Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
*kilku, może nawet kilkunastu powtykanych w ciemność zbirów zwanych cieniami celowało w Seathena. Gdyby nie nieubłagany czas pewnie i z niego zrobiliby przedstawienie grożąc mu śmiercią czy jeszcze gorszym uszkodzeniem biednej Sel. Śmierć widsiała w powietrzu. Ale za chwile Szef Cieni szepnął cos i wszystkie lufy opadły, a humanoid skiną głową*
Puścimy cie teraz, i pozwolimy uratować im zycie. To jest właśnie rola dla Ciebie, jako ze pokazałeś ze jesteś w stanie zachować zimna krew. Nasze wybory kształtują naszą rzeczywistość. Kobdar – podziękujesz mu. Uratował wam życie *wskazał ręką w ciemność, gdzie pojawiły się światła areowozu dostawczego prowadzonego przez jednego z cieni. Raz jeszcze skinął głową w kierunku Siwego, po czym odszedł. w jednej chwili wszystkie koszmary odlechały w noc areowozem. Po kilkunastu sekundach na nowo rozświetliły się latarnie. Za kilkadziesiąt – Dziupla stanęła w płomieniach. Jakim cudem? Na pewno prostszym niż by się zdawało. Pamiętajmy ze Zin trzymał tam butle z tlenem, wiec lepiej jak najszybciej zabrac się z tego miejsca.*
Butle wybuchną za 3 kolejki. Lepiej uciekajcie, bym nie musiała opisywać obrażeń. Na dzien dzisiejszy dziękuję za sesje i dobranoc
Offline
Zin w końcu wstał, opierając się na swojej jedynej, lewej dłoni. Trzeba będzie uciekać, skoro butle niedługo wybuchną. Z tego co kojarzył sobie, to ktoś nieopodal zakupił pusty lokal. Lepiej, by ktoś tam był. Może tam dostaną pomocną dłoń. Podszedł od nieprzytomnej Sel. Odkrył ją i rzucił do jej brata.
-Weź ją. Zaniesiemy ją tam. Do tego pustego lokalu. Byle szybko, bo zaraz wszytko pierdolnie.-Powiedział do niego. Mała sama może iść. Niestety Zin nie mógł nic zrobić. Jego obrażenia byłby zbyt poważne. Nie mógł niczego dźwignąć, ani dobrze obaczyć, bo w końcu na świat patrzy tylko jednym okiem. Smutno mu było, ale trzeba było żyć dalej i szukać jakiegoś medyka, albo kogoś kto zna medyka. Pierwsza musi zostać opatrzona Sel. Zin poczeka na swoją kolej, ona była najważniejsza. Ważne, że przeżyli. To przynajmniej było jakieś pocieszenie. Zin odwrócił się. Użalał się nad sobą i żałował decyzji, które dziś popełnił. Trzeba żyć dalej, ot co.
Offline
Zwykły obywatel
NIe podobało jemu się to że celowano w niego, no ale nie mógł raczej nic poradzić. Obserwował ich tylko i czekał na ewentualną śmierć, lecz śmierć nie nastąpiła i tylko słuchał co tamten mówi. Niektóre słowa były prawdą, sami decydujemy o swoim losie, własnymi podejmowanymi decyzjami.
- dziękuję...
No i tamci zniknęli a ten musiał po prostu jakoś wykaraskać się. Słysząc Zina spojrzał na niego, ale Seathen już był w drodze do Sel, którą już po chwili chwycił na ręce i ruszył do lokalu. Wszedł do środka i położył na podłodze. Blaster później znajdzie, teraz zająć trzeba się Sel. Zdjął z siebie koszulę, rozdarł ją na większe pasy. W końcu byli a raczej powinni być w tym budynku bezpieczni. Nieco Sel rozdarł kieckę i tak już sie do niczego nie przyda. Podwinął resztę maeriału i widział krwawiącą ranę. Material drugiej części kiecki podarł na dwie części, złożył ją i przyłożył do wlotu strzału a później do wylotu, później rozdartą koszulą nieco związał, niczym bandażem aby ucisnąć ranę i zatamować krwawienie z obydwóch "dziur".
- na poczatek to musi wystarczyć... trzeba do szpitala...
Offline
Dzieciak
Dziewczynka dalej tuliła się, ale sama była już mokra od krwi kobiety. Podniosła sie nieco a rączki oparła na boku Sel po czym zaczęła nią potrząsać.
- Pani Selene, Wstań.. obudź się, proszę... boję się... cicho się zrobiło
No cóż, mała była przerażona więc nie myślała że kobieta może się nie obudzić, a miała nadzieję że właśnie tak się stanie - że obudzi się. W końcu ktoś ich odsłoni, a ona przestraszona wtuliła się w kobietę. Widząc jednak gdy to Zin, jakiś taki zmarnowany wstała i delikatnie się do niego przytuliła. Później razem z nimi udała sie do owego pustego lokalu widząc jak jest noszona przez obcego mężczyznę na rękach. W lokalu po prostu skuliła sie pod ścianą i powoli się kiwała w pród i w tył
Offline