
Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Zwierzak
Czekała z ekscytacją, a kiedy Ed zapalił dodatkowe lampki radosne klekotanie Urgi było nagrodą. Cieszyła się i to bardzo, bo dawno nie widziała nic ładnego, a ostatnio miała dużo stresów więc khlaweczi było dobrą odskocznią. Przebierała z radości przednimi łapkami i cała się prężyła patrząc jak zaczarowana na lampki Eda
-Urga kocha Ed!
Wyraziła ze szczęściem w głosie. Całkiem zapominając już o strachu i smuteczkach.
Offline
Biznesmen
*Ed tez nagrodzil Urgę. A raczej jej podziękował za entuzjazm – mruknieciem. Ed, jak już ustalono – był zywą istota, tak samo jak każdy potrafił się cieszyć. Teraz po prostu zbierał informacje z sensorów o baraszkujacej mu na głowie Urdze. Ten dotyk był przyjemny. Uspokajał. Troche wiecej mu było trzeba niż Urdze, by zapomniec, ale już było lepiej*
Offline
Zwierzak
Była niezmordowana, cieszyła się i będzie się cieszyć tak długo, jak długo diody będą ją zabawiały. Baraszkowała przez ten czas, nawet przenosząc się między działami, oczywiście depcząc przy tym Edowi po głowie. Ale taka już była ruchliwa jak ją coś interesowało.
Offline
Biznesmen
*A on był bardzo cierpliwy. Zatrzaski na nogach zamknęły się, działa nieznacznie opadły. Teraz zdawał się być odprężony. Byli z Urgą sami, Urga była zadowolona. On nie myślał za bardzo o niczym. Wpatrywał się w grodzie. Obraz mu uciekał, bo tryb spoczynkowy wygaszał większość funkcji, w tym ograniczal postrzeganie, by wszystko miało okazje troche „ostygnąć”.
Dla Eda było to tropcie ryzykowne, ale widać zaufał jednak temu miejscu. Tak na chwilę*
Offline
Zwierzak
Ed mógł mieć też o tyle więcej pewności, że Urga nie spała tylko szczęśliwa brykała po nim, więc jak coś się będzie działo złego, to na pewno podniesie alarm. Nie zauważyła, że Ed się "zdrzemnął", tym bardziej, że w pewnym momencie ułożyła się mu na dziale i leniwie już wpatrywała w diody.
Offline
Biznesmen
*A one migały i migały. Stali tak sobie sami w Sali przeładunkowej. Kusz opadł na stopy dropia. W ogole zafundował mu podkolanówki z kurzu, kiedy rosa połączyła się z pyłem.
Osobliwy i troche rozczulający nawet widok – stworzonko na olbrzymim droidzie*
Offline
Mistrz Jedi
*Po kilkunastu może nawet godzinach od zniknięcia Hakona, pojawił się on w Sali przeładunkowej, zmierzający od strony korytarza zdewastowanego przez Eda. Wyglądał na jednocześnie zmęczonego i szczęśliwego. Ujrzawszy droida, uśmiechnął się serdecznie bo iście rozczulająco w rzeczy samej Urga wyglądał. Zakurzony i brudny jedi począł podążać w ich kierunku*
Offline
Zwierzak
Usłyszała, a może po prostu wyczuła że ktoś idzie i podniosła łeb by się rozejrzeć. Poznała kto, więc uniosła się w końcu na łapkach.
-Aaaaakooo... A Malit byh be i byh mówi Ed ne ma. A Ed byh ne. I Urga ma kuku bo inny.
Zaczęła mu żywo opowiadać z pretensją w głosie. Ale z Eda się nie ruszyła.
Offline
Biznesmen
*ED zas bokiem stał wiec siła rzeczy Hakona nie widział. Gdyby miał sprawne wszystkie oka to owszem, ale teraz nie, wiec Urga go zaalarmowała. Po tym już z radosnym pomrukiem ruszył swoje ciężkie cielsko, i kolem najpierw nakierował się na Hakona, i utrzymał kurs by do niego się doczłapać, wyraźnie łaknąc jego kontaktu. Był teraz niczym wielka, oswojona bantha*
Offline
Mistrz Jedi
*widząc, jak się rzeczy mają, przystanął, pozwalając Edowi być stroną aktywną w powitaniu, zas uwagę i słowa zwrócił do Urgi*
Malkit tak się zachował? Ale brzydko, nakrzyczymy na niego…a co był Ed nie? Gdzie Ed był, co, staruszku? *kiedy Ed się zbliżył, wyciągnął Hakon rękę by pogładzić metal*
Offline
Zwierzak
-Urga ne we. Urga byh sama! A inny kuku Urga.
Skarżyła się dalej, jadąc sobie na Edzie do Hakona. I wcale nie uciekała. Ba, też chciała być pogłaskana.
Offline
Biznesmen
*Edzik strasznie chciał być pogłaskany. Czuł się źle, został tu z Urgą sam, wcześniej wyrwano go z tego miejsca w jakieś zupełnie inne, do obcej istoty… Tak oparł obłe „czoło” o tors Hakona jakby chciał wejść mu pod ramie*
Dużo się działo. Znaleźliśmy kolejna osobe. To coś, Wielki Administrator zwabił mnie do zamkniętego korytarza i poprowadził do ogrodu botanicznego… tu jest ogród. Żywe drzewa… znalazłem tam gołego imperialnego. Aspen się nim zajał, bo doszło miedzy nim a Urgą do siłowej wymiany poglądów… *Akcje z robakiem dyskretnie pominął* No a Ty? Zrobiliście to? Gdzie ten dziwny facet?
Offline
Mistrz Jedi
*Hakon tez chciał być pogłaskany ale wiadomo ze mistrzów Jedi się nie głaszcze, wiec podniósł ręce – jedna ręka jedno a drugą drugie zaczął głaskać, pozwalał się przytulać, popychać, ogólnie czułości nie szczędził i wręcz karmił się ich miłymi uczuciami, tą słodką tęsknotą i powitaniem. To było niesamowite w Mocy*
Oj, Urdze kuku? Biedna Urga, pogłaszczemy i nie będzie bolało. Wielki Administrator nazywa się Darr tah. Przedstawil się nam. Zrobiliśmy to co zamierzaliśmy. Chyba… głownie nakręcałem druty na szpulki. Nie wiem, po co *uprzedził ewentualne pytania po czym poklepał Eda od spodu, pod brodę i zaśmiał się* Ale ty jesteś brudny… ogród botaniczny? Darr tah zaskakuje coraz bardziej. Gdzie Ashen? Czuje, ze powinienem z nim porozmawiać o naszym przyjacielu. A Zin? Wybrał towarzystwo własnego statku niż nasze. Widac jesteśmy nieokrzesani… *pac pac – palcem w siatkę droida, jakby mówił: nie panujesz nad sobą, straszysz ludzi i masz – oto skutki! Chodź Hakon wiedział, ze to nie tak. Ale dobry przykład*
Offline
Zwierzak
Bardzo się łasiła, bo dawno nikt jej nie głaskał. A przy tym wpychała się na Hakona mocno, bo tylko tak mogła poczuć że jest w ogóle dotykana.
-Urga ce szewa.
Wmieszała się tylko tyle, bo reszty nie rozumiała o czym mowa.
-Urga dobha. Urga polowała, a inny kuku.
Skarżyła się dalej i postawiła powoli płyty pancerza na szyi, odsłaniając coś w rodzaju skóry pomiędzy nimi i właśnie tą częścią teraz wpychając się na Hakona. W jego gestii było uważanie na ostre krawędzie płyt.
Offline
Biznesmen
*dobry przykład? Dupa tam, jakby Edowi zależało na jakimś tam mechaniku za złamaną dychę co mu będzie w śrubki zaglądał i wypytywał o układ zasilania. Żadna tam podnieta*
A niech spada na drzewo malować liście na zielono. Wole mieć mniej kolegów, ale dobrych *kolejne mrukniecie, i natarczywe naparcie łba na ciało jedi*
Brudny, no, ty też nie czystszy. Na mnie to przynajmniej wyschnie i opadnie. Ashen wziął młodego i Malkit i poszli na statek, Urga go trochę poszatkowała, ale nic mu nie jest. To znaczy tego nowego.
Offline