania, tak na wszelki wypadek. Resztę rzeczy ukrył w schowku i sam też ruszył w stronę kabiny pilotów. Nie przebierał się w nic "wygodniejszego", dla niego pancerz był jak druga skóra, dziwnie się czuł bez niego, mniej komfortowo. Był bardziej odsłonięty na ataki, więc gdy nie musiał go zdejmować to tego nie robił.W drodze do kabiny poczuł jak pod jego stopami pokład lekko drży... a więc wystartowali. Całkiem tez możliwe że po drodze natknął się na Aru, ale bez słowa go minął jakby co.
W kokpicie natomiast siedziała Jane i już kierowała się frachtowcem w stronę orbity, by znaleźć się w punkcie bezpiecznym do skoku w nadprzestrzeń. Nie zwracała też uwagi na gości, koordynaty na Dxun miała w pamięci komputera nawigacyjnego, w końcu położenie Onderonu było powszechnie znane. I tak po kilku minutach znaleźli się już w nadprzestrzeni.


http://fc09.deviantart.net/fs70/f/2010/176/0/6/Mando__ade_An_Mandalorians_All_by_Rex_Fox_Cody.png

Offline

 

#28 2011-02-09 22:46:42

 Aru

Mroczny Jedi

Zarejestrowany: 2010-05-23

Re: Hangar C-27

*A w głowie Aru pojawiło się teraz pewne pytanie. Proste: "Co ja tu w ogóle, kurwa, robię?". Tylko na wzgląd tego, że Tang jest przyjacielem Secorshy zgodził się na towarzyszenie temu małomównemu klonowi. No i może też sentyment się u zabraka odezwał, w końcu z klonami dużo czasu spędzał... choć tamci byli... no cóż. Bardziej weseli i rozmowni. Chociaż trzeba pamiętać o tym, że potem klony właśnie rozwaliły większość Jedi ,w tym i jego Mistrza ale... nie mógł im mieć tego za złe. Byli zaprogramowani by słuchać rozkazów. Mimo wszystko jednak...zabrak był wdzięczny Mocy, że na pokładzie był też ktoś o prawdopodobnie bardziej otwartej osobowości. Czyli kobieta. Sam jeden z A'denem pewnie by zaczął wariować.*


Droideka? I'm lovin it!
A tak wygląda Aru bez żadnych kapturów itp(pełny art, w mojej kp):

http://img641.imageshack.us/img641/5713/arurua.jpg

Offline

 

#29 2012-06-01 15:06:07

Morkai

Niezależny

207873
Zarejestrowany: 2012-05-29

Re: Hangar C-27

JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ PO WYDARZENIACH KTÓRE WCZEŚNIEJ ZASZŁY W TYM MIEJSCU


- Ostatnia szansa - rzekł niski głos.
- Pierdol się - warknął Morkai, splunął krwią i spróbował się podnieść pomagając sobie prawą ręką. Czemu tylko prawą? Lewą nie za bardzo by sobie pomógł - kończyła się tuż poniżej łokcia. Co prawda, odcięte przedramię leżało tylko kilka metrów od niego, ale nie wykazywało chęci pomocy.
W końcu udało mu się wstać. Chciał walczyć, ale nie miał broni. Mroczna postać wyłaniająca się z mroku kilka metrów dalej uniosła prawą rękę. W lewej trzymała miecz świetlny o czerwonym ostrzu.
Zaczęła się śmiać.
A Morkai znowu upadł, w chwili gdy błękitne błyskawice przeszyły jego ciało.
Czuł ból. Niewyobrażalny ból. Chciał krzyczeć, lecz nie mógł. Chciał... chciał umrzeć, ale ta łaska nie była mu dana.
- Lubiłem cię, mój uczniu. Ale musisz zapłacić za swą zdradę...

Obudził go odgłos ciężkich kroków.
- Ej, jednoręki, wstawaj!
Mężczyzna leżący na koi nie odpowiedział na wołanie.
"- Cholera" - zaklął w myślach. Znowu męczył go ten sam koszmar. Codziennie, właściwie to odkąd udało mu się uciec od swojego byłego Mistrza. Każdej nocy walczył z nim na nowo. I przegrywał. A potem Mistrz torturował go piorunami mocy... I tak codziennie. Całe szczęście, że jego skrzywiona psychika mogła sobie z tym poradzić. Ktoś słabszy dawno by już zwariował.
- Jednoręki! Wylądowaliśmy!
- Słyszałem za pierwszym razem - rzekł w końcu "budzony". Z tego co słyszał nadgorliwy marynarz zbliżał się, by krzyknąć mu do ucha albo, co gorsza, potrząsnąć. Wolał tego uniknąć.
- Miałeś zamknięte oczy, myślałem, że śpisz... - Leżący prychnął pogardliwie.
- Nie trzeba mieć otwartych oczu, by "widzieć".
- Yyy... - Matros nieprzyzwyczajony do umysłowego wysiłku jął się zastanawiać nad słowami pasażera. Po paru chwilach wreszcie sobie odpuścił. Zadanie przekroczyło jego możliwości. - Ten... No... Kapitan chciał się z tobą zobaczyć.
- Mhmm... - usłyszał w odpowiedzi. Marynarz wpatrywał się w leżącego przez chwilę, aż się znudził i sobie poszedł. - Nareszcie - mruknął tamten, otworzył oczy i zaczął schodzić z koi.
Nie lubił towarzystwa przemytników. Nudzili go. Nie ten poziom po prostu. Raz słyszał jak przechwalali się jak to przemycali towary przez granicę celną. Jeden z nich wyjawił, że włożył sobie towar do... Zresztą nieważne.
Te opowieści nie były ani trochę zabawne. A może to Morkai nie miał poczucia humoru?
Tak czy siak nie miał ochoty z nimi rozmawiać. Unikał ich. Przez całą podróż leżał na koi, sporadycznie z niej wychodząc, by coś zjeść. W tym czasie zdążył wymyślić dziesiątki sposobów na wymordowanie całej załogi tej kupy złomu.
Mieli szczęście, że nie potrafił jej pilotować.

- Dotarliśmy na Nar Shaddaa - rzekł z uśmiechem kapitan przemytniczego statku. Najwyraźniej jemu też nie bardzo odpowiadała obecność Morkaia na statku. Ale pasażer dobrze płacił. I przy okazji, było w nim coś strasznego co nie pozwalało podciąć mu gardła i wyrzucić gdzieś w przestrzeni kosmicznej.
- Wiem - odparł krótko jego rozmówca.
- Tu właśnie opuszczasz "Mroczną Gizkę", prawda? - Cała załoga podsłuchująca tuż za ścianą wstrzymała oddech...
- Tak. - I wypuściła go z wielką ulgą.
- Noo... więc życzę powodzenia, szerokiej drogi i tak dalej.
- Obejdzie się. - Mężczyzna odwrócił się i postąpił kilka kroków w kierunku wyjścia. Nagle się zatrzymał i ponownie spojrzał na kapitana.
- "Mroczna Gizka" to okropna nazwa dla statku. Zmień ją, Sal.
- Nie rozumiesz! To nawiązanie! Gdybyś uważniej słuchał tego co mówiłem, wiedziałbyś, że... - Kapitan prawdopodobnie zaczął by opowiadać jedną ze swoich niestworzonych historii, lecz Morkai po prostu odwrócił się i wyszedł.
Nie interesowała go opowieść kapitana. Zapewne była równie okropna co nazwa jego okrętu.

Na Nar Shaddaa śmierdziało. Tak przynajmniej wydawało się Morkaiowi, który przez większość życia mieszkał w dużo czystszej okolicy. Jednak nie przejął się tym zbytnio. Ot, drobna niedogodność. Był pewien, że niedługo się przyzwyczai do tego zapachu.
Miał zamiar tu pozostać przez jakiś czas. A jeśli dobrze pójdzie to przez dość długi czas.
Na razie jednak, zamiast rozmyślaniem trzeba było się zająć znalezieniem jakiegoś lokum. I może, przy okazji, jakiejś pracy?
Skierował się przed siebie, zamierzając po drodze zaczepić jakiegoś mało groźnie wyglądającego tubylca i zapytać gdzie znajduje się najbliższy bar.

Offline

 

#30 2012-06-01 19:36:22

EFECTOR

Admin - MG

8613013
Zarejestrowany: 2010-04-05

Re: Hangar C-27

*Tubylców było co niemiara. To już niestety wyższy poziom niz zapijaczeni przemytnicy. Tutaj dla samego przeżycia trzeba być łotrem i mieć twardą dupę, o chytrości nie wspominając. Próbowali także ci słabsi, ale zazwyczaj szybko odpadali.
Po opuszczeniu lądowiska Morkai znalazł się na podrzędnej ulicy gzie przy poboczu stał rozgrabiony do samej cerupy areowóz, dalej jakichś dwóch osiłkow zajętych było rozmową. Ich lepiej nie zaczepiać Ale jakieś 20 kroków za nimi kręciła się siedziała na chodniku samotna postać…*


http://ewok.reaktywacja.rpg.w.interii.pl/mottodzony1.bmp

Offline

 
PBF Guild

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
komornik Warszawa noclegi ciechocinek przeprowadzki warszawa