
Gra PBF w świecie Star Wars, rozgrywająca się w czasach Młodego Imperium.
Dzieciak
*zagadany Malkit zaraz się zawrócił i…* WIIIIIIIIIIIISK!!! *wydarł się, podskakując w Polowie drogi jak baran po czym wlazł do Taca na lóżko i zaczął się do niego lepić. Położył się tak ze Mongoł miał zad po lewej a łeb po prawej swojej stronie.*
Tepat to jest takie fu *Mruknął. Znaczenie jego nowomowy najłatwiej było czytać z kontekstu*
Offline
Oficer Imperium
Monroe skinął głową, z zaskoczeniem patrząc, jak Malkit się usadowił. Przejechał dłonią przez jego grzywę, po czym z zastanowieniem zapytał. - Czy fu tepat to coś w rodzaju Zina? - uśmiechnął się nieco złośliwie. Popatrzył na ED'a. - Długo jesteście na tym statku? - zapytałnieco bardziej rzeczowo. Nurtowało go to, podejrzewał, że jest tutaj dłużej, wskazywały na to ślady życia które wykrył na samym początku. Gdyby tutaj byli, wiedziałby o tym, musieli się pojawić chwilę po Katy, albo wcześniej. O ile Katy nie była wytworem jego naćpanego umysłu... jeśli znowu była, to wyskok z nadprzestrzeni oznaczał właśnie ich.
Offline
Biznesmen
Już trochę ponad dobę *odparł droid. Wydawało się to kilkoma dniami, może nawet tygodniami, ale była to doba. Niecała. Krócej niż Tac. Na pewno. Oni jak tu przybyli od razu łapali kilka form życia. Darr tah sam chciał, by się pozbierali. Naprowadził ich najpierw na Zina, potem Eda wysłał po Taca*
Widziałeś tu jakieś trupy? *A na temat jezyka Malkit się nie wypowiadał. Ale Malkit to sobie grabił już od dłuższego czasu i tak…*
Offline
Dzieciak
*Ucha się poruszyły, Malkit powęszył i zadarł łeb, tak ze niemal wpakował pysk pod pachę Mongoła*
No. I chuj jebany. Chuj to Ed jest też. Tata powiedział. a wiesz, so jeszcze powiedział mój tata na wujka Zina? *wyraźnie podobało mu się cytowanie swojego mądrego ojca*
Offline
Oficer Imperium
- Nie, trupy nie... Myślę, że widziałem kogoś i z nim rozmawiałem, a później ten ktoś nagle zniknął. Dziwne, prawda? - wypowiedziałswoje obawy na głos niepewnym tonem. Popatrzył na wyczyny Malkita i uniósł wysoko brwi. Zwariowany stwór. - Nie, powiedz mi. - poprosił, bo w końcu Zin to niekończący się temat, na który można dyskutować i dyskutować. W końcu Zin to chuj jebany i fu tepat, coś w tym musiałobyć skoro tyle osób wkurzał. Toż to prawie na miarę Imperatora. Obydwu wszyscy znają.
Offline
Biznesmen
Może byłeś narajany *odparł lekko Ed, jakby to było najnormalniejsze na świecie. Bo co jak co ale na wpływach toksyn i innych substancji psychoaktywnych na organizm to on znał. Wystarczy, ze gdzieś była nieszczelna odpowiednia konstrukcja, czym się Tac nainhalował i halucynacje gotowe.*
A może ON zrobił to specjalnie.
Offline
Dzieciak
najważniejsze to ze on ma mózg w chuju i jajach i śpi z facetami które myślą oni babami są i wylizuje im moszne. I ze jego po kątach jebali taką odtykaczką do kibela w oko i temu jemu wepchali mózg Az do jaj i chuja, ale mu to nie przeszkadza bo to jebliwe stworzenie – za co się nie weźmie – to zjebie *Zrelacjonował z niezmąconą powagą zielonołuski szelek*
Offline
Oficer Imperium
Monroe skinął głową na słowa ED'a ale nie wspominał o tym, że struktura nie była szczelna, a on sam sobie wstrzyknął syntetyk. Chociaż nigdy nie miał po nim halucynacji... Możliwość, że kobieta była prawdziwa wynosiła 50%. Można było to sprawdzić szukając jej statku. Chociaż ON... - Możliwe... - powiedział jakby nieobecnym głosem. Na słowa Malkita najpierw parsknął, a później zaśmiał się głośno, widać było, że był dosyć rozluźniony. Jedi poszli, więc był spokój chwilowo.
Offline
Biznesmen
*Jedi jakby się pojawili, na pewno nie zadziało by się źle. Monroe był torcie przez nich osaczony, a jedi – niezbyt inwazyjni. ED nic nie powiedział, nic nie mruknął, stal tylko w tym swoim okienku i obserwował. Dioda migała. Światło padające od tyłu eksponowało wady w opancerzeniu, ale ogólnie niewiele widać było uszkodzeń.*
Offline
Dzieciak
Jeszcze mój wujek Tang powiedział, ze wujek Zin to pierdolony cwaniak, di'kut, hakaar pierdolony, aruetii zajebany, wykastrowany ciul, pederasta i niedojebany zjeb *Jak widac wujek Tang stawiał na ilość, a tatuś – na poetyckość bluzgów*
Offline
Oficer Imperium
Monroe uśmiechał się, bawiąc się grzywą Malkita. - To ciekawe, wujek Tang jest Mandalorianinem? - zapytał z ciekawością, słowa wydawały mu się pochodzić z tego języka, ale nie miał pewności. Jedyne słowo jakie zrozumiał to "di'kut". - A gdzie oni teraz są? - zapytał niby od tak, ale to Imperialny, więc nigdy nie wiadomo, co mu tam po głowie chodzi.
Offline
Biznesmen
*Wydal z siebie jedynie pytające mruknięcie, ale nic nie odpowiedział. Tac nie opatrzył na niego, był zajęty Malkitem, wiec Ed został odsunięty od rozmowy, ale dwieście lat „bycia droidem” uodporniło go już na takie traktowanie. Nawet nie zauważył nieprawidłowości. Po prostu stał i obserwował*
Offline
Dzieciak
Jest. Ja tesz jestem. Ale ja ide. Musze siku ja. Tutaj nie można sikać, pamiętaj, Tac *oświadczył, po czym wstał, otarł się, i ruszył kłusem, zeskoczył na ziemie pod stopy Eda, rozdarł się i pooooobiegl*
Offline
Oficer Imperium
- Dobrze, zapamiętam. - powiedział z uśmiechem, odprowadzając wzrokiem stwora. Został sam z ED'em. Poprzednie sam na sam nie skończyło się dla niego najlepiej, ale nie sądził, aby to się powtórzyło. - Zin nadal próbuje naprawić ten ogromny statek? - zapytał ze zdziwieniem maszynę. Nadal uważał, że Zin może sobie najwyżej "próbować" bo statek jest za duży i zbyt zaawansowany na umiejętności dezertera. Jego optymizm irytował Tac'a, więc cieszył się że nie musi z nim znowu rozmawiać.
Offline
Biznesmen
*Przede wszystkim – zanim Ed tu wlezie to minie kilkadziesiąt sekund, może nawet minuta, przez którą można uciec. Ale to czarny scenariusz. Nie wyglądał na takiego który chciałby się rzucić. Chociaż w jego przypadku „nie wyglądał” niewiele znaczyło ale o tym jeszcze Tac nie wiedział. Kiedy Ed patrzył za Malkitem i przemieścił się, dało się dostrzec wystające druciki za prawym ramieniem.*
Tak. To nasze zadanie. Wszystkich. Naprawić statek *Powrócił Ed spojrzeniem, wiec i całym kokpitem. Czerwona kreska wykresu fonicznego, wcześniej w opisach z roztargnienia pominięta, pojawiła się w otworze pod siatką, kiedy droid mówił.*
To znaczy… naprawić… naprawić a „naprawić”… leczyć objawowo
Offline