
Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Gdyby ktoś faktycznie chciał ukraść protezy Garrettowi to by to już dawno temu zrobili i żaden paralizator czy blaster by im w tym nie przeszkodził. Bo po co komu żywy i wyrywający się człowiek? Kula w łeb i święty spokój. Tutaj w nosie mieli jego protezy, wiele osób bywało znacznie gorzej pokiereszowanych niż on, niektórych nie stać było na protezy, więc chodzili z kikutami na wierzchu. Inni mieli jeszcze staroświeckie protezy, strasznie groteskowe. A najtwardsi łowcy nagród czy najemnicy mieli tak zmechanizowane niektóre części ciała, że wyglądali przerażająco. Ale to były tylko pojedyncze osoby wyróżniające się z tłumu, którego w żaden sposób nie można było opisać jako szary czy nudny. Paleta barw, galeria przeróżnych obcych ras, każda z nich mająca własny styl ubioru. Tutaj bardzo łatwo można było się wtopić w tłum, bo nawet osoby w najbardziej krzykliwych kreacjach w ogóle się nie wyróżniały. Spokojne można było dotrzeć do wyjścia, gdzie tak jak wcześniej stały taksówki czekające na klientów.
Offline
Pirat
Jego protezy wyglądały schludnie, cywilizowanie. Nie było widocznych żadnych elementów konstrukcji, wszystko było skryte pod wspaniałym oraz wytrzymałym tworzywem. Jego ramiona pomimo ustalonej siły na zwyczajną ludzką, miały zdecydowanie większą wytrzymałość. Przy uderzeniu nic nie krwawiło, a pęknięcia korpusu były tak drobne, że wystarczy jedynie zmiana panelu raz na jakiś czas. Poza tym, praca hakera nie jest profesją inwazyjną fizycznie, dlatego też nie miał wielkiej możliwości uszkodzenia sobie swoich protez. No chyba, że mocniej przywalił w swoją klawiaturę. Metalowe protezy były o wiele potężniejsze, jednak nie przemawiały one do Garretta. Wolał wyglądać w miarę normalnie, niż chodzić z ogromnymi, nadludzkimi protezami o zdecydowanie większych możliwościach bojowych. Nie wiedział, gdzie miałby spędzić ten wieczór. Oczywiście...Chciał pooglądać wspaniałe kobiece ciała, napić się dobrego alkoholu. Wiedział, że takich lokali tutaj nie brakuje, nie wiedział jednak, na który się zdecydować. Ba! Nie wiedział nawet, gdzie się takowy znajduję. Dlatego też, zaczepił jednego z przechodniów.
-Gdzie tu można się zabawić?-Spytał. Krótko i zwięźle...Tak jak miał to w zwyczaju.
Offline
Zaczepionym przechodniem okazał się starszy człowiek, tak gdzieś pod pięćdziesiątką, w schludnym garniturze i z teczką w ręku. Zmierzył Garretta od stóp do głowa potem jego twarz wykrzywiła się w pogardliwym grymasie.
- Spieprzaj pan, śpieszę się. Biuro turystyczne sobie znalazł...
Prychnął jeszcze a potem odszedł, znikając gdzieś w tłumie. Najlepiej by było zapytać jakiegoś sklepikarza lub właściciela małych budek z żarciem na wynos, bo takich to nie brakowało tutaj w porcie. I przy każdej stały małe kolejki głodnych osób.
Offline
Pirat
Mężczyzna nie okazał się jednak przyjemniaczkiem. Co prawda, nie dziwił mu się. Pewnie się gdzieś śpieszył, a tu jakiś idiota pyta go o miejsce dobrej zabawy. Rozejrzał się po porcie, fakt...Znajdowało się tutaj dużo małych barów z fastfoodem. Co prawda, Garrett za takim jedzeniem nie przepadał, ale chciał napić się dobrej kawy. Być może tutaj taką dostanie. Nawet jeśli nie, to może dowie się czegoś ciekawego. Czasami warto posłuchać tego, co ludzie mówią dookoła. Ich informacje mogą być czasem niezbędne do osiągnięcia danego celu. A Kalosi był raczej typem słuchacza, niż mówcy. Podszedł do jednej z budek, poczekał w kolejce. Kiedy doszedł do lady, rzucił.
-Kawa, czarna i bez cukru. Proszę.-Ostatnie słowo wypowiedział w tak drastycznie uprzejmy dla niego sposób, że tłum powinien chyba bić mu brawa. O ile oczywiście by go znali. Podobnie jak jego oszczędność słów, niechęć w okazywaniu swoich emocji w sposób niewerbalny była równie spora. To jednak nieważne, miał zamiar posłuchać motłochu szlajającego się po okolicy.
Offline
Nikt tam na Garretta uwag nie zwracał, każdy zajęty był swoimi sprawami. A stojąc w kolejce mógł podsłuchać kilku rozmów. Jedna z nich dotyczyła nowego modelu frachtowca produkcji koreliańskiej oraz osiągów tej maszyny. Generalnie można wywnioskować, że rozmawiajacy byli chyba przemytnikami, bo bardzo interesowały ich możliwosci przeróbek danej maszyny.
Kolejna grupka rozmawiała o niedawnym meczu w Limmie i o przegranie lokalnego zespołu o nazwie "Jastrzębionietoperze Zarecka". Rozmowa ta była generalnie nudna i jedynie osoby zorientowane w miejscowej lidze mogłyby dowiedzieć się czegoś ciekawego.
I Tak w końcu Garrett dostałsię do kasy, sprzedawca zamówienie przyjął, kawę przygotował, rachunek wystawił i kubeczek podał klientowi. Napój ten zły nie był, ale zdecydowanie nie była to najlepsza kawa w okolicy.
Offline
Pirat
W takim razie, niczego ciekawego się nie dowiedział. Pozostawało mu jedynie zapłacić, tak też uczynił. Chwycił za kubek i zaczął powoli siorbać kawę. Co prawda, nie był to trunek najwyższych lotów, ale wydawało mu się, że lepszej w tej okolicy nie znajdzie. Nie raziła mocno paskudnym smakiem, kopała. Czyli zawierała dwa najważniejsze elementy fenomenu kawy. Haker nie orientował się w ogóle w Limmie. Banda idiotów biegająca za piłką w ogóle go nie interesowała. Wolał zdecydowanie oglądać damskiego tenisa, albo siatkówkę. To zdecydowanie bardziej przyśpieszało tętno niż horda spoconych mężczyzn różnych ras biegająca z jednej strony boiska na drugą. To jednak nieważne.
-A...Jeszcze jedno. Gdzie tu można sobie wychylić kielicha, co?-Spytał właściciela budki.
Offline
Sprzedawca, który obsługiwał następnego klienta rzucił tylko okiem na Garretta a potem mruknął oś pod nosem o pieprzonych turystach, ale po chwili odpowiedział.
- Wszędzie, zależy czego szukasz. Różnych kantyn, spelun czy klubów jest tutaj więcej niż normalnych sklepów. Wyjdź na ulice to zobaczysz oczojebne neony, łatwo trafisz
No i to by było na tyle jeśli chodzi o uniwersalny przewodnik po Nar Shaddaa. Tutaj raczej ludzie nie byli zbytnio chętni do pomocy, każdy zapatrzony był w swoje sprawy. No chyba, że sypnie się kredytami, wtedy to już inna rozmowa.
Offline
Pirat
-Nie chodzi mi o jakąś spelunę. Myślę nad czymś...Bardziej, no...-Miał na myśli miejsce bardziej eleganckie, gdzie ludzi z mniejszą zasobnością portfela po prostu się nie wpuszcza. Nie, żeby coś do biedniejszych miał, jednak skoro miał jeszcze kredyty, to po prostu chciał się dobrze zabawić. Poza tym, w tej całym niewinnym powodzie pojawienia się go w jakimś drogim lokalu była skryta jeszcze jedna sprawa. Mianowicie. W takim miejscu zdecydowanie łatwiej będzie znaleźć kogoś zainteresowanego usługami hakera, lub kogoś, kto chce zdobyć jakieś informacje drogą elektroniczną. Niemniej jednak, miał nadzieję, że wskazane będzie mu takie miejsce i sprzedawca go nie zawiedzie. Cały czas zastanawiał się jednak, gdzie znajduje się Shakti. Przecież bez niej nigdzie się nie ruszy. Zbyt mocno przyzwyczaił się do jej towarzystwa.
Offline
No cóż, sprzedawca po raz kolejny obdarzył go swoim oceniającym spojrzeniem a potem tylko wystawił rękę w chyba bardzo dobrze znanym wszystkim geście "daj forsę". Nie był zainteresowany udzielaniem darmowych informacji, więc albo Garrett płaci albo niech spierdala, szukając innego frajera. Chociaż z drugiej strony te informacje nie było jakieś wyjątkowo cenne czy tajemnicze, ale mimo to zasada to zasada. Chcesz coś wiedzieć - płać.
Offline
Pirat
No tak ze spojrzenia tego jegomościa bardzo wiele można było wywnioskować. Chciał jakieś nagrody za informacje. Być może teraz uda mu się skutecznie użyć jego neurowczepu, który właśnie został aktywowany, a feromony sprzedawcy były analizowane przez szereg elektronicznych receptorów. Wszystko sprowadzało się do tego, że przed oczyma hakera pojawił się dokładny wykaz jego charakteru. Przynajmniej podstawowych cech, które go wyróżniały.
-Wiadomo, w końcu trzeba wykarmić rodzinę, nie?-Spytał, jakby doskonale wiedział, że sprzedawca chce pieniądze. Chciał jak najdłużej przeciągać rozmowę z nim, by uzyskać jeszcze bardziej szczegółowy wynik analizy jego feromonów i innych substancji chemicznych, mogących go w jakiś sposób określić.
Offline
Sprzedawca generalnie był zestresowany, bo żył w ciągłym biegu a posiadanie stoiska w porcie nie było aż takie bezpieczne. Strażnicy byli, ale haracz oczywiście chcieli, wynajem miejsca pod budkę tez kosztowało. Do tego nieustanne denerwowanie się z powodu upierdliwych klientów takich jak Garrett. Reszta informacji zaś raczej się rozpływała, ludzie nie wytwarzali tak intensywnych feromonów jak inne rasy, poza tym był tutaj spory tłum i wiele rzeczy się po prostu mieszało.
- Tak, tak, dajesz albo wypierdalaj
Warknął sprzedawca do Garretta, podczas gdy samemu obsługiwał kolejnych klientów. Nie miał czasu na pierdoły. Był w ogóle poddenerwowany tym wszystkim.
Offline
Pirat
Kiedy jego prywatny system HUD zaprezentował zebrane dane o sprzedawcy, Garrett przez chwile obmyślał strategię działania. Była to osobowość typu alfa. Czyli tych władczych, żyjących w ciągłym stresie. Takie osoby najlepiej uspokoić i dać im do zrozumienia, że pomoc wcale nie musi kończyć się niczym złym. Tak przynajmniej wydawało się hakerowi. Nigdy nie miał okazji używać neurowczepu na kimkolwiek z Nar-Shaddaa. Tutaj rządził strach, uspokojenie i danie nadziei powinno poprawić ich stan życia.
-Słuchaj...Wiem, że masz ciężko. Trzeba opłacić "ochroniarzy", wykarmić rodzinę, zapłacić za towar, lokal i chuj wie jeszcze co. Spójrz dookoła, połowa mieszkańców tego zadupia ma tak samo jak Ty. Powiedzmy, że...Za tą informację będę winien Ci przysługę. Sporą, małą. Jaką sobie tam chcesz. Jestem hakerem, mogę wiele.-Jeśli sklepikarz potrzebował informacji, szukał na kogoś haka, lub jeśli po prostu chciał kogoś okraść z pieniędzy na koncie, mógł się zgłosić ze spokojem do Garretta.
Offline
Sprzedawca spojrzał na niego jak na debila, który postradał rozum. Jemu przysługi nie były potrzebne, chyba, że ten ktoś miał gnata i wiedział jak go używać. Chociaż z drugiej strony taka usługa mogła mu sprawić więcej problemów niż korzyści. Lepiej się nie wychylać i pracować na swoje.
- Spierdalaj, idź szukać innego frajera
Warknął i już sobie dupy nim nie zawracał. Uspokojenie tutaj raczej niezbyt mogło pomóc komuś, komu żal było dziesięciu kredytów czy dwudziestu za informacje. Chociaż z drugiej strony zawsze można przecież wydać te kredyty na zakup jakiegoś przewodnika w kiosku. Wystarczy tylko poszukać pośród sklepików kogoś, kto takie coś sprzedawał.
Offline
Pirat
Skoro w ten sposób nie zadziałało. No cóż, Garrett nie był raczej typem człowieka, który warto ulega gadaniu szaraków. Wiedział, że jego mowa była zbyt wzniosła jak dla szarego obywatela, który nie widział innej wartości poza prostym kredytem. Widział tylko w nim wartość i doskonale zdawał sobie sprawę z trudów codziennego dnia. To fakt, użycie neurowczepu poszło na marne, poza tym...Analiza trwała zbyt długo, urządzenie zaczęło oddziaływać na mózg, co doprowadziło hakera do potwornych bólów głowy, których tak mocno nienawidził. Musiał namówić Shakti na to, by wybrała się z nim do kliniki, w której zamontowano mu ten wczep. Musieli do niego zajrzeć, ponieważ bóle głowy pojawiały się ostatnio coraz częściej. A to na pewno nie sprzyjało jego pracy. Ten ból niemal go otępił, odłożył kubek na ladę i wyciągnął czip o wartości dziesięciu kredytów.
-Bierz i gadaj, byle szybko.-Rzucił. Zmrużył oczy i skrzywił usta. Walczył z narastającym bólem. Bez żadnego wspomagacza w postaci proszków przeciwbólowych raczej wiele nie ugra.
-Kurwa.-Mruknął pod nosem.
Offline
- I nie można było tak od razu?
Odezwał się zadowolony sprzedawca, odbierając swoją zapłatę, a następnego klienta poprosił o chwilę cierpliwości. Człowiek nachylił się ku Garrettowi by przekazać mu informacje, które kosztowały go tyle nerwów. A wszystko przez to, że chciał się tylko napić...
- Jeśli chcesz popatrzeć na półnagie piękności i dobrze wypić to leć do Cielesnych Rozkoszy", to najdroższy i najlepszy nocny klub w okolicy. Najlepszy alkohol serwują w kantynie "Garisso" oraz w klubie "Błękitna otchłań". A jednym z najbardziej ekskluzywnych lokali z dobrą muzyką i alkoholem jest klub "Bez Nazwy".
Wybór był nawet spory a to nie była nawet część z długiej listy lokali lepszych bądź też nieco mniej. Dzielnica, w której przebywali była na prawdę spora a lokali było od zatrzęsienia.
Offline