Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Zwierzak
Rozglądała się niezbyt uważnie, bo póki co nie zobaczyła niczego co przykułoby jej uwagę. Ale po chwili zeskoczyła z Eda i zaczęła samodzielną wędrówkę z językiem przecinającym powietrze. Czuła mnóstwo nowych zapachów i musiała je wszystkie koniecznie zbadać.
-Edooo.. Urga szuuuje inny.
Offline
Biznesmen
*Bardzo się starał ale z powodu kulawej nogi nie wychodziło to idealnie i było Eda słychać. A ten – niby nie robil nic złego – ale nie chciał być usłyszany. Na razie nie chciał się na nikogo natknąć*
Urga, ciiicho bo nas zobaczą. *I dalej człap człap człap i w kierunku korytarzy ciągnął*
Offline
Zwierzak
-Cooooooo?
I podbiegła w towarzystwie radosnego uderzania pazurami o podłogę. Kręcioła w ogóle dostała bo biegała wokół Eda jak szalona, dla czystej zabawy i chęci ruchu.
Offline
Biznesmen
*Na początku troche Eda skołowało bo nie nadążał za nią wzorkiem, bo jak wiadomo niestety ale Ed biedny był i łapał wzrokiem tylko 60 stopni, wiec musiał się narozglądać by widzieć więcej koło siebie*
Cicho, Urga! Cicho bądź! Bo przyjdzie… *czym by ją tu postraszyć…* …Mace Windu. Jak cie usłyszy to przyjdzie i cie zabierze. Ciii, bo przyjdzie…
Offline
Zwierzak
Zatrzymała się przed nim, wachlując spokojnie ogonem i przekrzywiając łepek.
-Szyszie Mesindu?
Zaterkotała zdziwiona i aż na tylne łapy się podniosła.
Offline
Biznesmen
Tak, przyjdzie Mesindu, wiec ciiicho, chodź, idziemy cichutko do korytarza… za Edem… *I ruszył, wysoko podnosząc nogi i bardzo delikatnie je stawiając. Nie było to bezgłośne, ale widać było gołym okiem, ze Ed się stara być jak najciszej. I kiedy już niemal osiągnęli miejsce z którego można było ropzejśc do korytarzy to…*
Stać! Brak aktualnej przepustki. Dżony nie ma cie w bazie danych. Masz zakaz wstępu w dalsze rejony okrętu!
*rozległ się cienki, śmieszny głosik produkowany przez syntezator mowy droida, zgoła innego niż Ed…
brązowa kula wytoczyła się z ciemnych korytarzy i momentalnie wyodrębniwszy nózki, rozwinęła się w postać insektoidalnie wyglądającego droida bojowego typu droideka. Lśniący, owalny pancerz, dopieszczone tłoki ramienne, gładkie, niezaoliwione kable i ulepszone karabiny pod którymi widać było po trzy zwisające luźno, rozcapierzone cienkie palce. Niewielki łepek o trzech diodach oczu nieskażony intelektem wpatrywał się w otwór sensoryczny Eda, który to w zdumnieniu cofnął się o krok*
Offline
Zwierzak
-Urga siiiicho.
Poinformowała biorąc to za zabawę. Więc zaczęła przedrzeźniać Eda i też wysoko podnosiła łapki, przez co stukanie było głośniejsze, ale za to szuranie pazurami mniejsze.
Jako że Dżony ją wystraszył od razu podniosła się na tylne łapy, postawiła pancerz i zasyczała ostrzegawczo. Nie ma siły na zaskoczoną Urgę.
Offline
Biznesmen
*Nop i można bylo powiedzieć, ze Mesindu przyszedł. Tylko ze nie był to Mesindu.
Ed tez dał się zaskoczyć, prócz kroku do tyłu warknął, ale nic poza tym, nie wpadł w żaden szał, za to logika mu podpowiedziała, żeby nie skakać, bo droideki gryzą. Strzelają w sensie. A Ed nie miał jak oddać, a przynajmniej ogniem. I już go ten robocik wkurzał, ale co mu zrobisz*
Jestem własnością Darvena, mały, zjeżdżaj…
*Dżony, piękna lśniąca wizytówka statku niespecjalnie przejął się zarówno Urgą, jak i Edem, i tez warknął, z tym ze trochę mniej wiarygodnie niż Ed, przy którym wydawał się malutki mimo że była to duża, około 400 kilowa maszyna*
Ale dziecków nie wolno! Punkt 45 odnośnik „k” do regulaminu okrętowego *zaznaczył z naciskiem, wyciągając pneumatyczne ramie by chudym palcem wymierzyć w Urgę. Dżony nie miał rozkazów strzec statku przed obcymi, no ale wzbudzili jego nieufność, wiec zareagował. Zmiana polaryzacji światełek świadczyła o tym ze teraz na Urge spojrzał. EDa uznał za zwykłego droida wiec nie zaszczycił go większa uwagą.
I o ile Ed miał jedno światełko, to Dżony był jednym wielkim chodzącym khlaweczi – już sam jego pancerz lśnił jak nerfie jajca, a pod szyją dwa aktywne ekrany cyfrowe odtwarzały animację podążania pomarańczowej plamy z dołu do góry…*
Offline
Zwierzak
Widziała oczywiście, że Dżony cały lśni, błyszczy i jeszcze świeci, ale teraz czuła się zagrożona. A że ten ani się nie cofnął, ani nie ustąpił i jeszcze wymachiwał czymś, to zasyczała ponownie i uderzyła ogonem o podłogę, co w tej pozycji robiło więcej hałasu.
-Tu Urga! Inny sio!
Wyartykułowała ostrzeżenie i lekko się ugięła na tylnych łapach by skoczyć na Dżonego. Bo i skąd miała wiedzieć, że on coś może jej zrobić? Pachniał podobnie do Eda, wyglądał jak krzyżowka Eda i Urgi i świecił, ale Urga czuła zagrożenie.
Offline
Biznesmen
*Ale nas zaraz ściągnął – pomyślał, obserwując całe zajscie. na domiar złego spotkali teraz osobnika jeszcze „mądrzejszego” od Urgi. Niestety, Dzony swoim rozumkiem nie obejmował tego, że Urga rozmawia inaczej. Ale to nie był problem Dzonego. To był problem Eda który powoli, tracąc kontrole zbliżał się do granicy opanowania*
Dżony, spierdalaj ty mi stąd, bo powiem Darvenowi i dostaniesz po dupie.
*I wtedy, o ile dobrze autor zrozumiał, Urga skoczyła na Dżonego, na co Dżony zareagował odpaleniem bariery, wiec Urgę nie tyle popieściło, co Zatrzymało. No i bariera buczała*
Od Dżonego to proszę spierdalać! *zwrócił się do Urgi, tupiąc niezbyt efektownie jedną trzech nóżek. Edowi na razie jakby spokój dał,. Nie szykował się do strzału, bo mu nienawiść do droidów niechcący wykasowano… acz, w głębi procesora to już do niego niechęć czuł. I z całą pewnością wzajemną, bo Ed charchotał jak stara pila maszynowa*
Offline
Zwierzak
Urga oczywiście nie oparła się barierze i wylądowała na podłodze przed Dżonym. Tyle, że buczenie działało na nią tak, jak to od pola siłowego, któe miało jej służyć za "zagrodę". Cofnęła się potrząsając łbem i słaniając się na łapach dopóki nie odsunęła się na stosowną odległość. Piszczała przy tym jakby wzywała resztę stada na pomoc. Uważała, że mają poważny problem. Chciała tylko pozwiedzać, a tu ktoś z miejscowych ją zaatakował bez wstępnego ostrzeżenia. A za atak wzięła nagłe zaskoczenie i rozwinięcie się z kulki. To tak, jak ona gdy stawała na łapach.
Offline
Biznesmen
*O to do Dżonego to i Ed miał pretensje, warczał, charczał, i w końcu Urgę zawołał*
Chodź, Urga, wskakuj *zaprosił na wskoczenie mu na ramie, i zaczął obchodzić Dżonego łukiem Az do korytarzy.
Pole zostało dezaktywowane*
Dżony tak nie lubi! *znowu wyciągnął długi palec w kierunku Urgi*
Tu Dżony pilnuje porządku! Dżony ma was na oku Dżonego!
*Ed, będący już u wlotu do korytarza, niczym u bram wolności, warknął gniewnie*
Spierdalaj, Dżony! *rzucił, na co, co dziwnym było, Dżony zaraz niemal podskoczył*
Rozkaz rozkaz! *Rozkaz rozkaz było czymś tak uwielbianym przez Dżonego, ze nie umiał się temu oprzeć, jak zabawie w cel, tym bardziej ze dawno już się w to nie bawił, tak wiec zaraz z trzaskiem przeszedł tryb kołowy i odpaliwszy silniczki repulsorowe potoczył się wgląd Hangaru z zawrotną prędkością, a chytry Ed w tym czasie dał nura w korytarze*
Offline