Moc - 2016-02-16 19:28:41

Należąca do frakcji Nowych Mandalorian baza Leth znajduje się w połowie drogi pomiędzy wrogimi sobie stolicami Keldabe i Sundari. Gdy wybuchła wojna domowa, dominująca frakcja Nowych Mandalorian musiała szybko zabezpieczyć swoją stolicę przed inwazją wrogich sił. Wybór padł na niewielkie miasteczko, znajdującego się na skraju olbrzymiej pustyni. Do tej pory pokojowo usposobieni mieszkańcy zostali przesiedleni a miejscowe zabudowania przejęło nowo utworzone wojsko. Teren odgrodzono wysokim murem, wewnątrz którego znalazło się miejsce na lądowisko dla myśliwców i garaże dla ciężkiego sprzętu. Dziesiątki budynków rozlokowano na terenie bazy, zaś do ich ochrony wybudowano wieże strażnicze z zamontowanymi na nich laserowymi działkami E-Web. Nowo utworzona Baza Leth szybko stanęła kością w gardle Tradycjonalistów, którzy przez kilka miesięcy próbowali ją zdobyć. Na próżno.
Jedynym słabym punktem w tej ufortyfikowanej bazie były tylne wrota, które zazwyczaj były otwarte, umożliwiając bezproblemowe dotarcie na teren bazy konwojom ze stolicy.

Tangorn - 2016-02-21 19:19:53

Issa Maya napisał:

Ukryli się w dołach... nie mieli zbyt dużo miejsca, ale to nie przeszkadzało jej aby przez chwilę medytować - co jednak nie przeszkadzało słuchać całego planu, nie zamierzała się również odzywać. Przecież wiedzieli wszystko lepiej, nawet jej pewne obawy zignorowali. Niemniej jednak musiała się skupić, przywrócić równowagę ducha i na moment, na czas akcji przestać myśleć o niebezpieczeństwie... o tym, że te klony jakie tutaj były, mogły pozabijać Jedi... chociaż ona nie znała ich, to jednak miała obawy a gdzieś w środku rodziła się złość, bezradność... wściekłość.
Transportery nadjeżdżały, więc i medytacja została zakończona. Odczekała jeszcze chwilę, a później jak było hasło przymocowała się do pojazdu. Było trochę problemów, bo nie była przyzwyczajona by w ten sposób ukrywać się ani też do tego pancerza, ale poradziła sobie sama.

Owszem, zignorowali jej obawy, bo zwykle jedi nie bardzo znali się na prowadzeniu wojny a oni mieli doświadczenie w tego typu operacjach. W czasie Wojen Klonów przeprowadzali dziesiątki podobnych operacji. Z resztą przed realizacją tego planu oddział A'dena od tygodni nękał Bazę Pacyfów niespodziewanymi atakami snajperów, by wypadać ich obronę, czas reakcji oraz schematy reagowania w nagłych sytuacjach. Zebrane dane pozwoliły mu obliczyć idealne miejsca dywersji, by odwrócić uwagę strażników od ich pozycji. Ponadto zadbali też o to by obóz był zacieniony (wcześniej wszędzie paliły się lampy, przez co wartownicy byli łatwym celem dla snajperów. Od dwóch tygodni zarzucono to i patrolowano obóz po ciemku).
Ich transport dotarł na miejsce po prawie trzydziestu minutach. Gdy zaczęli zwalniać padła komenda A'dena.
- Tryb Uśpienia.
Był to specjalny, eksperymentalny tryb pracy ich pancerzy. Były one tak naszpikowane elektroniką że można było łatwo je wykryć przy użyciu skanerów, co też robili Nowi Mandalorianie. A'den postanowił to wykorzystać i skorzystali z eksperymentalnej technologii, którą podwędzili z WAR'u. Na krótki czas (max 5 min) ich pancerze przechodziły w stan uśpienia. Niemal cała elektronika zamierała, przy jednoczesnym uszczelnianiu wszystkich filtrów. Nie można było wykryć ich sygnatury ciepła, czy oddechu, ale tym samym ich kombinezony nie filtrowały powietrza ani nie chłodziły ciała. Dodatkowo dopływ bodźców był ograniczony a nasłuch radiowy ograniczony do minimum. W ten sposób powinni oszukać skanery w bramie, które miały odbierać sygnały cieplne i elektromagnetyczne.
Mijały długie minuty niepewności, kiedy to każdy z nich zaczął powoli dusić się wewnątrz swoich pancerzy. Sklonowani komandosi byli tak wyćwiczeni, że mogli długo wstrzymywać oddech., wydłużając ten czas o drugie 5 minut.
Gdy już zostali wszyscy wypuszczeni to cały oddział znajdował się na skraju uduszenia. Na szczęcie ruszyli dalej i padł rozkaz A'dena.
- Tryb pośredni
I mogli odetchnąć.

Issa Maya - 2016-02-21 21:46:30

Bzdura... Też uczestniczyła w wojnie, nie raz prowadziła bitwy w kosmosie czy też na lądzie, też brała w nich czynny udział atakując i broniąc. Tym razem Mando wykazywali się arogancją i ignorancją nie słuchając Jedi, ale cóż... ona siedziała cicho, nikogo przecież nie zmusi aby myślał tak jak ona. Miejsce nie do końca było wygodne, ale koniec końców utrzymywała się pojazdu i nie spadła. Najgorzej było w momencie, kiedy się zatrzymali... Doskonale wiedziała co to znaczy, że za chwilę odbędzie się kontrola ze skanerami. Słysząc o tym, że należy włączyć tryb uśpienia, nie wprawiona w obsługę pancerza i jego elektroniki, szukała odpowiedniej opcji. W końcu znalazła a pancerz zrobił się niczym skorupa. Z początku nie było źle, później powoli zaczęło się robić coraz bardziej duszno i gorąco, dlatego też dzięki weszła w stan pół letargu i medytacji, aby móc bezpieczniej przetrwać to co miało się zdarzyć - miało to pomóc, jakby powietrza zaczęło brakować. Miała pewne obawy związane z tym przeszukiwaniem, niby sprawdzili reakcję ochrony obozu, ale na dobrą sprawę również mogli dostrzec pewną prawidłowość i zastawić pułapkę. Oczywiście opierała się panice o to, że wykryją ich... ale udało się, w końcu kontrola zakończyła się a oni mogli ponownie swobodnie oddychać. Przełączyła w tryb pośredni i zaczekała na dalsze instrukcje... przecież to nie jej akcja.

Tangorn - 2016-02-21 22:10:16

Walne bitwy a udział w operacjach Służb Specjalnych to dwie różne kwestie. Jedi nie brali udziału w tym przedsięwzięciu, jedynie je nadzorowali w osobie mistrza jedi Arligana Zeya, który zwykle nie wtrącał się w konkretne działania sklonowanych żołnierzy a na ich częste pozaregulaminowe działanie przymykał oko. W tej chwili doświadczenie Issy jako generała jedi nie było ważne. W zasadzie mieli je głęboko w shebs.
Skanowanie wypadło pomyślnie i ich transport znalazł się w środku bazy. Przejście na tryb pośredni aktywowało niektóre funkcje bojowe pancerzy, m.in. filtracja powietrza, schładzanie ciała czy komunikacja na krótkim zasięgu do 10 m.
Ich transport przejeżdżał przez obóz, kierując się ku magazynom. Nikt się nie odzywał, nikt nie dowcipkował, każdy był maksymalnie skupiony, mimo zdenerwowania i lekkiego strachu, które odczuwał każdy klon. Nie pozwolili jednak by im to utrudniło zadanie.
- Dywersja za 10...
Zaczął A'den,wypuszczając z ukrytych kieszonek pasa maleńkich mikrozdalniaków, które szybko się oddaliły, niknąc w ciemności. Były zaprogramowane na atak na konkretne obiekty w celu wywołania odpowiedniej reakcji otoczenia.
Żaden z klonów nie obawiał się zasadzki z bardzo prostego powodu. O całej akcji wiedzieli tylko klony, Tang i Issa. Nikt nie mógł więc zastawić na nich pułapki. A ataki pozorowane były przeprowadzane z taka regularnością, by weszły wszystkim w nawyk. Dzisiejszego dnia nie było inaczej.
- 2...1...
Wtedy zdalniaki uderzyły, zdejmując dwóch strażników i tłukąc reflektor w odpowiednim obszarze. To wywołało ogólny alarm w bazie i szybką reakcję strażników. A'den rozpoczął kolejną wyliczankę, bazując na informacjach zebraych w czasie wywiadu.
- Brex, Tracyn. 3...2...1... Już!
Rozkazujący ton w głosie klona był bardzo wyraźny, mimo wypowiadania słów szeptem. Podwójne zabezpieczenie na wypadek awarii uszczelnienia dźwiękowego ich hełmów.
- Ven... 3...2...1... Już!
Kolejny klon odłączył się od podwozia transportowca. Kilka chwil i nie było go już, podobnie jak jego braci.
- Dral, Issa... 3...2...1...
Nim były klon ARC zdążył dokończyć wyliczankę jej towarzysz odezwał się szybko.
- Ruszaj zaraz za mną i mnie naśladuj.
- Już!

Gdy padł rozkaz Dral odłaczył się od podwozia i upadł ciężko plecami na ziemię. To na chwilę wybiło go z rytmu, ale natychmiast przewrócił się na brzuch i zaczął się czołgać w kierunku jednego z budynków.

Issa Maya - 2016-02-21 23:57:45

Co nie znaczy, że Jedi nie miało pojęcia. Byli równie dobrzy co Mando... Jedi również potrafiłoby organizować podobne akcje, chociaż Issa wolała właściwie załatwiać sprawy na dwa sposoby. Od frontu, co nie do końca było zgodne z jej przekonaniami ale często skuteczne, albo po cichu skradając się... by później niepostrzeżenie odejść z miejsca docelowego. A jeśli chodzi o oddziały specjalne, to jednak były pewne przekonania... nie ważne w jaki sposób wejdą, to wychodzą zawsze siejąc rozpierduchę alarmując całą okolicę pełną wrogów. Czekała teraz jednak na znak kiedy nadejdzie jej kolej na odczepienie się. Po chwili to się stało, a ta po ułamku sekundach ogarnęła się i poczołgała się za nim... ale powiedzmy sobie szczerze, Jedi do czołgania nie są stworzeni. Koniec końców, dotarli do budynku i się pewnie schronili planując kolejny ruch.

Tangorn - 2016-02-22 00:13:01

Od frontu nie można było wejść, gdyż główna brama była silnie strzeżona i od razu by ich wybili. A co do skradania to właśnie to robili. Dostali się niezauważenie na teren obozu i przemykając w cieniu zmierzali do swoich punktów docelowych. Każdy komandos znał trasy wartowników na swojej drodze, częstotliwość zmian i tak dalej. Wszystko mieli dokładnie obliczone i przećwiczone.
Dral czołgał się przed siebie licząc metry po cicho. Nagle się zatrzymał i podciągnął do kucek, kryjąc się w cieniu jednego z budynków. Zaczekał aż Issa zrobi to samo co on po czym po cichu zaczął liczyć.
- 7...8...9...10... I Raz!
Szepnął i wyszedł zza budynku akurat w momencie, w którym przeminęło światło reflektora. Ruszył truchtem przed siebie licząc sekundy, nadajac rytm swojemu marszowi.
- 7...8...9...10... Stop!
Przystanął i skrył się w niewielkiej alejce pomiędzy budynkami. Światło znowu przebiegło obok nich, nie wykrywając żadnego ruchu.
- I raz... dwa...
Zaczął na nowo wyliczać, kierując się innym torem do kolejnego budynku. Tym razem liczył dalej niż tylko do dziesięciu.
- 16...17...18... Stop!
Pociągnął Issę i schowali się za niewielkim budynkiem, wkopanym w ziemię tak jak w ich obozie. Dral zaciagnął ją do niepozornie wystajacego z ziemi kamienia i zaczął przy nim grzebać.
- Wentylacja
Szepnął cicho i wyciągnąłz paska jakis pojemnik i umieścił go w wentylacji.

Issa Maya - 2016-02-22 19:32:45

I tak jak "poprosił" tak też Issa postępowała, szła za nim i naśladowała wszelkie ruchy, czekała odpowiedni czas by zaraz razem z nim przejść szybko na drugą stronę by ukryć się za następnym budynkiem. Niemniej jednak ta akcja trochę się różniła od tych w których ona brała udział, ale tak samo coraz bardziej adrenalina udzielała się jej, ale i trochę bardziej zaczęła się denerwować... miała obawy, obawiała się patrzeć w przyszłość bo jednak obawiała się wykrycia przez Imperium a to ślady w mocy zostawia, z resztą jak wszystko inne co ma związek z mocą.

Tangorn - 2016-02-22 20:09:41

Ta akcja na pewno różniła się od tego co do tej pory robiła Issa. Brudną robotą (a wiec infiltracją, sabotażem, zabójstwami itp) zajmowały się Oddziały Specjalne WAR, nie generałowie. Dral i jego bracia byli specjalnie wyszkoleni pod tym katem i dla nich to był niejako chleb powszedni. Robili to już wcześniej, mieli odpowiednie nawyki itp.
Towarzysz Issy zamknął obudowę wentylatora i aktywował zapalnik w pojemniku. Silny gaz usypiający przedostał się do przewodów wentylacyjnych i zaczął być rozpylany po całym budynku.
- 26...27...28...29...30. Dalej
Dral nieustannie cicho odliczał czas do wykonania kolejnej czynności. Każdy z nich robił to już dziesiątki razy (w sensie ćwiczenia "na sucho") i nie mógł się pomylić. Cała akcja opierała się na perfekcyjnym wyczuciu czasowym i mieli w najlepszym razie tylko ok 20 sekund zapasu, co go trochę stresowało. Jeśli pomylili się w obliczeniach (a raczej jeśli A'den się pomylił) to szybko ich sytuacja z niepewnej zmieni się na osik'la.
Dral obejrzał się na chwilę za siebie, by zobaczyć czy Issa za nim podąża, po czym skupił się na dalszym odliczaniu.
Po zakończeniu kolejnej wyliczanki przystanął. Odczekał 7 sekund i zmienił kierunek marszu, odliczając cicho pod nosem kolejne 23 sekundy. Tym razem oboje stanęli przed pancernymi drzwiami wiodącymi do wnętrza zagazowanego budynku.
- Dobra, daj mi 13 sekund na złamanie zabezpieczeń. Potem wchodzimy i tu by się przydały twoje zdolności jedi. Wiesz, sprawdzić kto smacznie śpi a kto nie. W razie czego opornemu delikwentowi pomożemy
Mruknął wesoło wsuwając do panelu sterowania drzwiami próbnik komputerowy, który ułatwiał łamanie zabezpieczeń. Tutaj nie poszło mu już tak dobrze, bo ze spodziewanych 13 sekund zrobiło się 15.
- Fierfek wyszedłem z wprawy. Do srodka
Mruknął popychajac ją by jak najszybciej znalazła się za drzwiami.

Issa Maya - 2016-02-25 20:32:33

Z pewnością ta akcja była inna niż wcześniejsze i nie do końca jej się podobało, aby w niej uczestniczyć. Miała jednak nadzieję, że uszanują jej warunek... bez potrzebnego zabijania. Jednak zaskoczyło ją w pozytywnym znaczeniu, że poszedł gaz usypiający - czyli będzie mniej ofiar.
Issa oczywiście szła za nim i robiła to co należy, a nawet więcej... shebs mu osłaniała, aby w razie czegoś nikt nie wyskoczył i go nie postrzelił. Kiedy zbliżyli się do drzwi, ona stanęła jakby na warcie, rozglądając i nadsłuchując odgłosów, dźwięków aż drzwi się otworzyły. Mruknęła, że rozumie i weszła do środka pierwsza... powoli sondując mocą by wykryć kto śpi, a kto nie.

Tangorn - 2016-02-25 21:02:50

Dral dał jej sygnał ręką, by ruszyła dalej. Miał nadzieję, że zrozumie ten uniwersalny język migowy. Komandosi często się nim posługiwali w trakcie walki, gdy nie chcieli bądź nie mogli się do siebie odezwać. Dzięki serii prostych ruchów dłoni i palców mogli prowadzić między sobą nie skomplikowane rozmowy dotyczące aktualnej sytuacji na polu bitwy.
W tej chwili Dral dawał jej do zrozumienia by "Skontrolowała otoczenie, miała oczy szeroko otwarte i ruszyła do przodu".
Sklonowany żołnierz podążał za byłą członkinią Zakonu z bronią gotową do wystrzału. Nastawił ja na ogłuszanie, zgodnie z jej sugestiami by nikogo nie zabijać niepotrzebnie. I jeśli tak dalej pójdzie to nie będą musieli w ogóle strzelać. Większość osób smacznie już spała a pozostali przytomni walczyli o zachowanie świadomości, ale przegrywali.
Dral ruchem dłoni wskazywał jej kierunek, w którym powinni iść, by dopaść komendanta obozu . Rozkład pomieszczeń nie był skomplikowany, był raczej typowy dla ich społeczności, więc w końcu znaleźli odpowiednie drzwi i weszli do gabinetu, gdzie na podłodze leżał pozbawiony przytomności dowódca.
- Dobra nasza. Kopiuj dane, ja go biorę

Issa Maya - 2016-02-25 23:09:16

Ostrożnie weszła do budynku, który był schronieniem dowódcy... żołnierze sobie spali, więc wszystko przebiegło po ich myśli. Jedynie Issa co do bardziej opornych skierowała swoją moc, aby tylko jeszcze bardziej zwiększyć ich podatność na gaz, który w powietrzu wisiał. Nie musiał jej ostrzegać, nie była młodą padawanką ale tak też postąpiła, ostrożna była... mocą próbowała wyszukać zagrożenia a później udało im sie dotrzeć do centrum dowodzenia.
Kiwnęła głową, że rozumie a następnie podeszła do odpowiedniego terminala gdzie podłączyła urządzenie... kilka chwil, a dane zostały skopiowane. Gotowa była już ruszać, o ile jej Towarzysz również.

Tangorn - 2016-02-25 23:43:29

Cóż, Issie przypadła ta łatwiejsza część. Skopiowanie danych z terminala, porobienie kilku zdjęć mapom i odręcznym notatkom. Chwilka roboty i gotowe. Za to Dral musiał wziąć na plecy nieprzytomnego mężczyznę w pełnym pancerzu. Sam też miał na sobie zbroję, co znacząco utrudniło mu zadanie.
- Fierfek, czym oni go karmili w dzieciństwie? sterydami dla rancorna?
Sapnął, podnosząc nieprzytomnego dowódcę, który chucherkiem nie był. Niemal dwa metry wzrostu, przeszło 90 kilogramów żywej wagi plus 15 na pancerz. To było za dużo jak na plecy biednego klona.
- Chyba będę potrzebował pomocy
Sapnął, przerzucając sobie jedną rękę przez ramię. Miał nadzieję, że mu Issa pomoże i jakoś wydostaną się z tego budynku.

Issa Maya - 2016-02-27 20:59:42

Łatwiejsza, czy nie... wypełniła swój tak zwany obowiązek, kopiując wszelkie dane z komputera jak i zrobienie zdjęć tym, co na stole bądź ekranach widziała. Po tym spojrzała się na towarzysza, który próbował podnieść dowódcę, usmiechnęła się nawet pod nosem... ale koniec końców gdy usłyszała prośbę o pomoc, ta zarzuciła drugie ramię dowódcy na swój kark i pomogła podnieść, wykorzystując nieco moc do tego celu.
- Dokąd teraz?

Tangorn - 2016-02-27 22:04:41

- Wracamy. I to w zasadzie będzie ta trudniejsza część, bo plan ewakuacji tak jakby dopiero się tworzy
Mruknął przyciszonym głosem by nie denerwować za bardzo Issy. On sam był przyzwyczajony do tego rodzaju "mobilnych" planów, które pośród Mando noszą taka bardzo ładną nazwę - Samokorygujące się Fuszerki.
- Mamy kilka opcji do wyboru, zobaczymy co z tego wyjdzie
Wszystko zależało od sytuacji jaką zastaną po opuszczeniu budynku. Jeżeli nie zostaną wykryci to ich główną opcją będzie przedostanie się przez mur poprzez eliminację zagrożenia ze strony strażników. Jeśli ich obecność zostanie odkryta to wtedy trzeba będzie zastosować opcję strategicznego odwrotu wysadzając wszystko w powietrze.
- Nie martw się, będzie dobrze
Pocieszał ją Dral. Dla niego to nie pierwszyzna i chociaż w głębi ducha denerwował się i bał, to nie tracił dobrego samopoczucia i się uśmiechał. Chociaż plecy go okrutnie bolały, gdy tak taszczyli wspólnie ciało nieprzytomnego dowódcy. Przez niego poruszali się dwa razy wolniej.
W końcu dotarli do głównych drzwi i je otworzyli.
- Gdy wyjdziemy musisz biec najszybciej jak potrafisz, ok?

Issa Maya - 2016-02-28 00:04:43

-Mhm
Mruknęła cicho jako, że zrozumiała o co chodziło. Nie była zadowolona, a wiadomość o tym, że planu nie było - nie ważne. Nie nastawiała ją optymistycznie, ale cóż... wojna, to wojna. I tak, denerwowała się z powodu lekkomyślności. Owszem, podczas walki nie wszystko idzie zgodnie z planem, ale jakiś plan powinien być a tu niczego nie było. Niewiele słuchała, bo jednak nie mówił o żadnych rozwiązania ich problemów. Koniec końców doszli do drzwi - ciężki skurczybyk, powinien trochę schudnąć. Drzwi otworzyły, a ta zatrzymała go.
- Czekaj... sprawdzę
Mruknęła i zamknęła oczy aby się skupić na sondowaniu terenu, który był im najbliżej. Szukała potencjalnych zagrożeń i niebezpieczeństw.

Tangorn - 2016-03-01 15:21:30

Zaraz tam lekkomyślność. Dral w czasie wojny nauczył się, że nawet najlepszy plan, posiadający multum opcji po prostu nie wytrzymuje w czasie konfrontacji z rzeczywistością. Często wystarczała jedna różnica lub jakiś błąd i koniec, plan do wywalenia. Dlatego więc przy planowaniu tej akcji mieli wszystko dobrze przemyślane aż do zrealizowania celów podstawowych.Później trzeba improwizować.
- Ok ok
Mruknął klon, wcale a wcale nie marudząc w myślach na ciężkiego nieprzytomnego generała.
Na razie mieli szczęście, bo w pobliżu nikogo nie było. Musieli jedynie uważać na reflektory, które poruszały się po ziemi w określonych kierunkach i odstępach czasowych.
- Możemy... już... iść?
Sapnął klon.

Issa Maya - 2016-03-01 15:44:27

Dla niej lekkomyślność. Plan nie zawsze wypalał, dlatego wymyślało kilka albo jeden rozbudowany z opcjami co by było gdyby poszło to tutaj nie tak i tak dalej. Niemniej jednak już o tym nie myślała, po prostu zajęła się swoim zadaniem... Zbliżyła się jeszcze bardziej do drzwi i sondowała przez chwilę, przez co upewniła się o braku zagrożenia.
- Tak.
I wyszła pomagając mężczyźnie, dźwigać osiłka... Ona o tyle miała szczęście, bo wspomagała siebie mocą, inaczej pewnie byłoby jej o wiele ciężej dźwignąć taką masę. I po kolejnych, bezbłędnych wyliczeniach zaczęła z nim szybko omijać reflektory i chować się za przeszkodami.

Tangorn - 2016-03-03 22:12:14

Skradali się więc dalej. Szło im dużo trudniej niż za pierwszym razem, ale dzięki współpracy udawało im się uniknąć wykrycia aż w końcu dotarli do ustalonego wcześniej PZ. Tam się okazało, że byli pierwsi, co trochę zaniepokoiło Drala. Spojrzał on nerwowo na chronometr. Oni zjawili się punktualnie, zaś Brex z Tracynem się spóźniali.
Na szczęście Ven zjawił się w miarę punktualnie.
- Widzę, że wam się udało.
- Ty?
- Cel główny wykonany. Cele poboczne wyeliminowane. Tracyn i Brex?
- Nie mam informacji.
- A'den?
- Nie mam wieści. Przestawię na średni zasięg.
- Ok.
- A'den? A'den? Słyszysz mnie?

Odpowiedzi nie było, co zaniepokoiło nieco dwójkę klonów. Ukryli się w głębi niewielkiego ciemnego zaułka, w którym czekali na pozostałych, przygotowując broń.
Tymczasem Issę nawiedziło poczucie, że coś jest nie tak. Przeczucie, że za chwilę coś się wydarzy i to nie było coś miłego.

Issa Maya - 2016-03-05 20:01:01

Na razie wszystko szło jak z płatka, ale niestety cały czas tak być nie mogło. Kiedy dotarli na miejsce, okazało się że nikogo nie było i byli pierwsi. Coś poszło nie tak i sama zaczęła się niepokoić, nerwowo rozglądać się dookoła czy aby na pewno w dobrej chwili w to miejsce przybyli, czy czasami sami sie nie pomylili. Koniec końców, ktoś nadszedł i zanim dowiedziała się to trochę się spięła gotowa sięgnąć po broń. Jednak to była osoba, która im od początku towarzyszyła.
I tak gdy oni próbowali nawiązać, ona poczuła się okropnie... trudno te uczucie opisać, ale doskonale je znała. Wiedziała, że coś złego się przydarzy i dodała szeptem.
- Chwytajcie za broń i przyczaicie się... albo uciekajmy.
Nie zamierzała tłumaczyć, wystarczy że posłuchają jej a jeśli nie to będzie dupa maślana.

Tangorn - 2016-03-06 23:09:13

Issa nie musiała im mówić, by chwycili za broń. Bracia cały czas zaciskali na niej opancerzone rękawice, gotowi do walki. Obecna sytuacja im się nie podobała, byli zdenerwowani, martwili się... ale też odczuwali solidny kop adrenaliny. To było coś, do czego ich stworzono i wytrenowano. Ich żywioł.
Wtedy odezwał się A'den i Dral wraz z Venem odetchnęli z ulga.
- Mamy mały problem. Jeden z generatorów miał awarię, dowódca zmiany wysłał tam techników. Za chwilę Brex i Tracyn zostaną odkryci.
- Co robimy?
- Ven zajmij pozycję Aurek-9. Dral, SPO.
- Tak jest.
TRacyn, jeśli mnie słyszysz pora wdrożyć POW. Wszyscy pozostali, przygotować się.

Klony jak wszyscy żołnierze posługiwali się skrótami myślowymi. Aurek-9 oznaczał, że Ven miałznaleźć wyższa pozycję, idealną do ostrzeliwania wrogów z karabinu i granatnika. SPO, czyli Standardowe Procedury Operacyjne. Dral miał się do nich zastosować i ochraniać pojmanego jak i Issę. Zaś PZD oznaczał Procedurę Odwrócenia Uwagi. Efekt tego ostatniego rozkazu Issa po chwili odczuła, gdy kilka budynków i składzików na terenie bazy wyleciała nagle w powietrze. Huk był przeraźliwy a od siły eksplozji zadrżała ziemia. Wszędzie wybuchł chaos, z którego skorzystali komandosi, otwierając ogień do biegających w panice wrogów.
- Zasada nr 1 - Zabij ich nim oni zabiją Ciebie
Mruknął ponuro Dral przeładowujac broń, po czym zakradł się do wyjscia z alejki i zaczął strzelać.

Issa Maya - 2016-03-11 23:10:42

Issa była poddenerwowana ale i ona czuła adrenalinę, chociaż wolałaby aby obyło się bez rozlewu krwi a jednak czuła, iż bez krwi się nie obejdzie. Rozglądała się dookoła, nic nie mówiła ale gdy tylko komunikator się odezwał, już wiedziała, że poszło coś nie tak. Spojrzała na obydwóch mandalorian towarzyszącej jej, ale nie odezwała się tylko słuchała.
W momencie wybuchów, przymknęła oczy. Czuła wstrząsy ziemi, krzyki... strzały. Bolało to, bo jednak każda istota jest połączona jakby z mocą. Każda istota zostawia w mocy swój ślad, chociaż sama o tym nie wie... Osoby, które giną odbijają się w niej echem tak jak i odznaczają ból.
Chciała tego uniknąć. Ponuro na niego spojrzała, kiedy zaczął z alejki ostrzeliwać przeciwnika. Sama się podniosła, już miała wyciągnąć miecz... ale zapomniała, że zostawiła w obozie... a przy sobie miała odbezpieczony już blaster, który właśnie wyjęła

Tangorn - 2016-03-12 14:24:29

Zwykli ludzie i klony nie byli połączeni z Mocą tak jak Jedi, więc nie czuli nic, gdy zabijali się nawzajem. Dla Drala, Vena czy A'dena sprawa wyglądała bardzo prosto. Albo My albo Oni. Tu w zasadzie nie było żadnego dylematu moralnego dla nich. To Oni mieli zginąć od Ich pocisków. Tak jak podczas Wojen Klonów. Do tego byli stworzeni, a Issa jako generał powinna to wiedzieć.
Dral ostrzeliwał bez wytchnienia nadbiegających przeciwników. Początkowo miał przewagę zaskoczenia, jednak nie mogli tutaj zbyt długo tkwić, bo w końcu zostaną okrążeni i zabici. Sytuacja z każdą upływającą sekundą robiła się co raz gorsza.
- Status?!
Ryknął Ven do mikrofonu swojego hełmu. Po chwili odpowiedział mu A'den, skryty na jednym z dachów.
- Tracyn i Brex wydostali się z budynku. Sygnalizują uszkodzenie komunikatora. Przyparci do murów.
- Delta-7?
- Raczej 5. Pospiesz się.
- Się robi.

Ven zerwał się ze swojej kryjówki i pobiegł na pomoc braciom. Rozległy się huki eksplozji granatów, krzyki poderwanych na nogi wrogich "Nowych Mandalorian". Nocne ciemności co chwilę rozświetlały blasterowe bolty czy łuny eksplozji. Zupełnie jak na wojnie.
- Issa! Pomóż mi
To Dral przywoływał ją do siebie. Musiał cofnąć się głębiej w zaułek, gdyż pięciu napastników zmusiło go swoim ostrzałem do odwrotu. Wkrótce dotrą do ich kryjówki.

Issa Maya - 2016-03-15 22:43:20

Nie byli połączeni i dlatego nie rozumieli dlaczego też Jedi wolałoby nie uśmiercać kolejnych istnień. Z resztą chodziło głównie o to, aby trzymać w galaktyce ład i porządek, a przede wszystkim aby wszędzie był pokój. Niemniej jednak Issa wiedziała, że nigdy wszędzie nie będzie pokoju i zawsze gdzieś będą konflikty. I doskonale wiedziała jak to wszystko się odbywało, ale to nie zmienia faktu to co czuła i to, że ta sprawa kłóci się z kodeksem Jedi.
Miała dylemat odnośnie tego czy przyłączyć się do walki, ale w końcu dołączyła by pomóc Dral'owi, ale bardziej celowała w ramiona, ręce czy nogi uniemożliwiając przeciwnikom dalszego pościgu i miejmy nadzieję, również spowoduje, że cofną się. Korzystała z mocy próbując znaleźć największe zagrożenia, ale zmieniła po pewnym czasie strategie... szukała drogi ucieczki, bo jednak we dwóch nie odeprą tylu przeciwników.

Tangorn - 2016-03-16 19:39:43

Dral zachowa zimn krew. Nie lubi zabija, podobnie jak Issa (preferowa strzelanie do droidw), jednak w tej chwili nie miało to znaczenia. W tej chwili czuł przepływ adrenaliny, która dawała mu potrzebnego kopa. Myślał jasno, jego ręka była pewna. Każdy strzał starannie wymierzony i świadomy. Nie walił na oślep jak jego wrogowie. To odróżniało go od innych.
Jednak nawet najlepiej wyszkolony klon nie da sobie sam rady z falą wrogów.
- Vode...! Przyda mi się tu pomoc!
Krzyknął do wewnętrznego mikrofonu Dral, który kilkoma celnymi strzałami pozbawił życia kolejnego napastnika. Sam tez oberwał dwa razy w pierś, ale na razie pancerz wytrzymał (choć zostaną po tych trafieniach bolesne sińce).
- Szyyyybko!
Krzyknął klon. Pomoc Issy dała im chwilę wytchnienia, ale tylko chwilę. Młoda jedi poważnie zraniła dwójkę napastników, Dral w sumie zabił dwójkę, ale do początkowej piątki dołączyło sześciu kolejnych.
Wtedy nadeszły posiłki w postaci Tracyna i Brexa, którzy zabili wszystkich wystrzałem z granatnika. Widok porozrywanych ciał był paskudny.
- Szybko! Wynosimy się. Ven skołował transport! [/color]

Issa Maya - 2016-03-26 00:28:48

Issa starała tak ranić, by unieszkodliwić a jednocześnie tak, aby nie zabić i mogli wyzdrowieć. Przy oddawaniu strzałów, posługiwała się mocą by strzały były jeszcze celniejsze i trafiała w odpowiednie miejsca. Każdy strzał, to z reguły był celny - ale niestety, coś za coś. Celność za szybkość... Przynajmniej ludzie przeżyją i oni też.
Zatrzymała się jak wryta gdy granatnik rozerwał te strzały... ona starała się, aby unieszkodliwić ludzi a nie zabić... po co ona się starała?
Poczuła gorycz, złość... długo to w sobie trawiła jak na te warunki. Już nie chodziło jej o widok, straszniejsze widoki widywała na wojnie... ale o to, że mogli drogę w jakiś sposób zablokować i uciec. Co z ich rodzinami? Z dziećmi? Wiedziała, że to wojna i zależało od tego ich życie, ale była przekonana że można było rozwiązać ten wątek zupełnie inaczej.
Dopiero w momencie kiedy ktoś ją zawołał, to zareagowała... cudem postrzymując się od wykorzystania mocy przeciwko nim. Ruszyła za nimi, tak jak należało. Wewnątrz niej złość kipiała, sączyła się jak jakiś jad... ale starała się opanować, bo te emocje mogą ją pociągnąć tam gdzie nie chciała.

Tangorn - 2016-03-26 14:13:53

Żaden  pozostałych Mando nie wiedział, co się dzieje w głowie Issy, każdy z nich skupiony był na tym, by przeżyć. Największe szanse mieli w ciągu kilku pierwszych minut od ogłoszenia alarmu. Strażników obozu nie było aż tak wielu by mieli zdecydowaną przewagę. Ale w miarę upływu czasu kolejni żołnierze budzili się, ubierali i uzbrajali, co automatycznie zmniejszało ich szanse na przeżycie.
Dral z Tracynem rzucili się ku nieprzytomnemu dowódcy obozu by go przenieść. Brex miał ich osłaniać razem z Issą, a nad wszystkim czuwał A'den, ulokowany na największym budynku z obozie, z karabinem snajperskim w ręku.
W końcu ruszyli. Wybiegli na otwartą przestrzeń kierując się ku lądowisku. Blasterowe bolty śmigały ze wszystkich stron. W obozie panowała ciemność, nie licząc rozbłysków towarzyszącym wystrzałom. A'den już zadbał o to by żaden reflektor nie zdradził ich położenia. Ich bieg był straceńczy, do przodu na złamanie karku, pod ostrzałem wroga. To nie było tak, że nikt ich nie trafił. Każdy z klonów oberwał przynajmniej raz czy dwa. Ich pancerze pokryte były smugami i wgnieceniami, w niektórych miejscach płytki były znacząco uszkodzone. Żaden z nich długo już nie wytrzyma.
Na szczęście przed nimi pojawiła się niewielka kanonierka szturmowa, którą pilotował Ven. Pojazd szybko zaczął przyciągać ostrzał, więc nie mieli zbyt wiele czasu. I wtedy nadciągnęły posiłki...
Granaty eksplodowały w ich pobliżu, gdy Nowi Mando strzelali w ich kierunku z granatników. Kwestią czasu było to, że w końcu ich trafią. Jeden ze snajperów wroga wymierzył i strzelił, trafiając Drala w plecy. Klon wrzasnął i zwalił się na ziemię. Tracyn przebiegł jeszcze kawałek ale chciał się zatrzymać i pomóc bratu, ale Brex go złapał i wrzucił na pokład pojazdu.

Issa Maya - 2016-03-26 14:43:04

Issa czuła ból, miała wrażenie że słyszała krzyki dwa razy głośniej niż normalnie... to co się działo, to co Brex z bratem zrobili spowodował, że czuła się bezsilna... wściekła na nich jak i na bezsensowną wojnę, która na tej planecie trwała. Władza. Czy dla władzy warto się zabijać? Dziesiątkować? Ginąć? Władza była zgubna, dawała tylko złudzenie wielkości - tak jak Ciemna Strona mocy.
Biegła jako ostatnia, za Dralem... biegła ile sił w nogach. Czasami pomogła mocą uniknąć trafienia w któregoś z klonów, popychając go trochę w bok... ale niestety nie udało jej się ochronić Drala przed trafieniem - nie zdążyła i widziała jak pada na ziemie. Mogła uciekać i zostawić, ale jednak nie była zepsuta... Podbiegła do mężczyzny i pomogła mu wstać, chociaż było ciężko. Zaraz później skierowali się do maszyny.

Tangorn - 2016-03-26 14:59:31

Podniesienie Drala nie było takie proste. On sam wazył jakieś osiemdziesiąt kilogramów, jego pancerz kolejne dwadzieścia. Do tego dodatkowe wyposażenie w postaci broni, amunicji itp. Razem ponad sto kilogramów. Dlatego Issa miała problem by ponieść oszołomionego i rannego klona. Ale dzięki Mocy jakoś jej się udało i zbliżyli się do kanonierki, gdy Brex wyszedł im na przeciw, przejmując od niej swojego brata.
- Dzię...
Zaczął gdy kolejny pocisk z granatnika eksplodował niedaleko nich. Odłamki poleciały we wszystkie strony, wbijając się w ich pancerze. Kombinezon z pancernymi płytkami, który nosiła Issa zapewniał słabszą ochronę niż ciężkie pancerze Mando. Został przebity w kilku miejscach, ale to nie było najgorsze. Fala uderzeniowa rzuciła nimi niczym szmacianymi lalkami. Dral i Brex boleśnie odbili się od boków kanonierki, ale zostali w ostatniej chwili złapani przez Tracyna. Issa jednak zniknęła. Również walnęła w bok maszyny ale w przeciwieństwie do braci ona wpadła pod nią i przeturlała się po ziemi. Jej kombinezon został poważnie uszkodzony i przestał wysyłać sygnały do pozostałych. Była również mocno oszołomiona.
Tymczasem bracia kłócili się czy maja jej poszukać czy nie. Dral nalegał, Brex kazał startować. W końcu A'den podjął decyzję - misja jest ważniejsza. Kanonierka wystartowała...

Issa Maya - 2016-03-26 17:48:40

Nie było proste, ale jednak się nie poddawała ponieważ nie potrafiła zostawić kogoś na śmierć. Dlatego też podniosła go wbrew swojemu zmęczeniu - ciągłe korzystanie z mocy w takich warunkach, też bywa męczące ale i w jej przypadku również ryzykowne. Na szczęście to nie było jakieś potężne wykorzystywanie mocy, więc i większych śladów nie pozostawi.
Dotarła z Dralem do kanonierki, już pomagała jemu wchodzić na statek aż nagle huk, szarpnięcie i ciemność. Przeturlała się gdzieś i... było po wszystkim. Była oszołomiona, ale czuła że coś w jej ciele tkwi. Adrenalina jednak skutecznie działała i w jakiś sposób owy ból nie był aż tak dotkliwy. Próbowała się zorientować co się dzieje, ale nie mogła wstać... nie wiedziała co się dzieje. Jednak wzięła się w garść i próbowała się podnieść... najpierw na cztery, później na nogi... ale tylko jęknęła czując jak odłamki w jej ciele nie pozwalały jej się dalej podnieść. Dlatego wzrokiem, niczego nie słysząc - próbowała znaleźć jakieś schronienie.

Moc - 2016-03-26 18:09:21

Do oszołomionej Issy docierały strzępki różnych informacji. Krzyki, huk wystrzałów, błyski blasterowych i laserowych pocisków, szum silnika. Mando musieli się wycofać i odebrać po drodze A'dena, który wskoczył na pokład kanonierki z dachu najwyższego budynku. Któryś z obrońców obozu przyniósł wyrzutnię rakiet i wystrzelił. Maszyna pilotująca przez Vena starała się uciec, ale po kilkuset metrach została trafiona. Nie została zniszczona całkowicie, jednak uszkodzenia były na tyle poważne, że kanonierka zaczęła opadać ku ziemi. aż w końcu rozbiła się trzy kilometry od obozu.
Część Nowych Mandalorian zaczęła się organizować by dopaść uciekinierów i ich pojmać lub dobić. NA razie nikt nie zwracał uwagi na Issę. Na razie.
- Tam! Tam ktoś jest!
Krzyknął jeden z żołnierzy i już mały oddział skierował się ku niej, celując do niej z broni.
- Na ziemię! Na ziemię ty ścierwo!
Wrzasnął któryś. Sytuacja wyglądała fatalnie. Wrogowie otaczali ją, nie miała przy sobie miecza, zaś ze wzgledu na oszołomienie nie mogłą odpowiednio dobrze skupić się na Mocy.

Issa Maya - 2016-03-26 18:26:38

Tak jak miała złe przeczucia co do misji przed wyruszeniem, tak teraz wszystko zaczęło się spełniać. Mówiła im przecież podczas podróży, że jednak jest coś nie tak w tych ich planie. Rutyna zawsze może zgubić, tak jak i teraz. Dral przeżył i uciekł, Issa została oszołomiona i ranna. Nie była w stanie niczego zrobić, coś do niej docierało ale nic co by mogło jej pomóc. Chciała posłużyć się mocą, ale była zbyt rozproszona. Próbowała doczołgać się do krzaków i się w nich ukryć, niestety. Ktoś coś krzyknął, a później okazało się że zauważyli ją i zaczęli ją otaczać. Coś mówili, nie rozumiała i dalej uparcie szła przed siebie... w zasadzie to się czołgała. Nie poddawała się, chociaż wewnątrz niej rosła pewna rozpacz. Nie mogła użyć mocy, bo nie była w stanie... z drugiej strony by wydało się, kim ona była a wtedy Imperium by się zwaliło na ich głowy by ją pojmać i Ceri... właśnie Ceri... musi sobie poradzić.

Moc - 2016-03-26 19:16:00

Zignorowanie nawoływań do poddania się nie było zbyt mądrą decyzją w sytuacji, gdy wróg cię zauważył. To było kuszenie losu. Nowi Mando unieśli broń by ją po prostu zastrzelić, gdy padł rozkaz dowódcy.
- Chcę ją żywą!
Żołnierze bez słowa sprzeciwu wyciągnęli broń służącą do ogłuszania i wpakowali w Isse kilka wiązek, skutecznie pozbawiając ją przytomności.

Młoda Jedi obudziła się kilka godzin później. Jej pobudka nie należała do najprzyjemniejszych. Pierwsze co poczuła to potworny ból głowy. Trafienie z wiązki ogłuszającej potrafi być paskudne a w nią trafiło ich kilka. Kolejną informacją, która dotarła do jej zamroczonego umysłu było uczucie strasznego zimna. W dodatku w jej skórę wrzynały się jakieś sznury i pasy, wywołując dodatkowe poczucie dyskomfortu. Z trudem otwarte oczy nie dostarczą zadnych wyjaśnień, gdyż Issą znajdowała się w ciemnym pokoju pozbawionym okien.
Kombinezon w który była ubrana został z niej zdarty, następnie niemal nagą przywiązano ją do krzesła. A raczej czegoś w tym rodzaju, bo krzesłem to to nie było. Był to raczej stelaż wykonany z prostych rurek. Pod swoim tyłkiem nie czuła praktycznie nic, jej uda zostały przywiązane do wąskiego kawałka blachy i rozszerzone. Ręce przywiązano do podłokietników, dłonie do szerokiego kawałka blachy. Każdy palec rozszerzono i przymocowano do blachy, tak że nie mogła nimi ruszać. Opuszki palców wystawały nieco poza krawędź blachy.
Jej tors przymocowano do dwóch prętów pełniących funkcję oparcia przy użyciu skórzanych pasów. Jej plecy były odsłonięte, nie mogła tez nic zrobić by się uwolnić. Jej głowę umocowano w czymś co przypominało imadło. Dwa grube kawałki metalu uciskały ją czaszkę wywołując fale bólu. Jej usta zakneblowano by nie mogła krzyczeć.

Issa Maya - 2016-03-26 23:06:34

Issa nie do końca rozumiała co mówili, a nawet jeśli to chciała jednak uciec z tego miejsca... nie chciała się poddać, bo jednak lepiej jest odbierana buntownicza osoba niż taka co szybko się poddaje. Niemniej jednak chwilę później dostała kilka wiązek aż straciła pamięć.

Obudziła się z bólem w głowie, przez który chciała wręcz krzyknąć jakby miało to pomóc - niestety, miała usta zakneblowane więc i to nie było jej dane. Próbowała się rozejrzeć dookoła, ale jako że ciemno dookoła, niczego nie widziała... Już pomijając, że nikogo nie widziała ani nie słyszała, to czuła się dziwnie i było jej niewygodnie. Czuła się naga i chyba w tym się nie myliła... Chciała poruszyć głową, ale coś ją blokowało więc tego również nie zrobiła. Czuła, że wisiała na czymś ale jest do czegoś przywiązana... dłońmi, palcami ruszać nie mogła... zaczynała się obawiać. Chciała wykorzystać moc ale ból głowy nie pozwalał jej na to. Była bezradna i mogła tylko czekać, a w tym czasie spróbować oczyścić umysł i wejść w stan medytacji.

Moc - 2016-03-27 01:26:37

Issa przez dłuższy czas pozostawała sama, aż nagle przed jej oczami ktoś uruchomił reflektor, który zalał jej sylwetkę rażącym, oślepiającym światłem. Gdzieś w tle rozległ się dźwięk otwieranych drzwi i do środka ktoś wszedł.
Związana młoda jedi nie mogła przebić tej ściany światła, nie mogła odwrócić głowy by podążać za odgłosami kroków. Ktoś był w pomieszczeniu, krążąc po nim.
- A więc... "Prawdziwa Mando"... "Aka'liit
Warknął ktoś pogardliwie, gdzieś za jej plecami.
- Wasz zdradziecki atak się nie udał, twoi towarzysze nie żyją, zaś ty pozostajesz w naszej niewoli. Zapewne nic nam nie powiesz, każesz nam się wypchać, bo my "pacyfiści" nie potrafimy ani walczyć ani działać. Cóż... "wierna", czas skorygować twój pogląd
Jej rozmówca w końcu pojawił się w zasięgu jej wzroku. Zasłonił on na chwilę ten przeklęty reflektor, jednakże rozproszone światło uniemożliwiło jej zobaczenie z kim ma do czynienia. Mężczyzna przysunął sobie krzesło i usiadł przed nią. Wziął do ręki kilka igiełek i zaczął się nimi bawić.
- Zdradzę ci jedną tajemnicę. Każdego da się złamać. Tylko najpierw trzeba zmiękczyć daną osobę
Mężczyzna wyciągnął jedną igłę i pewnym, zdecydowanym ruchem wsadził ją pod paznokieć Issy, co wywołało u niej silny atak bólu.
- Powolutku i metodycznie
Mruknął jej oprawca wsuwając po kolei igły pod każdy jej paznokieć. A potem dodając kolejne. Nie spieszył się, bawił się narzędziami tortur, nie zadawał pytań. Liczyło się tylko zadanie bólu. W końcu z każdego jej palca wystawały po trzy igły.
A to był dopiero początek, gdyż następnie kat sięgnął po niewielki palnik i bez słowa zaczął rozgrzewać wszystkie igły, dodając kolejne spazmy bólu. Nucił przy tym sobie coś pod nosem jakby nie zajmował się torturowaniem a jakąś zwykłą, przyziemna robótką.

Issa Maya - 2016-03-28 01:09:49

Dzięki temu, że była sama to wykorzystała ten czas na uspokojenie się i na medytację, dzięki której ból już nie był straszny... przynajmniej nie ten który w chwili obecnej odczuwała. Była wyciszona i nawet nie przeszkadzała jej ta niewygodna pozycja oraz nagość. Bo to jednak tylko ciało, a każdy ma takie samo... no może nie mężczyźni i kobiety, ale wiadomo o co chodziło.
Mimo zamkniętych oczu włączony reflektor oślepił ją na moment i wyrwało z medytacji, którą sobie urządziła. Owszem, czuła zdenerwowanie i strach, ale dzięki wyciszeniu, medytacji właśnie udało jej się ograniczyć odczuwanie tych emocji. Najpierw chciała wiedzieć co od niej chcieli.
- Nie można powiedzieć, że to był zdradziecki atak. Nie należymy i nie należeliśmy do Waszej grupy - więc i o zdradzie nie ma mowy. Towarzysze uciekli.
Musiała grać, więc i musiała się utożsamiać z nimi. Może i nie była kimś cennym o ile się myślało, że była tylko Mando ale jednak znała położenie obozu, mniej więcej jak u prawdziwych wyglądała ochrona... Przynajmniej to, co zdążyła zobaczyć. Niewiele ale zawsze coś i niestety musiała chronić ta tajemnicę, nie dla Mando... ale dla Ceri. I niestety miała świadomość, że ta rozmowa nie będzie miła... widziała jak wyglądała i do czego została przygotowana.
Widziała jak trzymał igłę i nie musiała się długo namyślać co z nią będzie robił. Syknęła kiedy wbił jedną i kolejne igły. Bolało i to było nieprzyjemne. Jednak musiała wytrwać... innej rady nie było.
- Rób to skoro sprawia Ci przyjemność.
Warknęła dysząc, bo najbardziej boli moment wbijania igieł ale później jak już są w niej, nie było aż takie strasznie bolące. Niestety, to nie było koniec, ponieważ zobaczyła palnik a zaraz później poczuła kolejne dawki bólu. Zęby zaciśnięte... musiała być twarda.

Moc - 2016-03-28 01:37:42

- Owszem, sprawia
Podsumował tylko Mandalorianin zajmujący się torturami i ją ponownie zakneblował. To nie był czas na zadawanie pytań. Była jeszcze zbyt harda. Najpierw trzeba było zaprowadzić ją na skraj przepaści, doprowadzić do stanu kiedy każda kolejna sekunda jej życia przynosiła tylko ból nie do wytrzymania. Sprawić, by nawet minuta wytchnienia byłaby błogosławieństwem.
Bezimienny kat przez kilka minut podgrzewał wszystkie igły, które zrobiły się niemal czerwone, dotkliwie parząc końcówki palców Issy.
To była jednak tylko rozgrzewka. W końcu się tym znudził, ale igieł nie wyciągnął. Pozostaną pod paznokciami Issy jeszcze przez długi czas a ból z nimi związany nie pozwoli jej o sobie zapomnieć.
Kolejną torturą było powolne nacinanie skóry na jej rękach bardzo ostry nożem. Rany same w sobie nie były zbyt bolesne, ale potem zostały posypane solą, co wywołało u młodej jedi kolejne spazmy bólu. W dodatku jej rany nie będą się dobrze goić z powodu tej soli i może nawet się bardziej rozszerzą.
Kolejną pozycją z repertuaru kata była zwyczajna chłosta w odsłonięte plecy, ale tym się zajął drugi oprawca, który wszedł cicho do pomieszczenia. Wykorzystał on fakt, że Issa skupiła się na siedzącym przed nim mężczyzną i zaczął on okładać ją po plecach. Uszkodził on przy tym jej bieliznę, która nieco się zsunęła z jej piersi.
- Hmm... tego nie będziesz już potrzebować
Mruknął kat siedzacy przed nią i zerwał z niej resztki odzienia.

Issa Maya - 2016-03-28 17:47:00

Odezwała się w momencie kiedy ten jej wyjął knebel, ale zaraz później ponownie czuła jego smak w ustach jak i to, że nie mogła krzyczeć. Wiedząc co się będzie działo, to nawet się tego cieszyła... nie będzie mogła krzyczeć a więc pewne upokorzenie ją ominie. Musiała to wytrzymać, a później uciec i wrócić do Prawdziwych. Jednak z drugiej strony obawiała się, że żywa stąd nie wyjdzie - chyba, że da się złamać i wykorzysta moc. Mentalnie już przygotowała się na to, ale czy wytrzyma i ile? Gdzieś umysłem starała się uciekać w pobliże medytacji... ale jednak ból doskonale sobie radził, by nie mogła wejść w ten stan.
Mocno zagryzała knebel gdy igły robiły się gorące, aż w końcu stawały się czerwone a końcówki palców były skutecznie parzone. Ból jaki czuła był okropny, ale jeszcze dawała sobie z tym radę. Po prostu starała się wyłączyć i w zasadzie powoli jej się to udawało, tym samym udawało jej się ignorować większą część bólu.
I chwila wytchnienia, igły powoli stygły... ale kątem oka zauważyła, jak ten powoli wziął jakiś nóż. Nie, na pewno nie zamierzał jej poderżnąć gardła - tu chodziło o coś więcej niż tylko o sprawianie bólu i zabicie. Ostrze znalazło się niebezpiecznie blisko jej skóry, którą nacinał... z każdym nacięciem syczała, ale dopiero później cicho krzyknęła gdy niespodziewanie została na rany posypana sól. Wręcz oczy zacisnęła, zęby tak jak się rozluźniły tak znowu zagryzła nimi knebel. Bolało.
Tłumiła w sobie gniew, nie mogła popaść w złość i w nienawiść... wiedziała czym to się skończy... śmiercią tych wszystkich tutaj dookoła, ale i ściągnięcie uwagi Imperium na tą planetę. Jeszcze dobre cele i powody jej się trzymały.
Krzyknęła cicho przez knebel czując niespodziewanie cios w plecy... coś innego. I kolejne padające raz po raz... bolało, a łzy powoli napływały do oczu. Jednak to tylko ciało i nawet nie przejęła się za bardzo faktem, że teraz po zerwaniu resztek stanika świeciła cyckami.


Cycki na wolności... Chwała bohaterowi!

Moc - 2016-03-28 18:04:32

Nie tylko stanik został zerwany ale też i majtki. Nie chodziło tutaj o to by ją wykorzystać seksualnie czy zgwałcić, choć to oczywiście stać się mogło. Jej oprawcom chodziło o to by ją zadręczyć psychicznie, upokorzyć, upodlić. W dobrych torturach nie chodziło o sam ból, tylko o złamanie swojej ofiary, tak by ta straciła wszelką nadzieję i wolę walki.
Pierwszy z oprawców w końcu odłożył nóż, gdy zadał Issie trzydzieści płytkich ran nożem, które następnie posypał sola. Nie chciał, by się zbyt wcześnie wykrwawiła. Gdy skończył zabrał się za najprostszą z technik przesłuchiwania - bicie. Najpierw jednak dokręcił imadło, które przytrzymywało jej głowę, by nieustanny nacisk na jej czaszkę zadawał jej dodatkowy ból. Gdyby zaś się szarpała to sama by się jeszcze okaleczyła. Następnie zaczął ją bić. Powoli, metodycznie, jego ciosy były dobrze wymierzone i zaplanowane. Wiedział gdzie uderzyć by sprawić jak największy ból, a przy tym by nie zabić swojej ofiary. Jego towarzysz zaś biczował jej plecy tak długo, aż całe pokryły się krwią. Gdy tak się stało zamienili się miejscami i teraz biczownik smagał ją z przodu zaś ten bijący znęcał się nad jej plecami. Trwało to długo, bardzo długo, aż w końcu odpuścili. Odsunęli się w cień, dali jej chwilę wytchnienia. Ale tylko chwilę, ledwie kilka minut. W tym czasie przygotowali wąż z wodą, którą zaczęli polewać uwięzioną Issę. Woda miała spore ciśnienie i była lodowata, przez co szybko wychłodziła jej organizm, zmywając przy okazji krew i sól z jej ran.

Issa Maya - 2016-03-29 01:34:40

No to już całkiem świeciła gołym dupskiem przed nimi. Chociaż jeśli byli facetami, musieli przyznać że atrakcyjna gąska im się trafiła. Może i nie była Miss wszechświata, ale urody jej odmówić nie można było. Nie była jakaś tam słabą kobietką, a dobrze zbudowana... wysportowana, w kondycji... kobieta idealna.
Gdzieś pod świadomości, coraz gorzej się czuła będąc naga z rozwartymi szeroko nogami i ukazując swoją płeć oraz mając wypiętą pupę. Nie było to komfortowe ani w sensie fizycznym ani psychicznym - cud, że jeszcze nie pokusili się do pewnej rzeczy.
Niemniej jednak wróćmy do obecnej chwili i do jej traktowania. Rany powstawały mimo niechęci ofiary, próbowała wyrwać ręce ale ani drgnęły. Bolało, łzy pociekły a dodatkowo tamten okładał batem jej plecy. Początkowo udawało jej się zagryzać zęby, ale później już krzyczała w knebel nie mogąc wytrzymać gdy skóra pękała, a krew z jej ran leciała. Już ignorowała sól w nacięciach z przodu... No właśnie.
Oddechu jej zabrakło kiedy cios z pięści pierwszego kata został wymierzony w brzuch... Już nie zwracała uwagi na miażdżenie jej głowy, ale całą sobą odczuwała lanie pleców jak i bicie jej z przodu.
Zamiana... bat teraz uderzał o jej piersi, brzuch... raz trafił w jej policzek ale nie rozciął go tylko ślad zostawił. Później już było gorzej, łzy spływały a i psychicznie była już zmęczona a próba żeby się odciąć nie skutkowała. Czuła strach, nienawiść... początkowo żądze zemsty... powoli szeptała do niej ciemna strona mocy... po co ograniczała się... czemu nie korzystała z mocy? Jeśli Ceri jest słaba, powinna zginąć... takie i podobne myśli i słowa Ciemna Strona podsuwała, ale jeszcze stawiała opór temu... resztkami sił, a jednak dawała jeszcze radę jak i ciosom jakie obrywała.

Moc - 2016-03-29 01:42:57

Po biciu przyszło polewanie lodowatą wodą, przemycie ran. Jednak żaden medyk się nią nie zajął, Issa jak siedziała tak siedziała, teraz przemoczona, zmarznięta, zmaltretowana po wielogodzinnych torturach.
Przed jej oczami pojawił się na chwilę jeden z oprawców.
- Do zobaczenia rano... księżniczko
Mruknął cicho a wychodząc klepnął ją jeszcze w tyłek. Przez chwilę siedziała sama w ciemnościach, w spokoju. I gdy już w jej umyśle pojawiła się myśl, że przez tą noc odpocznie, to zaraz została rozwiana przez Mando. W całym pokoju właczyły się oślepiające światła, których nie powstrzymywało nawet zamknięcie oczu. Issa widziała wtedy tylko czerwień swoich powiek. Ale to nie wszystko. Torturujący ją Mando nie chccieli by wypoczęła, dlatego głośniki w pomieszczeniu zaczęły emitować straszliwe dźwięki, które mogły doprowadzić do szału każdego. Cel tych działań był prosty - ich ofiara nie mogła zasnąć. To miało ją zmiękczyć psychicznie.
Ponadto nie dostała niczego do picia ani do jedzenia, nie odwiazali jej też by mogła załatwić swoje potrzeby. Pozostawała przywiązana do tego "krzesełka" przez dwanaście godzin. Po upływie tego czasu wszystko ustało, ponownie zapanowała ciemność i cisza... ale tylko na kilka minut, gdyż jej oprawcy znowu się pojawili, by nie dać jej spokoju.

Issa Maya - 2016-03-29 02:01:47

Dziewczyna już teraz chciała aby dali jej spokój... już miała dosyć, a Ci jeszcze ją oblewali lodowatą wodą która z pewnościa nie należała do miłych odczuć. Plus był taki, że przez to nieco ją obmyli od krwi, potu... wypłukali trochę soli z jej ran. Ale co z tego, że była wykończona fizycznie i trochę psychicznie? Trening Jedi pomagał, ale ile można wytrzymać przy takich torturach? Na razie jeszcze wspomagała się upartością, złością i wściekłością. Była wkurwiona, ale jeszcze zdrowy rozsądek mówił jej, aby nie poddawała się.
Klaps w tyłek spowodował, że cała zadrżała z obrzydzenia... Wyszli.
Początkowa nadzieja, że chwilę spokoju będzie miała prysła po tym jak oświetlili ją a zamknięte oczy jej nie pomagały. Czerwień widziała.
Później do światła dołączyły okropne dźwięki oraz co gorsza, jej krzyki w knebel połączone w te dźwięki... to był koszmar, ale... ostatki silnej woli, wyłączyła się... nie zadawali jej bólu, więc i głucha na dźwięki była, kiedy stan medytacji ponownie się zbliżył. Udało jej się jakoś przeżyć przez kolejne dwanaście godzin, odpoczęła trochę dzięki medytacji... ciężka to praca była, ale opłacalna. Psychicznie się też w jakiś sposób podleczyła. Jeszcze silnych potrzeb fizjologicznych nie odczuwała, więc i z tego powodu nie odczuwała dyskomfortu.
Niestety, ale oprawcy wrócili.

Moc - 2016-03-29 02:12:47

Issa mogła się trochę podleczyć psychicznie, jednak nie fizycznie, z tym było już dużo trudniej.
Pierwszy z jej oprawców usiadł ponownie na krzesełku przed nią, światło za jego plecami ponownie się zapaliło.
- Witaj "ślicznotko". Mam dla ciebie prezent
I pokazał jej starą skrzyneczkę pełną kabli i różnych pokręteł. Położył ją na wyciągniętej ręce kobiety i przymocował tak by nie spadło. Następnie odczepił od skrzyneczki kable zakończone małymi "krokodylkami".
- Myślę, że po tej nocy troszkę zmiękłaś i pora na kilka pytań. Ale najpierw małe "wspomaganie"
Wziął pierwszy kabel wraz z krokodylkiem i zacisnął go na jej sutku. Potem zrobił to samo z drugim. Dwa kolejne kable zamocował na jej kobiecości w podobny sposób, zadając jej w ten sposób kolejny ból.
- A teraz pokażę ci co się stanie gdy nie odpowiesz lub odpowiesz źle
Włączył urządzenie, wyregulował je i nacisnął wielki czerwony guzik. Po chwili ku jej narządom popłynął prąd, rażąc ją potwornym bólem. Jej oprawca miał wprawę w torturach zadawanych elektrycznością i doskonale wiedział na ile może sobie pozwolić by nie zabić ofiary.
- Już wiesz... tak więc...
Sięgnął do jej ust i wyjął knebel.
- Imię, nazwisko, klan?

Issa Maya - 2016-03-29 02:27:34

Psychicznie stała się nieco twardsza, odzyskała swój upór i zawziętość ale złość nie minęła, choć szepty nie tej strony którą wyznawała ucichły. Delektowała się tym spokojem, bo jednak zawsze mogło być gorzej a tego nigdy za wiele w tej chwili.
Teraz jednak patrzyła się na niego, uważnie i prawie spokojnie. Owszem bardzo się bała tego co ją czeka... ale co jej to da, że będzie się zamartwiać? Najważniejsze aby dowiedzieć się, czego chciał mężczyzna i co ją czeka. W pewnym momencie ujrzała pewną skrzynkę, która już podświadomie jej się nie spodobała... właściwie już domyślała się co to, skoro były tam kable zakończone klamrami czy tam zwane krokodylkami. Nic mu nie odpowiedziała, bo jednak knebel w pysku dalej posiadała.
Krokodylek zamocowany na sutkach nie bolały aż tak jak te które poniżej. Otworzyła szerzej oczy kiedy sięgał tam a później jęknęła z bólu czując jak krokodylki są mocowane... miejsce bardziej ukrwione. Jednak później usłyszała kolejne słowa jak i... poczuła prąd. Szczęka zacisnęła się momentalnie jak przez ciało przepłynął prąd... ciało zesztywniało i gdy tylko wyłaczył opadło. Ból jaki przeżywała był okropny... ciężko oddychała patrząc pełna złości, nienawiści na oprawcę... jakby wzrokiem mogła zabić... to leżałby martwy.
I knebel wyciągnięty.
- Vessa Cortez... nie mam klanu.
Cóż... na pewno jej nie znali, a wątpiła aby mieli cały spis obywateli. Dlatego nie obawiała się wymyślić imienia ani nazwiska... a nawet jeśli... to nie da się złamać.

Moc - 2016-03-29 02:38:55

Jej oprawca przyjrzał się jej uważnie bez słowa... po czym nacisnął guzik rażąc ją prądem przez 5 sekund. Nie zakneblował jej, więc jej krzyki na pewno odbiją się od ścian.
- Bezklanowiec? Kłamiesz. Imię, nazwisko, klan!
Każdy Mandalorianin miał jakiś klan, to była podstawowa komórka społeczna w tym społeczeństwie. Dlatego to kłamstwo Issy dało się łatwo przejrzeć, bo "Tradycjonaliści" przecież nie przyjęliby w swoje szeregi kogoś bez klanu, ani tym bardziej dar'manda. Gdyby tylko znali prawdę.
- Co planuje Fibal? Jak są rozmieszczone jego wojska? Jakie są ich cele?
Kolejne pytania były już bardziej konkretne i szczegółowe. Ręka Mando cały czas wisiała nad guzikiem, by w razie złej odpowiedzi lub jej braku porazić Issę prądem.
[i]- Po prostu odpowiedz na nasze pytania a to wszystko się skończy, puścimy cię wolno, wywieziemy gdzieś, nikt się nie dowie.

Issa Maya - 2016-03-29 03:45:11

Patrzyła na niego wściekła... chciała go dopaść, pierwsze myśli o zabiciu skurwysyna zaczynały ją nachodzić, właśnie w tej chwili gdy prąd przepływał. Jako że tak się działo, a prąd przepływając raczej powodował że wszelkie mięśnie się zaciskały, kurczyły... to niestety dla oprawcy... krzyku nie było słychać, jedynie głośnie warczenie jako że szczęka się zacisnęła tak mocno, że i ją to również bolało.
- Vessa Cortez... bezklanowiec... miałam tą misją odkupić... swoje winy... wcześniej uciekłam z pola bitwy...
Nie zamierzała mówić prawdy, ale dała więcej szczegółów więc może mężczyzna uwierzy w tą bajkę... jakby mogła, to by mocą trochę wspomogła ale w tej chwili nawet o tym nie myślała, oprócz tego potwornego bólu.
- Nie znam... codziennie zmieniają trasy patroli... nie zdradzają mi takich... informacji... by w razie... zdrady nie mogłabym ujawnić...
Kolejna bzdura, bowiem coś wiedziała a przynajmniej gdzie był obóz. Wiedziała mniej więcej jak on wyglądał, ilu chroniło go... przynajmniej tyle co widziała. Jednak nie myślała aby zdradzić... uparcie kłamała, tak że prawie sama w to uwierzyła. Jedi może i powinien być prawy, szczery... ale Issa nie zawsze była tą grzeczną i mówiącą prawdę. Nie raz potrafiła jakiegoś mistrza okłamać nie wzbudzając podejrzeń chociaż to rzadkosć była i o błahostki chodziło.
- Szybciej... mnie zabijecie niż mnie puścicie...

Moc - 2016-03-29 11:08:44

Nie uwierzyli jej. Mieli już spore doświadczenie w przesłuchiwaniu więźniów i niemal każdy z początku kłamał, próbują c wyprowadzić ich w pole. Ale i tak dla pewności sprawdzą to co mówi, bo może akurat prawdę powiedziała?
- Dar'manda? Nie wierzę
Odpowiedział spokojnie jej kat i ponownie poraził ja prądem, tym razem o kilka sekund dłużej. Wpatrywał się w cierpiącą kobietę bez śladu współczucia. Dla niego była wrogiem, który mógł dysponować cennymi informacjami, które pomogłyby mu ocalić swoich towarzyszy. A cel uświęcał środki.
- Kłamiesz by chronić swoich. Też bym tak zrobił.
Kolejna spokojna wypowiedź i kolejna kara w postaci impulsów elektrycznych, które przechodziły przez zmaltretowane ciało Issy. Każda złą odpowiedź sprawiała, że przesłuchujący ją Mando dłużej trzymał przycisk.
- Wypuścimy cię. Nie jesteśmy barbarzyńcami wbrew tego, co opowiada Fibal i reszta. To wszystko?
Wskazał na salę tortur i jej nietypowe krzesełko.
- Robię to by chronić moich ludzi. Jeśli będę musiał torturować kilka osób by ich ocalić to zrobię to bez wahania. Mogę nawet zabić. A ty powiesz mi co chcę wiedzieć, prędzej czy później.
Skinął głową swojemu towarzyszowi, który nachylił się nad fotelem i pomajstrował przy nim chwilę. Nagle krzesło, do którego był przypięta Issa pochyliło się niebezpiecznie do tyłu, jej nogi powędrowały do góry a jej głowa została pochylona w kierunku podłogi. Drugi z przesłuchujących narzucił jej na twarz szmatkę i zaczął ją polewać wodą. Tortura ta zwana waterboarding nie miała sprawiać bólu, tylko złamać ja psychicznie. Mando przygotowali się na długą sesję ze swoim wieźniem.

Issa Maya - 2016-03-29 12:54:45

- To... sprawdź skoro jesteś... taki p..ewny
Kobieta nie zamierzała im prawdy powiedzieć, bo jakby tak się stało to biedna by wydała na siebie wyrok a w tym stanie za daleko nie pójdzie. I niestety kolejna dawka bólu i porażenia prądem. Znowu ścisk szczęki oraz harczenie wydobywające się z niej. Stelaż nawet trochę drżał przez jej ciało, które się ruszało.
- Nawet jeśli... to nie torturuję...innych...Jesteście... słabi skoro... w ten sposób działacie
I powtórka z prądem.... nie zbyt przyjemne uczucie, które niestety na długo zostanie w jej pamięci. Ale koniec końców puścił przycisk a ta głośno oddychała próbując złapać jak najwięcej powietrza.
- Nie jesteście... barbarzyńcami. A co właśnie...robisz? To nie jest... barbarzyńska metoda? Jeśli z nich korzystacie, to nimi jesteście...
Zdobyła się nawet na złośliwy uśmiech... nie dała wiary w uwolnienie, z resztą nie mogła tego zrobić. Była zmęczona, ale co z tego jak jeszcze nie złamali jej hartu ducha? Wbrew pozoru, ta drobna kobieta była silna. Lata przygotowań, ćwiczeń i treningów. Może nie do tego, ale przydatne.
Później krzesło poszło w górę, głowa w dół... dupa i łono również w górze. Z początku pomyślała, że zabawić się chcą jej kosztem ale zaraz wyjaśniło się. Od razu szmatka na gębie i... woda. Usta miała zamknięte, ale szmatka spowodowała że na moment otworzyła usta i to był jej błąd. Miała uczucie tonięcia... ale udawało jej się wypluwać wodę przy każdej przerwie przy nalewaniu.

Moc - 2016-03-29 13:02:03

Mokra szmatka na jej głowie znacząco utrudniała oddychanie. Issa mogła wytrzymać jakiś czas wstrzymując oddech, ale ile to potrwa? Dwie minuty? Trzy? Cztery? W końcu będzie musiała nabrać powietrza a wtedy woda zaleje jej usta. Chcąc złapać oddech połknie ją, ale dzięki nachyleniu głowy nie dostanie się ona do jej płuc, pozostanie w gardle i ustach. Wypluwanie również nic nie da, bo szmatka jej to uniemożliwi. Woda nieustannie będzie ją zalewać, doprowadzając ją na stan utonięcia. Jej oprawcy będą tylko na chwilę przerywać by jej ie zabić a potem powtarzać będą całą procedurę.
Jej szkolenie jedi pozwoli jej przetrwać jakiś czas tą torturę, ale jak długo będzie mogła utrzymywać w ryzach swój instynkt samozachowawczy, który nieustannie krzyczał w jej głosie, że tonie? Prędzej czy później panika weźmie nad nią górę a jej otumaniony umysł podda się tej okrutnej torturze, najbardziej pierwotny strach zatriumfuje. A Mando nie spoczną póki tak się nie stanie. Mieli na to cały dzień...

Issa Maya - 2016-03-29 13:40:13

Mokra... właściwie nie tylko szmatka była cała mokra, ale i biedna Issa, która musiała wytrzymać te tortury żeby wrócić do swojej uczennicy. Ciekawe co robiła właśnie Ceri? Znając młodą, jeśli dowiedziała się o tym co się stało to z pewnością nawet ze złamaną nogą chciała iść ratować swoją mistrzynię. Jakby tylko Ceri tu przybyła... to by po dupie od Issy dostała, bo narażała się nie będąc sprawna na tyle aby wypełnić misję. Ceri miała przeżyć i nauczać kolejnych Jedi, by zakon znowu mógł się odrodzić.
Lana woda uniemożliwiała jej oddychanie, ale niestety pierwotne ruchy powodowały że koniec końców otwierała buzię. Na razie udawało jej się przezwyciężać strach, ale czuła że niedługo się podłamie.
Długo to trwało... kilka godzin, aż w końcu to nastało. Stopniowo umysł się poddawał, zaczynała się wiercić i starać się wierzgać... próbowała uciec i na pewno przewróciła się z całym stelażem na ziemię o ile nie był przymocowany do ziemi. Chciała przeżyć.

Moc - 2016-03-29 13:46:57

Stelaż był przymocowany do ziemi, więc nie mogła się wywrócić, nie mogła uciec. Jej oprawcy tak długo torturowali ją w ten sposób aż uznali, że jest już wystarczająco zmiękczona. Natychmiast postawili ją do wcześniejszej pozycji i rozpoczęli ten sam spektakl co dzień wcześniej. Brutalnie ją bili, okładali batem, jej rany posypywali solą a do tego razili prądem. Już była wycieńczona psychicznie, to teraz trzeba było ją jeszcze złamać fizycznie. Każdy skrawek jej ciała emanował bólem, miała liczne rozcięcia, stłuczenia, od ciosów w klatkę piersiową bolały ją żebra, miała trudności w oddychaniu.
Tym razem jej nie zakneblowali, chcieli słyszeć jak krzyczy, chcieli by w końcu zaczęła błagać o chwilę wytchnienia.
W końcu gdy nastał wieczór zostawili ją by tak :odpoczęła". Tym razem nie polali jej wodą a pot i sól wgryzała się w jej rany, nie pozwalając o sobie zapomnieć. Ponownie w pomieszczeniu zrobiło się jasno i głośno, co miało uniemożliwić jej sen. Na dodatek urządzenie rażące ja prądem miało jakiś wbudowany zegar, gdyż regularnie co kwadrans raziło ją prądem - wszystko po to by nie zasnęła, nie odpoczęła.

Issa Maya - 2016-03-29 13:57:22

W takim razie nie uciekła, chociaż bardzo chciała... chciała uciec, chciała wrócić do Ceri. Ciekawe kto by wytrzymał tyle ile wytrzymała Issa? Jakby nie techniki Jedi, to pewnie już by dawno śpiewała jak z nut, albo przynajmniej sprowokowała by tamci ją po prostu zabili i dali jej spokój. Co chwilę podtapiania... okropność. Złapać oddechu także nie mogła. Spoglądała co jakiś czas na swojego oprawcę, ale w końcu przestali topić ją.
Ponownie znalazła się w pozycji przed przewróceniem jej... znowu ją bili, okładali... była workiem treningowym. Ciało porozcinane, posiniaczone... była już bierna. Na moment chyba nawet straciła przytomność i krzyki ucichły. Lecz nie błagała... mimo wszystko dzielnie jeszcze to znosiła.
Została sama i znowu ta sama bajka... to samo co zeszłej nocy zrobili z dodatkiem prądu teraz. Nie zasnęła, nie odpoczęła... była bezradna, pełna strachu ale chyba jeszcze bardziej zdesperowana i utwardzona. Ledwo trzymała się, aby nie poddać się Ciemnej Stronie mocy... ale czy byłaby w stanie teraz moc wykorzystać? Wątpliwe.

Moc - 2016-03-29 14:09:56

Jedi wykorzystywali Moc dzięki koncentracji i skupieniu. Gdy byli rozproszeni, rozkojarzeni lub gdy nie potrafili zebrac myśli z powodu nadmiaru bodźców to nie potrafili wykorzystywać Mocy. Co innego Sithowie czy Upadli, ich napędzały emocje, im silniejsze i gwałtowniejsze tym lepiej. Dzięki temu mogli używać Mocy nawet w tak ekstremalnych sytuacjach. Jeśli teraz Issa by się złamała i sięgnęła ku Ciemnej Stronie to nie wróciłaby z tej drogi tak łatwo o ile w ogóle.
Przeminęła noc i nastał kolejny dzień tortur. Jej oprawcy zjawili się o podobnej porze co wcześniej. Ich przybycie sygnalizowały zgaszone światła i cisza. Przez chwilę Issa mogła złapać oddech, odpłynąć w nieświadomość. Ale tylko na chwilę, bo została obudzona wiadrem zimnej wody..
- Wstawaj księżniczko czas na poranną toaletę
Ponownie została oblana wodą. jego towarzysz wziął do ręki jakaś gąbkę i zaczął obmywać jej ciało, nie pomijając żadnego skrawka. Klamerki zdjęli by im nie przeszkadzały a miejsca ich zamocowania solidnie przemyli ale nie robili tego brutalnie. Ich dzisiejsze zachowanie było pieszczotą w porównaniu do wcześniejszych dni.

Issa Maya - 2016-03-29 14:18:57

Kusiło ją by skorzystać z oferty ciemnej strony mocy... ale tak mocno było w niej światłość zakorzeniona, że w tym kierunku nie potrafiła przełamać. Może i miała negatywne myśli co do śmierci oprawców i tym podobne, ale nie potrafiła się poddać chociaż wiedziała że to mogło ją ocalić ale i zdradzić. Najbardziej dominowała w niej świadomość, że Ceri może być przez to zagrożona i jeśli nie ze strony Sithów, Imperium to przez nią samą.
Minęła noc, nie było łatwo a było strasznie. Miała dosyć, coraz bardziej czuła się złamana ale... nie pękła jeszcze, jeszcze się trzymała. Wszystko zgasło i od razu zasnęła, mając chwilę odpoczynku. Obudzona nie zdawała sprawy co się stało, nieprzytomnie rozejrzała się tyle ile mogła... W nocy chyba nawet pod siebie siku zrobiła... ile można trzymać pęcherz?
Zaskoczona i zdziwiona poczuła jak ją teraz traktowali... delikatnie obmywali jej ciało, ale... nie podobało jej się to... czuła jak ocierali się o miejsca, które nie powinien obcy facet oglądać czy jakikolwiek inny jako że ona była Jedi. Chciała się zasłonić pierwszy raz od dawna... ale musiała przyznać, to akurat było dziwnie miłe uczucie w porównaniu do poprzednich dni.

Moc - 2016-03-30 12:32:19

Dzisiejszego poranka dwójka Mando chciała się nieco zabawić kosztem Issy. W końcu mieli do swojej dyspozycji młodą i atrakcyjną kobietę (co prawda strasznie już sponiewieraną, poranioną i posiniaczoną), która w dodatku nie mogła się przed nimi bronić. Ta dwójka najzwyczajniej w świecie ją molestowała. Dotykali jej piersi, bawili się nimi. Komentowali też między sobą ich kształt, jędrność i tak dalej. Starali się być przy tym jak najbardziej obrazowi i dokładni. Oceniali ją niczym zwierzątko na targu.
Podobnie zajęli się jej kobiecością i tyłkiem. Chcieli ją przy tym jak najbardziej upokorzyć i zawstydzić. To była kolejna forma tortury psychicznej. Dzień wcześniej topienie, teraz molestowania. W zasadzie Issy nie traktowali jak prawdziwej osoby, tylko jak przedmiot, który można wykorzystać, poobijać a potem pewnie i wyrzucić.

Issa Maya - 2016-03-30 20:50:57

Issa nie spodziewała się takiego traktowania, bo powiedzmy sobie szczerze to było coś innego niż ból, który mogłaby w jakiś sposób wytrzymać. Tutaj ją obrażali jako kobietę... dotykali, pieścili. Na razie udawało jej się to ignorować, a dzięki temu i w jakimś stopniu odpoczywała. Z początku nie przejmowała się tym dotykaniem... jej brzucha, piersi... pleców czy pośladków. Była atrakcyjną kobietą i doskonale o tym wiedziała... nie raz była zaczepiana w czasie ucieczki. Miała całkiem niezłe piersi, może nie były za wielkie ale przyjemne dla oka oraz fajne dla dłoni. Można było je sobie potrzymać, jedrność też niczego sobie... można rzec, że kobieta względem ciała idealna.
Jednak teraz gdy bawili się jej zgrabnym tyłkiem, patrzyli i dotykali kobiecości patrzyła się na to przerażona... nie chciała by ją dotykali, ale nie mogła zacisnąć nóg przez więzy. Znowu gniew w niej rósł, ale i bezradność... najgorsze jest to, że imadło z głowy jej zdjęli by mogła swobodnie patrzeć jak i co jej robią.

Moc - 2016-03-30 21:06:34

Jeden z nich złapał Issę za głowę i wychylił ją tak by patrzyła jak jego kolega ją dotyka, jak się bawi jej kobiecością, jak bezcześci miejsce, którego do tej pory pilnie strzegła. Dla niej była to zupełna nowość, zaś dla tych mężczyzn stosunki damsko-męskie nie miały tajemnic. Ze swoimi kobietami potrafili się obchodzić delikatnie i czule. Teraz po części wykorzystywali to by ją rozpalić, podniecić.
Oprawca który trzymał jej głowę głowę nieustannie szeptał jej do ucha różne rzeczy, nazywając ją dziwką, skoro nawet w czasie tortur się podnieca. Pytał się, co mają jej zrobić, opowiadał obrazowo jak ją będą traktować.
Jej ciało ją zdradzało. Te chwile wytchnienia przyjmowało z ochotą, a chociaż wszystkie rany i obite miejsca bolały ją bardzo, to te pieszczoty sprawiły, że się na prawdę podnieciła. To tylko zachęciło tą dwójkę by doprowadzić ją do orgazmu, który oznaczał całkowite upodlenie jej jako kobiety. Ale to nie był koniec. Po tym upokorzeniu zajęli się jej tyłkiem, nawilżyli go i powoli rozciągali aż w końcu brutalnie w nią weszli i zgwałcili bez litości.

Issa Maya - 2016-03-30 23:07:14

Była bezradna i z każdą chwilą coraz bardziej czuła się upokorzona patrząc tak na to co robili - a chciała odwrócić wzrok od tego a dotyk ignorować. Nigdy mężczyzny nie miała, w zasadzie nigdy o tym nie myślała wierząc w kodeks... Owszem, może kiedyś miała zapędy by spróbować i to w czasie gdy była "rozbrykaną" ale później już gdy się uspokoiła, to nawet takich myśli w tym kierunku nie miała. Bolało ją, jak ktoś ją tak oglądał i dotykal bez jej pozwolenia...
Zaczęli w pewnym momencie całe ciało, a raczej tam gdzie były rany i bolące miejsca. Cały ból ustąpił w jakimś stopniu, ale przez to ciało trochę zaczęło się regenerować. To wszystko powodowało, że w jakimś stopniu czuła odpoczynek. Niestety, to powodowało że ciało wbrew woli umysłu zaczęło się podniecać. Sutki powoli stały się twardsze, a łono mokre od śluzu wydobywającego się z krocza. To już było bardzo upokarzające, upodlające... Dla nich nie nowość, ale kobieta pierwszy raz coś w ten deseń przeżywała. Pierwszy raz czuła podniecenie i w pewnym sensie jak mówili, czuła się jak dziwka. Ciało nie słuchało, a ona mogła być tylko bierna gdy Ci delikatnie, pieszczotliwie ją traktowało.
I niestety całkiem upodliło ją ciało... Doznała orgazm, a jako że więzy były nieco rozluźnione to zesztywniała, drżała a krocze było mokre i to bardzo obficie wydzielało ciecz. Wygięta przeżywała coś, co nigdy nie było jej dane ale i też nie do końca miłe. MIała świadomość co się stało... katowana, lana, obijana... teraz przez starania mężczyzn poczuła sie jak dziwka, ciało nie posłuchało i zdradziło.
Chwilę po orgazmie miała spokój gdy Ci na nią patrzyli i się śmiali... Czuła się podle... nienawidziłą ich, chociaż kodeks wzbraniał ją przed tym uczuciem. Chciała zabić... ale nie mogła. Głupie zasady... z drugiej strony, to by się broniła... by zaczerpała siłę z ciemnej strony i ich rozniosła a zaraz potem uciekła z Ceri z planety. Jednak w porę znowu zdrowy rozsądek się odezwał i znowu stała się całkowicie bezbronna.
Nagle zobaczyła jak jeden z katów rozebrał się od pasa w dół ze sterczącym członkiem... później i drugi. Dotarło do niej, że ponownie ma mocno wypięty tyłek.
- NIEEEEEE! Zostawcie mnie!
Nie wytrzymala, bo miała świadomość co się stanie. NIe chciała by dalej ją dotykali a tym bardziej gwałcili. Na szczęście czy nieszczęście, nie weszli w jej łono które zostało nieskalane przez nich. Jednak wydarła się kiedy wbili się w jej tyłek. Mniejsze miejsce pierwszemu uniemożliwiało wejście, a odruchy dziewczyny powodowały że zaciskała odbyt najmocniej jak mogła a sztywny członek chcąc nie chcąc ześlizgiwał się nie mogąc wejść. W końcu jednak wszedł. Wydarła się z powodu bólu rozdzierającego od środka... i straciła przytomność. Kiedy przebudziła się ale i tak czuła jak Ci ją któryś raz posuwali... miarowe ruchy nie dawały o sobie przypomnieć, jak i śmiechy za nią. Okazało, że dwóch kolejnych doszło i żeby "suce nie sprawiać przyjemności" każdy w tyłek gwałcił. Po gwałcie czuła się złamana. Tych dwóch co przyszło, to wyszło. Tamci patrzyli na nią... ona czuła tylko ból, jej nasienie na sobie które skapywało... ale co gorsza miała wrażenie, że jej rozerwali a przynajmniej naderwali jej mniejszą dziurkę.

Moc - 2016-03-30 23:29:04

Oprawcy zabawiali się z Issą cały dzień. Dali w ten sposób upust swojej frustracji, wściekłości, nienawiści. W społeczeństwie Mandalorian ponad 700 lat temu nastąpił rozłam, dwie grupy oddaliły się od siebie, rozwinęły odmienne tradycje co w konsekwencji doprowadziło do wzajemnej wrogości, nierzadko pogardy. A ta wojna domowa tylko pogłębiła podziały. Issa została złapana podczas akcji "Tradycjonalistów" wiec za taką ją uważano i tak ja traktowano.
Nad młodą jedi znęcali się cały dzień, bezlitośnie ja gwałcąc i odbierając jej resztki godności. Kolejna forma tortur, zarówno psychiczna jak i fizyczna. W końcu zostawili Issę samą, tym razem "litując" się nad nią i dając jej w nocy chwilę wytchnienia. Mogła się zdrzemnąć, co na pewno jej wycieńczonemu ciału się przyda. Psychicznie tez się nieco zregeneruje.
Rankiem z kolei czekała ją rozmowa z głównym przesłuchującym. Po raz kolejny zadawał te same pytania, nakłaniając ją do odpowiedzi. Obok niego stał jeden z jej wcześniejszych oprawców. W ręku trzymał on bicz, zakończony malutkimi haczykami, co zademonstrował Issie by mogła pojąć co ją czeka. Przy każdym trafieniu w skórę haczyki zaciskały się, co pogłębiało ranę i sprawiało mnóstwo bólu.

Issa Maya - 2016-03-31 00:13:01

Issa nie rozumiała tej całej nienawiści, chociaż próbowała ale teraz... teraz sama ich nienawidziła, pałała złością ale była bezradna. Jakby nie Ceri i nie myśl o niej, to już by skorzystała z oferty jaką jej Ciemna Strona składała... niestety mogła być tylko bierna, a skupić na mocy nie potrafiła. Nie rzadko podczas tych gwałtów odlatywała tracąc przytomność, gdzie później była brutalnie budzona. W końcu przestała reagować i było jej wszystko jedno - stała się niczym pluszową lalką.
Godność i szacunek do samej siebie straciła. Nic jej już nie ocali - a przynajmniej tak już do siebie powtarzała w myślach.
Skończyło się na dzisiaj i zaskoczona została sama, nie przeszkadzali jej. Z początku nie mogła zasnąć, niczym zaszczuty pies nie wiedzący do dalej będzie. W końcu zasnęła i to głęboko, ale rankiem ją obudzono.
Zaczęło się przesłuchanie a ona podłamana, chociaż silniejsza psychicznie niż wczorajszego dnia prosiła.
- Nie wiem. Jestem Vessa Cortez... wygnana za ucieczkę... nie znam planów obozu ani patroli... Zabijcie mnie już... bo i tak nie potrafię nic więcej powiedzieć!
I zaczęło się batożenie, gorsze niż tamtejsze dwa dni temu. Czuła jak coś się wbija w jej skórę i odrywa... rany pogłębiały się i tworzyły się nowe. Wrzeszczała, traciła świadomość, wracała, wrzeszczała... i tak na okrągło. Ale nie powiedziała nic więcej. Jej plecy... nie miały w zasadzie już skóry... same mięso... mięśnie porozrywane przez bat... każde uderzenie rozdzierało ją i wydzierało fragmenty skóry czy mięśni. Twarz pobita również, w zasadzie zmasakrowana. Nie było już dawnej Issy... pięknej kobiety.

Moc - 2016-03-31 00:22:32

Skoro dalej nic nie powiedziała to kontynuowali swe okrutne dzieło. Kolejny dzień znęcali się nad nią fizycznie i psychicznie. Jej plecy zostały zmasakrowane, resztę jej ciała dotkliwie pobito tak, że nie było fragmentu, który nie byłby pokryty sińcami czy skaleczeniami. Jej twarz była spuchnięta, ledwo widziała i ledwo mówiła. A mimo to nikt nie przerywał. Gdy traciła przytomność to zostawiano ją na chwilę w spokoju, po czym budzono lodowatą wodą i zaczynano od nowa cały spektakl.
Tylko rankiem miała możliwość by się z nimi podzielić swoją wiedza, później oferta wygasała do następnego dnia. I na nic się zdawały krzyki, płacz, błagania - nie było litości, tylko festiwal bólu i co raz paskudniejsze tortury.
Kolejną noc nie mogła przespać z powodu oślepiającego światła i hałasu, wróciło również rażenie prądem, by nie mogła się skupić, by nie mogła odpocząć.
Rankiem znowu zjawił się szef przesłuchującyh i po raz kolejny zadał te same pytania. Towarzyszył mu ktoś nowy. Miał przy sobie mała walizeczkę, którą otworzył, pokazując Issie jej zawartość: były tam przeróżne narzędzia chirurgiczne, począwszy od skalpeli, szczypiec i rozpieraczy po małe piłki i młoteczki kończąc. Ten dzień zapowiadał się paskudnie. Poinformowali ją, że jeśli nic im nie zdradzi to połamią jej kości a następnie przeprowadzą operację bez znieczulenia. Rozetną skórę, podrażnią mięśnie, połamane kości, układ nerwowy. I nie będzie odwrotu. Każdego kolejnego dnia będzie tylko gorzej, ale mogła to przerwać. Wystarczyło zdradzić im co wiedziała.

Issa Maya - 2016-03-31 00:38:47

Niestety... nie powiedziała, ale wiedziała ze robi słusznie... niedługo umrze, bo ile organizm może wytrzymać tortury? Już teraz była psychicznym wrakiem... cieleśnie również. Bez przerwy naga ale i bita, katowana. Nie mieli litości, nie rozumiała albo nie chciała zrozumieć tej całej nienawiści do niej. Plecy zmasakrowane jak i cała reszta ciała... włącznie z twarzą, która twarzy człowieka a tym bardziej kobiety nie przypominała. Już była na tyle złamana, że i o śmierć prosiła byle mieć spokój. Jednakże nie zdradziła tych mando, których i tak w zasadzie nie znała.
Noc była taka jaką się spodziewała, żadna nowość. Była zobojętniała. Już sił nie miała aby krzyczeć podczas rażenia prądem. Czuła jak życie z niej ulatywało, rany na plecach mocno krwawiły i z pewnością umrze Issa.
- Nic nie powiem... skurwysyny, matko i siostrojebcy. I tak mnie nie słuchacie...
I tak już nie może ani polepszyć, ani pogorszyć sprawy... była skazana na męki a później na śmierć. Może sprowokuje jakąś, by tamten niepohamowaną złością zabił ją... Niestety nic. Po czym wrzasnęła ostatkiem sił gdy poczuła okropny ból łamanych kości. A wszystko to co było przez te siedem dni, było nagrywane... w formie Video.

Moc - 2016-03-31 00:52:44

Skoro nic nie powiedziała to przystąpili do swojego dzieła. "Chirurg" wziął do ręki średniej wielkości młoteczek i wymacał dokładnie kość, którą chciał złamać. Wiedział gdzie precyzyjnie uderzyć. Zaczął od lewej ręki... Najpierw trzasnęła kość promieniowa, później przyszedł czas na łokciową. Ból był ogromny, doprowadził Issę do kolejnych omdleń. Później połamali jej jeszcze kość ramienną i na razie na tym poprzestali.
Później chirurg usadowił się na krzesełku, zdezynfekował rany (nie chcieli by zbyt szybko umarła, chociaż nie karmili jej, wiec i głód musiał jej bardzo dokuczać. Od czasu do czasu dawali jej jedynie coś do picia). Najpierw rozciął on skórę na jej przedramieniu i rozciągnął ją wykorzystując do tego małe haczyki. Odsłonił w ten sposób wszystkie mięśnie. Drażnił je czasami, obserwował reakcje Issy, czasem coś notował. Potem przyszła kolej na zabawę z kośćmi. Pochwycił je szczypcami i zaczął podrażniać, wywołując kolejną falę bólu aż do omdlenia. Po tym nastąpiła ciemność...

Issa długo pozostawała bez świadomości. Nikt jej nie budził, nikt nie torturował. Nie wiedziała, że "Tradycjonaliści" przypuścili szturm na bazę w podziemiach której byłą przytrzymywana. Mieli spore opóźnienie względem swoich planów z powodu niespodziewanego ataku Straży Śmierci na Keldabe, ale w końcu przybyli tu by zrobić porządek. Wszyscy obrońcy rzucili się do walki, w tym i kaci Issy, wiec pozostawili ją tutaj, zapominając o niej.
W końcu przebudziła się. Ledwo mogła patrzeć przez napuchnięte oczy, ale szybko się zorientuje, że w pomieszczeniu była sama. Jej ręka wciąż otwarta była przywiązana do "krzesełka" zaś narzędzia tortur były porzucone na podłodze. Nie mogła jednak nic zrobić, nie dane jej było się uwolnić.

Issa Maya - 2016-03-31 01:07:25

Może i to był błąd, że nie zdradziła tego co wiedziała a jednak myślała, że słusznie to robi... że dzięki temu Ceri była bezpieczna, że nic jej nie groziło. Co się z młodą działo? Issa nie miała pojęcia, lecz wierzyła w moc i w to, że Tangorn zaopiekuje się nią w razie gdyby Issa zginęła. Jeden niewyobrażalny wrzask, później kolejny i ostatni trzeci, reagujący na łamane kości. Z każdą złamaną kością, omdlała... traciła świadomość, ale później ją odzyskiwała. Czemu jej po prostu nie zabiją?
- Zostawcie mnie w końcu... Co Wam to daje?
Nie widziała w tym celu, ale co począć... ciężko oddychała, a głód jej dokuczał niemiłosiernie jak i ból. Krew z ran i na plecach zaskrzepła, jednak przy każdym ruchu jakaś część się otwierała. Mocno trzymała zęby kiedy nacinał, później już było tylko gorzej. Mięśnie jak i połamane kości, które drażnił powodowało że również traciła świadomość i tak zapadła w ciemność.

Obudziła się... była sama. Zdezorientowana rozglądała się dookoła, narzędzia chirurgiczne zostały pozostawione. Niestety szukała sposobu na ucieczkę, ale nie było jak. Nawet jeśli to jednak nie ma siły by iść o własnych siłach. Dalej bez ubrania, ale miała na nogach ułożoną deseczkę, która chyba pełniła za półkę a na niej położony ręcznik... to zakrywało część intymną kobiety. Nie wiedziała co się działo, nie wiedziała czemu była sama i mało co widziała.

Moc - 2016-03-31 01:16:08

Przez jakiś czas pozostawała sama. Aż nagle za jej plecami drzwi się otworzyły, usłyszała jakieś krzyki i błagania. Nagle z głuchym odgłosem uderzenia na ziemi wylądował jeden z jej oprawców. Był mocno poobijany, lewą nogę to miał w zasadzie w strzępach. Zaraz za nim do środka weszła postać w czarnym pancerzu z czerwonymi zdobieniami. Mandalorianin miał na głowie hełm, ale mimo to czuła jego spojrzenie na sobie.
Masz! Zadowolony?! A teraz wypuść mnie jak obiecałeś...
Jęczał kat. Osobnik do którego kierował te słowa nie odpowiedział mu, tylko odwrócił się do niego i strzelił mu w głowę. Dopiero potem odezwał się do Issy.
- Już dobrze, zaraz cię stąd wyciągniemy
Dał komuś znać i zaraz też w pomieszczeniu pojawiło się dwóch kolejnych Mando. Rozpięli oni pasy, którymi Issa była przypięta do "krzesełka", zajęli się jej ranami, oczyścili je i opatrzyli, podali jej końskie dawki środków znieczulających i otulili ją kocem. To była ostatnia rzecz którą zapamiętała nim odpłynęła w błogą nieświadomość pod wpływem silnych leków.

Issa Maya - 2016-03-31 01:31:58

Właściwie cieszyła się, że była sama... mogła jakoś zebrać rozklekotane myśli w jedną całość, ale promieniujący ból który towarzyszył jej od pierwszego dnia męczarni, uniemożliwiał jej na tą czynność. Bała się... nie wiedziała co się dzieje. Podczas tortur przynajmniej wiedziała z jakieog powodu to robią a teraz? Nieświadomość co do własnego losu. Patrzyła na rozcięte ramię, ale nic zrobić nie mogła. Czekała do czasu aż drzwi się otworzyły. Na tyle ile mogła, przekręciła głowę by móc usłyszeć co się dzieje... błagania, później strzał. Drżała i nie wiedziała o co chodzi. Dopiero ledwo poznała pancerz... przyszedł ten, który ją zmusił do tej misji. Nie wiedziała w tej chwili czy dziękować czy zabić go.
Chciała coś powiedzieć, ale nie zdołała nic wydobyć... zabrakło jej sił, głosu. Jednak próbowała coś powiedzieć, ale ten przerwał mówiąc, że jest bezpieczna. Jeśli by jej nie przytrzymali, to by padła jak kłoda na ziemię. Później nastała błoga nieświadomość... właściwie była nafaszerowana lekami. Zasnęła.

Moc - 2016-03-31 20:03:13

Przenosiny do tego Tematu

wynajem agregatów warszawa weekend w spa Ciechocinek wodomierze wrocław